reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2012

Agnieszka, jak dobrze, że się odezwałaś. Dziś, spacerując z malutką myślałam o Tobie. Że tak dawno się nie odzywałaś, nic nie pisałaś i zastanawiałam się, jak tam u Was. Jejku, nie zazdroszczę Ci ostatnich dni, tygodni. Jestem w stanie wyobrazić sobie co przeżywałaś - niepokoje, lęki i rzeczywiście inne sprawy wobec takich poważnych schodzą na dalszy plan. Bardzo dobrze, że tak istotną diagnozę konsultowaliście u kilku lekarzy. Dzięki temu i Wy i Wasz synek nie ma niepotrzebnego na razie stresu i zabiegu. To tak jak z Lilą - jeden ortopeda zdiagnozował obustronną dysplazję stawów biodrowych, a inny jej kompletnie nie potwierdził i wskazał jedną z nóżek, na którą trzeba zwrócić uwagę. Pierwszy zalecał szelki na kilka tygodni, miesięcy, a inny zalecił kontrolę za 2 miesiące. Tak poważne rzeczy trzeba jednak konsultować u innych lekarzy. I bardzo dobrze, że poruszyłaś niebo i ziemię, by to wszystko wyjaśnić. Mam nadzieję, że żadne zabiegi nie będą już Twojemu synkowi potrzebne i będzie po prostu rósł zdrowo.

Asia, piszesz, że z Ulą wybierasz się do neurologa? Czy to tak profilaktycznie, by ją zbadać, czy może dostałaś takie zalecenie od lekarza? Wybacz, że pytam, pewnie pisałaś na tym w wątku o wizytach u lekarza, ale ja na razie tylko ten jestem w stanie ogarnąć.

Ratina z fajną wyszłaś inicjatywą odnośnie synka Kachny. Ja też jestem za, czekam więc na jakieś wieści w tej sprawie.

Ja dopiero teraz siadłam by odpocząć (a za chwilę iść spać). M kupił wielgachną dynię, wydrążył i mamy śliczny świecznik na jutro :) W tym czasie musiałam poobrabiać te pestki, żeby przygotować do wysuszenia i zrobienia. Czy któraś z Was robiła takie pestki w piekarniku? Jak długo i w jakiej temperaturze trzeba je piec?

Nasza Lilcia padła dziś już o 17:30. Zdecydowaliśmy się ją wykąpać i położyć spać. No i praktycznie od 18, 18:30 ona już śpi. Ja wpadłam na pomysł, że skoro ona już położona, nakarmiona i śpi, to podjadę sobie do pobliskiego centrum handlowego i pochodzę po sklepach (może małej coś kupię, może sobie). No i się udało, bo i sobie i małej kupiłam, w domu nie było mnie ok.1.5h, ale i tak nie umiałam się do końca skupić na tych zakupach i chciałam jak najszybciej wracać do domu :) Chyba jeszcze nie jestem przystosowana do samotnych wyjść. Lepiej się czuję, gdy i Lilcia i M są blisko. No ale miałam to swoje wyjście, kupiłam trochę jedzenia, więc lodówka znów trochę zapełniona :)

Ale padam już z tego wszystkiego. Czas spać. Dobrej nocy Wam wszystkim życzę - śpijcie dobrze i jak najdłużej :)
 
