JoannaLaura
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Grudzień 2021
- Postów
- 171
Przecież nie piszemy o poronieniu cały czas, tu akurat padło kilka historii, ale bez przesady codziennie mamy inne tematy
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Ja miałam poronienie zatrzymane o którym się dowiedziałam podczas badania USG w 12 tygodniu. Nic mnie nie bolało dobrze się czułam i nie plamilam nie podejrzewałam że coś z ciążą może być nie tak. Dostałam skierowanie do szpitala. Po tabletkach którymi mnie nafaszerowali roniłam pierwszego dnia. Okropne przeżycie bo z tego wszystkiego z tych emocji dużej ilości krwi zasłabłam w toalecie a później mnie doktor na fotelu „doczyszczał” na żywca. Myślałam że tam zejdę. Pięć dni spędziłam w szpitalu i skończyło się i tak zabiegiem łyżeczkowania. Dwa tygodnie po zabiegu źle się czułam i poszłam na kontrole i okazało się że źle mnie wylyzeczkowali. Lekarz liczył ze może dostanę miesiączkę i się samoistnie oczyszczę ale Beta bardzo wolno spadała i miałam powtórny zabieg łyżeczkowania. Pierwsze łyżeczkowanie 9 maja kolejne 4 lipca
Bardzo mi przykro, ze to przeżyłaśJa miałam poronienie zatrzymane o którym się dowiedziałam podczas badania USG w 12 tygodniu. Nic mnie nie bolało dobrze się czułam i nie plamilam nie podejrzewałam że coś z ciążą może być nie tak. Dostałam skierowanie do szpitala. Po tabletkach którymi mnie nafaszerowali roniłam pierwszego dnia. Okropne przeżycie bo z tego wszystkiego z tych emocji dużej ilości krwi zasłabłam w toalecie a później mnie doktor na fotelu „doczyszczał” na żywca. Myślałam że tam zejdę. Pięć dni spędziłam w szpitalu i skończyło się i tak zabiegiem łyżeczkowania. Dwa tygodnie po zabiegu źle się czułam i poszłam na kontrole i okazało się że źle mnie wylyzeczkowali. Lekarz liczył ze może dostanę miesiączkę i się samoistnie oczyszczę ale Beta bardzo wolno spadała i miałam powtórny zabieg łyżeczkowania. Pierwsze łyżeczkowanie 9 maja kolejne 4 lipca
Trzymaj się zdrowo rozumiem, ja tez w tym najgorszym dla mnie czasie nie mogłam czytaćJa uciekam na dwa tyg z forum ciężko się czyta o poronieniach licząc na szczęśliwe zakończenie ciąży. Jestem 8+2 i mam ogromną nadzije, że mi się uda przejść ciążę zdrową i spokojną. Jak każdej z nas.
Ale czytając posty o poronieniach jest po prostu bardzo trudno mieć nadzieję. Okey to jest życie i tak się zdarza. Ale zdecydowanie łatwiej mieć nadzije przy pozytywnych postach. Sama przeszłam w lutym 2022 ciążę biochemiczną.
Także do zobaczenia koleżanki za dwa tygodnie oraz spokoju dla każdej z Was od wizyty do wizyty życzę ;*
Brawo, moje córki skończyły 1 st a teraz siedzę pod salą z najmłodszym, średni dostał się ale nie chce słyszećMoja młodsza latorośl ma dziś sesję foto w szkole muzycznej, wiecie, poważna sprawa, pierwsze oficjalne zdjęcia z altówką w ręku. No i zastanawiam się, czy w mojej obecnej sytuacji jechać z nią, czy moich rodziców wrobić. Niby nie będę tam ciężarów nosić, ale sama nie wiem
Ciężko nie rozmawiać o naszych historiach, które są częścią naszego życia. Mimo wszystko każda z nas liczy na szczęśliwe zakończenie.
Przepraszam, ale nie zamierzam udawać, że moja droga do macierzyństwa była lekka i przyjemna. Nikt tu nikogo noe straszy, każda jest pełna wiary i nadziei, że wszystkie dotrwamy w zdrowi do sierpnia.
Też jestem po staraniach trudnych i pełnych wyrzeczeń. Zbiegi, laparoskopie, trud zwiazany z informacją o bezpłodności. Kazda wizyta w klinice była dla mnie i męża ciężka. Udało się po 2 latach, może teraz będzie lepiej. In vitro to trudny temat. Ale dlatego, że nie chce się dodatkowo stresować oraz dla swojego zdrowia psychicznego uciekam z forum na ten najgorszy okres ciąży, a nie każe wam przestać o tym pisać ;*Przecież nie piszemy o poronieniu cały czas, tu akurat padło kilka historii, ale bez przesady codziennie mamy inne tematy
Dziękuję za zrozumienie, i powodzenia dla was wszystkich ;*O
Bardzo mi przykro, ze to przeżyłaś
Trzymaj się zdrowo rozumiem, ja tez w tym najgorszym dla mnie czasie nie mogłam czytać
I do zobaczenia jak już poczujesz się pewniej
Miałam podobnie na grupie rok temu, ale tam były aktualne historie poronień dziejace się w czasie rzeczywistym. A tutaj to historie z przeszłości, trochę straszą, ale takie życie… trzeba być gotowym na wszystko.
Myślę, że takie aktualne historie też potrzebują miejsca.
Rzeczywistość jest brutalna i czasem któraś dziewczyna przezywa tragedię kiedy inne mają powody do radości.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś nie może przeżywać takiej tragedii z naszym wsparciem bo komuś jest za przykro...
Odrobina empatii jeszcze nikogo nie zabiła
Ja miałam chujowe przyrosty i od razu wiedziałam, że nic z tego nie będzie, ale i tak latałam jak opętana na usg aż w końcu usłyszałam to czego się spodziewałam. Chyba łatwiej niż dostać nagle prosto w gębę wyrok.Ja tez zawsze wychodzę z tego, ze jak zawsze jest słodko pierdzaco, to nie jest autentycznie.
Ja cieszę się, ze u większości jest teraz ok . Zatrzymane poronienie brzmi jak największe gowno jakie może się wydarzyć , mega bym nie chciała tego usłyszeć w środę . Szkoda, ze nie da się tego samemu zauważyć - ja mam z dnia na dzień gorsze mdłości, a to tez nie jest znak :/.