reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Sierpniówki 2014

To przy okazji zbieznosci dat, opowiem Wam historie mrozaca krew w żyłach ;)

Jak synek miał kilka miesięcy, moja mama pokazała mi zdjęcie pierwszego dziecka babci - swojej mamy, chlopczyk żył 3 lata i zmarł na rękach babci na jedna z tych chorób, na które teraz sie szczepi.
Było tez drugie zdjęcie - babci na łóżku z synkiem, z dnia porodu, rok ok 1945. Obracam zdjęcie, a tam imię i data urodzenia - dzien i miesiac taki jak mojego synka.
Oj ciarki mnie przeszły...

FIUUFIUU - moze w takim razie slub na Seszelach? :) Trzeba by tylko znaleźć ambasadę czy jakiegos konsula, a moze maja to w pełni skomercjalizowane jak na Hawajach i wszystko załatwi jakaś tam firma.
 
reklama
Ale piękne historie miłosne ... :) sie rozmarzylam ;)

Ja ze swoim M jestem od 2000roku wiec 14 lat. Po 7 latach sie zaręczylismy po czym po pol roku od nich mieliśmy niewielka 5 cio miesięczna przerwę :/ i stwierdziliśmy ze nie potrafimy bez siebie żyć i tak jest do dzisiaj :) 23 lipca bedzie nasza 3 rocznica ślubu :)
Bywało rożnie, jak sie rozstalismy swoje przeplakalam ale teraz mysle ze to wszystko było w jakimś celu i dzieki temu teraz jest jak jest. A jest na prawdę .. wspaniale :) wiadomo.. Bywają gorsze dni ale nawet w takie nie wyobrażam sobie ze mogłabym sie zloscic na kogoś innego lub położyć sie do łóżka z kimś innym. Miłość... :))

Mamy pieska, nasz ukochany pupil, kiedyś wstawialam zdjecie, za dwa tyg przeprowadzka na większe mieszkanie (z 34 metrów na 76) i czekamy na nasza upragniona Juleczke :) czyli wszystko tak jak byc powinno :)
 
A ja trochę z innym tematem Atkaaa pisałaś , że masz psiaka, ulubieńca , nie boisz się, jak będzie reagował na dziecko, czy nie będzie zazdrosny.
Ja mam kochanego, owczarka niemieckiego jest z nami od 5 lat dla nas jest łagodny i dla każdego kto jest już w domu, ale jakby ktoś chciał wejść sam na teren działki to nie wiem jak by zareagował. Zawsze jak ktoś był z małym dzieckiem to staraliśmy się go izolować, bo to jednak duży, silny pies. Dla nas jest cudowny, traktujemy go jak dziecko, co prawda jest na podwórku, ale nie ma kojca i jak tylko chce ma prawo wejścia do domu. Jak zostawał na noc to najczęściej spał w pokoju, który teraz jest przygotowany dla Hani. Jak zaczął się remont w tym pokoju to z domu nie można go było wyrzucić, tak jakby bał się, że zabieramy mu pokój:szok:. Może to śmieszne, ale tak nam się wydawało, a teraz jak tylko uda mu się wpaść do tego pokoju to od razu rozkłada się na dywanie , mimo, że staramy się żeby go odzwyczaić.

Jeżeli są na forum jeszcze jakieś psiary to proszę o wypowiedź w tym temacie, bo ja cały czas mam obawy.
 
Magda - my mamy pekinczyka ImageUploadedByForum BabyBoom1403289183.954031.jpg
i jesli chodzi o jego charakter to nie obawiam sie kompletnie zeby zrobił krzywdę Małej bo on nigdy nikogo nie ugryzł. Owszem szczeka gdy ktos obcy wchodzi na podwórko, w szczególności gdy jest to listonosz ale tylko szczeka :)
Zastanawiam sie tylko czy nie bedzie zazdrosny bo nagle ktos inny bedzie w centrum zainteresowania. Mysle jednak, ze nie bedzie najgorzej bo postaramy sie dalej poświęcać mu tyle uwagi ile sie da.
Oglądałam kiedyś program wlasnie o adaptacji zwierząt do "nowej sytuacji". Było powiedziane zeby psa gdzieś wyprowadzić z domu przed przyniesieniem dziecka, choćby na podwórko, postawić fotelik z dzieckiem na wysokości do ktorej pies bedzie miał dostęp i go wprowadzić. W ten sposób (podobno) pies ma zrozumieć ze dziecko nie jest gościem tylko bedzie u nas na stałe. Trzeba dac psu wąchać dzidzie tak długo jak bedzie tego chciał. Nie chować, nie zabierać i go nie odganiać.
Liczę na to, ze sie "dogadają" :)

