reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

🎉🎊 🌞 Sierpniowe kreski 🌞 🎊🎉

Ostrzegam, będzie długo.
Dla przypomnienia nasza historia to dwa poronienia, staramy się od 02.2023, pierwsze samoistne 5+3, druga ciąża od początku na Dupku, zakończona zabiegiem, która zatrzymała się w rozwoju w okolicach 5/6 tygodnia, zdiagnozowano poronienie chybione. Po poronieniu zrobione badania genetyczne. Nieprawidłowość w PAI-1 i MTHFR. Partner: zrobiony seminogram, morfologia 3%, koncentracjaa 115 MLN.

Wizyta A: Nowy lekarz, chciałam zasięgnąć kogoś innego opinii. Wizyta rozpoczęła się od wysłuchania historii a następnie przeglądowi badań. Okazało się, że według lekarza wydaliśmy pieniądze w błoto, że nie robi się badań zaraz po poronieniu. A w ogóle badania genetyczne to najrzadsze przyczyny poronień więc zaczęliśmy od złej strony. Zrugał mnie za palenie (przyznałam się, że kiedyś paliłam i teraz po poronieniu podpalam, ale to ilość paczki na tydzień, jednego elektryka na tydzień) "No ja nie wiem czy Pani sobie wszystkich jajeczek paleniem nie wybiła". Na męża wyniki powiedział tylko tyle, że to dziwne, że go dzisiaj tutaj nie ma i z takimi wynikami (tj. morfologią 3-6%) to tylko invitro. Zdrowa ciąża to tylko z wynikiem dwucyfrowym, czyli minimum 10%. Lista badań, zaleceń dla męża, nakaz suplementacji (dwa wyszczególnione suplementy) rygorystyczny zakaz palenia i picia alkoholu. Po wdrożeniu zmian po 4 tygodniach ma powtórzyć badanie. Ja z całą listą badań w odpowiednim dniu cyklu i ze wszystkimi wynikami przyjść do niego. Nie zrobił usg, zwykłego badania - to była po prostu konsultacja. Starać możemy się już, jak się uda, w co wątpi, napisać email, że test pozytywny, on przepisze leki, które najczęściej się bierze. Zapytałam o suplementację u mnie, dał mi ogólne zalecenia na kwas, wit d, w zasadzie co sobie kupię to będzie OK, on nie sugeruje żadnej firmy (w przeciwieństwie do męża. Zobaczy co w badaniach i zaprasza na pełne badania hormonalne na pobyt w szpitalu 3-4 dni. Koniecznie AMH, bo nie wiadomo, ile mamy czasu na naturalną ciąże czy już musimy rozważać Invitro. Podsumowując: wyniki męża złe, ja zła cala, badania do tej pory złe, mam bałagan w dokumentach (jak tak w ogóle mogę), nie ma czasu, jedynie dobre invitro. Wyszłam popłakana. Miałam łzy w oczach podczas wizyty na co lekarz "Płaczem mi ani sobie Pani nie pomoże".


Wizyta B: Moja lekarka, od x lat. Wizyta z USG, badaniem. Sprawdzenie jak to wygląda po zabiegu. Wszystko OK, już w tedy było po owulacji, endometrium narastało. Kazała uzbroić się w cierpliwość (byłam na wizycie 4 tygodnie po zabiegu) na przyjście okresu, jeżeli nie będzie do wyznaczonej daty to dzwonić, podjechać. Na tym etapie nie chciała ingerować w organizm. Zaleciła wstrzymanie się ze staraniami 2-3 miesiączki. Co pozwoli dać organizmowi dojść do siebie oraz będziemy mieć czas na wykonanie badań. Zlecone badania, średnio pokrywają się z tym co od lekarza A. Odnośnie do badań genetycznych: nieprawidłowość w PAI-I więc zaleciła Acard od pozytywnego testu, ale nie widzi konieczności heparyny u mnie. MTHFR zaleciła brać suplement, który zawiera w sobie obie formy. Do tej pory brałam Puerie więc było OK. Dalszy plan: wizyta we wrześniu i pobranie wymazu na całą bakteriologię. Do wyników męża podeszła bardzo spokojnie od tłumaczenia, że nieprawidłowych zawsze będzie więcej i świecący się wynik 3% na czerwono w naszym przypadku nie jest taki zły, bo koncentracja jest zdecydowanie ponad normę (115MLN). Więc męża by zostawiła. Znając też naszą historię nie ma problemu u nas w ciążę zajść, ale ją utrzymać.



