reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

sprawa o alimenty i ustalenie

reklama
wiecie to temat rzeka i nie ma co sie nad tym rozpisywać
konkretne przypadki można rozstrzygać a inaczej można tylko dywagować
:happy:
 
Odnośnie Waszych postulatów... Jak możecie mówić o odebraniu czy ograniczeniu praw rodzicielskich ojcu, który nie mieszka z matką dziecka... Co jak ojciec będzie normalny, a nie taki co to wszystko ma w dupie, a matka sobie ubzdura, że ojciec jest taki i taki przed sądem... Nie usprawiedliwiam akurat jego... Ale nie wiecie co on czuje... Może ma obawy, że dojdzie do tego, że nie będzie mógł widzieć się z dzieckiem tak czy siak i nie chce sobie robić nadziei na coś co go może zaboleć... Ja jestem akurat w sytuacji, gdzie nie mieszkam z żoną i co mi ograniczycie prawa?... Podsuniecie jej taki pomysł... No to po prostu zacznę Wam się teraz śmiać... Przepraszam za mój bezpośredni ton... Ale no sorry... Ja mam taką pracę, że nie codziennie mogę być u dziecka... Bo mam nienormowany czas pracy w zależności ilu klientów jest... Teraz miałem taki tydzień, że od pon. do piątku siedziałem w pracy od 8 do 20... A serce mi się rwało do dziecka... Nie daj Boże dojdzie do rozwodu... I co żona mi ograniczy prawa, bo powie przed sądem, że nie zajmowałem się dzieckiem ani się Nim nie interesowałem... I jakie to ma odzwierciedlenie w sytuacji? Żadne... Proszę... Aby móc udzielać obiektywnych rad należałoby się zapoznać ze stroną przeciwną... A tu nie mamy takiej możliwości... Więc raczej możemy się opierać o to co pisze kobieta... czy mężczyzna... tylko pytanie czy możemy zaufać, że to prawda... Polska jest takim krajem, że nie ważne czy to facet zawini czy kobieta, wina leży po stronie faceta... A dziecko zostaje przy matce... I to jak dla mnie jest absurd... Bo z tego co piszecie jesteście dobrymi matkami, ale nie każda jest taka sama...

W dodatku jeśli ktoś się oprze o tezę, że nie mam z dzieckiem stałego kontaktu... To się zapytam... A jak mam to zrobić jeśli mój czas to 2 godziny w tygodniu... Jeśli rok ma około 52 tygodni jeśli się nie mylę to w roku spędzam z dzieckiem 104 godziny... Czyli zaokrąglając 4 dni... To jaki to jest stały kontakt?... Jak się ojciec ma wtedy czuć?... Jako dodatek do życia?... Czy jako podatnik płacący za swój najwspanialszy czas w życiu... Bo raczej po rozwodzie ma się małe szanse na częstsze odwiedziny...

AdiLea chyba jest tylko jedna rada.... Zrób tak jak Ci podpowiada serce... Jeśli uważasz, że postępując w ten sposób będzie ok to tak zrób... Jeśli masz wątpliwości to je rozwiej... Bo potem jeśli nie daj Boże coś się stanie, czego oczywiście Ci nie życzę, to będziesz miała pretensje do wszystkich na forum dlaczego Ci tak radziliśmy...

Pozdrawiam,
Ave

&nbspWiesz w Polskim prawie już podczas rozwodu rodzic,który nie ma przyznanej calkowitej opieki nad dzieckiem od razu ma ograniczone prawa rodzicielskie....ale zakres ograniczenia jest różny...np.mimo,że nie wnosiłam o to sąd przy rozwodzie zadecydował i ograniczył eksowi prawa do dzieci ale o wyborze szkoly czy leczeniu musieliśmy decydowac wspólnie...
 
