Kropka29
Moderator
- Dołączył(a)
- 18 Październik 2020
- Postów
- 5 159
No właśnie bardzo dużo ludzi tak mówi. Ja nie wiem jak mam rpzestać o tym myśleć.
W sensie ja też nie myślę o tym tak obsesyjnie. Też nie płaczę jak jest jedna kreska, ani jak dostanę okres. Zajmuję sie innymi rzeczami, pracuję, rozwijam pasje.
Ale nie umiem sobie wyobrazić, jak wygląda to "odpuszczenie"...
Ile ja juz razy słyszałem "Wyluzujcie, odpusccie, to Wam się uda". Ale ja jestem wyluzowana! Chce mieć dziecko, ale nie widzę w sobie znamion obsesji. Zagladam do kalendarzyka kilka dni w miesiącu, łykam jakieś suplementy. Ale pewnie niektóre niestarajace się też tak robią.
Nie wiem, może ja jestem nie tete, ale nie rozumiem tego "Odpuśccie"
Właśnie ja też się zastanawiam co to znaczy dla kogoś to „odpuść”. Przez pierwszą połowę cyklu mam wywalone, nie myślę o tym totalnie ale im bliżej terminu @ tym więcej myśli i nadziei się pojawia Nawet jeśli byśmy podjęli teraz decyzję że idziemy na żywioł, kompletnie odpuszczamy starania o dziecko ale się nie zabezpieczamy to wiem że i tak bym nie mogła przestać o tym myśleć - nawet jeśli byłby to tylko jeden stosunek w miesiącu to i tak bym myślała o tym że przecież jakaś szansa jest Wydaje mi się, że osoby które każą odpuścić to właśnie bardziej mają na myśli nierobienie testów owulacyjnych, mierzenie temperatury i tak dalej. Bo jak dla mnie to najzwyczajniej w świecie jeśli jest jakakolwiek szansa zajścia w ciąże to po prostu nie da się wyłączyć myślenia