reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Sierpień 2012

pamelcia jest tak jak asia pisze. Już po ptokach jak ktos doniósł. Materiał nie ma znaczenia od powierzchni zależy czy zgłoszenie czy pozwolenie na budowę ma być. Nie da się tego teraz zalegalizować no tzn da sie trzeba przedłożyć dokumentację (w ktorej wszystko jest zaprojektowane w zgodzie z przepisami) i zapłacić karę.
 
reklama
Kurcze dopiero teraz widze,ze zanim ja mojego poprzedniego posta zdazylam zklecic,to juz sie pojawilo kilka innych.
Mart tak jak Irisson pisze,rycz jak masz ochote,to pomaga, jak jestes padnieta po zarwanej nocy to kimaj w dzien razem z malym, wieczorem jak Stas spi zrob sobie kapiel i sie zrelaksuj, a cala reszta sie nie przejmuj. Bo zasada jest taka,ze dola trzeba "wyleczyc" dopiero potem mozna szukac sil na robienie innych rzeczy:) Glowa do gory,jutro bedzie lepiej!
Pamelcia przepisy przepisami,ale ludzie to jednak swinie,a zwlaszcza sasiedzi. Nie znam sie,wiec nie doradze,ale mam nadzieje,ze uda Ci sie i baba dostanie za swoje!

Mala dala koncert przy zasypianiu,ale musialam ja zostawic ryczaca i isc Remika umyc i polozyc i co? Wyryczala sie i nim wrocilam to juz przysypiala:eek: a jak ja wczesniej ja na rekach to sie darla i wierzgala. Uch,ten moj maly babiszon,widac czasem trzeba ja "brutalnie" wziac:o
Ale co tam,mamy paszport i tylko to sie liczy:D nawet nie wiecie jaka jestem uhahana:D powera mi to dalo wiec sie biore szybko za prasowanie a potem bede szukac biletow do pl:D jupiiiiii!!!
 
miałam być taka wspaniała i sie odbrobić z pisaniem i co? Komp mi sie zrąbał. Jest w serwisie w Gadńsku :/ pewnie doczekam sie go za 2tyg. Pożyczyłam laptopa od brata żeby coś skrobnąć i zajrzeć tutaj, bo wchodziłam przez telefon ale na tym mikroskopijnym ekraniku to się połapać nie mogłam.

Widzę że tam krakuski spotkanie jakieś planujecie. Kurcze spotkałabym sie i ja z wami, ale wy sie już znacie, nie chce sie tak wpychać nieporoszona....

Małżona już w ogóle nie widzę, dzisiaj wrócił z roboty o 6 rano! A poszedł wczoraj o 8 rano czyli prawie 24h w robocie:/ a dziś pospał do 11 i też zaraz musiał wyjść. Jakieś pilne projekty.... Wszystko super, bo i kasa będzie a potrzebna jest bardzo, ael cięzko mi sie ogarnąć z tym małym wrzeszczakiem i jednocześnie z buntownicza 3latka... jeszcze do tatusi jakiś respekt czuje, a do mnie prawie w ogóle. Jak to sie dzieje skoro on ją rozpuszcza jak pański bicz to ja nie wiem :/

Pozdrawiam was wszystkie, dobrej nocki
 
gorgusia, ja piłam Bocianka od pierwszych dni w szpitalu. Potwierdzam - jest niezła, zarówno w działaniu jak i w smaku :tak:. Później jeszcze eksperymentowałam z innymi herbatkami, ale już mi smak nie pasował. Wróciłam do Bocianka. Najlepszy jest zimny :-D. No, ale zimny to pewnie nie działa - jak to zwykle napar z ziół :dry:.

Mart, no z tą mąką to szok :szok:. Ale coś musi być z tymi dziwactwami z czasów, kiedy my byłyśmy niemowlakami. Bo od mojej mamy słyszałam, że jak mój starszy brat (obecnie 35 lat) był malusieńki to lekarz kazał podać zwykłe mleko krowie. No i podali. A kilka dni później w szpitalu wylądowali bo takiego mega zaparcie dostał :-(. Tragedia była. A to pierwsze dziecko. Mama sobie do dzisiaj pluje w brodę za to, no ale lekarz tak mówił - przecież on powinien dobrze wiedzieć... A z kolei moja teściowa, komentując że "wydziwiamy z jedzeniem" (a propos mleka Pepti, niepodawania cukru itp.) mówiła, że ona swoim dzieciom mleko zagęszczone kaszką podawała od drugiego miesiąca :baffled:.
15 grudnia to śliczna data :tak:. W ogóle grudniowe daty są piękne :-D. Bo ja z grudnia jestem :-D. No, ale jak Wam zależy na czasie to kiepska sytuacja :baffled:. Pozostaje chyba podzwonić gdzieś poza Warszawą... Może jakieś oryginalne miejsce, żeby było co wspominać :-D?

