wydaje mi się, że to normalne i że nie da się tak całkiem wyzbyć nadziei... W sumie może to i lepiej? Tak całkiem bez nadziei to dopiero musi być trudno!
Ale rozumiem Cię. W sumie to była jakaś składowa moich nocnych rozkmin - bo zastanawiałam się jak to zorganizować, żeby wykupić leki do stymulacji w ostatnim możliwym momencie, ale jednocześnie żeby się nie okazało, że ich się nie da tak od ręki kupić. Że kurde głupio tak kupić je już jakoś zaraz, bo a co jak się okaże, że nam się udało w tym miesiącu, przecież leków nie zwrócę do apteki. No i właśnie się wtedy klepnelam w czoło, że już po wynikach lutowych było wiadomo, że nie mamy szans na naturalną ciążę, w czerwcu te wyniki były jeszcze gorsze, tu byłby potrzebny autentycznie cud, nie ma szans, no nie ma, a ja o 3 nad ranem kminie jak zorganizować wykupienie leków dopiero po upewnieniu się, że nie zaszłam w ciążę