reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Sierpień 2012

ja też usiadłam na przerwę, trzeba korzystać jak mąż w domu, zaraz siadam do prasowania, siora mi fajna pościel kupiła, właśnie się wyprała, wyprasuję, Niny ciuchy muszę w komodzie ułożyć, bo mi Lulka "porządek" zrobiła, w jej szafie bałagan zrobił mi mąż, oh jak oni lubią mnie aktywizować, łazienka się prosi o posprzątanie, trochę mi głupio, bo niedziela, ale się wczoraj nie wyrobiłam ze wszystkim :confused2: a miałam posiedzieć i porobić nic :-p

Asia też na opłatku ryczę, mówię ostatnio do męża, że jak będą Maluchy większe to musimy iść na Pasterkę, strasznie lubię, a dawno nie byłam, lubię jak orkiestra dęta ryknie :-):-)
 
reklama
Strasznie smutny temat poruszyłyście... Ale to przecież samo życie. Po tym, co Asia napisałaś, łzy mi się pojawiły w oczach, bo masz rację. Utrata dziecka to nie utrata zarodka, również ja to tak postrzegam, jako utrata człowieka, kogoś z potencjałem, niezapisaną kartę. I tak sobie myślę, że niektóre kobiety usuwają ciążę z różnych powodów, inne tracą - nie ma jakiejś równowagi w tym wszystkim i sprawiedliwości też.

Ja jak jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży, to napiłam się trochę szampana - bo wybraliśmy się z M na romantyczny wyjazd. Następnego dnia poszliśmy do sauny, co podobno nie jest wskazane. Ale jak tylko się dowiedziałam, że jestem w ciąży, odpuściłam sobie i kawę i alkohol. I tu mam też podobne zdanie do Asi - zero alkoholu w ciąży. Może ktoś uzna, że to przesada, że wino nie zaszkodzi itp. Ale ja bym sobie nie darowała, gdyby z ciążą się coś stało (niezależnie, czy z powodu alkoholu, czy z innej przyczyny). Zawsze wydawałoby mi się, że mogłam sobie odpuścić. Ale to zależy od osoby/osób. Znam takie, które i piją codziennie kawę (normalną, nie delikatną, tylko taką, jak zwykle), lub pijają piwo (ale nie to bezalkoholowe), ale ja uważam, że każdy robi to na własną odpowiedzialność i zgodnie z własnym sumieniem, odczuciem itp. Dla mnie niepicie kawy, alkoholu nie było żadnym wyrzeczeniem (czasem miałam ochotę na delikatnego reddsa, ale nie czułam się tragicznie z tego powodu). OK, kiedyś miałam doła strasznego, już pod koniec ciąży, to zrobiłam delikatną kawę, nawpychałam w siebie czekolady i mi ulżyło, ale to nie są dramatyczne sytuacje moim zdaniem. I mówię, każdy powinien robić zgodnie z własnym odczuciem i sumieniem.

Dziewczyny, odkryłam przyczynę płaczu Lili w drodze na jarmark - a raczej nie płaczu, a histerii. Wczoraj robiliśmy drugie podejście do wyjścia na rynek, ubraliśmy ją w kombinezon, włożyliśmy do fotelika, a ta ryk taki jak w piątek. Nagle przyszło olśnienie - zmienić kombinezonik na ten z misiowego materiału, miłego w dotyku. Słuchajcie, ryk jakby ktoś ręką odjął. Lila w moment zamilkła, wyciszyła się, uspokoiła i usnęła. I tak przez prawie 2.5 - 3 h spacerowania w deszczu pod osłoną antydeszczową. No to jest niesamowite - dziecko mówić nie potrafi, ale odkrycie przyczyny płaczu to jak normalnie zdobycie szczytu górskiego :) Dlatego właśnie dociekałam, dlaczego Lila wpadła w taką histerię, bo zwykle tak się nie zachowywała i dzielnie, spokojnie znosiła wyjazdy do sklepu, na miasto. Najważniejsze, że udało się odkryć tę przyczynę i wiadomo już, czego się wystrzegać.
Wczoraj zaliczyłam udany wyjazd z domu na 4 h. Odciągnęłam mleko i pojechałam do fryzjera. Babka wycieniowała mi i mocno skróciła włosy, później zafarbowała, rozjaśniła i byłam bardzo zadowolona. Podwójnie dlatego, że M z Lilą świetnie sami sobie poradzili, później zaliczyliśmy udany wypad na jarmark, kupiliśmy kilka ładnych nowych bombek, zjedliśmy obiad i taki miły to był dzień. Dziś z kolei skoczyłam do sklepu na zakupy z moją siostrą i udało mi się kupić trochę prezentów :) Jednocześnie oderwałam się trochę od tego codziennego, czasami monotonnego siedzenia w domu i od razu lepiej się czuję :) Jak wykąpiemy i ułożymy małą do snu, muszę opracować listę zadań na ten tydzień - co i kiedy trzeba posprzątać, dokupić, upiec lub ugotować. Ale dostałam trochę energii dzięki temu wszystkiemu i jakoś więcej mi się chce :) Nareszcie :)
 