Odnośnie Waszych postulatów... Jak możecie mówić o odebraniu czy ograniczeniu praw rodzicielskich ojcu, który nie mieszka z matką dziecka... Co jak ojciec będzie normalny, a nie taki co to wszystko ma w dupie, a matka sobie ubzdura, że ojciec jest taki i taki przed sądem... Nie usprawiedliwiam akurat jego... Ale nie wiecie co on czuje... Może ma obawy, że dojdzie do tego, że nie będzie mógł widzieć się z dzieckiem tak czy siak i nie chce sobie robić nadziei na coś co go może zaboleć.
wiesz co troche cie nie rozumiem,twoje wypowiedzi sobie przecza
miom zdanie,w pewniej ilosci wypadkow jezeli ojciec dziecka nie mieszka z matka,nie wychowuje z nia wspolnie dziecka,to powiniem miec ograniczone prawa,dlaczego juz matka ktora i tak juz ma pod gorke wychowujac sama dziecko ma sie meczyc z ojcem dziecka np, w sprawie wakacji, wyrobienia paszportu,wyrobu szkoly czy wyboru leczenia dziecka,nie mowiac o tym,duza ilosc tatusiaw wymiguke sie od placenia alimentow
w bardzo duzo przypadkow jezeli para rozchodzi sie,bo ona zaszla w ciaze,ona zostaje sama,nie ma wsparcia ze strony ojca dziecka,tylko jeszcze wyzywana,ublizana i jeszce tatus jej grozi,ze jak nie usunie to pozaluje:angry:
.. Ja jestem akurat w sytuacji, gdzie nie mieszkam z żoną i co mi ograniczycie prawa?... Podsuniecie jej taki pomysł... No to po prostu zacznę Wam się teraz śmiać...
piszesz,ze nie mieszkasz z zona,bo sie wyprowadzilas.to trzebabylo sie nie wyprowadzic,najlepiej uciec od problemow,nie dziwie sie troche twojej zonie,ze nie chce abys wrocil,na pewno ma swoje powody,jakbys byl taki wspanialym tatusiem to bylibyscie chyba razem,skad ona ma pewnosc,ze jak wrocisz to za miesiac czy rok znowu sie nie wyprowadzisz??
Przepraszam za mój bezpośredni ton... Ale no sorry... Ja mam taką pracę, że nie codziennie mogę być u dziecka... Bo mam nienormowany czas pracy w zależności ilu klientów jest... Teraz miałem taki tydzień, że od pon. do piątku siedziałem w pracy od 8 do 20...
piszezs,ze pracujesz od 8 do 20,to twoja sprawa w jakis godzinach,jak n ie ci nie odpowiada,trzeba zmienic prace,a nie biedzic jaki ty biedny jestes
A serce mi się rwało do dziecka... Nie daj Boże dojdzie do rozwodu... I co żona mi ograniczy prawa, bo powie przed sądem, że nie zajmowałem się dzieckiem ani się Nim nie interesowałem... I jakie to ma odzwierciedlenie w sytuacji? Żadne... Proszę... Aby móc udzielać obiektywnych rad należałoby się zapoznać ze stroną przeciwną... A tu nie mamy takiej możliwości... Więc raczej możemy się opierać o to co pisze kobieta... czy mężczyzna... tylko pytanie czy możemy zaufać, że to prawda... Polska jest takim krajem, że nie ważne czy to facet zawini czy kobieta, wina leży po stronie faceta... A dziecko zostaje przy matce... I to jak dla mnie jest absurd... Bo z tego co piszecie jesteście dobrymi matkami, ale nie każda jest taka sama...

W dodatku jeśli ktoś się oprze o tezę, że nie mam z dzieckiem stałego kontaktu... To się zapytam... A jak mam to zrobić jeśli mój czas to 2 godziny w tygodniu... Jeśli rok ma około 52 tygodni jeśli się nie mylę to w roku spędzam z dzieckiem 104 godziny... Czyli zaokrąglając 4 dni... To jaki to jest stały kontakt?... Jak się ojciec ma wtedy czuć?... Jako dodatek do życia?... Czy jako podatnik płacący za swój najwspanialszy czas w życiu... Bo raczej po rozwodzie ma się małe szanse na częstsze odwiedziny..
.moim znaniem staly kontakt z dzieckiem,nie mozna przeliczyc tajk jak ty piszesz,ze byloby to 4 doby odwiedzin w czasie roku,staly kontakt to taki gdzie dziecko moze na ciebie liczyc,ma z toba staly kontakt,nawet jesli jest on raz czy dwa razy w tygodniu


AdiLea chyba jest tylko jedna rada.... Zrób tak jak Ci podpowiada serce... Jeśli uważasz, że postępując w ten sposób będzie ok to tak zrób... Jeśli masz wątpliwości to je rozwiej... Bo potem jeśli nie daj Boże coś się stanie, czego oczywiście Ci nie życzę, to będziesz miała pretensje do wszystkich na forum dlaczego Ci tak radziliśmy...

