reklama
Cześć dziewczyny,
Ja na chwilę, ale muszę się odnieść...
kakakarolina, wiesz, że bardzo szanuję Twoje zapatrywania na tak zwane szeroko rozumiane bezstresowe wychowanie. Ale wybacz, nie jest to jedyna słuszna droga, a jedynie jedna z opcji na postępowanie z maluchem .
Pozwólmy sobie na wybór własnej drogi, ufając, że każda z nas, bez wyjątku chce dla swojej pociechy jak najlepiej! Dlaczego przyjmujesz, że Mart nie tuli swojego Stasia, nie daje mu wystarczającej dozy czułości?! To bardzo krzywdzące i nieprzyjemne...
Prawda jest taka, że uczenie dziecka od pierwszych jego dni na świecie sypiania w łóżeczku i innych domowych "zasad" nie jest złe.
Są tacy, co twierdzą, że jest opcją wychowawczo i rozwojowo optymalną, bowiem każda mała istotka potrzebuje ustalonego rytmu, rytuałów i ograniczenia dowolności zachowań. Daje jej to poczucie bezpieczeństwa i stabilności rzeczywistości. Ja jestem wśród nich, mąż Mart zapewne także.
Nie znaczy to bynajmniej, że nie obdarzamy dzieci fizycznymi oznakami miłości!!!
Noszę Marysię, tulę, całuję niemal cały czas, gdy nie śpi i nie je! Co ma piernik (spanie w łóżeczku) do wiatraka (brak codziennej czułości i wrażliwości) ?
Sama uparcie odkładam Manię do łóżeczka i dokładam starań, aby tam właśnie przespała swój czas drzemki. Dopiero jak naprawdę uparcie kaprysi i ewidentnie zwyczajnie nie jest śpiąca zabieram ją na eksplorację świata! Kiedy natomiast widzę, że chce jej się spać, ale ma maruda, smoczek, kołysanka i bujanka idą w ruch i tak do skutku. Nic w tym złego...Nic. Mała śpi i usypia w kołysce, śmiem twierdzić, że ją lubi, kojarzy (tak!) ze snem i czuje się w niej bezpiecznie.
Może to babcine, przestarzałe metody, ale ufam mądrości pokoleń bardziej niż współczesnym trendom, które zmieniają się jak w kalejdoskopie zresztą!
Moja mama tak nas (mnie i brata) chowała i byliśmy ufnymi, otwartymi, radosnymi małymi ludkami, nie mającymi żadnych problemów psycho społecznych . Z mamą i tatą po dziś mamy świetny, bliski kontakt .
Też mogłabym poddać miażdżącej krytyce Twoje sposoby postępowania z maleńtasami, bo mam inne zapatrywania, tylko po co? Ważne, żeby bąble były szczęśliwe . Twoje są, moje mam nadzieję też są, Mart i innych dziewczyn również. I o to chodzi.
A na marginesie...Chyba nie doceniasz chłonności umysłów naszych milusińskich .
Uczą się, uczą i to naprawdę intensywnie...
k8libby fajnie, że jesteś . Głowa do góry, nie jesteś sama z problemami, rozejrzyj się, co rok to prorok .
Ja na chwilę, ale muszę się odnieść...
kakakarolina, wiesz, że bardzo szanuję Twoje zapatrywania na tak zwane szeroko rozumiane bezstresowe wychowanie. Ale wybacz, nie jest to jedyna słuszna droga, a jedynie jedna z opcji na postępowanie z maluchem .
Pozwólmy sobie na wybór własnej drogi, ufając, że każda z nas, bez wyjątku chce dla swojej pociechy jak najlepiej! Dlaczego przyjmujesz, że Mart nie tuli swojego Stasia, nie daje mu wystarczającej dozy czułości?! To bardzo krzywdzące i nieprzyjemne...
Prawda jest taka, że uczenie dziecka od pierwszych jego dni na świecie sypiania w łóżeczku i innych domowych "zasad" nie jest złe.
Są tacy, co twierdzą, że jest opcją wychowawczo i rozwojowo optymalną, bowiem każda mała istotka potrzebuje ustalonego rytmu, rytuałów i ograniczenia dowolności zachowań. Daje jej to poczucie bezpieczeństwa i stabilności rzeczywistości. Ja jestem wśród nich, mąż Mart zapewne także.
