reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

🎉🎊 🌞 Sierpniowe kreski 🌞 🎊🎉

Tzn co masz na myśli mówiąc przeciął w drugą stronę?
No ja pamiętam Wasz zachwyt nad męża wynikami właśnie ze względu na koncentrację i obliczania 3% z 115 mln a 4% z 16mln. I dokładnie tak samo tłumaczyła mi to moja lekarka.
*przegiął

Wiesz, tak gwałtowna zmiana stylu życia, rezygnacja z rzeczy, które lubi, zmiana diety, to może powodować stres. Są z kolei badania wskazujące, że długotrwały stres ma wpływ na jakość nasienia, z tego co pamiętam to na ruchliwość dokładniej.
Ważne, by nie popadać w skrajności, bo w Waszym przypadku - wbrew temu co mówił ten konował - ten wynik jest dobry. Zawsze może być lepszy, wiadomo, jakby miał 12% to też można powiedzieć, że mógłby mieć 15%, ale no.
 
reklama
A co z resztą suplementów? DHA, Cholina itp? Wszystko osobno? Jak to wygląda w przypadku pozytywnego testu?
Jak chodziłam do kilinik in vitro kiedy byłam na tym etapie, to lekarze w ogóle pomijali temat MTHFR i usłyszłam, że większość osób ma mutacje MTHFR 🤷‍♀️

Moja lekarka po ostatnim poronieniu powiedziała bez żadnych badań, że od razu da mi akard, heparynę i coś tam jeszcze. Ale w ciążę do tej pory nie zaszłam i mam marne szanse - koncentracja u nas 5 mln, od zakończenia chemii minęło już 8 miesięcy, więc chyba chemia trwale wybiła te plemniki.
 
*przegiął

Wiesz, tak gwałtowna zmiana stylu życia, rezygnacja z rzeczy, które lubi, zmiana diety, to może powodować stres. Są z kolei badania wskazujące, że długotrwały stres ma wpływ na jakość nasienia, z tego co pamiętam to na ruchliwość dokładniej.
Ważne, by nie popadać w skrajności, bo w Waszym przypadku - wbrew temu co mówił ten konował - ten wynik jest dobry. Zawsze może być lepszy, wiadomo, jakby miał 12% to też można powiedzieć, że mógłby mieć 15%, ale no.
A w ten sposób, nie połączyłam stresu ze zmianą przekładającego się na stres ogólny a w efekcie a wyniki. Ale słuszna uwaga, dzięki za to!
Raczej traktujemy to jako zmianę na zdrowy styl życia. Do którego często nam było daleko.
 
Ostrzegam, będzie długo.
Dla przypomnienia nasza historia to dwa poronienia, staramy się od 02.2023, pierwsze samoistne 5+3, druga ciąża od początku na Dupku, zakończona zabiegiem, która zatrzymała się w rozwoju w okolicach 5/6 tygodnia, zdiagnozowano poronienie chybione. Po poronieniu zrobione badania genetyczne. Nieprawidłowość w PAI-1 i MTHFR. Partner: zrobiony seminogram, morfologia 3%, koncentracjaa 115 MLN.