Aia, pierwsze słyszę żeby po nosku sprawdzać czy dziecku jest ciepło czy zimno :baffled:. Przecież i dorosły człowiek w zimę ma zimny kichol, a niekoniecznie znaczy to, że jest mu zimno. Ja na przykład zawsze mam zimny i czerwony nos mimo, że jestem ciepło ubrana. To normalne - mniej w nim krwi, żeby go ogrzać.

Mart, Aia, ja też jestem powoli przerażona powrotem do pracy :eek:. Coraz częściej jak o tym myślę zaczyna mnie boleć żołądek i płakać mi się chce :-(. Jeszcze w ciąży byłam twardzielką - do żłobka poślę jak tylko szybko się uda, a wcześniej musi iść pod opiekę teściowej. A teraz - no szlag mnie trafia, że pod jej opiekę muszę Tymka oddać. Wyć mi się chce, że nie ma przy mnie mojej cudownej mamy, która zajmuje się dziećmi najlepiej na świecie. A najlepiej by było gdyby M zarabiał 3 razy więcej i w ogóle bym nie musiała iść do pracy, tylko na wychowawczy, dopóki Tymuś do przedszkola nie pójdzie. Straszne to :-(. 7-miesięczne dziecko "zostawić" :-(.

Pamelcia, kompletnie się nie znam na prawie budowlanym, ale skoro asia i kakakarolina tak napisały, to pewnie niestety było potrzebne to zezwolenie. Ale co, musieli rozebrać szybko ten daszek? Nie zdążyliście spróbować załatwić tego w Nadzorze? Kurde, mnie to tylko wkurza, że cwaniaki albo bogaci nie takie przekręty robią i wszystko uchodzi im na sucho :wściekła/y:. Ile już razy czytałam, że ktoś walnął samowolę budowlaną, całe pensjonaty stoją w kurortach zanim pozwolenie na budowę w ogóle dostaną. Ale kasę mają, to pewnie wiedzą komu i ile dać :dry:.
gosha pisze:
Widzę że tam krakuski spotkanie jakieś planujecie. Kurcze spotkałabym sie i ja z wami, ale wy sie już znacie, nie chce sie tak wpychać nieporoszona....
Hahahaha :-D. Dobre :-D. A teraz na poważnie - kombinuj wolne kilka chwil na spotkanie :tak:.

A my dziś bez spacerku, nie licząc wizyty u lekarza a potem u mojego kolegi mechanika z samochodem :-p. Trzeba podratować rozpadającego się staruszka bo się za chwilę rozkraczy :dry:. Zimno się zrobiło, z drugiej strony nie jest aż tak zimno, żeby chodzić tak ubranym jak większość ludzi chodzi... pozawijani w szaliki po uszy, kozaki zimowe już, kurtki puchowe też widziałam...:eek:. Ja wyskoczyłam dzisiaj w cienkiej polarowej bluzce i wcale nie było mi zimno. A ja zmarzluch ogólnie jestem... No więc przez to nie wiem jak ubierać Tymka. U nas dzisiaj było jakieś 12 stopni w dzień. Tymka wcisnęłam w body z długim rękawem, cienką bluzę z kapturem i ciepły bezrękawnik, na nogach welurkowe półśpiochy, sztruksowe spodenki i grube skarpety, no i cieplejsza czapa. Zwariuję z tym ubieraniem. Chyba jesienią przestaniemy wychodzić na spacery :-D.
Ale co tam moje zmartwienia... Dzisiaj rozmawiałam z moją przyjaciółką, tą co się okazało ostatnio że jest w ciąży. Miała do mnie przyjechać w niedzielę w odwiedziny, bo jeszcze Tymka nie widziała. Taki to los ludzi, którzy się wyprowadzili daleko od domu - nikt nie ma czasu ich odwiedzić :-(. Ona została w Sosnowcu, a ja w Krakowie... No w każdym razie to już był 4-ty termin, na który się umówiłyśmy bo albo ona chorowała albo jej synek. No i dzisiaj dzwonię do niej a ona zapłakana, od lekarza wyszła. Już się wystraszyłam, że straciła tą małą Fasoleczkę...:baffled: Na szczęście nie, ale jakieś problemy są, plamienia itp. No i już jej lekarz kazał leżeć i Luteiną się faszerować - "może pomoże" jak to powiedział. Biedna :-(. Przy Pawełku też przeleżała ostatnie 3 miesiące. A teraz już w 7-mym tygodniu... No i jak tu leżeć jak jedno dziecko już jest w domu... Oby wszystko się szybko wyprostowało.
 
