Ja nie mam stracha. Wiem że różne rzeczy się zdarzają, ale nie można myśleć że coś będzie źle... szczerze to dziwi mnie trochę to Wasze kupowanie detektorów, panika przed usg, lub jeden dzień bez wymiotów i już strach... ja nie mam czegoś takiego. Nie dopuszczam w ogóle do siebie takich myśli. Po prostu wiem że jest OK, dzidziuś siedzi sobie we mnie, jest tam dobrze chroniony i nic mu nie grozi. Koniec i kropka. Jeśli coś by się zdarzyło to oczywiście tak samo jak inne dziewczyny bym to przeżywała, ale to nie znaczy że mam siedzieć i myśleć każdego dnia czy przypadkiem dziś coś złego się nie stało... nie rozumiem tych Waszych obaw...
Właściwie to rozumiem te z Was, które kiedyś straciły ciążę. Żależy też jaka to była strata. Bo jeśli na usg w 8 tygodniu okazało się że jest pusty pęcherzyk, że zarodek wcale się nie rozwijał - to po prostu sprawa losowa, wręcz fizjologia, tak to już jest... wiadomo że to smutne i przykre i się to przeżywa ale to nie znaczy że przy kolejnej ciąży trzeba żyć w strachu - bo to do niczego dobrego nie prowadzi...
Rozumiem dziewczyny które miały jakieś problemy, coś poszło nie tak... ale tych które martwią się "na zapas", bez żadnych przesłanek do tego - nie rozumiem...
Łatwiej Ci mówić, bo masz już jedno dziecko, ja straciłam ciążę w lipcu i trudno mi jest teraz nie myśleć o tym każdego dnia, zwłaszcza, że siedzę na zwolnieniu... nie mogę się na niczym skupić, bo zastanawiam co przyniesie dzisiejszy dzień...