reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Staraczki 2021

:D mam tez i chlopiece. Lubie ja czasem dla odmiany wcisnac w fajny koszul flanelowy i rybaczki. U mnie syn najwyzej bedzie nosil jako noworodek sukienki XD trudno jemu i tak to bedzie obojetne.
Później na spacerze 'Ale masz śliczną córeczkę!' 😁 mój by mnie chyba z domu wyrzucił, jakbym synowi założyła sukienkę 😆 Mi się bardzo podobają ogrodniczki. Chociaż mój to zazwyczaj lata w koszulce z krótkim i pampersie, bo inaczej mu za gorąco 🤷‍♀️
 
reklama
:D na roczek pewnie ja wcisne w kiecke z TK max :D ale na 2 latka ma bardzo droga sukienke. Taka ala na wesele :D roz z habrem. Piekna :D A moja matka juz jej kupuje ubranka nawet na 4 lata. Nie ma co robic z kasa;p Nie mam domu z gumy.
Zawsze możesz dobudówkę zrobić, a w niej wielką garderobę lub garaż przerobić 😁
 
Później na spacerze 'Ale masz śliczną córeczkę!' 😁 mój by mnie chyba z domu wyrzucił, jakbym synowi założyła sukienkę 😆 Mi się bardzo podobają ogrodniczki. Chociaż mój to zazwyczaj lata w koszulce z krótkim i pampersie, bo inaczej mu za gorąco 🤷‍♀️
najwygodniej dla dziecka. Moja do pazdziernika przelatala w samym pampersie po domu :D no ale mamy styczen i koniec sielanki i wkroczyly najpierw body a teraz pajace XD zachwycona nie jest.
 
Ja koniecznie chciałam rodzić w szpitalu blisko mojej mamy, więc ostatnie 3 miesiące byłam u niej. Z moim nie widziałam się przez półtora miesiąca. Mi to nie przeszkadzało, bo w ciąży moje libido było niskie, dopiero jakieś 2 tygodnie przed porodem to się trochę zmieniło. Dla niego musiało to być ciężkie, zwłaszcza że później jeszcze przecież połóg dochodzi [emoji28] Leki niestety na wszystko wpływają.. Chociaż teraz przy drugiej ciąży jak masz już doświadczenie, może uda się obyć bez nich [emoji6]
Mam nadzieję [emoji6] dla mnie zrobiło się tego już za dużo. W szpitalu dostałam z liścia pierwszy raz bo po porodzie nie potrafiłam zająć się malym, hemoglobina mi spadła do 7 i nie dawałam rady podnieść się z łóżka, nie czułam się wtedy jeszcze matką, i miałam podejście, że ja i tak jestem w dobrym stanie, inne kobiety mają pewnie gorzej więc nie będę przeszkadzać z moimi problemami. To był pierwszy mega błąd, teraz myślę że przez to początek karmienia zupełnie klęknął. Mały nie potrafił napić się, nikt mi nie pomagał, byłam sama bez męża. Czekałam na wypis jak na zbawienie. Wypisali mnie, myślałam że w domu sobie poradzę. A tam z karmieniem katastrofa, położna nie chciała przyjechać, mały zamiast jeść gryzł mnie, a ja myślałam że skoro boli to pije [emoji85][emoji85] zaczął się odwadniać, spadać z masy, wylądowaliśmy w szpitalu dziecięcym po 1 dniu w domu. Znowu sama, znowu zamknięci. Zaczęłam przygodę z laktatorem, przez covid personel ograniczali, nawet nikt mi dobrze nie wyjaśnił jak z tego laktatora korzystać aby krzywdy sobie nie zrobić. Miałam misję nakarmić dziecko, pompowalam jak szalona, rozregulowała sobie całkowicie cycki mega mocnym szpitalnym laktatorem.. powrót do domu ciągle próby przystawiania, laktatorem recznym odciagalam, myślałam że że wszystkim dam radę, zachowywałam się jakby połóg mnie nie dotyczył. 2 dni po szpitalu bach zapalenie piersi z temperatura 40 stopni, niezbijalna paracetamolem + ibuprofen, dopiero spadała jak lodem mnie obkladali, antybiotyk. Przed zapaleniem piersi jeszcze teściu nożem machał piętro niżej, mąż wyrwał mu go z ręki (właściwie to nie jestem do końca pewna kogo chciał zabić czy swoją siostrę, czy mnie) [emoji55] trochę się tego za dużo nazbierało.. i jeszcze te media które ciągle powtarzały że covid, zarażenia, zgony.. a ja myślałam ciągle tylko o tym że pewnie zaraz umrę [emoji55] a podświadomie męczyło mnie to że nie mogę nakarmić własnego dziecka piersią, kpi 2miesiace, później mm. Byłam wykończona i psychicznie i fizycznie. Teraz myślę że następna ciąża poród i połóg to będzie urlop na Rodos [emoji13] wiem że dla mnie karmienie piersią będzie znów przeprawa, ale już teraz potrafię przyznać się ile błędów popełniłam przez swoją głupotę i będę próbowała je zniwelować, a jak się nie uda to podejdę do tematu na luzie, mój Wojtuś jest mm i na razie jest ok, nawet przeziębienia nie miał [emoji6] jak nie wyjdzie pociągnę kpi z zachowaniem wszystkich zasad, na tyle ile dam radę, bez tego cholernego przymusu który czułam przy pierwszym dziecku. Cały czas słyszałam z tyłu głowy : nie karmisz - jesteś złą matką. Lekarze też mnie traktowali jak by mi się nie chciało karmić. Wtedy dawałam im się dołować bo sama tak myślałam. Ich nie obchodziło to że przez 2 miesiące walczyłam, spałam po 30 min, godzinę maksymalnie w ciągu, organizm miałam skrajnie wyczerpany, oni tylko potrafili mi powiedzieć: nie chce pani karmić piersią.. może pani spróbuję [emoji85][emoji85] dzisiaj gdyby mi tak ktoś powiedział kazałbym spieprzac, wtedy płakałam.