Rownież bede wdzięczna za wskazówki juz doświadczonych mam, ktore przechodziły podobna sytuacje :)
 

Załączniki

  • ImageUploadedByForum BabyBoom1403289183.954031.jpg
    ImageUploadedByForum BabyBoom1403289183.954031.jpg
    32,5 KB · Wyświetleń: 45
Ja jestem kociarą, ale sposób ten chyba nawet bardziej powinien działać na psy.
Tata powinien przywieźć ze szpitala jakieś brudne ciuszki Maluszka (śpioszki, body) i dać do powąchania. W ten sposób psiak może się oswoić z nowym zapachem jeszcze przed przywiezieniem dziecka ze szpitala.
 
magda- ja mam dwa psy, 80 kilohirus lozeczko.jpgi 40 borian.jpg:-)
jak widać duży pies to paniczyk, wychowany na rączkach prawie :-)) odkąd uratowaliśmy tego czarnego dzikiego łobuza, niestety musiał sie pogodzić z konkurencją w stadzie, tym bardziej, ze Borys go absolutnie zdominował. Przyjeżdżają do nas znajomi z dziecmi, czasem malutkimi, Hiro jest zainteresowany nimi przez chwilkę, obwącha, poliże i tyle. Słabo reaguje na płacz, troszkę się stresuje przy starszych dzieciach gdy piszczą, wtedy się zainteresuje czy im nic nie jest. Jest ogromnym psem, który zupełnie nie zdaje sobie sprawy z własnych gabarytów, wiec trzeba uważać, bo potrafi przechodząc potracic mniejsze dziecko. genialnie reaguje na dzieciece zostaw, sio czy inne. Nie jest nachalny. problem pojawił sie wraz z nastaniem Borysa. jest bardzo dominujacy, zazdrosny, mimo pracy ciężkiej z nim, ciągle walczy o pozycje w stadzie, mimo ze duży odpuścił już dawno. O duzego sie w ogóle nie martwię, bardziej mnie martwi Borys. To dzikus, udomowiony przez nas, bardzo dominujący, często atakuje duzego gdy ten chce do nas podejsć, gryzie go. Serce mi pęka, bo Hiro to taki mój synuś, a przez te ich przepychanki nie jestem w stanie okazywać mu tyle czułości co kiedyś. Niestety obaj mieszkają z nami w domu, nie maja wstępu tylko na górę gdzie jest pokój malutkiej i na jedna cześć ogrodu. Na razie staram się nie stresowac niepotrzebnie, myślę, że uda nam się jakoś to wszystko poukładać. Obaj kochaja dzieci więc myśle, ze bardziej bedę sie denerwowac tym, ze będą sie przepychać przy małej niż niczym innym. Na pewno nie mam zamiaru izolowac małej od nich, musze tylko przemyślec logistycznie jak to zorganizować, na pewno kojec na dole, zeby mogli być blisko, poczuć zapach czy popatrzeć na małą, mam zamiar oswoić ich jak najszybciej. w razie kłopotów, będę myśleć jak im ograniczyć przestrzeń wspólną. Póki co duży uwielbia kłaść łeb na moim brzuchu :-) Na pewno juz mała jest oswojona z jego tubalnym szczekiem, na początku reagowała nerwowo, teraz już nie reaguje :-) Oj, ale sie rozpisałam :-) No ale każda psiara zrozumie, o piesach jak o dzieciach, można opowiadać godzinami :-)
 

Załączniki

  • hirus lozeczko.jpg
    hirus lozeczko.jpg
    33,3 KB · Wyświetleń: 55
  • borian.jpg
    borian.jpg
    35,3 KB · Wyświetleń: 54
Atkaa no właśnie o tym czytałam gdzieć, że ten pierwszy kontakt jest najważniejszy, żeby pies wiedział, że on jest drugi a nie pierwszy.
Dzięki Kaspian ten sposób na zapoznanie może być ważny.
EwaEs my nie możemy mieć drugiego psa, bo Tobi nie akceptuje innych zwierząt.
 