Wizyta A: Nowy lekarz, chciałam zasięgnąć kogoś innego opinii. Wizyta rozpoczęła się od wysłuchania historii a następnie przeglądowi badań. Okazało się, że według lekarza wydaliśmy pieniądze w błoto, że nie robi się badań zaraz po poronieniu. A w ogóle badania genetyczne to najrzadsze przyczyny poronień więc zaczęliśmy od złej strony. Zrugał mnie za palenie (przyznałam się, że kiedyś paliłam i teraz po poronieniu podpalam, ale to ilość paczki na tydzień, jednego elektryka na tydzień) "No ja nie wiem czy Pani sobie wszystkich jajeczek paleniem nie wybiła". Na męża wyniki powiedział tylko tyle, że to dziwne, że go dzisiaj tutaj nie ma i z takimi wynikami (tj. morfologią 3-6%) to tylko invitro. Zdrowa ciąża to tylko z wynikiem dwucyfrowym, czyli minimum 10%. Lista badań, zaleceń dla męża, nakaz suplementacji (dwa wyszczególnione suplementy) rygorystyczny zakaz palenia i picia alkoholu. Po wdrożeniu zmian po 4 tygodniach ma powtórzyć badanie. Ja z całą listą badań w odpowiednim dniu cyklu i ze wszystkimi wynikami przyjść do niego. Nie zrobił usg, zwykłego badania - to była po prostu konsultacja. Starać możemy się już, jak się uda, w co wątpi, napisać email, że test pozytywny, on przepisze leki, które najczęściej się bierze. Zapytałam o suplementację u mnie, dał mi ogólne zalecenia na kwas, wit d, w zasadzie co sobie kupię to będzie OK, on nie sugeruje żadnej firmy (w przeciwieństwie do męża. Zobaczy co w badaniach i zaprasza na pełne badania hormonalne na pobyt w szpitalu 3-4 dni. Koniecznie AMH, bo nie wiadomo, ile mamy czasu na naturalną ciąże czy już musimy rozważać Invitro. Podsumowując: wyniki męża złe, ja zła cala, badania do tej pory złe, mam bałagan w dokumentach (jak tak w ogóle mogę), nie ma czasu, jedynie dobre invitro. Wyszłam popłakana. Miałam łzy w oczach podczas wizyty na co lekarz "Płaczem mi ani sobie Pani nie pomoże".


Wizyta B: Moja lekarka, od x lat. Wizyta z USG, badaniem. Sprawdzenie jak to wygląda po zabiegu. Wszystko OK, już w tedy było po owulacji, endometrium narastało. Kazała uzbroić się w cierpliwość (byłam na wizycie 4 tygodnie po zabiegu) na przyjście okresu, jeżeli nie będzie do wyznaczonej daty to dzwonić, podjechać. Na tym etapie nie chciała ingerować w organizm. Zaleciła wstrzymanie się ze staraniami 2-3 miesiączki. Co pozwoli dać organizmowi dojść do siebie oraz będziemy mieć czas na wykonanie badań. Zlecone badania, średnio pokrywają się z tym co od lekarza A. Odnośnie do badań genetycznych: nieprawidłowość w PAI-I więc zaleciła Acard od pozytywnego testu, ale nie widzi konieczności heparyny u mnie. MTHFR zaleciła brać suplement, który zawiera w sobie obie formy. Do tej pory brałam Puerie więc było OK. Dalszy plan: wizyta we wrześniu i pobranie wymazu na całą bakteriologię. Do wyników męża podeszła bardzo spokojnie od tłumaczenia, że nieprawidłowych zawsze będzie więcej i świecący się wynik 3% na czerwono w naszym przypadku nie jest taki zły, bo koncentracja jest zdecydowanie ponad normę (115MLN). Więc męża by zostawiła. Znając też naszą historię nie ma problemu u nas w ciążę zajść, ale ją utrzymać.



I teraz pasowałoby znaleźć 3 lekarza, który pogodzi te podejścia.


Co zrobiliśmy my? Staramy się nie zwariować. Co jest ciężkie w tej sytuacji oraz naszej rodzinnej. Mężowi znowu mogę pisać laurkę. Kazał zamówić sobie suplementy, zmienił sposób odżywiania, od 2 tygodni nie zapalił, nie podpala ani pół, nie pije alko rekreacyjnie ani dla towarzystwa, wrócił do treningów. Sypie na wszystko czarnuszkę, pije olej lniany i z czarnuszki i jeszcze mówi, że mu smakuje. Odrzucił czerwone mięso, które królowało w jego diecie. Teraz kurczak i indyk. I spodobało mu się to, bo znacznie lepiej się czuje. Dla nauki chce iść na badanie nasienia. Ja razem z nim, zdrowa dieta, pożegnałam się z papierosami, z ćwiczeniami gorzej, ale mam w planach. Włączyłam Acard 75 i od miesiąca nie miałam bólu głowy ani migreny (eksperyment na własną rękę). Po 6 tygodniach i 3 dniach od zabiegu dostała okresu. Szybko muszę ogarnąć jakie te badania i gdzie mam zrobić. Nie suplementowałam się niczym, bo po ilości informacji jaki kwas foliowy w mthfr to zwariowałam i wstrzymałam się z zakupem czegokolwiek.