Nie znaczy to bynajmniej, że nie obdarzamy dzieci fizycznymi oznakami miłości!!!
Noszę Marysię, tulę, całuję niemal cały czas, gdy nie śpi i nie je! Co ma piernik (spanie w łóżeczku) do wiatraka (brak codziennej czułości i wrażliwości) ?
Sama uparcie odkładam Manię do łóżeczka i dokładam starań, aby tam właśnie przespała swój czas drzemki. Dopiero jak naprawdę uparcie kaprysi i ewidentnie zwyczajnie nie jest śpiąca zabieram ją na eksplorację świata! Kiedy natomiast widzę, że chce jej się spać, ale ma maruda, smoczek, kołysanka i bujanka idą w ruch i tak do skutku. Nic w tym złego...Nic. Mała śpi i usypia w kołysce, śmiem twierdzić, że ją lubi, kojarzy (tak!) ze snem i czuje się w niej bezpiecznie.
Może to babcine, przestarzałe metody, ale ufam mądrości pokoleń bardziej niż współczesnym trendom, które zmieniają się jak w kalejdoskopie zresztą!
Moja mama tak nas (mnie i brata) chowała i byliśmy ufnymi, otwartymi, radosnymi małymi ludkami, nie mającymi żadnych problemów psycho społecznych . Z mamą i tatą po dziś mamy świetny, bliski kontakt .
Też mogłabym poddać miażdżącej krytyce Twoje sposoby postępowania z maleńtasami, bo mam inne zapatrywania, tylko po co? Ważne, żeby bąble były szczęśliwe . Twoje są, moje mam nadzieję też są, Mart i innych dziewczyn również. I o to chodzi.
A na marginesie...Chyba nie doceniasz chłonności umysłów naszych milusińskich .
Uczą się, uczą i to naprawdę intensywnie...
k8libby fajnie, że jesteś . Głowa do góry, nie jesteś sama z problemami, rozejrzyj się, co rok to prorok .
Ostatnia edycja:
kakakarolina
Fanka BB :)
Doti przeczekać ale współczuję
Aia pewnie niech każdy sobie robi jak uważa ja napisałam tylko, że mnie takie tresowanie strasznie wkurza bo chyba może nie. Nie ma tam krytyki ani narzucania innych rozwiązań. Nigdzie też nie napisałam, że Mart nie tuli swojego dziecka ... ot wyraziłam zdanie swoje . Mi się po prostu nóż w kieszenie otwiera i tyle ;-) no i absolutnie nie jestem za bezstresowym wychowaniem a za wychowaniem jako takim za obserwacją dziecka, dopasowaniem wymagań do możliwości dziecka. to nie jest bezstresowe wychowanie a rodzicielstwo bliskości;-). Tak jak nie można wymagać czytania od półrocznego dziecka tak nie można wymagać samouspokojenia od noworodka i nie trzeba do tego psychologa dziecięcego. W ogóle nie zakładam, że któraś nie nosi i tuli swojego dziecka. Chyba najbardziej mnie poirytowało zdanie o tym, że musi się nauczyć sam uspokajać już teraz i dlatego mi się go zal zrobiło. Nigdzie nie piszę o spaniu z dzieckiem myślisz, że moje nie sypia w łóżeczku ?? gdzie tak napisałam. Pewnie, że sypia jak się da ale jak jej się nie podoba i chce spać u mnie na rękach to droga wolna. Nigdy nie zaakceptuję tresury dzieci przez wypłakiwanie bo dla mnie to patologia i tyle dla kogoś innego nie i nie jest to mój problem ale zdanie mogę mieć nie?
