Dzień dobry dziewczyny, nareszcie Was doczytałam. Trzymam kciuki za wszystkie te, które mają problemy ze zdrówkiem, leżące w szpitalach i tak dalej, obyście pochodziła spakowane jak najdłużej
Ja dzisiaj nockę przespałam w miarę spokojnie (jednak nie ma to jak sen przy otwartym balkonie i nieprzykryta) z tylko dwiema pobudkami na siusiu
ale i tak spałam do 9.
Przed chwilą przyszedł do mnie Jasio, przytulił się i ułożył tak, jak dziecko w ramionach się trzyma, mówię do niego, że "moja mała dzidzia przyszła" nie ważne, że nogi majtają się prawie do podłogi hehe, a on "mamooooo! ja już jestem dużyyyy"
Nie planuję wędrować z dzieciaczkami po mieszkaniu. Będą spały, to będzie czas na obowiązki domowe, zabawę z synem i takie tam. Kąpać się będę tak jak do dzisiaj, jak albo nikogo nie ma w domu, albo późnym wieczorem, jak wszyscy śpią, a ja mogę postać pod strumieniem wody i powzdychać do ściany, bo nawet i tam ustać ciężko
Co do sprawdzania czy są, oddychają i w ogóle, no na początku każdy szmer podrywa na nogi, ale nie dam się zwariować
A jak nawet nie będą spały a leżały rozbudzone, to przecież nie będę też nad nimi wisiała non stop
Takie dziecko by do mnie do domu przyszło tylko raz. Poza tym ja nie lubię dzieci, w sensie, że obce mnie wkurzają. Najbardziej wkurzają mnie nie tyle dzieci co ich rodzice, bo dziecko robi co chce, jak małpa pod sufit skacze, a matka kompletnie nic. Na szczęście Kuba nie ma nawyków przyprowadzania kolegów, a Jasio jeszcze jako takich nie ma. Ale jak pójdzie do szkoły, to pewnie nie raz natrafię na podobne elementy
Poza tym mój synek, to też taki ancymonek jest i jak siedzimy na pacu zabaw to często muszę stopować jego dyktatorskie zapędy.
oczy na widelcu
Na takich gagatków warto mieć specjalne spojrzenie numer jeden, albo gotowych kilka odpowiedzi, tak żeby dziecku zamknęło buzię i poczuło się głupio, wtedy albo przystopuje albo spróbuje jeszcze raz, ale wtedy spojrzenie numer dwa i kolejna odpowiedź z repertuaru. Na bank nie będzie głupio dalej zaczepiać, bo nie będzie wiedziało co powiedzieć. Ja szafuję spojrzeniami, bo riposty, to po kilku dniach mi się w głowie jarzą
Nie da się zabronić dziecku zabawy z kimś, kto mieszka obok. Wiem z autopsji, moja mama zabraniała mi bawić się z taką jedną koleżanką (fakt, niezły z niej wyrósł gagatek, aleśmy się fajnie bawiły) i powiem, że NIC to nie dało, bo my za winkiel, znikałyśmy rodzicom z oczu i dalej się bawiłyśmy, całe towarzystwo na podwórku tak robiło. A jak mi zabraniała czegoś matka, no to dopiero był powód żeby tego spróbować
Z tym, że ja to na dworze byłam diabeł wcielony, ile razy na skargę na mnie przychodzili, to już moje
Jak meduza
konsystencja średnio gęstego kisielu.
Ja bym Ci zaproponowała jeszcze tę stronkę. Nie jest może to najtańszy sklep, ale często mają promocje i można kupić sobie coś droższego nawet na raty. Moja mama tam kupowała ubrania dla mojego najmłodszego brata, potem mój syn je nosił i rewelacyjna jakość. Wózek też z tamtąd miałam dla Kuby. Jasio ma pościel, a teraz dziewczynkom kupiła parę rzeczy do łóżeczka i wózka.
www.baby-walz.de
KFC i grander teksas, mniam mniam....
Wiesz, bo to jest tak, że kuzyn miał już łatkę tego niegrzecznego i potem choćby nie wiem co się działo, to zawsze on ponosił winę. Ja byłam taka buntowniczka, bo byłam pomysłowym dzieckiem, a pomysły miałam czasem przednie... no dla mnie były bombowe, niekoniecznie dla mojej mamy. Taki przykład: namówiłam brata na podpalanie papierowych samolotów i wyrzucanie ich z okna, celem sprawdzenia jak daleko polecą.... pod oknami rosły cisy, niech by to się zajarało...
Albo inna "przygoda" wywaliłam całe opakowanie pianki do włosów do umywalki w łazience, wyszłą tego niezła górka i tak do brata: "ciekawe czy to się pali", a ten głupek, bach za zapałki i podpalił toto, płomień pod sufit a Krystian dmuchać zaczął. Na szczęście zgasił to szybko, ale mogłam swoim pomysłem puścić chatę z dymem. Tylko moja matka za mądra była i wiedziała, kto nabroił...oj dostałam nie raz pasem na dupę za swoje "pomysły".. a Jasio trochę mój temperament ma i "boskie" pomysły.
I legenda rodzinna,jak mieszkaliśmy jeszcze na wsi. Babcia (matka mojego ojca) dała mi klapa w tyłek, bo zbiłam jej lustro (miałam chyba z 4 latka), no to ja na złość babci zabiłam jej kaczuszkę i zakopałam... babcia się zorientowała, bo zakopałam pod ławeczką i wystawały tylko nóżki...
Ja bym chciała galerię, w której będę miała na raz KIK, Pepco i jakiegoś chińczyka, Rossmanna i biedrę. Co żeby nie szlajać się za bardzo po różnych dziwnych sklepach