Dziewczyny dziękuję za ciepłe przyjęcie z powrotem i za gratulacje :-)
Angie Karowa to dobry wybór, chociaż wszędzie są ludzie i ludziska. Ja na tych drugich mało trafiałam na szczęście. Porodówka, bo to będzie Cię najbardziej interesować, w tej chwili przechodzi remont. Jak ja leżałam to dopiero się zaczynało, ale teraz słyszałam że rozkręciło się na dobre. Z tego powodu trochę niefajnie jest, np. po korytarzu chodzą robotnicy i straszny hałas od wiercenia, szlifowania. Chyba w niczym to nie przeszkadza skoro póki co porodówki nie zamknęli. Na porodówce sporo młodych położnych, niektóre średnio sympatyczne, ale idzie przeżyć. Ja leżałam na porodówce 1,5 tyg. Lekarze super, na 10 może jedna zołza się trafiła. Miałam taką sytuację, że do cesarki poszła ze mną lekarka z porodówki, która często się mną opiekowała, akurat miała dyżur, poprosiłam ją żeby była przy mnie, żebym w tej ciężkiej chwili miała chociaż jedną znajomą osobę. Towarzyszyła mi do szycia rany, mówiła co i jak na bieżąco, jak dziecko, no wszystko i to kompletnie za free. Super kobieta, taka z powołania. Nie napiszę Ci jak wygląda oddział położniczy, mnie przewieziono na ginekologię, żebym nie patrzyła na szczęśliwe mamy z dziećmi.
Co do laktacji to na pewno przyjdzie do Ciebie p. Agnieszka Muszyńska, super kobieta, ona prowadzi tą poradnię laktacyjną na Karowej. Kobieta z powołaniem i z ogromnym sercem. Na pewno Ci pomoże. Jest jeszcze tam p. Zając, ale z nią nie miałam doczynienia.
Natkusia zdjęcie wrzuciłam na zamkniętym. U mnie na szczęście dobrze. Crp z 250 spadło po bombie antybiotykowej, zostałam wypisana ze szpitala bez ustalenia przyczyny infekcji organizmu, nazwano to "komplikacje popołogowe". Posiewy, tomografie, usg, morfologie, krew na zakaźne, prześwietlenia, mocz, kał, mnóstwo konsultacji, no wsio co było można chyba, nie ustaliło przyczyny tak wysokiego crp.
Strasznie dużo produkujecie tych postów, cieżko Was nadrobić i każdej coś napisać. Wasi sąsiedzi pytają "kiedy" a moi pytają mnie skąd mam dziecko.... Brzuch miałam duży, ale większość leżałam, więc nie widzieli, później jak wyszłam ze szpitala to widzieli mnie na spacerze z córką bez brzucha, a teraz po kilku tygodniach wychodzę z wózkiem
. Mąż mówi, żebym mówiła że adoptowałam