Aia pewnie niech każdy sobie robi jak uważa ja napisałam tylko, że mnie takie tresowanie strasznie wkurza bo chyba może nie. Nie ma tam krytyki ani narzucania innych rozwiązań. Nigdzie też nie napisałam, że Mart nie tuli swojego dziecka ... ot wyraziłam zdanie swoje . Mi się po prostu nóż w kieszenie otwiera i tyle ;-) no i absolutnie nie jestem za bezstresowym wychowaniem a za wychowaniem jako takim za obserwacją dziecka, dopasowaniem wymagań do możliwości dziecka. to nie jest bezstresowe wychowanie a rodzicielstwo bliskości;-). Tak jak nie można wymagać czytania od półrocznego dziecka tak nie można wymagać samouspokojenia od noworodka i nie trzeba do tego psychologa dziecięcego. W ogóle nie zakładam, że któraś nie nosi i tuli swojego dziecka. Chyba najbardziej mnie poirytowało zdanie o tym, że musi się nauczyć sam uspokajać już teraz i dlatego mi się go zal zrobiło. Nigdzie nie piszę o spaniu z dzieckiem myślisz, że moje nie sypia w łóżeczku ?? gdzie tak napisałam. Pewnie, że sypia jak się da ale jak jej się nie podoba i chce spać u mnie na rękach to droga wolna. Nigdy nie zaakceptuję tresury dzieci przez wypłakiwanie bo dla mnie to patologia i tyle dla kogoś innego nie i nie jest to mój problem ale zdanie mogę mieć nie?
Ostatnia edycja:
Też uważam, że niech każdy postępuje jak uważa za właściwe.
Ale uważam także o tym pisałam wczoraj, że pozostawienie miesięcznego dziecka, żeby się potocznie rzecz mówiąc "wypłakało", nie wnosi NIC w rozwój psychofizyczny dziecka, przestaje płakać z bezsilności, zmęczenia, no my mamy spokój z tym się zgadzam, więc wielu ta teoria bardzo pasuje. No i to, że nie pozwalam na takie wypłakiwanie się nie jest dla mnie przejawem bezstresowego wychowanie którego nie jestem broń Boże nawet trochę zwolenniczką, a jest tylko i wyłącznie przejawem miłości.
Ale uważam także o tym pisałam wczoraj, że pozostawienie miesięcznego dziecka, żeby się potocznie rzecz mówiąc "wypłakało", nie wnosi NIC w rozwój psychofizyczny dziecka, przestaje płakać z bezsilności, zmęczenia, no my mamy spokój z tym się zgadzam, więc wielu ta teoria bardzo pasuje. No i to, że nie pozwalam na takie wypłakiwanie się nie jest dla mnie przejawem bezstresowego wychowanie którego nie jestem broń Boże nawet trochę zwolenniczką, a jest tylko i wyłącznie przejawem miłości.
Mart81
Fanka BB :)
Kakakarolina Ostro! Przez chwilę zaczęłam żałować że w ogóle opisałam tą sytuację. I w zasadzie zastanawiam się po co ją opisałam. Ale już się stało. Zresztą, nie mam czego żałować ani się wstydzić, a już na pewno nie czuć winna wobec mojego szkraba. Nadal uważam, że konsekwencja i przekazywanie właściwych komunikatów już od pierwszych tygodni życia ma znaczenie. Jest to moje pierwsze dziecko, więc nie mogę pochwalić się sukcesami wychowawczymi w tym zakresie, ale mam kilkuletnie doświadczenie w pracy jako opiekunka na pełen etat - mogę powiedzieć że "wychowałam" dwóch chłopców- jednego od niemowlęctwa do 3 lat, drugiego od 6 miesiąca do 2 lat. Więc jakieś tam wnioski mam z tego powyciągane. Nie twierdzę, że zjadłam wszystkie rozumy i jestem alfą i omegą tylko dlatego że opiekowałam się dziećmi, ale podążam za swoim instynktem i nadal będę. Nie muszę się oczywiście tutaj z niczego tlumaczyć, ale tak jak już wspominałam - Stasinek jest noszony, przytulany, całowany za wszystkie czasy. Czasem mam wrażenie, że zamęczam go tą swoją czułością i bliskością i z rozsądku odkładam go np. do łóżeczka,i widzę jakby "ulgę" na jego twarzy, że może sobie spokojnie poleżeć, odpocząć od matki wariatki :-). Mimo nadal ogromnego, nie ustępującego bólu brodawek, karmię go nieprzerwanie piersią, bo wiem, że dla niego taka bliskość ma ogromne znaczenie i nie zastąpi go butelka pełna ciepłego mleka. Nie mam chusty, ani żadnego bujaczka, i cały swój czas aktywności oraz między drzemkami Stasiu jest u mnie albo u TZ na rękach. Ale jak rozpętuje się jakaś awanturka która nie ma żadnego podłoża konkretnego (wtedy płacze również na rękach), to wiem, że jest po prostu zmęczony. I to co będzie dla niego dobre, to święty spokój i możliwość uspokojenia się. Zresztą nie ważne już. Ostatnia rzecz na jaką mam ochotę to skonfliktować się z kimś na tym forum. Tyle opinii ile nas. Zabolało mnie tylko stwierdzenie, że "współczujesz" mojemu dziecku. Nie napisałabym tak nikomu. Poza tym nie oceniałabym tak jednoznacznie i ogólnie po jednym opisie sytuacji. Ale oczywiście każda ma prawo pisać co chce.
