ach, rzeczywiście facecie są skomplikowani bardziej;
ja też na początku podchodziłam spontanicznie, bo też nie sądziłam, że tak długo będzie problem
ale po roku starań zaczęłam większą wagę przykładać do starań w dniach płodnych, no i nagle pojawił się problem z M. - jakiś stres, zmęczenie etc., ja nie ma dni płodnych, to czasem przez tydzień ma siłę, ale jak ja mu powiem, że nadchodzi tydzień przytulanek to się spina i stwierdza, że to się tak nie da, że trzeba działać spontanicznie
wszystko super tylko jest teraz 22 cykl starań... poszłam na ten monitoring i też sobie nie wymyśliłam, że teraz trzeba, tylko potraktowałam to jak zalecenie lekarza - jak mówi, że od niedzieli do środy to ok, ale z założeniem, że przecież to lubimy, więc spoko, sama przyjemność - niestety to zalecenie mojego M. już całkiem sparaliżowało; w czwartek zrobił mi ten zastrzyk i myślałam, że zrozumie, że to też kasa (bo sknera jest ogólnie) i że trzeba się spiąć, no to nie...
Cyntia, Susel - staranka były ostatnie w środę wieczorem, potem czwartek i piątek nic i dopiero dziś rano, a
zastrzyk miałam w czwartek wieczorem
i wiem, że może a nóż się udało, bo plemniki żyją te 72 dni, komórka 24 - ale mam poczucie, że ten najlepszy czas czyli wczoraj został zupełnie zmarnowany....
nie chciałabym tylko, żeby przez to, że mogło się nie udać, będę musiała zrobić teraz wszystkie kolejne badania, HCG, posiewy itd. skoro być może przyczyna będzie tkwiła w tym, że po prostu seksu nie było w najlepszym momencie - obawiam się, że takie wnioski może wyciągnąć moja ginekolog, no chyba że zleci jeszcze jeden cykl monitorowany z zastrzykiem... fakt i tak było mało śluzu, wczoraj sporo ale taki kremowy był, a dziś to już nic.. więc może i tak sam zastrzyk to za mało, ale gdybyśmy się naprawdę postarali to chociażby byłoby bardzie wiadomo, że to nie był główny problem