Ostatnia edycja:
Mart i bardzo dobrze, że sobie popłakałaś. Czasem jak wyleje się łzy, to człowiekowi robi się lepiej. Duże brawa za obiad, ja podziwiam każdą z Was, która tak fajnie ogarnia kwestie obiadowe, porządkowe, opiekuńcze i jeszcze potrafi się cieszyć życiem. Ja taka nie jestem, jestem dopiero w drodze… Nie będę tu pisała, że potrafię wszystko świetnie zorganizować i zrobić (czyt. Opiekować się małą i jeszcze wysprzątać, ugotować itp.), bo na razie przychodzi mi z trudem łączenie tych dwóch spraw. Zwłaszcza, że dużo jest do ogarnięcia z samym domem i to też zaprząta myśli. Wierzę, że wszystko jest kwestią dobrej i coraz lepszej organizacji. Na razie więc cieszy mnie, gdy uda mi się zrobić i rozwiesić pranie, poodkurzać i pomyć podłogi, posprzątać więcej niż zazwyczaj, no i naszykować obiad. Dziś Lilcia przespała ze 2.5h w bujaczku, dzięki czemu mogłam obrobić dynię (przygotować ją do zrobienia zupy). I już to wystarczy mi, żeby lepiej się poczuć. Do tego w ciągu dnia staram się z nią aktywnie spędzać czas, jeśli oczywiście ona nie chce spać. Bo też daje mi radość to, że widzę ją uśmiechającą się i coraz bardziej zainteresowaną światem. Ale Mart, spokojnie i powoli. Jeśli nawet zmiana ułożenia łóżeczka niewiele pomogła, to może Staś potrzebuje na pewne rzeczy więcej czasu. Nie zrażaj się, nie przejmuj, będą lepsze dni, kiedy synuś Cię pozytywnie zaskoczy dużą ilością przespanych godzin tak, że poczujesz się lepiej… Ale jedno na pewno by Ci się przydało. Wyskok do fryzjera i kosmetyczki, coby Cię dopieściła i sprawiła, że znów poczujesz się super seksi :) Życzę Ci więcej ulgowych dni i wyspania się. Będzie lepiej, na pewno. Irisson, Twoje pocieszenie Mart jest super – jak zwykle z dobrym humorem i optymizmem, zazdroszczę Ci pogody ducha :)



Aia, jeśli chodzi o ubieranie, doskonale Ciebie rozumiem. Mój M zwykle psioczy, że ubieram za ciepło i ciekawe, jak będziemy ubierać ją zimą. Ale on nie jest wyznacznikiem ubierania, bo skoro potrafi w zimne dni po kąpieli chodzić w samych majtach i mówi, że nie jest mu zimno, to jak może ocenić, że malutkiej dziewczynce jest za ciepło :) Tu wolę zdać się na własny instynkt, który oczywiście czasem zawodzi :) Ale wtedy wolę opcję ubierania na cebulkę tak, by w razie czego można było zdjąć jakąś warstwę. Zawsze mam w pogotowiu kocyk tak, bym mogła malutką w razie czego nakryć. Najważniejsze , by główka była okryta i rączki, moja Lilcia szybko traci ciepło na rękach i stopach. Ale Aia… zdaj się i Ty na własną intuicję i staraj nie patrzeć na ubiór innych dzieci. Ja też czasem przez to siwieję, bo wydaje mi się, że w porównaniu z innymi mamami ubieram małą za lekko. Więc staram się już nawet nie patrzeć na innych, tylko starać się wyczuć. A i tak pewnie nie raz każda z nas będzie się jeszcze sporo zastanawiała, czy dobrze ubrała dzieciątko :) Aia, jeśli dobrze pamiętam, będziesz do szkoły wracała? Oj rozumiem Twoje dylematy i myśli – mnie trzepie na samą myśl o tym, że będę musiała wrócić do pracy lub zacząć inną – zwłaszcza po tym, czego się naoglądałam na temat żłobków.



