Mart i bardzo dobrze, że sobie popłakałaś. Czasem jak wyleje się łzy, to człowiekowi robi się lepiej. Duże brawa za obiad, ja podziwiam każdą z Was, która tak fajnie ogarnia kwestie obiadowe, porządkowe, opiekuńcze i jeszcze potrafi się cieszyć życiem. Ja taka nie jestem, jestem dopiero w drodze… Nie będę tu pisała, że potrafię wszystko świetnie zorganizować i zrobić (czyt. Opiekować się małą i jeszcze wysprzątać, ugotować itp.), bo na razie przychodzi mi z trudem łączenie tych dwóch spraw. Zwłaszcza, że dużo jest do ogarnięcia z samym domem i to też zaprząta myśli. Wierzę, że wszystko jest kwestią dobrej i coraz lepszej organizacji. Na razie więc cieszy mnie, gdy uda mi się zrobić i rozwiesić pranie, poodkurzać i pomyć podłogi, posprzątać więcej niż zazwyczaj, no i naszykować obiad. Dziś Lilcia przespała ze 2.5h w bujaczku, dzięki czemu mogłam obrobić dynię (przygotować ją do zrobienia zupy). I już to wystarczy mi, żeby lepiej się poczuć. Do tego w ciągu dnia staram się z nią aktywnie spędzać czas, jeśli oczywiście ona nie chce spać. Bo też daje mi radość to, że widzę ją uśmiechającą się i coraz bardziej zainteresowaną światem. Ale Mart, spokojnie i powoli. Jeśli nawet zmiana ułożenia łóżeczka niewiele pomogła, to może Staś potrzebuje na pewne rzeczy więcej czasu. Nie zrażaj się, nie przejmuj, będą lepsze dni, kiedy synuś Cię pozytywnie zaskoczy dużą ilością przespanych godzin tak, że poczujesz się lepiej… Ale jedno na pewno by Ci się przydało. Wyskok do fryzjera i kosmetyczki, coby Cię dopieściła i sprawiła, że znów poczujesz się super seksi
Życzę Ci więcej ulgowych dni i wyspania się. Będzie lepiej, na pewno.
Irisson, Twoje pocieszenie
Mart jest super – jak zwykle z dobrym humorem i optymizmem, zazdroszczę Ci pogody ducha
Aia, jeśli chodzi o ubieranie, doskonale Ciebie rozumiem. Mój M zwykle psioczy, że ubieram za ciepło i ciekawe, jak będziemy ubierać ją zimą. Ale on nie jest wyznacznikiem ubierania, bo skoro potrafi w zimne dni po kąpieli chodzić w samych majtach i mówi, że nie jest mu zimno, to jak może ocenić, że malutkiej dziewczynce jest za ciepło
Tu wolę zdać się na własny instynkt, który oczywiście czasem zawodzi
Ale wtedy wolę opcję ubierania na cebulkę tak, by w razie czego można było zdjąć jakąś warstwę. Zawsze mam w pogotowiu kocyk tak, bym mogła malutką w razie czego nakryć. Najważniejsze , by główka była okryta i rączki, moja Lilcia szybko traci ciepło na rękach i stopach. Ale
Aia… zdaj się i Ty na własną intuicję i staraj nie patrzeć na ubiór innych dzieci. Ja też czasem przez to siwieję, bo wydaje mi się, że w porównaniu z innymi mamami ubieram małą za lekko. Więc staram się już nawet nie patrzeć na innych, tylko starać się wyczuć. A i tak pewnie nie raz każda z nas będzie się jeszcze sporo zastanawiała, czy dobrze ubrała dzieciątko
Aia, jeśli dobrze pamiętam, będziesz do szkoły wracała? Oj rozumiem Twoje dylematy i myśli – mnie trzepie na samą myśl o tym, że będę musiała wrócić do pracy lub zacząć inną – zwłaszcza po tym, czego się naoglądałam na temat żłobków.
Pamelcia, ja niestety nie bardzo się znam na tych kwestiach prawnych, ale życzę, aby Twoi dziadkowie pozytywnie rozwiązali tę sprawę. Wierzyć się nie chce, że ludzie potrafią być tak wredni – przyjemność robi im szkodzenie innym – tak dla samej zasady. Ludzie dla siebie potrafią być okrutni – co najgorsze, Twoi dziadkowie powinni sobie żyć spokojnie, a nie użerać się z sąsiadką, która ewidentnie ma coś z głową.