Ty rodzilas w powiatowym ?
 
Podczytuje Was, ale jakoś tak.. Z Nowym Rokiem weszłam z niesamowicie okrutnym leniem :D dobrze, że mam Męża obok, to zajmuje się Małą 🤷🏻‍♀️ w pidżamie do 15 chodziłam chyba. No nie mogę się zebrać do niczego. Mąż mówił mi o kąpieli dłuższej, ale nie miałam nawet na to mocy. Powiedzcie, że też tak macie? :D

Trochę wolnego, organizm odpoczywa i odsypia. 😁 Ja też tak mam, po tych świętach i teraz okresie sylwestrowym to mi się nic nie chcę. Zmuszam się i nie odpuszczam, ale cała energia ze mnie uszła. Mam nadzieję, że po powrocie do normalnego trybu, nie będę w kółko ziewać i wrócą siły, bo teraz mogłabym spać na stojąco.
 
reklama
Mam nadzieję [emoji6] dla mnie zrobiło się tego już za dużo. W szpitalu dostałam z liścia pierwszy raz bo po porodzie nie potrafiłam zająć się malym, hemoglobina mi spadła do 7 i nie dawałam rady podnieść się z łóżka, nie czułam się wtedy jeszcze matką, i miałam podejście, że ja i tak jestem w dobrym stanie, inne kobiety mają pewnie gorzej więc nie będę przeszkadzać z moimi problemami. To był pierwszy mega błąd, teraz myślę że przez to początek karmienia zupełnie klęknął. Mały nie potrafił napić się, nikt mi nie pomagał, byłam sama bez męża. Czekałam na wypis jak na zbawienie. Wypisali mnie, myślałam że w domu sobie poradzę. A tam z karmieniem katastrofa, położna nie chciała przyjechać, mały zamiast jeść gryzł mnie, a ja myślałam że skoro boli to pije [emoji85][emoji85] zaczął się odwadniać, spadać z masy, wylądowaliśmy w szpitalu dziecięcym po 1 dniu w domu. Znowu sama, znowu zamknięci. Zaczęłam przygodę z laktatorem, przez covid personel ograniczali, nawet nikt mi dobrze nie wyjaśnił jak z tego laktatora korzystać aby krzywdy sobie nie zrobić. Miałam misję nakarmić dziecko, pompowalam jak szalona, rozregulowała sobie całkowicie cycki mega mocnym szpitalnym laktatorem.. powrót do domu ciągle próby przystawiania, laktatorem recznym odciagalam, myślałam że że wszystkim dam radę, zachowywałam się jakby połóg mnie nie dotyczył. 2 dni po szpitalu bach zapalenie piersi z temperatura 40 stopni, niezbijalna paracetamolem + ibuprofen, dopiero spadała jak lodem mnie obkladali, antybiotyk. Przed zapaleniem piersi jeszcze teściu nożem machał piętro niżej, mąż wyrwał mu go z ręki (właściwie to nie jestem do końca pewna kogo chciał zabić czy swoją siostrę, czy mnie) [emoji55] trochę się tego za dużo nazbierało.. i jeszcze te media które ciągle powtarzały że covid, zarażenia, zgony.. a ja myślałam ciągle tylko o tym że pewnie zaraz umrę [emoji55] a podświadomie męczyło mnie to że nie mogę nakarmić własnego dziecka piersią, kpi 2miesiace, później mm. Byłam wykończona i psychicznie i fizycznie. Teraz myślę że następna ciąża poród i połóg to będzie urlop na Rodos [emoji13] wiem że dla mnie karmienie piersią będzie znów przeprawa, ale już teraz potrafię przyznać się ile błędów popełniłam przez swoją głupotę i będę próbowała je zniwelować, a jak się nie uda to podejdę do tematu na luzie, mój Wojtuś jest mm i na razie jest ok, nawet przeziębienia nie miał [emoji6] jak nie wyjdzie pociągnę kpi z zachowaniem wszystkich zasad, na tyle ile dam radę, bez tego cholernego przymusu który czułam przy pierwszym dziecku. Cały czas słyszałam z tyłu głowy : nie karmisz - jesteś złą matką. Lekarze też mnie traktowali jak by mi się nie chciało karmić. Wtedy dawałam im się dołować bo sama tak myślałam. Ich nie obchodziło to że przez 2 miesiące walczyłam, spałam po 30 min, godzinę maksymalnie w ciągu, organizm miałam skrajnie wyczerpany, oni tylko potrafili mi powiedzieć: nie chce pani karmić piersią.. może pani spróbuję [emoji85][emoji85] dzisiaj gdyby mi tak ktoś powiedział kazałbym spieprzac, wtedy płakałam.

Ty rodzilas w powiatowym ?
Tak, bo był najbliżej i dużo znajomych tam rodziło. Ewentualnie rozważałam jeszcze Szubin 😉 W sumie miałam tylko 15 minut, więc tym bardziej nie narzekam.
Niestety to kp jest bardzo gloryfikowane. Jak dla mnie to bez znaczenia jak kto karmi. Najważniejsze żeby dziecko było najedzone i zdrowe. Tak naprawdę teraz jak już wiesz czego się spodziewać, będzie dużo lepiej. Czego byś nie zrobiła będzie dobrze 😊
 
Do góry