Pozdrawiam,
Ave

ja jestem misieac po rozwodzie,rozeszlismy sie,takie jest zycie,ale pomimo tego,ze nie jestemsy razem,nie utrudniam mu kontaktu z dzieckiem,nie odgraniczylam praw przy rozwodzie,a ty od razu zakladasz,ze zona ci odbierze prawa,nie pozwoli na kontakt,ktoche to dziwne dlaczego mialaby to zrobic jezeli TY taki dobry jestes
 
"wiesz co troche cie nie rozumiem,twoje wypowiedzi sobie przecza
miom zdanie,w pewniej ilosci wypadkow jezeli ojciec dziecka nie mieszka z matka,nie wychowuje z nia wspolnie dziecka,to powiniem miec ograniczone prawa,dlaczego juz matka ktora i tak juz ma pod gorke wychowujac sama dziecko ma sie meczyc z ojcem dziecka np, w sprawie wakacji, wyrobienia paszportu,wyrobu szkoly czy wyboru leczenia dziecka,nie mowiac o tym,duza ilosc tatusiaw wymiguke sie od placenia alimentow
w bardzo duzo przypadkow jezeli para rozchodzi sie,bo ona zaszla w ciaze,ona zostaje sama,nie ma wsparcia ze strony ojca dziecka,tylko jeszcze wyzywana,ublizana i jeszce tatus jej grozi,ze jak nie usunie to pozaluje:angry:
"

Aga.82 -
kłania się czytanie ze zrozumieniem... nie napisałem o swojej sytuacji... tylko było to przedstawienie poglądu... już nie jednokrotnie pisałem, że jeśli jest ojciec, który ma w dupie swój obowiązek to owszem ograniczyć prawa albo i je w ogóle pozbawić... ale trzeba być pewnym, że ta decyzja będzie dobra... jak dla mnie to takiemu nawet można uciąć co nie co... pisałem o normalnych sytuacjach, kiedy ojciec się INTERESUJE i ZAJMUJE dzieckiem... więc nie wiem co miałaś na myśli przytaczając historię o złych ojcach... bo ten temat został już rozwiany podczas rozmowy z inną użytkowniczką forum... gdzie jasno napisałem o czym ja myślałem... więc cóż...

mógłbym także przytoczyć dużo przypadków odnośnie tego, że matki zostawiają mężów ze względu na:
- że poznają kogoś innego...
- twierdzą, że już nie kochają...
- bo facet nie potrafi znaleźć sobie dobrze płatnej pracy...
- bo facet za mało robi...
ale po co to? żeby znów komuś się wydawało, że bronię facetów i że obrażam te dobre matki?... a czy ja to napisałem o dobrych matkach... Polska jest krajem, gdzie w sprawach wychowania dziecka kobieta jest za kobietą, facet za facetem...
nie jestem ani po stronie kobiet ani mężczyzn.. po prostu zauważyłem fakt, że jakby nie było większość decyzji sądów jest pomylona, i to nie ważne czy dotyczy matek czy ojców... jeśli sąd normalnemu ojcu lub normalnej matce chce zabrać prawa do dziecka ze względu na opowieści drugiej strony... to dla mnie jest to żenujące... a to, że matka lub ojciec chce decydować o tym co dziecko ma robić?... dziecko ma dwoje rodziców od tego.. i jeśli oboje się starają to oboje powinni o tym decydować... a tłumaczenie, że to jest utrudnienie?... jakie utrudnienie... są rodzice, czyli ojcowie i matki, którzy najlepiej by chcieli, żeby druga strona płaciła, i żeby zrzekła się praw... sytuacja miód malina...

"piszesz,ze nie mieszkasz z zona,bo sie wyprowadzilas.to trzebabylo sie nie wyprowadzic,najlepiej uciec od problemow,nie dziwie sie troche twojej zonie,ze nie chce abys wrocil,na pewno ma swoje powody,jakbys byl taki wspanialym tatusiem to bylibyscie chyba razem,skad ona ma pewnosc,ze jak wrocisz to za miesiac czy rok znowu sie nie wyprowadzisz??"

Nie uzasadnione jest wypowiadanie się na temat na który mało wiesz... W tym przypadku mój związek... Nie znasz powodów dlaczego się wyprowadziłem i ich niestety albo i stety nie poznasz... I nie wiesz dlaczego między Nami jest taka sytuacja... I ocenę jakim jestem ojcem możesz schować do kieszeni, bo to są tylko domysły... i akurat to jakim jestem ojcem nie ma nic wspólnego z tym czy My będziemy razem czy nie... bo dziecko nie może być powodem dla którego związek ma się utrzymać... i twierdzenie, że nie trzeba było się wyprowadzić... po pierwsze nie ucieklem od problemów, tylko je rozwiązałem i przekonałem się wielu rzeczy, które były istotne... i tak samo moja żona... i nie obraziłem jej nigdy i nie posądziłem na forum o coś czego nie zrobiła... bo matką jest wspaniałą... i nie żałuję, że to z nią mam dziecko, bo to wyjątkowa osoba... tylko w pewnych kwestiach się nie zgadzaliśmy i one nas poróżniły... więc sory, ale w tym przypadku wypowiedziałaś się urażając mnie... i pomimo tego, że mamy taką sytuację jaką mamy pomagamy sobie...