Miemie fajnie, że udało się odkryć przyczynę płaczu maleńkiej. jak Cię czytałam to myślałam że napiszesz, że kombinezon był za mały. A tu proszę, inna przyczyna. Ale ważne że się udało. Aż Ci zazdroszczę wyjścia do fryzjera a potem na miłe rodzinne zakupy i obiad. Takie sytuacje ładują baterie na długie monotonne zimowe dni. Wyobrażam sobie jak musisz się fajnie czuć i wyglądać. Ja chyba też jak już się przeprowadzimy i odrobinkę odbijemy czasowo i kasowo, pójdę na jakieś zakupy i na pewno do fryzjera. A TZ będzie sobie musiał poradzić! :-) Odnośnie kawy to co lekarz to opinia. Ja piłam całą ciążę jedną lekką mleczną kawę rano, i piję ją teraz też. Ale to już każdy ma inne zdanie i opinie na ten temat. Ja na przykład nie poleciałabym w ciąży samolotem ani nie pojechała w góry (jeśli mieszkam na terenach równinnych), bo moja gin jak również dwóch innych lekarzy z którymi się zetknęłam powiedzieli, że akurat to jest absolutnie nie wskazane w ciąży, czyli zmiany ciśnienia atmosferycznego. A kawę pozwalali mi pić ze względu na moje bardzo niskie ciśnienie. Tak więc każdy musi z tych wszystkich zakazów wybrać coś dla siebie wg. własnego rozumu i odczucia :-)

Ale tu się spokojnie zrobiło. Domyślam się że już do świąt tak będzie. Mały śpi, a ja idę nastawić pranie i idę spać. Nie zrobiłam dzisiaj kompletnie nic odnośnie spraw domowo-świątecznych. Dobrej nocy dziewczyny.
 
Mart, masz rację - co lekarz, to opinia, co człowiek to inne zdanie. I dlatego powtarza, że każdy musi robić wszystko zgodnie z własnym sumieniem tak, jak czuje. Ja większą część ciąży spędziłam poza pracą, dużo na leżąco, więc i kawy tak nie potrzebowałam, bo zwykle ją piłam, by się dobudzić, postawić na nogi. A tu nie było raczej takiej potrzeby. A co do latania w ciąży. Pamiętam, jak kiedyś na studiach nam opowiadała babka, że jej pacjentką była osoba, która podobno w ciąży chuchała na siebie i dmuchała, dbała o wszystko, nie łykała leków a mimo to dziecko urodziło się z jakąś wadą. I babka opowiadała dalej, że robiła wywiad z tą matką, by znaleźć możliwą przyczynę tego stanu rzeczy. I po wypytaniu dowiedziała się, że ta kobieta w pierwszym lub drugim trymestrze leciała gdzieś samolotem. I najprawdopodobniej podczas przechodzenia przez bramki, które prześwietlały pasażerów mogły być tego przyczyną, gdyż kobieta była w czasie, w którym u płodu kształtował się, formował i utrwalał słuch. Nie mam pojęcia, na ile te hipotezy mogły okazać się prawdziwe, to były już tylko gdybania. I czasem właśnie i tak bywa - że kobieta bardzo dba o siebie, wystrzega się możliwych substancji szkodliwych, a dziecko rodzi się z jakąś wadą. Ja myślę, że nie ma reguły jednak. Choć są rzeczy, których można się wystrzegać zgodnie z własnym przekonaniem. Ja wiem, że pewne osoby pewnie z przekąsem patrzyły na to, czego sobie odmawiam w trakcie ciąży,ale jak zwykle przejmuję się opiniami innych tak wtedy miałam to gdzieś.
Mart, rzeczywiście po fryzjerze czuję się lepiej, znacznie lepiej. Spędziłam w salonie ze 3 h. Ale i tak żałuję, że nie zaryzykowałam, żeby jeszcze bardziej rozjaśnić sobie włosy, ale zrobię to za kolejnym podejściem - jak będziemy szykowali się do chrzcin Lilci. Ty też się wybierz kochana do fryzjera, zrób coś dla siebie i też na pewno lepiej się poczujesz. Także z tym, że Twój TZ zostanie ze Stasiem i dadzą radę. Mój też się obawiał, bo Lila pierwszy raz piła moje mleko z butli, ale świetnie dali radę i M był z siebie zadowolony i dumny (ja z niego zresztą też, co mu powtarzałam).
Jedyny problem to taki, że ta butla to nowość dla Lili i podchodzi do niej z dużą rezerwą, mam nadzieję, że jej to minie. Musimy po prostu powoli ją do tego przyzwyczajać.