reklama
Kochane,
miałam dwa fatalne dni. Nie będę chyba wchodzić w szczegóły bo nie skończyłabym do jutra. Wizyta w warsztacie i w CH Targówek generalnie nie udana. Samochód nie zrobiony, dopiero po 3 godzinach powiedzieli że do wymiany są tylne klocki a nie przednie i że nie mają części - no koment. Ja umordowana, obrzygana, co chwila wyciąganie wózka, odpinanie kół, fotelik, kombinezon zdjąć, założyć, zimno, gorąco, znowu wózek, znowu fotelik, zmiana adapterów, syf w pokoju matki z dzieckiem, ja obrzygana od góry do dołu, straciłam czas, i nic z tego nie wyniknęło. Szkoda gadać. W domu po południu ciąg dalszy obrzygiwania mnie. Potem problemy z zaśnięciem. Po wszystkim o godzinie 23:30 umordowana zasnęłam. Bez kąpieli. Dzisiaj od rana znowu jakiś cyrk z ulewaniem, gdyby nie to że w nocy wróciła mama, to bym chyba osiwiała dzisiaj. Zużyłam chyba z 15 tetrówek, 5 razy przebirałam, już mama dosuszała rzeczy małego żelazkiem bo nie miałam w co ubierać, płacz i totalny armagedon. Wychodzenie na spacer dzisiaj trwało od 11 do 15. To się skumulowało ze zmęczeniem, i głodem przez to ulewnianie. No jakiś cyrk się tu odbywał dzisiaj.
Samochód nie zrobiony, jakieś cyrki z dostawą AGD do domu i montażem kuchni, parkieciarze sobie nie wpadli do pracy, same problemy. Do tego nie mogę się dogadać z TZ. Wczoraj jak przyjechał do domu to na mnie naskoczył, że musiał jeździć po mleko o które poprosiłam sms-em bo pół godziny wcześniej napisałam żeby kupił piwo, bo muszę się napić szklankę żeby nie zwariować dzisiaj. To kupił piwo, a potem musiał JESZCZE RAZ ZATRZYMAĆ SIĘ przy innym sklepie i kupić mleko. I co ja sobie myślę≤ że on tak będzie jeździł, że on jest zmęczony, ma dosyć, żebym się ogarnęła, że po pierwsze dlaczego nie kupiłam mleka jak byłam w CH, a poza tym że mogłam mu napisać wszystko w jednym smsie. a nie że najpierw piwo, a pół godziny później mleko. Byłam tak zatkana, że nawet nie skomentowałam, nie miałam siły się kłucić i polemizować. Bo nie miałam siły i jestem za słaba psychicznie na jakieś awanturki. Dzisiaj rano wyspał się do 10, i potem znowu niezadowolony, już nie pamiętam z czego. Nawet nie jestem wściekła. Jest mi po prostu przykro, strasznie przykro i smutno. Mam wrażenie, że jakoś go irytuje swoją osobą. Nie umiem nawet tego opisać, wytłumaczyć. Oboje jesteśmy zmęczeni tym remontem, wiem, że też jeździ, ogarnia, że ma dosyć. Ale ja mu niczego nie wypominam, tego że się wysypia np, że w zasadzie niczego od niego nie chcę. Wstaje codziennie z dzieckiem o 6 -7 rano, próbuję sama ogarnąć swój samochód żeby go tym nie obciążać, a on mi wyskakuje z wyrzutami odnośnie jakiegoś mleka. Szok. Smutno mi strasznie. Mamy wziąć ten ślub, ale dzisiaj jak o tym myślę, to mi gula staje w gardle i płakać mi się chce.
Dzisiaj mu napisałam smsa, żeby zjadł sobie obiad na mieście.

Nie kąpałam się dwa dni bo nie miałam kiedy. Masakra jakaś.

Wczoraj jeszcze odwołano dzisiejszą wizytę u ortopedy bo pan dr. chory. Powiedziała mi babka że odezwie się jak będzie jakieś zastępstwo zorganizowane. Powiedziałam, że my na pierwszą kontrolę bioderek, i że musi się to odbyć szybko, i że rozumiem że wizyta będzie przesunięta o kilka dni, to mi odpowiedziała, że niestety nie umie mi powiedzieć. Do kiedy trzeba odbyć taką wizytę najpóźniej? Wydaje mi się że i tak dość późno nas zapisali, bo Staś ma skończone 9 tygodni, a wizyta miała być planowo dzisiaj. Jak będzie trzeba to trudno, pójdę prywatnie.

