Ja tak na chwilkę, bo ostatnie dni miałam strasznie męczące. Dopadła mnie wyrzynająca się ósemka. Jakby tego było mało, obok tej ósemki narosła wielka gula, która mnie strasznie bolała i do tego z ropą (wybaczcie niesmaczny opis). Jako matka karmiąca piersią mam bardzo ograniczone możliwości działania. Teoretycznie powinnam wziąć antybiotyk. Wszystkie bezpieczne dla mam karmiących piersią są na bazie penicyliny, na którą na nieszczęście jestem uczulona :/ Przez ostatnie 4 dni psikałam sobie to feralne miejsce rozmaitymi specyfikami. Dziś już nie dałam rady i pojechaliśmy do chirurga stomatologicznego. Babka pod miejscowym znieczuleniem nacięła mi to coś i zaleciła wyrwanie ósemki w piątek (tak poza tym za samo wyrwanie zaśpiewała sobie aż 500 zł, dzisiejsze działanie kosztowało mnie "jedynie" 120 zł). Radziłam się stomatologa, którego mam w rodzinie, to mówiła, żebym psikała i przemywała to przecięte dzisiaj miejsce i poczekała z wyrywaniem ósemki. Ogólnie jestem strasznie wyczerpana, zarówno fizycznie (z powodu ogromnego bólu) i psychicznie (ciągła rozterka, co robić - brać antybiotyk i przestawić małą na butlę, brać antybiotyk, który teoretycznie mogę podczas karmienia, ale niekoniecznie musi on pomóc, czy na razie wstrzymać się z antybiotykiem i dalej pielęgnować ranę). Ech... nawet nie wiedziałam, że to takie trudne. Najpierw walczyłam z nawałem pokarmu, teraz, gdy mam go w sam raz, zęby mogą mi uniemożliwić dalsze karmienie. Jestem przygnębiona tym faktem i nie chce mi się o tym nawet myśleć. Ja wiem, że wiele z Was te dylematy miało już wcześniej i to przechodziło, ale jakoś naiwnie liczyłam na to, że do tego 6 miesiąca uda mi się Lilcię utrzymać na cycu. I właśnie ta bliskość, jaka się między nami dzięki tym karmieniom wytworzyła, także w nocy, och ciężko mi na samą myśl... Przepraszam, że dziś na smutno, ale tak akurat to wszystko przeżywam.
Gorgusia, moja mała podobnie się często zachowuje. Niby chce jeść, przystawiam ją do cyca, jest wielki ryk i histeria. Później robimy kolejne podejścia, czasem wyciszam ją smokiem i bywa, że jak zaskoczy i zacznie jeść, to już jest ok. Nie wiem, czy to z powodu zmęczenia nie chce jeść, czy jej słabo leci, czy jaka cholera... Lila nie miewa tak zawsze, jednak czasami jej się to zdarza.
Ja z powodu tego bólu od trzech dni nie miałam siły wyjść z nią na spacer, utulić do snu i w ogóle, bo jestem fizycznie już osłabiona. A maleństwo moje kochane rośnie, już tak pięknie się uśmiecha, pokrzykuje, mówi. Też jeszcze nie obraca się z brzuszka na plecki i z pleców na brzuszek, ale czasami ćwiczymy takie obroty w ramach zabawy.
Och idę się trochę podołować, mam jednak nadzieję, że uda mi się wygrać tą walkę o karmienie i ominąć antybiotyk.
Do usłyszenia Kochane.
Aha,
Asia, super zuch z Ciebie
I tot zrobiłaś (fotkę masz?) i te kolokwia tak śpiewająco zdałaś. Super. Może teraz trochę odetchniesz?
Aia, oby Twoja Maniulka dłużej sobie spała, tak jak ostatnio już jej to wychodziło. No i świetna robota z tymi obiadami
Mam nadzieję, że i mi będzie to wszystko (ogarnianie domu, gotowanie, spacery, zabawy z małą) szły sprawnie i z przyjemnością.
DO usłyszenia Kochane