I teraz tak: lekarz A i jego podejście mnie nie zadowala. W porównaniu z tym co pokazuje na Instagramie jest bardzo oschły, bez empatii. Ale z drugiej strony to lekarz, który ma specjalizacje z ginekologii i idzie w wąską ścieżkę poronień nawykowych.

Lekarz B, czyli moja lekarka, ma spokojne podejście, empatyczna, ma większe doświadczenie stażem, ale nie koniecznie w poronieniach. Nie widzi konieczności heparyny, którą wydaje mi się, że powinnam brać. Na wizycie we wrześniu będę się jeszcze upewniać w jej stosunku w tym temacie.

Więc niby coś wiemy, ale nadal jesteśmy w zawieszeniu. A nawet rozdrożu komu zaufać.
Również zgadzam się z @Bolilol że lekarz A nie wyłania się z Twojego opisu jako godny zaufania czy kompetentny. Przy takich wynikach od razu sugerować, że może pozostało tylko in vitro?? No co on oszalał? Nie dziwie się Twoich emocji po wizycie... Coś mi tu śmierdzi chęcią jak najszybszego naciągnięcia i wciągnięcia do jego kliniki. Nie widzę perspektyw we współpracy z nim, zwłaszcza, że Ty źle czułaś się u niego na wizycie i po wizycie.

Twoja Pani doktor wydaje się rozsądna. Jeśli jednak nie czujesz jej kompetencji w poronieniach to myślę, że nie zaszkodzi skonsultować jeszcze tematu z kimś trzecim. Chociaż z tego co widzę, to co lekarz to inne podejście i opinie....

Fajnie, że mąż tak się zaangażował. Na pewno zmiana stylu życia może tylko pomóc, nie zaszkodzi :)
 
nie wróciłabym do niego i nie przejmowała się tym co mówił. Jeżeli mąż czuje się lepiej biorąc suplementy i robiąc to wszystko, to na zdrowie, byle tylko nie przeciął w drugą stronę.

A to o dwucyfrowym wyniku morfologii to jakiś żart. Widziałam tyyyyyyle wyników i pamiętam raz 9%, dwucyfrowego chyba na oczy nie widziałam
Właśnie ja też nie sądziłam nawet że wyniki dwucyfrowe istnieją. 🧐
 
Jak chodziłam do kilinik in vitro kiedy byłam na tym etapie, to lekarze w ogóle pomijali temat MTHFR i usłyszłam, że większość osób ma mutacje MTHFR 🤷‍♀️

Moja lekarka po ostatnim poronieniu powiedziała bez żadnych badań, że od razu da mi akard, heparynę i coś tam jeszcze. Ale w ciążę do tej pory nie zaszłam i mam marne szanse - koncentracja u nas 5 mln, od zakończenia chemii minęło już 8 miesięcy, więc chyba chemia trwale wybiła te plemniki.
a byliście już może u lekarza z tymi wynikami męża?

Nie wiem na ile trwałe chemioterapia wpływa na jakość nasienia. Kurde, sprawdzę czy w mojej mądrej książce nie ma przypadkiem o tym rozdziału
 
reklama
Rozumiem Cię... Nie będę Cię pocieszać, bo to nic nie da. Jedno szczęście, że ta wizyta jest dzisiaj, więc jeszcze chwila i będziesz po. Trzymam mega mocno kciuki i jestem z Tobą myślami. Wierzę, że wyjdziesz od nich usatysfakcjonowana i stres Ci trochę minie.
Nie ma prawa się nic już spierdolić! Nie zgadzam się na to!
Zgadzam się! Przecież nic się nie pierdoli w nieskończoność. Teraz musi już iść ku lepszemu, najlepszemu. No nie ma innej opcji. :) Też trzymam kciuki za wizytę
 
Do góry