reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

spotkanie czerwcówek 2012

Ja ledwo wytrzymałam 3 dni bez K., kiedy odwiózł nas do moich rodziców i musiał wrócić do pracy i szkoły... To chyba nie kwestia wieku, bo są młodsi ode mnie, którzy potrafią wyjechać osobno. Po prostu tak mamy. Może za sto lat się przemogę ;-)
 
reklama
A ja uważam, że od czasu do czasu warto od siebie odpocząć i widzę, że na dobre nam to wychodzi:tak:Jeden weekend w m-cu spokojnie wystarczy
 
Mrsmoon, ja raz na 2 miesiące [albo rzadziej :-p] wychodzę na piwo z dziewczynami - i to robi mi dobrze, ale więcej nie potrafię, nie chcę.
 
zołzik jak Wam dobrze z takim systemem, to po co go ruszać...może kiedyś Wam się odmieni;-) Ważne, żeby każdy był happy. Ja czasem sobie skoczę do rodziców na weekend, a A się z kolegami na piwko umówi i jest git. Bo nie lubie jak wychodzi jak ja jestem - jakoś tak mi źle samej wieczorem po calym dniu bez NIego:-D
 
mrsmoon - podpisuję się w zupełności:) u nas czasem fajnie każdy sobie, ale nie na wakacje.. na weekend to max.. no i wieczorami tak na zmianę (w końcu 1 w tygodniu mam wychodne ;) ) ale zołzik - ma byc WAM dobrze, a z tego co widzę jest :):):):):):)

ja chyba niestety tez tym razem musze sie finansami zasłonić:( szkoda mi. Ale już na wakacje troszkę wariujemy, to trzeba będzie zastopować troszkę.
 
nam się za to nigdy nie zmieni:no: już 10 lat razem a bez siebie nie możemy:no: od kiedy jest miesio, jeżdżę raz na 2-3 m-ce do rodziców, bo chcę żeby miał kontakt z dziadkami i wtedy M nas zostawia w nd wieczorem lub pon rano a wraca w pt wieczorem czyli 4 dni bez niego a jak odjeżdża zawsze beczę, potem ciężko znosimy te 4 dni a jak przyjeżdża- radość jakbyśmy się lata całe nie widzieli:)dodam, że jestem raczej niezależna, mam swoje pasje, zainteresowania poza M. ale lubię je realizować... blisko niego:) Nigdy z nikim tak nie miałam, więc Zo- rozumiem Cię doskonale i też tak mamy z M.:tak:
 
O kurcze...
Ciekawe co powiecie na moją sytuację?
Po tym jak się poznałam z moim mężem on zaraz po 4 miesiącach poszedł do wojska na rok, czekałam, potem zaczął pracować jako kierowca i wyjeżdżał za granicę na cały miesiąc, przyjeżdżał na tydzień i znowu na miesiąc, czekałam.
W czasie ciąży pracował tez jako kierowca i sytuacja podobna tydzień w domu, 4 za granicą, dobrze ze wtedy jeszcze mieszkałam z rodzicami wiec nie było tak źle.
Po porodzie był z nami pierwszy miesiąc, a potem musiał jechac bo ktoś musiał na nas zarobić. Mieszkaliśmy u rodziców 4 miesiące a potem u siebie, w nowym domu. Mąż pracował jeszcze 2 miesiące w takim systemie jak wczesniej, wiec w tygodniu siedziałam sama z Matim a na weekendy jeździłam do rodziców i jakoś czas mijał, tylko czasem mąż wracał nie po 4 a po 6 tygodniach...
W końcu powiedziałam dość i teraz pracuje tez jako kierowca, ale juz tylko po Polsce jeździ i jest w domu co tydzień na weekend a czasem i w tygodniu jak dobrze pójdzie.
Ale wytrzymać jakoś muszę, bo inaczej nie możemy...
 
Mój K. miał możliwość zrobienia prawa jazdy na ciężarówki z wizją pracy jako kierowca. Ale u nas nie wchodziło to w grę. Dodam, że K. ma wykształcenie średnie z maturą, ale bez konkretnego zawodu. Pracuje za niewiele ponad najniższą krajową, ale wolę tak i mieć go przy sobie, niż miałabym go widywać okazyjnie - zdecydowanie, to nie dla nas.
Po cichu liczymy, że nasza sytuacja się poprawi, kiedy K. skończy obecną szkołę - już udało mu się zmienić dział w pracy... Jeszcze żeby tylko parę groszy więcej dali...
 
reklama
mama M., dzielna jesteś:tak: Ja bym nie dała rady...
No i ja wariatka- nie mogę bez M. żyć ale bez mojej rodziny pochodzenia też! stąd decyzja, żeby rzucić bydgoszcz i dobrą pracę M. i jechać do zg gdzie nie ma NIC. ludzie pukają się w głowę a ja myślę, że warto spełniać swoje marzenia, walczyć by życie wyglądało jak chcemy- mamy tylko jedno, nie?:) I myślę, że dobrze na tym wyjdziemy! mam nadzieję wielką, ze tak będzie...
a co do mojej niemożności rozstania z M.- ludzie są różni, ja po prostu - od dnia w którym go poznałam- bez niego przy boku nie umiem być już szczęśliwa. Moje marzenie- na starość- to umrzeć pierwszej, heh.
 
Do góry