Zdjęcie kuchni wrzucę, jak już ją urządzimy. Narazie jest jeszcze nie skończona, poza tym wydaje mi się surowa, zimna, i bardzo toporna. Mam nadzieję, że jak dojdą dodatki, jakieś drewniane półeczki, doniczki z ziołami i przede wszystkim dobre ciepłe oświetlenie no i życie czyli my :-) to będzie ok. Zresztą widziałam ją póki co tylko na zdjęciu w komórce.

A tak naprawdę to wszystkie moje problemy, to jest jedno wielkie nic. Jak zajrzałam na wątek Kachchy, to dopiero to są problemy. Największym szczęściem jest zdrowe dziecko. Reszta się nie liczy kompletnie.
Chętnie się dorzucę do sprzętu.

Agnieszka no to się stresów najadłaś współczuję. Dobrze, że wszystko dobrze.

Milionka super!!!

Asia mistrz!!!

Miemie normalnie jak czytam twojego posta, to czuję zapach tego Twojego wczorajszego spaceru. Cudownie. Ja uwielbiam przyglądać się innym domom, chłonąć klimat, wyobrażać sobie jak jest w środku, kim są ludzie tam mieszkający itd. Marzę o takim spacerku w swojej okolicy. no i też sobie myślę o ostatnim roku. Dokładnie 3 listopada kupiliśmy dom, 4 listopada obroniłam pracę magisterską, 16 listopada skończyłam 30lat, a jakieś 10 dni później zasiało się ziarenko z którego wyrósł Stasiulek. To też był dla nas przełomowy rok. Mam nadzieję, że ten kryzys to chwilowy.

Przez to ulewanie wczoraj i dziś, podałam dwa razy mm. I złapałam jakiś straszny lęk o laktację. Nie zadawałam sobie sprawy jak cholernie mi zależy. Nie jestem w stanie sobie narazie wyobrazić, że mogłabym przestać karmić piersią. Przepraszam, ze tak piszę, wiem że wiele z Was juz nie karmi, albo walczą resztkami sił. Ale tak poczułam i dzielę się swoimi uczuciami. Nie przypuszczałam, ze tak będę czuć i że to nagle po 2 miesiącach karmienia, a kilku dobrych tygodniach cierpienia fizycznego z tym związanego, stanie się dla mnie tak cholernie ważne. na początku nie miałabym chyba problemu z odstawieniem małego, a z biegiem czasu to stało się dla mnie najważniejsze w naszej codzienności.

Aia super że spacer się udał. Może to koniec kryzysu!!!

Weronka super kuchnia, nowoczesna i stylowa :-)
 
Ostatnia edycja:
Jezu Marta, to miałaś dzień, nie zazdroszczę. A TZ no cóż zachował się nie bardzo delikatnie mówiąc:-( Mój M jak piekę ciasto i mi czegoś prawie zawsze brakuje to jest wysyłany po coś samochodem bo nie mamy dobrze zaopatrzonego sklepu obok. Robił to nawet jak nie było Uli, co prawda robił minę "Mamo muszę???", ale ja mówiłam i kup sobie synuś Haribbo w sklepie w nagrodę i był tylko śmiech, więc nie wyobrażam sobie, że po drodze!! jak TY siedzisz z jego dzieckiem on łaskawie się zatrzyma. Myślę, że nie powinnaś milczeć niech wie, że jego zachowanie Cię boli, oni się nie domyślają. Napisz mail albo list żeby miał czas przemyśleć co napisałaś.

MieMIe, u nas jedna pediatra (3 poprzednich nie) przed szczepieniem stwierdziła wzmożone napięcie i żeby dla świętego spokoju neurolog sprawdził. Neurolog stwierdził, napięcie ale jedynie czynnościowe zalecił kontrolnie usg główki ze względu na moje ryzykowne leki w ciąży: sterydy- encorton inne. USG nie wykazało żadnych zmian, idziemy je tylko pokazać i żeby na Ulę jeszcze popatrzyła ale jestem dobrej myśli bo już nie ściska tak piąstek jak wcześniej, zawsze jak jest przy cycusiu to jej robię takie rozluźniające masaże, a teściowa ją bada co tydzień neurologicznie. No i nam zaleciła rozbijanie szczepień i zachowanie 2 tyg odstępów.

