Cześć brzuchate :-),
Ależ kulinarny klimat tu u nas...Powiem Wam, że jestem w szoku. Jecie, jak na moje standardy bardzo niewiele
. Ja jestem jednak jak śmietniczka. A dziwię się, że papuśna jestem i robię się coraz bardziej pączusiowata ;-)
U mnie dieta codzienna wgląda pi razu oko tak: rano 3 kromki pieczywa z serem i pomidorem, potem kabanoski, znowu kilka plasterków żółtego sera, jabłka (ilości bez ograniczeń
), banan, albo dwa, dwie - trzy szklanki mleka w międzyczasie, obiad (treściwy, smażony, mięsny, obfity), jakieś owoce (jakie akurat są pod ręką, ostatnio truskawki) wieczorem duży jogurt, suszone śliwki sztuk około 10, ziarenka, orzechy...Nierzadko lody. Sporo wychodzi. Zawsze tak jadłam, to absolutnie nie wersja ciążowa ;-)
No nic, mam nadzieję, że teraz już waga nie skoczy jakoś kolosalnie. Skoro do tej pory organizm jakoś dawał radę taką ilość przerobić, to szansa na uniknięcie otyłości jest ;-)
U nas dzisiaj cudnie. Strasznie się cieszę, bo planujemy wyjazd na działkę na weekend
Nad morze niestety nie uda się nam udać (planowaliśmy w przyszły weekend) bowiem wyznaczyli mi akurat w tym czasie termin obrony pracy...Grrr. Tak coś czułam, że strzelą jak kulą w płot
Agnes gratuluję pchniętych matur
Kciuki za pisemne zaciskam. Będzie dobrze
marcia no, niestety hormony w nas szaleją. Ja też mam różne dziwne wyskoki. Dziwię się, że mój mąż znosi mnie z takim stoickim spokojem, ja bym obcując ze sobą wysiadła jak nic. A nerwy faktycznie nam nie służą wybitnie. U mnie też mała zawsze się aktywuje, jak popłynę z emocjami. Staram się mieć je na wodzy, ale wychodzi jak zawsze
k8libby ten program "Mała miss", czy jakoś tak to koszmar. Widziałam kilka razy i za każdym zastanawiałam się dlaczego u diabła coś takiego w ogóle może mieć miejsce w świetle prawa? Moim zdaniem to tylko trochę bardziej wyrafinowana i przybrana w barwne piórka i fanfary forma znęcania się psychicznego nad dzieckiem...Masakra. Dobrze, że do nas ta zwyrodniała moda nie doszła
Ogarnęłam dzisiaj kuchnię, muszę się wziąć za szafki, coby dla małej miejsce na ciuszki i szpargałki zrobić, ale kurczę czasu przed pracą mi nie styka, a po jestem już tak sprana, że nie w głowie mi porządki. Muszę jakiś week zagospodarować na ogarnianie przestrzeni, to jedyna szansa ;-) Tak sobie myślę, że ten czas na szeroko zakrojone przygotowania to faktycznie olbrzymi plus L4
No cóż, pozostanie mi w razie jakby co lipiec, może jeszcze będę w miarę sprawna.
Miłego dnia!!!