I teraz pasowałoby znaleźć 3 lekarza, który pogodzi te podejścia.


Co zrobiliśmy my? Staramy się nie zwariować. Co jest ciężkie w tej sytuacji oraz naszej rodzinnej. Mężowi znowu mogę pisać laurkę. Kazał zamówić sobie suplementy, zmienił sposób odżywiania, od 2 tygodni nie zapalił, nie podpala ani pół, nie pije alko rekreacyjnie ani dla towarzystwa, wrócił do treningów. Sypie na wszystko czarnuszkę, pije olej lniany i z czarnuszki i jeszcze mówi, że mu smakuje. Odrzucił czerwone mięso, które królowało w jego diecie. Teraz kurczak i indyk. I spodobało mu się to, bo znacznie lepiej się czuje. Dla nauki chce iść na badanie nasienia. Ja razem z nim, zdrowa dieta, pożegnałam się z papierosami, z ćwiczeniami gorzej, ale mam w planach. Włączyłam Acard 75 i od miesiąca nie miałam bólu głowy ani migreny (eksperyment na własną rękę). Po 6 tygodniach i 3 dniach od zabiegu dostała okresu. Szybko muszę ogarnąć jakie te badania i gdzie mam zrobić. Nie suplementowałam się niczym, bo po ilości informacji jaki kwas foliowy w mthfr to zwariowałam i wstrzymałam się z zakupem czegokolwiek.

I teraz tak: lekarz A i jego podejście mnie nie zadowala. W porównaniu z tym co pokazuje na Instagramie jest bardzo oschły, bez empatii. Ale z drugiej strony to lekarz, który ma specjalizacje z ginekologii i idzie w wąską ścieżkę poronień nawykowych.

Lekarz B, czyli moja lekarka, ma spokojne podejście, empatyczna, ma większe doświadczenie stażem, ale nie koniecznie w poronieniach. Nie widzi konieczności heparyny, którą wydaje mi się, że powinnam brać. Na wizycie we wrześniu będę się jeszcze upewniać w jej stosunku w tym temacie.

Więc niby coś wiemy, ale nadal jesteśmy w zawieszeniu. A nawet rozdrożu komu zaufać.
Podpisze się tylko pod tym co @Bolilol napisała. lekarz A to jakaś kpina. Wizyta bez usg, bez podstaw? Powtórka badania ansienia po 4 tygodniach? ZDrowa ciąża z wynikiem tylko dwucyfrowym..... masakra. To fakt, że u was jest problem z utrzymaniem ciąży i warto podpytać lekarkę o heparynę. Nie zaszkodzi a w razie w pomoże. Mam obie mutacje MTHFR w heterozygocie i po pozytywnym teście mam brać heparynę bądź ew. acard 150.
 
reklama
Wstyd mi, bo przecież nie jestem świezynką w tym. Już to przechodziłam. Te miesiące rozczarowań i co miesięczne poczucie, że to ten miesiąc i że w tym cyklu na pewno się uda! To odsuwanie planów, bom na bank będę już w ciąży! I głupio mi, że wygląda na to, że poprzednie starania nic mnie nie nauczyły i nie umiem podejść do tego z potrzebną dawką rozsądku. Tylko znów na zmianę nakręcanie się a potem zawód głęboki jak dupa. Ale to się chyba nie zmieni. :p
Niepotrzebnie czujesz wstyd. Po tych paru latach starań też zdarza mi się poczuć smutek i zapłakać. Wczoraj miałam okropnego doła z tego powodu bo poczułam się gorsza....
 