Pamelcia, ja niestety nie bardzo się znam na tych kwestiach prawnych, ale życzę, aby Twoi dziadkowie pozytywnie rozwiązali tę sprawę. Wierzyć się nie chce, że ludzie potrafią być tak wredni – przyjemność robi im szkodzenie innym – tak dla samej zasady. Ludzie dla siebie potrafią być okrutni – co najgorsze, Twoi dziadkowie powinni sobie żyć spokojnie, a nie użerać się z sąsiadką, która ewidentnie ma coś z głową.


La Remi, super, że masz przepustkę na wyjazd do PL :) Teraz tylko wybierać datę i w drogę :)



Irisson ja tu widzę, że i Tobie to gotowanie sprawia wiele przyjemności. I wilk syty i owca cała jednym słowem. Nie ma nic lepszego niż zadowoleni z tego samego (gotowanie): żona i mąż. Ja ostatnio wracając z M i Lilą do domu natknęłam się na festiwal dyniowy. I kupiliśmy na spróbowanie domowej roboty przecier dyniowo-malinowy (PRZEPYSZNY) i dżem dyniowo-pigwowy (też dobry) i dżem dyniowo-jabłkowy (jeszcze nie próbowałam :)). Ale aż mnie to zachęciło do kulinarnych eksperymentów, które powoli mam zamiar wcielać w życie :)



Gosha, hmmm dobre pytanie :) Może córki czasem tak mają, że ojców się jakoś bardziej … nie tyle, że boją ale ojcowie mają posłuch. Ale to też do czasu, jak się zacznie wiek dojrzewania i pierwsze randki, dla facetów zaczyna się wtedy prawdziwy dramat. Już sobie wyobrażam, jak mój M będzie świrował. Ale ja chyba trochę też :)



Gorgusia – bardzo fajny pomysł na biznes. Myślę, że warto spróbować, niezależność jest na wagę złota, ale wiadomo, że na początku się inwestuje, rozkręca interes, wyrabia sobie opinię (najlepiej w postaci polecenia przez różne osoby), ale potem jest szansa na zarobek (oczywiście, jeśli się wszystko uda, ale tak trzeba zakładać, jak już się człowiek zdecyduje podjąć ryzyko i wyzwanie). No i bardzo fajnie, że Twój M zmieni rytm i czas pracy, na pewno będzie Ci lżej, gdy on będzie w domu szybciej i zawsze pod ręką.

Dzag, Gorgusia, ja też pijałam herbatę Bocianka. Ale nic nie przebije kawy Bocianek z posmakiem anyżowym. Smakuje jak wszystko inne, tylko nie jak kawa. Po prostu ochydztwo straszne. Wypiłam raz i myślałam, że zwymiotuję. Od razu przerzuciłam się na inkę.

Dzag, ciężka sytuacja u Twojej przyjaciółki. Ciąża to okres cudowny i wspaniały, jeśli kobieta dobrze się czuje, tryska energią i nic jej nie dolega. Natomiast najgorszy jest stały lęk i obawa przed utratą dziecka. Mam nadzieję, że Twoja koleżanka przetrwa te trudne chwile i nie będzie musiała leżeć cały czas. Jak się jest w pierwszej ciąży, to jest to łatwiejsze, ale już na samym początku, gdy ma się już dziecko, jest to straszni trudne. Ja z kolei dowiedziałam się dziś, że moja kolejna koleżanka z pracy jest w ciąży :) Super, jak się o tym dowiedziałam, to pomyślałam śmiesznie, że trochę tęsknię za tym uczuciem, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, że noszę moje i M wspólne dziecko. Byłam przeszczęśliwa. I myślę, że za jakieś 1.5 roku lub 2 lata postaramy się o kolejnego brzdąca :)