"piszezs,ze pracujesz od 8 do 20,to twoja sprawa w jakis godzinach,jak n ie ci nie odpowiada,trzeba zmienic prace,a nie biedzic jaki ty biedny jestes"

i kolejny raz... nie użalam się... tylko przedstawiłem powody, dla których nie zawsze mogę być przy dziecku kiedy chcę.. jak zmienię pracę na taką która mi pozwoli na częstszy kontakt z dzieckiem to potem mi napiszesz, że dlaczego nie płacę na dziecko - bo mnie na to nie będzie stać... dziś to nie praca szuka ludzi tylko ludzie pracy... mam pracę w której muszę dostosować się często do klienta... ale dzięki temu stać mnie na płacenie na utrzymanie dziecka... i do tego jeszcze na kupowanie innych rzeczy także dla dziecka... więc nie robię to z myślą o swoim widzi mi się... tylko chcę w życiu osiągnąć status, który mi pozwoli zapewnić dużo więcej dziecku niż ja sam mialem zapewnione.. więc kolejny zarzut z Twojej strony bez pokrycia...

".moim znaniem staly kontakt z dzieckiem,nie mozna przeliczyc tajk jak ty piszesz,ze byloby to 4 doby odwiedzin w czasie roku,staly kontakt to taki gdzie dziecko moze na ciebie liczyc,ma z toba staly kontakt,nawet jesli jest on raz czy dwa razy w tygodniu"

chodziło mi o moment, kiedy sądownie ojciec ma tyle godzin ustawione...

I na koniec Agnieszko wbrew temu co napisałem... nie żywię do Ciebie żadnej urazy i cieszę się, że piszesz o tym co Cię we mnie niepokoi... Postaram się odpowiedzieć na każde Twoje pytanie jeśli będziesz pytać.. ale naprawdę o tym co zrobić w sytuacji rozwodu jest tyle opini ilu ludzi na świecie... ;-);-);-)
Pozdrawiam
 
nie wiem czy piszę w dobrym dziale... myślę, że tak bo poniekąd sama tu pasuję..
moje pytanie brzmi - czy uda mi się ściągać alimenty od ojca dziecka, który siedzi w Szkocji, jest zameldowany w Polsce ale przylatuje dwa razy do roku.. wezwanie na rozprawę dojdzie na polski adres, na rozprawie się nie stawi i.. co dalej?
może ktoś się orientuje?
Kochana jasne,że możesz .To gdzier mieszka tatuś dziecka nie jest ważne.Sąd może wskazac w jego imieniu kuratora,który będzie go reprezentował w sądzie.Fakt,że takie sprawy dosyc długo trwają ale są i skoru dziecku należą się alimenty to taki tatuś musi je płacic.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
sheeppy idź do prawnika on Ci wszystko wyjaśni i pokieruje
w pozwie można napisać że wnosisz o wyrok zaoczny w przypadku nie stawienia się pozwanego na sprawie
a jak już bedzisz miała je zasądzone to wrócił fundusz alimentacyjny więc w razie jakby nie płacił to państwo będzie Ci płacic :tak:
ale trzeba iść do sądu ! nie bój się to nic strasznego
 
reklama
nie wiem czy piszę w dobrym dziale... myślę, że tak bo poniekąd sama tu pasuję..
moje pytanie brzmi - czy uda mi się ściągać alimenty od ojca dziecka, który siedzi w Szkocji, jest zameldowany w Polsce ale przylatuje dwa razy do roku.. wezwanie na rozprawę dojdzie na polski adres, na rozprawie się nie stawi i.. co dalej?
może ktoś się orientuje?
Kochana jasne,że możesz .To gdzier mieszka tatuś dziecka nie jest ważne.Sąd może wskazac w jego imieniu kuratora,który będzie go reprezentował w sądzie.Fakt,że takie sprawy dosyc długo trwają ale są i skoru dziecku należą się alimenty to taki tatuś musi je płacic.

Jasne,że możesz.Jeżeli znasz adres pobytu ojca dziecka to go napisz w pozwie jeżeli nie to sąd wyznaczy w jego imieniu osobe która b ędzie go w sądzie reprezentowała.Fakt,że takie sprawy trwają dlugo ale mają w końcu swój koniec.Przeczytaj wątek o alimentach z Niemiec tam dokładnie opisałam jak ubiegac się o alimenty z zagranicy.Powodzenia
 
Do góry