Witajcie,
rzeczywiście, po moim pierwszym wpisie (czego się absolutnie nie spodziewałam) i jednym zdaniu, które
K8 napisała rozpoczęła się dyskusja na temat i szczepienia i reagowania na sygnały organizmu dziecka po. Chciałabym się odnieść do tego wszystkiego, co napisałyście.
Rzeczywiście jedno zdanie napisane przez
K8libby wywołało moje przerażenie i wielki niepokój. Nie słyszałam wcześniej o pojęciu płaczu mózgowego, nawet nieutulonego płaczu, a skrót NOP też musiałam później rozszyfrować. I rzeczywiście takie jedno zdanie, postawione w formie jednoznacznej diagnozy nie jest chyba do końca trafione. Bo bez przeprowadzonego wywiadu, dopytania co i jak nie można na 100% określić, że to jest to. Często kilka objawów świadczy o innej przyczynie i do tego dziecko trzeba też zbadać, żeby mieć pewność. Dlatego tak później dopytywałam Cię
K8, co to jest ten płacz, o co z tym chodzi, bo uznałam, że na pewno mi rozjaśnisz to pojęcie. Później, jak sprawdzałam w necie, to te informacje coraz bardziej mnie przerażały. Nawet napisanie, że być może to to, a może tamto już jest mniej stresujące, ale nie mogę przecież odpowiadać za to, co inni napiszą. Przecież świadomie jestem na forum, wystawiam na publiczną ocenę swoje wpisy, powinnam się z tym liczyć.
Ale tak jak
Mart,
Domi i
La Remi napisałyście ja najpierw opisałam swoją dosyć ciężką noc i dzień, chciałam się tym z Wami po prostu podzielić i może wygadać/wypisać (tak jak to zwykle robię).- dzięki Wam za zrozumienie moich intencji. Pytania do Was zaczęłam zadawać dopiero wtedy, kiedy przeczytałam o tym płaczu mózgowym. Było za późno, by dzwonić do jakiegoś lekarza. Dziś już M kontaktował się ze swoją mamą - pediatrą, pod okiem której szczepiliśmy Lilę i mówił o tym wszystkim. Powiedziała, że jeśli ten płacz był jednorazowy, to nie ma co się niepokoić. Dla świętego spokoju spytam jeszcze lekarki, do której idziemy na standardową wizytę 5 listopada. Poza tym nas ostrzegano przed różnymi reakcjami na szczepienie - gorączka, marudność, niespokojne zachowanie, ale o takim płaczu nie słyszeliśmy, choć jego wystąpienie od razu skojarzyliśmy ze szczepieniem. Niemniej jednak dziękuję Wam za zrozumienie i wypowiedzenie się w tej kwestii. Zresztą Wam wszystkim za Wasze zdanie i wypowiedzenie się. Każda tutaj pisze ze swojej perspektywy, w oparciu o swoje doświadczenia, przekonania itp. Niestety mi czasem chyba brakuje dystansu do tego, co czytam i w ogóle. Nie chcę popadać w regularne paranoje, że jak skończy się problem z guzkiem, bioderkami, no znów pojawi się kolejny i tak w kółko. Bo nie tyle ona, co ja zwariuję, a i dziecko będzie miało chyba matkę paranoiczkę. Tylko chyba jeszcze brakuje mi tej granicy, gdzie trzeba trochę odpuścić, a gdzie rzeczywiście się przejąć. Zwłaszcza, że bardzo dobrze wiem, jak kwestie związane z rozwojem mózgu w tak młodym wieku są istotne. Teraz jest najważniejszy czas, gdy wszystko się buduje, gdy można najlepiej stymulować rozwój dziecka. I broń Boże w życiu nie chciałabym małej zaszkodzić. Ale chyba już dosyć tego, wybaczcie, że moja sprawa pochłonęła tyle ostatnich stron, już się na razie usuwam z tymi wynurzeniami
Mart,noc nam minęła dobrze. Malutka spała tak jak zwykle, z przerwami na karmienie. Ale jest ogólnie pogodna, momentami płaczliwa, czasem podrzemie - czyli jest tak jak zwykle to ona się zachowuje. Dzięki za troskę.
Asia co do doczyszczania piekarnika, ja nie bardzo pomogę, bo sama szukam sposobu na dobre jego przemycie i doczyszczenie, podobnie jak zlewu i kabiny prysznicowej. Jeśli chodzi o to rewelacyjne urządzenie, które chce Ci sprezentować mąż - uważam, że warto się na nie skusić (jeśli macie środki, to jak najbardziej). Uwielbiasz gotowanie, pieczenie, testowanie różnych potraw. To urządzenie na pewno przyspieszyłoby Ci pracę i wyręczyło z różnych działań. Ja też o tym robocie skrycie marzę, ale na razie niestety jest tyle innych wydatków, że muszę to odciągnąć w bliżej nieokreślonym czasie.
Dziś pogodny śnieżny dzień, zabierzemy malutką na spacer, niech trochę skorzysta. Wam życzę miłej niedzieli