A my stwierdziliśmy, że będziemy naszą małą kąpać wcześniej niż o 19. Już ok. 18:20, 18:30 zaczyna się robić marudna, płaczliwa, po czym (tuż przed kąpielą) zaczyna przysypiać. A gdy ją rozbudzamy na kąpiel, to oczywiście jest OK, uwielbia to, ale już po ubraniu jej i zaniesieniu do pokoiku bywa dwa razy bardziej marudna, płaczliwa i ciężko jej ponownie usnąć. Postanowiliśmy więc wsłuchać się w jej potrzeby, a nie trzymać sztywno ustalonej godziny. No, ale cały czas człowiek się uczy tego rodzicielstwa. Lila ostatnio zmiennie sypia. Wczoraj zbudziła się przed 24 na karmienie i wstała później ok. 4:50, a dzień wcześniej zbudziła się o 2:22 i pospała do 6:50. Nie wiem, z czego to wynika, ale wcześniej już spokojniej spała od 20 do 4, 4:30. Może po prostu to przejściowe.


No nic, czas trochę odpocząć. W końcu te chwile nie trwają wiecznie.


Ale mnie plecy narywają. Czy zdarza Wam się, że Wam ręce drętwieją? Mi ostatnio w trakcie nocy, czy po przebudzeniu się mam zdrętwiałe ręce… Zastanawiam się, czy to nie ma coś wspólnego z bolącym kręgosłupem i nadwyrężonymi plecami. No nic, dobrej nocki Wam życzę kochane :)
 
Mart, tak jak pisze MieMie - fryzjer, kosmetyczka i ogólne odpicowanie się na pewno pomoże. Przynajmniej ja sama na to liczę, bo u mnie też gorzej niż jest teraz już nie może być :-D. Wczoraj zebrało się nam na amory, a ja nieogolona od stóp do głów - no bo kiedy to zrobić? Na głowie włosy to już dawno nic wspólnego z fryzurą nie mają - po prostu sobie rosną :-D. A ostatnio jeszcze wypadają. Dzisiaj mój M był u fryzjerki (zawsze chodzimy razem, do tej samej pani) i już mnie nawet pani pozdrawia :-D. No poszłabym, tylko jak zwykle nie wiem co z ta głową zrobić :baffled:, więc nie mam po co iść Ale twardo liczę na to, że w końcu, jak zrobię sobie cudo na głowie, walnę kilka maseczek, pozbędę się ocieplaczy na nogach - poczuję się boginią :-D. Więc i Ty w to wierz :tak:.

MieMie, drętwiejące ręce są oznaką problemów z odcinkiem piersiowym kręgosłupa. Po prostu przeciążony od noszenia Bąbla. Nie wiem co na to poradzić. Z resztą - pewnie nawet ćwiczenia nie pomogą za dużo, skoro i tak dalej będzie przeciążany noszeniem :dry:. Mnie na szczęście ręce nie drętwieją, ale odcinek piersiowy boli strasznie. Nawet położenie się wieczorem do łóżka nie przynosi ulgi, bo leżąc na płasko czuję każdy krąg i to boli. Mimo, że mamy dość miękki materac. Szczęście w nieszczęściu, że nie karmiąc już piersią na tej mój beznadziejny kręgosłup mogę sobie zafundować Ketonal. Wtedy prawie cały dzień jest bez bólu :-).
 
wiecie co my robimy w ten piękny, spokojny wieczór, gdzie każde nasze dziecko śpi? siedzimy każde na swoim laptopie, na fb i obczajmy rodzinę męża :szok: mężul dał się przekonać przez rodzinę, ze czas na jakieś konto i w sumie dobrze, z kuzynkami odnowił kontakty, teraz tego bardzo potrzebuje :tak: czekam aż mi napisze wiadomość że łóżko rozkładamy :rofl2::rofl2:

MieMie
a dzięki dzięki, czasem nawet humor dopisuje :tak::tak: a gotować nie lubię, bo nie umiem :-p
 
Dzag, no właśni tego się boje w kontekście kolejnej ciąży, wiadomo czy się znów uda donosić ciąże bo u nas to loteria i mnóstwo leków, ale też się boję, że tak jak teraz będe musiała się oszczędzać i ciężko mi będzie zajmować się małym dzieckiem.
Ale każda ciążą jest inna tak jak u irisson, więc jestem dobrej myśli. Strasznie chce być już w 2 ciąży ale się też strasznie boję znów tej niepewności, leków, zastrzyków. Ciężko będzie z pieniędzmi, bo lekarze, leki ale jak patrzę na Ulę, to już chce 2 i basta:-D
W każdym razie wszystkiego najlepszego dla koleżanki.