Jeszcze tydzień do świąt - mam nadzieję, że zdążę ze wszystkim. Teraz w sklepach szaleństwo zakupowe - brak miejsca na parkingu,ludzie przepychają się i trącają w sklepach, jak zwykle. Trzeba przeżyć ten szał i jednocześnie pamiętać, że ten wspaniały okres ważny jest ze względu na możliwość bycia blisko, spotkania się w miłej atmosferze i cieszenia sobą.
 
Właśnie oglądaliśmy na HBO film "Kaznodzieja z karabinem", masakra, ryczałam na nim non stop... Wzruszył mnie okropnie, jak kiedyś "Łzy słońca"

My bez prezentów w tym roku, kredyty nas zjadają, wszystkim powiedzieliśmy, żeby też nam nie kupowali, bo my nikomu nie kupimy... Tylko Filip będzie obdarowany.

Do Drawska jedziemy w sobotę. Maciej będzie pomagał mamie w przygotowaniach a my z Filipem będziemy się obijać. Wigilia w 5 osób w Drawsku, w pierwszy dzień świąt wracamy do Szczecina na obiad, drugi dzień spędzimy pewnie ze znajomymi.
Już zapowiedziałam Maciejowi, że musimy zrobić wszystko, żeby następna Wigilię zrobić w naszym domu, żeby nie jeździć w kółko.
 
Hejka, kilka dni mnie nie było, no nie mogę czasami ogarnąć tych moich chłopaków, albo jeden albo drugi ma zły dzień... dziś na szczęście lepiej.

k8 super że wkońcu znalazłaś sposób na swojego wieczornego złośnika. Teraz zasypianie to sama radość a nie stres. Ja ze stresem zaczynam każdy dzień: czy starszy wpadnie dziś w jakąś histerię czy sobie daruje:)

Poruszyłyście trudny i niektórym znany osobiście temat, znany niestety także i mnie... miałam być lipcówką ale nie wyszło... To był "tylko" 5tc ale dla mnie (tak jak i dla was) to nie była strata zarodka tylko DZIECKA, choć nikt w rodzinie nie ma o tym pojęcia. Tym większym cudem jest dla mnie mój młodszy synek bo nie przypuszczałam że uda mi się od razu zajść w ciążę. Na chrzciny dostał od chrzestnego taki obrazek z drewnianym aniołkiem i podpisał "Anioł stróż Olka"; jak go zobaczyłam to łzy stanęły mi w oczach bo tak właśnie sobie wcześniej myślałam, że mój synek ma tam w górze swojego anioła stróża. Ponieważ staraliśmy się o drugie dziecko bardzo na siebie uważałam i zakładałam że mogę być w ciąży, nie uchroniło mnie to jednak przed stratą. Czy to przypadek że wyskoczyło mi wtedy "zimno" na ustach? Nie wiem i nigdy się nie dowiem, ale też "później" obawa jest większa a dla niektórych nawet irracjonalna. Ja żyłam w strachu przez całą ciążę, od wizyty do wizyty i nawet przez głowę nie przyszłoby mi pić alkohol w ciąży a bardzo lubię wino:) Ale w kawie nie widzę nic złego, jeśli nie ma się nadciśnienia, ja nie piłam bo mnie odrzucał sam zapach (czy był jakiś zapach który mnie nie odrzucał??), a przy ciśnieniu 90/50, czasem 80/40 nawet byłoby wskazane (a może pielęgniarka miała zepsuty sprzęt?)