Moja Ulcia pewnie pośpi do 8.30 jak zwykle, a ja zabieram się za naukę:-(
 
Ostatnia edycja:
Dzien dobry dziewczeta!
U nas pobudka dzis skoro swit 6.10 i juz szarancza mi lozko zajmuje;)
Gardlo mnie napiernicza,Remik ewidentnie cos przyciagnal z tego przrdszkola,bo sam kaszle i cherla,tylko patrzec kiedy na Mala przejdzie.
Mart o mamuniu,naprawde armagedon,najgorsze jak sie wszystko skumuluje i wylezie razem. Oby dsis bylo lepiej, a Tz koniecznine powiedz,ze to bylo nie fair i pogroz mu palcem.
Ok, spadamy na sniadanko. Milego dnia!!!
 
Cześć babki :),

Ja dzisiaj witam dzień zgrzytem z M. O jakieś bzdety, chciałam być dowcipna, rzuciłam parę żałosnych (jak to z rana) tekstów odnośnie małżeńskiego pożycia i masz. Ja nie wiem jak to się dzieje...Czy On taki ostatnio drażliwy, czy mi faktycznie klepka odskoczyła i jestem nieznośna?! Obawiam się, że to drugie jednak:baffled:

Maniucha wróciła do starych nocnych obyczajów. Pobudki o 1 i 5, a już zaczynałam wierzyć w przespane noce :laugh2:
Mart współczuję armagedonu :-( Niestety zdarzają się takie dni i niewiele możemy sobie pomóc, chyba, że uda się odnaleźć jakieś zagubione resztki stoickiego spokoju...
Co do M. to myślę, że powinnaś z nim poważnie pogadać, bo chyba nie jest do końca świadomy czym jest całodzienna opieka nad dzieckiem, jakim wysiłkiem i fizycznym i wbrew pozorom umysłowym. Może dobrze by było, gdyby od czasu do czasu został ze Stasinkiem sam na kilka godzin? Moim zdaniem dużo konfliktów spowodowane jest właśnie nieporozumieniami na tej linii. Facet myśli, że jak pracuje, to ma prawo być zmęczony i odpocząć po powrocie do domu i jakoś ciężko przychodzi ta świadomość, że niewiasta też zapinkala od białego rana jak mały samochodzik i też by odpoczęła. Już nie mówiąc o kłopotach technicznych z przemieszczaniem się. Przecież takie głupie "podskoczenie do sklepu" z wózkiem to eskapada!
Może taka zamiana rów by przyniosła zrozumienie, że kobita nie może wszystkiego, choćby chciała.
Szczerze przyznam, że na przykład mnie opieka całodzienna nad Maniuchą wysysa dużo bardziej niż moja praca. O 18 jestem totalnie spruta, nawet nie psychicznie, a fizycznie. Rozpadam się. Kolana bolą, ręka odpada z odrętwienia, szyja boli, oczy się kleją, powieki na zapałki.

A co do Twojego poczucia, że drażnisz swojego M., cóż, powiem Ci mało pocieszająco może, że ja też je mam ostatnio...:no: Odnoszę czasem wrażenie, że strasznie go wkurzam całą sobą i zamęczam nieustannie.

LeRemi u nas pobudka 5 15 :-D Potem jeszcze niby przysnęła, tak, że zdołałam wyjść z psem, ale w zasadzie od tamtego czasu ma już swoje rano;-)

Agnieszka współczuję przeżyć...Mam nadzieję, że już stresy nie wrócą! Dużo zdrówka dla maleństwa:tak:!

