jaspis
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Lipiec 2013
- Postów
- 851
Mamakulka współczuję pecha
Dor1989 zaraz dziurę w monitorze wygryzę!!!! Jutro gofry będą u mnie!
Aniołkowa dobrze, że zostaniesz w szpitalu, to mimo wszystko bezpieczniejsza opcja.
Szpitalnego jedzenia po porodzie to i ja nie zapomnę. Mi w trakcie całego porodu nie pozwolili jeść ani pić, tylko mąż mógł zwilżać mi usta wacikiem :O
Jak na złość nie mieliśmy nic do jedzenia, bo z torby szpitalnej jeszcze w domu wyjadłam czekoladę i nie zdążyłam uzupełnić jej braku, a wody brać położna nie kazała do szpitala żeby nie dźwigać, bo twierdziła, że na porodówce dostanę butelkę wody. Nic mi nie dali, nie wiem skąd rodząca ma czerpać siły skoro jest głodzona. Wodę i tak piłam po kryjomu, bo mąż miał ze sobą. Po porodzie jak mnie na salę przewieźli to położna przyniosła mi dwie kromki suchego chleba, bo prosiłam o coś do jedzenia, w życiu bardziej głodna nie byłam.
Dor1989 zaraz dziurę w monitorze wygryzę!!!! Jutro gofry będą u mnie!
Aniołkowa dobrze, że zostaniesz w szpitalu, to mimo wszystko bezpieczniejsza opcja.
Szpitalnego jedzenia po porodzie to i ja nie zapomnę. Mi w trakcie całego porodu nie pozwolili jeść ani pić, tylko mąż mógł zwilżać mi usta wacikiem :O
Jak na złość nie mieliśmy nic do jedzenia, bo z torby szpitalnej jeszcze w domu wyjadłam czekoladę i nie zdążyłam uzupełnić jej braku, a wody brać położna nie kazała do szpitala żeby nie dźwigać, bo twierdziła, że na porodówce dostanę butelkę wody. Nic mi nie dali, nie wiem skąd rodząca ma czerpać siły skoro jest głodzona. Wodę i tak piłam po kryjomu, bo mąż miał ze sobą. Po porodzie jak mnie na salę przewieźli to położna przyniosła mi dwie kromki suchego chleba, bo prosiłam o coś do jedzenia, w życiu bardziej głodna nie byłam.