Fajnie pod tym katem, ze mogłam sprawdzić czy owuluje i tu się fajnie kończy [emoji16] przyszłam do babki BO zaczynamy się starać a ja mam plamienia, które się wydłużają i to chyba nie jest dobre, szczególnie różu staraniach. Olała temat i powiedziała ze mam już nie przychodzić dopóki nie minie rok. Trafiłam wiec do innego gina, ta już coś działała wiec było fajnie, ale nagle musze czekać 2 miesiące na wizytę, co tez jest do dupy biorąc luteinę i potrzebując na nią recepty, której nie dostanę bez wizyty, do tego miałam infekcje i 1-2 tygodnie po leczeniu miałam się zgłosić na kontrole. Tego samego dnia za wczasu chciałam się zapisać na wizytę - wizyta w lipcu [emoji23][emoji23][emoji23] wiec trafiłam do TRZECIEGO w ciągu niespełna roku ginekologa, który spojrzał wewnątrz póki co raz, powtórzył kilka badań i rzeczywiście nie czekając na pełny rok dał skierowanie na histeroskopie, wiec narazie jestem zadowolona. Ale byłam u niego dopiero 2 albo 3 razy. Zobaczymy jak to się potoczy dalej, narazie podchodzę do niego z dystansem i się zastanawiam czy i ten nie wyskoczy z czyms błyskotliwym. Póki co nie zamierza mi przepisywać luteiny (chyba), co mnie wcale nie raduje [emoji85] ale o tym z nim pogadam po histero, bo ten cykl i tak zmarnowany a w ubiegłym w sumie plamien nie było, ale i owu chyba tez nie było [emoji2368]
Tak wiec nie jest tak różowo jak się wydaje [emoji6]