MieMie o jak fajnie, że sobie co CH wyskoczyłaś, ja się już tak zbieram od dłuższego czasu i ciągle się jakoś nie składa:confused2:
A muszę sobie bieliznę nabyć, bo już dosłownie w łachmanach chadzam...

irisson gratuluję udanego wypadu :tak: Dobry człowieku, powiedz proszę jak się ubrałyście wczoraj z Ninką do tego nosidła? Ostatnie przegrzanie tak mnie zdeprymowało, że zaprzestałam prób noszenia przy takich temperaturach, a szkoda, bo dla mnie nosidło czy chusta na szybkie siusiu z psem to komfort niesamowity.
 
Ostatnia edycja:
Aia Nina była ubrana w body z krótkim, skarpetki, pajac, kombinezon polarowy, czapka, ja miałam golfik, polar odpinany z kurtki na to Ninę w nosidle, na nas wierzch kurtki taki na deszcz i wiatry, a że się nie dopinam to do tuliłam nas, takim ciepłym szalem, żebym ja się nie załatwiła :tak: ja się spociłam przy wychodzeniu z domu, bo jedną zapiąć, drugą za łapę gonić, ale później było akurat, około 0 st. było:tak:
 
Ale dziś pięknie, byliśmy u neurologa wszytko super, mam jej dalej masować rączki bo często zaciska i tyle, dogłębnie przebadana, śmiała, się, gaworzyła, głowę podnosiła więc ok.
Potem wpadłam do domu, mama kochana przyjechała poprasowała mi nastawiła rosołek, a ja poszłam na spacer. Teraz dałam Ule jeszcze na balkon i śpi. W ogóle muszę ją pochwalić, oprócz tego, że wszyscy mówią jaka gruba :-Dto Ci lekarze się dziwią, że takie grzeczne dziecko, no on nic nie zapłacze u żadnego wręcz przeciwnie śmieje się albo śpi:-DBoże jak ją kocham. Z gorszych wieści wyznaczyłam sobie plan nauki i żeby go zrealizować znów muszę wstawać o 4 albo kłaść się o 2 nic cóż...jeszcze tylko 2 egzaminy.

Na obiadek chyba wyjmę pręgę wołową z rosołu i zrobię sos chrzanowy, ziemniaczki albo pęczak.

A co u Was na obiad?
 
U mnie na obiad dzisiaj zupa-krem cebulowa, a na drugie szynka nadziewana śliwkami i jabłkami. Obiad przygotował mój mąż wczoraj po naszej wizycie u neurochirurga - specjanie na tą wizytę przyjechał do W-wy. Zrobił nam obiad i pojechał znowu do pracy. Ale dzisiaj przyjedzie :-).

Mój Kubuś dzisiaj w nocy spał fenomenalnie: karmienia były o 20:00, 2:00 i 8:00 !!! A w ciągu dnia ładnie co 3 godziny.

Doczytałam, że bedziemy pomagać Kasi - ja też bardzo chętnie.
 
Aga, to super, że M tak się spisuje, mój kochany ale ugotować umie tylko wodę. No i po menu widzę, że synek nie ma już jazd brzuszkiem i jesz wszytko super.

A ja na bb a tu nikogo. Ula znów śpi, a ja powinnam się uczyć ale mi się taaaak nie chce:no:
 
reklama
ja mam dzień masakrę, sprzedam 2 latka, tanio :wściekła/y: mam burdel w domu, piękny długopisowy fresk na ścianie, na cmentarz nie dało się dojść z rozwrzeszczaną Laura, więc musiałam w 3 sekundy szorować grób ojca, siostra od września kupowała stroiki na grób, oczywiście jej się nie podoba i musimy kupić dzisiaj jeszcze jakieś kwiaty, do tego mi dzwoni babka z ubezpieczenia, że zmienił się nam ubezpieczyciel i muszę lecieć jakieś papiery wypełniać, bo od jutra nie mam ochrony, no i nie wypłacą mi za śmierć teścia, jeśli nie zrobię kontynuacji :no: ale cicho mąż załatwia przedszkole Laurce, może nas przyjmą i pójdzie od listopada na 5 h :sorry:
 
Do góry