Marta, koniecznie zadbaj o siebie, pościągaj mleko na jeden dzień, dzieć do mamy lub TZ i do fryzjera i kosmetyczki. Ja u fryzjera już byłam u kosmetyczki nie, ale to dlatego, że a chodzę tylko do takich co mają sprzęt do sterylizacji narzędzi jak stomatolodzy na przykład takiego mam świra na tym punkcie. W Krakowie jest parę takich zakładów ale są b. drogie. Raz miałam talon od firmy do jednego na 500 zł i starczyło na profesjonalny peeling i masaż twarzy:-(

milionka, może jakiś pilates, to dobrze robi na takie dolegliwości.

A dla mnie nadchodzi znów ciężki czas, muszę się zacząć uczyć:-( Tylko czekam na wyniki tego 5 h egzaminu już 3 tyg, bo sprawdza go niezależnie 2 sędziów i dopiero sumuje się ich oceny, boję się.

Na obiad dziś odmrażam mieloną wołowinę na sos do spaghetti, bo dziś światowy dzień makaronu więc klasyka musi być:-D, ciasto mam ze wczoraj. Ja niestety nie mam maszynki, ale mama kupuje mi raz na jakiś czas porządne mięso prosto od rzeźnika, wołowinę, indyka, cielęcinę i mieli od razu i potem już obiad szybko się robi jak jest pomysł:-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Cześć :),

Osiwieję z tą jesienią, jak babcię kocham...Mój poranny koszmar nosidełkowy opiszę w EKO-wątku. Tu stęknę tylko - masakra z tym ubieraniem dziecka!!!

U nas dzisiaj przespana noc :). Maniuś spała od 20 do 6! To już drugi taki "wyskok", mam nadzieję, że niebawem przejdzie w nawyk :D!

dzag ja nie wiem nawet skąd z tym noskiem mi się wzięło...Chyba od mamy, która coś o ciepłym nosie i łapkach zawsze brzdąka. W każdym razie ogólną ciepłotę mojego dziecięca po tych dwóch (łapki jeszcze) kontroluję. Może to irracjonalne, ale jakoś się sprawdza i zwykle idzie w parze. U mnie nos jest zimny tylko przy mrozie, albo jak jest mi ogólnie chłodno. W ciepełku zachowuje temperaturę ciała :). Sama nie wiem?
Koleżance współczuję...Pamiętam jak ja miałam plamienia w ciąży...Myślałam, że zwariuję z niepokoju, a Ona jeszcze bąbelka ma w domu. Ciężko.

milionka u mnie też kolana siadają. Ja mam koncepcję, że to od wstawania z Manią na rękach...A może jednak ciąża jest winowajcą? Jak coś wymyślisz na to daj mi znać :).

irisson hahahaha, bardzo dobrze, że pozostajecie w kontakcie ze światem, z bliskimi, to bardzo ważne w takich chwilach...Na marginesie. Mój mąż też oporny z FB bardzo długo był. Dopiero jak dosłownie zewsząd zaczął słyszeć na FB to, na FB tamto się złamał ;).

MieMie to bardzo dobry pomysł, żeby małą kąpać wcześniej i kłaść spać wtedy dokładnie, kiedy robi się śpiąca, a nie przetrzymywać ją na siłę do określonej godziny. To zwykle i u nas kończy się histerią. Mania jest strasznie marudna, kiedy jest śpiąca i o rozpacz nietrudno, a potem ciężko ją utulić. Ja generalnie uważam, że dobrze jest ustalić wspólny rytm dnia, uwzględniając wszystkie potrzeby bąbla. Nie robić nic na siłę. Na przykład nie usypiać usilnie po jedzeniu "bo tak", kiedy malec ma oczy jak 5 zł i ewidentnie mu to nie w smak...Jeszcze miesiąc temu byłam na przeciwległym biegunie i się strasznie szarpałam z Manią. Teraz odpuściłam totalnie. Nie chce spać, nie śpi, chce - śpi. Działa.

Oho, Mania wstała, muszę zmykać!
 
Do góry