Podpisze się tylko pod tym co @Bolilol napisała. lekarz A to jakaś kpina. Wizyta bez usg, bez podstaw? Powtórka badania ansienia po 4 tygodniach? ZDrowa ciąża z wynikiem tylko dwucyfrowym..... masakra. To fakt, że u was jest problem z utrzymaniem ciąży i warto podpytać lekarkę o heparynę. Nie zaszkodzi a w razie w pomoże. Mam obie mutacje MTHFR w heterozygocie i po pozytywnym teście mam brać heparynę bądź ew. acard 150.
Ważne też aby zaznaczyć Lekarz A wyniki uznał za niewiarygodne. Bo zrobione po poronieniu a nie po odczekaniu 6 tygodni. Więc dla niego wyniki mogą być fałszywie dodatnie. Dodatkowo MTHFR i PAI-I to nie powód do heparyny i acardu, ale dał mi do zrozumienia, że po pozytywnym teście je dostanę "stosuje się pewne leki, które mają pomóc utrzymać ciąże. Bo jak się Pani spieszy to pewnie nie znajdziemy przyczyny.
Lekarka B: Acard 150 od pozytywnego testu mimo, że nie ma Pani czynnika Leiden. PAI I to wskazanie do zwiększonego ryzyka zakrzepicy. Nie widzę podstaw do heparyny. O Heparynie chce z nią jeszcze porozmawiać.
 
najczęściej ludzie narzekają na opóźnienia, że czekają nawet 3 czy 5h. My aż tyle jeszcze nie czekaliśmy, bo mąż chyba 1h z hakiem, ja chyba 2h czekałam raz jak nie byłam umówiona. Ale na wizycie nie czuć opóźnienia, nie ma pośpiechu, wszystko wyjaśnia - generalnie na wizycie nagle dostajesz olśnienia skąd się to opóźnienie bierze i dlaczego po Twoim wyjściu będzie jeszcze większe.
Więc dla mnie to raczej problem kliniki - skoro od lat ludzie narzekają na opóźnienia do niego, to już by mogli wpaść na to, żeby mu zapisywać pacjentów co 40 czy chociaż 30min zamiast co 20.

Piszą, że nie zawsze go idzie zrozumieć. No i to też prawda, mówi fachowym językiem i dość szybko, mój mąż raczej nie rozumie większości, ale ja np. nie mam tego problemu, bo no wkładam dużo czasu w czytanie o tych medycznych kwestiach. Więc mi to nie przeszkadza, ale wierzę ludziom, którzy piszą takie opinie - nie każdy musi siedzieć i czytać, ludzie placą grube pieniądze i rozumiem, że chcieliby, żeby lekarz im to w zrozumiały sposób wytłumaczył.

No i coś, czego najbardziej się obawiam: ma za dużo pacjentów i nie wczuwa się w pacjentów, nie troszczy się. Że jak pacjentka ma pytanie, bo już w domu się okazało, że czegoś nie zrozumiała np z dawkowaniem leków i dzwoni na recepcję, to on nie zawsze oddzwania. Że przez to, że ma taki natłok i opóźnienia po prostu nie ogarnia. Że za każdym razem jak się przychodzi to trzeba mu siebie od nowa opowiadać (to akurat jeszcze mi nie doskwiera). I że generalnie nie jest taki empatyczny i wspierający - też to zauważyłam, ale mi to jakoś nie przeszkadza. Ważniejsze jest dla mnie, żeby mnie lekarz dobrze choć rzeczowo przygotował do udanego transferu, niż wspolczująco pocieszał po nieudanym.