La Remi, super, że masz przepustkę na wyjazd do PL
Teraz tylko wybierać datę i w drogę
Irisson ja tu widzę, że i Tobie to gotowanie sprawia wiele przyjemności. I wilk syty i owca cała jednym słowem. Nie ma nic lepszego niż zadowoleni z tego samego (gotowanie): żona i mąż. Ja ostatnio wracając z M i Lilą do domu natknęłam się na festiwal dyniowy. I kupiliśmy na spróbowanie domowej roboty przecier dyniowo-malinowy (PRZEPYSZNY) i dżem dyniowo-pigwowy (też dobry) i dżem dyniowo-jabłkowy (jeszcze nie próbowałam
). Ale aż mnie to zachęciło do kulinarnych eksperymentów, które powoli mam zamiar wcielać w życie
Gosha, hmmm dobre pytanie
Może córki czasem tak mają, że ojców się jakoś bardziej … nie tyle, że boją ale ojcowie mają posłuch. Ale to też do czasu, jak się zacznie wiek dojrzewania i pierwsze randki, dla facetów zaczyna się wtedy prawdziwy dramat. Już sobie wyobrażam, jak mój M będzie świrował. Ale ja chyba trochę też
Gorgusia – bardzo fajny pomysł na biznes. Myślę, że warto spróbować, niezależność jest na wagę złota, ale wiadomo, że na początku się inwestuje, rozkręca interes, wyrabia sobie opinię (najlepiej w postaci polecenia przez różne osoby), ale potem jest szansa na zarobek (oczywiście, jeśli się wszystko uda, ale tak trzeba zakładać, jak już się człowiek zdecyduje podjąć ryzyko i wyzwanie). No i bardzo fajnie, że Twój M zmieni rytm i czas pracy, na pewno będzie Ci lżej, gdy on będzie w domu szybciej i zawsze pod ręką.
Dzag,
Gorgusia, ja też pijałam herbatę Bocianka. Ale nic nie przebije kawy Bocianek z posmakiem anyżowym. Smakuje jak wszystko inne, tylko nie jak kawa. Po prostu ochydztwo straszne. Wypiłam raz i myślałam, że zwymiotuję. Od razu przerzuciłam się na inkę.
Dzag, ciężka sytuacja u Twojej przyjaciółki. Ciąża to okres cudowny i wspaniały, jeśli kobieta dobrze się czuje, tryska energią i nic jej nie dolega. Natomiast najgorszy jest stały lęk i obawa przed utratą dziecka. Mam nadzieję, że Twoja koleżanka przetrwa te trudne chwile i nie będzie musiała leżeć cały czas. Jak się jest w pierwszej ciąży, to jest to łatwiejsze, ale już na samym początku, gdy ma się już dziecko, jest to straszni trudne. Ja z kolei dowiedziałam się dziś, że moja kolejna koleżanka z pracy jest w ciąży
Super, jak się o tym dowiedziałam, to pomyślałam śmiesznie, że trochę tęsknię za tym uczuciem, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, że noszę moje i M wspólne dziecko. Byłam przeszczęśliwa. I myślę, że za jakieś 1.5 roku lub 2 lata postaramy się o kolejnego brzdąca
A my stwierdziliśmy, że będziemy naszą małą kąpać wcześniej niż o 19. Już ok. 18:20, 18:30 zaczyna się robić marudna, płaczliwa, po czym (tuż przed kąpielą) zaczyna przysypiać. A gdy ją rozbudzamy na kąpiel, to oczywiście jest OK, uwielbia to, ale już po ubraniu jej i zaniesieniu do pokoiku bywa dwa razy bardziej marudna, płaczliwa i ciężko jej ponownie usnąć. Postanowiliśmy więc wsłuchać się w jej potrzeby, a nie trzymać sztywno ustalonej godziny. No, ale cały czas człowiek się uczy tego rodzicielstwa. Lila ostatnio zmiennie sypia. Wczoraj zbudziła się przed 24 na karmienie i wstała później ok. 4:50, a dzień wcześniej zbudziła się o 2:22 i pospała do 6:50. Nie wiem, z czego to wynika, ale wcześniej już spokojniej spała od 20 do 4, 4:30. Może po prostu to przejściowe.
No nic, czas trochę odpocząć. W końcu te chwile nie trwają wiecznie.
Ale mnie plecy narywają. Czy zdarza Wam się, że Wam ręce drętwieją? Mi ostatnio w trakcie nocy, czy po przebudzeniu się mam zdrętwiałe ręce… Zastanawiam się, czy to nie ma coś wspólnego z bolącym kręgosłupem i nadwyrężonymi plecami. No nic, dobrej nocki Wam życzę kochane