Załączniki

  • DSC08064.jpg
    DSC08064.jpg
    52,1 KB · Wyświetleń: 51
reklama
Oj piękne historie, uwielbiam takie czytać :D

U nas było hmm dziwnie hehe. Poznaliśmy się...myślę, że około 6/5 lat temu. Przez naszego wspólnego przyjaciela. Ja o K. bardzo dużo słyszałam/wiedziałam już wcześniej w związku z tym. Nawet różne najgorsze historie i wyczyny :p Jak go poznałam osobiście był po niedoszłym jego ślubie. Pamiętam, że tak sobie pomyślałam "o jaki fajny, przystojny, ale taki poważny....". Oczywiście to mogło być wrażenie wywołane tym, że my piliśmy, a on nas woził (czyt. pijani kontra trzeźwy ;) ). No i druga sprawa była taka, że ja w zasadzie już żyłam w Gdańsku. Ja miałam różne perypetie, K. też. Do tego swatał mnie z tym naszym wspólnym przyjacielem, co nie wyszło bo w zasadzie z pewnych względów nie mogło.
W 2011 przyjechałam do Częstochowy na jakiś urlop niedługi i się spotkaliśmy, raz, drugi, impreza, śmiechy. Od tej pory na odległość kontakt był systematyczny ;) No i niestety niedługo później zmarł mój tata, w okolicach pogrzebu były też moje urodziny. I tak wyszło, że K. bardzo mnie wspierał, a w tym wszystkim nawet pamiętał o moich urodzinach, które wieczornie mi zorganizował żeby mnie trochę oderwać od tego co się stało. Potem ja wróciłam do Gdańska i okazało się, że muszę się wyprowadzać z mieszkania, do którego wprowadziłam się zaraz przed pogrzebem taty...wtedy coś mną szarpnęło, że to chyba wszystko specjalnie i że muszę wrócić do "domu", do mamy i tyle. Podjęta decyzja, K. zorganizował auto, przyjechał, zabrał moje graty. Po miesiącu, czy dwóch w Częstochowie wynajął obrzydliwą kawalerkę, w której w efekcie razem zamieszkaliśmy ;) w 2012 w wakacje się zaręczyliśmy, w Wielkanoc 2013 podjęliśmy decyzję o ślubie, który nastąpił 31.08.2013 ;) No i jak widać niedługo później powstała Oliwka :D :)

A właśnie mi się przypomniało, że jak się spotkaliśmy w 2011 roku, chyba jeszcze zanim zmarł mi tata, siedząc w barze nacięliśmy sobie ręce i zawarliśmy pakt krwi :D:DDD I wtedy mi powiedział "zostaniesz moją żoną, zobaczysz" hehe


Wiecie co, jestem zła :D Moja grupa "seminaryjna" olała sprawę prezentu i kwiatów na obronę. Jak się dowiedziałam, to aż głupio mi się zrobiło i wziełam to na siebie. Znalazłam cudem adresy e-mail do tych ludzi, napisałam co myślę, ogłosiłam, że czekam na odzew i propozycje co do zakupu. Niektórzy podali jakieś propozycje, inni umywają ręce etc. W końcu po rozmowie z dziewczynami, które już broniły się u naszej Pani promotor podjęłam decyzję, że dla niej będą kwiaty, kosz ze słodyczami, książka i/lub długopis parkera. Napisałam to w zbiorowym mailu, podałam numer konta itd. Zamówiłam książkę i długopis, bo jednak realizacja trochę trwa. A tu tadaaaam telefon...że długopis to zły pomysł bo ona komuś mówiła, że ma ich już tyle, że je rozdaje.....I co ? próbować to anulować, czy zostawić tak jak jest ? K. się zirytował, powiedział, że najpierw każdy umywa ręce, a jak się za to wzięłam, decyzja została podjęta to nagle jakiś problem. Uważa, że nie powinnam anulować tego. Ja nie wiem co robić, bo z jednej strony też bym to zostawiła, a z drugiej skoro tak mówiła to może faktycznie anulować...Jestem zła. :confused2:

No i dzisiaj byłam "na robote" dostarczyć dla K. jedzenie, miałam zostać też dzisiaj na koncerty, ale ta pogoda taka beznadziejna. Już miałam skłaniać się ku temu żeby zostać, ale brzuch mnie boli na dole jak na @, i strasznie mnie tak hmm zaczęło kłuć "w środku". Więc zadzwoniłam do K. że jednak jadę do domu. I tak od powrotu leżę i nic nie robię.


Carine, bardzo fajna myśl z tym połykaniem :D


Chyba trzeba się zabrać za organizowanie torby do szpitala. Niedługo to K. mnie zacznie do tego poganiać bo co jakiś czas już o tym wspomina, a ja bym chciała najpierw wyprać torbę, a tu się pogoda zmaściła :)
 
Do góry