Z tego wszystkiego ten utrudniony kontakt mnie najbardziej stresuje, bo boje się, że jak ze zdenerwowania o coś nie dopytam na wizycie, to już się nie dowiem i np. źle podam sobie leki. A przez te inne zarzuty, które mi się sprawdzają, widzę w nich ziarnko prawdy, tylko mi po prostu aż tak bardzo nie przeszkadzają, domyślam się, że ten utrudniony kontakt to prawda
Wygląda na to, że rzeczywiście w klinice jest problem z organizacją, powinni przewidywać dłuższe wizyty. Chociaż wtedy przyjąłby mniej pacjentek i jeszcze dłużej trzeba by czekać na wiztę.....Ja uważam, że to dobrze, jak wizyta swoje trwa, a nie po 5 minutach lekarz Cię żegna w drzwiach. A co do usposobienia, to nie każdy musi być współczującym jasiem gawędziarzem. Najważniejsze by był kompetentny. Ty i tak już masz takie przygotowanie merytoryczne, że na pewno wszystko zrozumiesz, a jak nie, to zawsze uda się z nim albo kliniką jakoś skontaktować :)
 
kurde, szkoda, że nie mogę Ci u nas nikogo polecić, poszlybysmy w końcu na te kawę 😅

Dwa tygodnie to faktycznie spoko termin. Ale się najeździcie... Turystyka staraniowa - to w sumie prawie jak wycieczka, wycieczka to prawie jak wakacje, a wszyscy wiemy, że na wakacjach się zachodzi, nie?
Jak sobie przypomne te "podróże" do kliniki to przez całą podróź nie odezwałąm się ani słowa do męża, tak się stresowałam każdą wizytytą, nawet głupim usg 🤣
 
ja już go znam, dlatego wiem, że niestety przynajmniej częściowo te negatywne opinie mają oparcie w rzeczywistości, tylko nie wiem jak to będzie wyglądało na dalszym "etapie współpracy"🤦‍♀️
Nie chcę Ci burzyć planów, ale czy nie lepiej znaleźć jeszcze kogoś, na razie nie rezygnując tutaj. In vitro czy UI to suma sumarum droga sprawa (te wszystkie badania przed, w trakcie, zabiegi itd.). Na pewnym etapie będzie już coraz gorzej zmienić. Ja wiem po sobie. Nie byłam zadowolona ze swojej kliniki, ale nas gonił czas, aby szybko zdeponować nasienie, bo mieliśmy już termin radioterapii. I nie wiedziałam wtedy, że nasienie można przenieść, tylko chodziłam do lekarzy z tej kliniki. I przy jedynym zarodku, jestem na 90% pewna, że to lekarz spie...ł.
 
Niepotrzebnie czujesz wstyd. Po tych paru latach starań też zdarza mi się poczuć smutek i zapłakać. Wczoraj miałam okropnego doła z tego powodu bo poczułam się gorsza....
Tulę.... Tez czuje się gorsza z tego powodu, chociaż racjonalnie wiem, że to głupota i strasznie niesprawiedliwe traktowanie samej siebie.
 
Ważne też aby zaznaczyć Lekarz A wyniki uznał za niewiarygodne. Bo zrobione po poronieniu a nie po odczekaniu 6 tygodni. Więc dla niego wyniki mogą być fałszywie dodatnie. Dodatkowo MTHFR i PAI-I to nie powód do heparyny i acardu, ale dał mi do zrozumienia, że po pozytywnym teście je dostanę "stosuje się pewne leki, które mają pomóc utrzymać ciąże. Bo jak się Pani spieszy to pewnie nie znajdziemy przyczyny.
Lekarka B: Acard 150 od pozytywnego testu mimo, że nie ma Pani czynnika Leiden. PAI I to wskazanie do zwiększonego ryzyka zakrzepicy. Nie widzę podstaw do heparyny. O Heparynie chce z nią jeszcze porozmawiać.
Lekarka B ma odwrotny sposób prowadzenia do mojej. U mnie heparyna po pozytywnie, a o acardzie nic nie wspominała 🤷
 
reklama
Jeszcze do mojej historii a różyczek itp. Lekarz A nie zaleca robić badań z krwi na te wszystkie zakaźne jak różyczka itp. A zerknąć do karty szczepień.
Moja Lekarka już dawno zleciła mi wszystkie wirusowe czy mam odporność.
 
Do góry