MieMie, gratuluję odkrycia przyczyny histerii, mój się kiedyś tak rozwrzeszczał w domu w środku dnia, do dzisiaj nie mam pojęcia o co mu chodziło ale nie był to taki zwyczajny płacz jak głodny/ zmęczony/ stęskniony/ zakupany (niepotrzebne skreślić) tylko dziki wrzask; przeszło po kilkunastu minutach noszenia i przytulania ale nie było mowy o odłożeniu delikwenta gdziekolwiek:szok:. Pierwszy raz miał takie coś i mam nadzieję ostatni. "Dziwny" płacz u dziecka wzbudza we mnie lęk, bo jak swojego czasu starszy zaczął dziwnie płakać to okazało się że ma drgawki gorączkowe i wzywałam karetkę.

Kończę bo ciężki tydzień przede mną, a ja jak zwykle zamiast iść spać to buszuję, jeszcze pranie w pralce gnije, muszę rozwiesić. Miłego i spokojnego dnia wam życzę, bo ja im bliżej świąt tym bardziej znerwicowana chodzę. Zardroszczę że z taką "radosną niecierpliwością" czekacie na święta.
 
mAtma, ja tam jestem zestresowana, w tym roku przejęłam zupełnie wypieki na dwa domy i do tego porywam się na 4 nowe dla mnie rzeczy. Właśnie zrobilam liste zakupów i muszę kupić 60 jajek;-) i chyba z 10 kostek masła, do tego boje się, że jedną formę mam nieszczelną, a będzie w niej pieczony sernik w kąpieli wodnej więc usze kupić formy nowe z 3. Najgorsze, że część rzeczy wypada dokupić dopiero w sb, w wtedy armagedon w sklepach no i muszę jeszcze lodówkę rozmrozić, a tu jak na złość odwilż. Odpocznę jak wszyto się uda.
 
Asia jeśli jesteś przy kompie napisz jakiś przepis na szybki makaron...tagiatelle z s.pomidorami albo coś innego byle by szybko. może być z kurczakiem. (Lodówka nareszcie pełna po wielkich świątecznych zakupach w wielkich tłumach)
Dziewszczyny mam strasznie zabiegane dni dobrze że dużo nie napisałyście to udało mi się większość nadrobić. Poruszyłyście bardzo poważny temat, który nieustannie wraca, a ja patrząc się na małą dziękuję Bogu że mam ją ze sobą, choć nawet lekarz po porodzie przyznał się że nie dawał nam większych szans ale ja nie odpuszczałam. Poświęciłam dużo ale opłacało się; wiem jednak, że nie zawsze nawet największe starania zawodzą....
Dom wysprzątany, bigos nastawiony. Do świąt będzie pyszny! Czekam na Małą aż się obudzi i lecimy na spacer.
Przepraszam że nie odniosę się indywidualnie do waszych postów!
Miłego dnia
 
reklama
Tylko na sekundę, może wieczorem uda mi się cos poczytać jak już będę u siebie.
M wymienił okna w sobotę. mamy w domu armagedon. Gruz na każdej rzeczy, sprzątania na tydzień. Póki co nie da się tam mieszkać. Wyniosłam się do mamy i probuję zaocznie sprzątać :rofl2:. Razem ze starymi oknami poodpadały prawie całe ściany :-) uroki kamienicy. No a na dokładkę Maks chory. Lekarka była niby tylko zapalenie gardła ale gorączkuje wysoko w związku z czym marudzi przeokrutnie i non stop musi być na rękach albo trzymać mnie za rękę. Lada chwila oszaleję bo nawet do kibla nie mam jak iść. Od rana nic nie mogę zrobić tylko oglądam z nim bajki na kompie więc nawet sobie nie popracuję ani nie poczytam. Na szczęście Ola się spisuje. Nie przeszkadza jej zmiana otoczenia wieczorem odpływa o 19 a teraz śpi już 3 godzinę. Dobrze że jak jedno dziecko jest diabłem to drugie dla równowagi aniołem.
Pewnie będę sprzątać do świąt a potem jedziemy wszyscy do Wisły więc nie wiem jak będzie z wpadaniem
Pozdrwiam cieplutko
 
Do góry