Fajnie piszesz o podwójnym szczęściu. Ja też bardzo chce mieć drugie dziecko. Nie mogę się po prostu doczekać aż będziemy się już o nie starać. Chyba generalnie nie ma w życiu nic lepszego niż dzieci. Zawsze to wiedziałam, ale nie czułam do teraz.
Asia nie ma mowy o pozostawieniu dziecka, żeby się wypłakało. Nie robię takich rzeczy i jestem przeciwna takim technikom, bo to jest głupota. To jest jakaś skrajność o której mowy nie ma.
Fajnie piszesz o podwójnym szczęściu. Ja też bardzo chce mieć drugie dziecko. Nie mogę się po prostu doczekać aż będziemy się już o nie starać. Chyba generalnie nie ma w życiu nic lepszego niż dzieci. Zawsze to wiedziałam, ale nie czułam do teraz.
Asia nie ma mowy o pozostawieniu dziecka, żeby się wypłakało. Nie robię takich rzeczy i jestem przeciwna takim technikom, bo to jest głupota. To jest jakaś skrajność o której mowy nie ma.
Ostatnia edycja:
Nigdy nie zaakceptuję tresury dzieci przez wypłakiwanie bo dla mnie to patologia i tyle dla kogoś innego nie i nie jest to mój problem ale zdanie mogę mieć nie?
Nie wiem, czy moja Mania się wypłakuje, ale nie przybiegam na każde zakwilenie do jej kołyski, podobnie w wózku na spacerze, nie biorę na ręce jak tylko zacznie wrzask...Zresztą nie mam jak, bo z psem w jednej ręce chodzę.
Dawanie dziecku możliwości samodzielnego wyciszenia to jeszcze nie tresura i żadna krzywda . Nikt z nas przecież nie jest sadystą i nie pozwala dziecku leżeć płaczącemu w kupie przez kilkadziesiąt minut...
Ale własne zdanie każdy mieć powinien, to w wychowaniu i życiu ważne, z tym się zgadzam w 100%
kakakarolina
Fanka BB :)
Mart potraktuj to "współczucie" jako faux pas z mojej strony. Tego nie widać ale jestem impulsywna i gadam co mi ślina na język przyniesie najczęściej w dobrej wierze. Mnie Twój M zirytował a nie Ty (nakrzyczał na Ciebie, że mały cię wykorzystuje wiesz noworodki to raczej nie mistrzowie intrygi co więcej nie są złośliwe to skomplikowane uczucie pojawia się dopiero po 3 roku życia (dzieci nie trzeba usypiać na rekach ale czasem tego potrzebują i też nie robią tego na złość ).
Wiesz co doradzę Ci coś z innej beczki. U dzieci sen rodzi sen. Im więcej śpią tym lepiej zasypiają i więcej śpią ) (takie trochę masło maślane) Ja to sobie zawsze porównuję do swojego spania po imprezie. Wracam o 5 kładę się wyczerpana i za chiny ludowe nie mogę zasnąć i kręcę się wściekam i nic i skoro mnie jest tak trudno to wyobrażam sobie jak trudno jest takiemu maluszkowi. Dlatego najlepiej nie dopuszczać do takiego przemęczenia u dzieci a jak już się zdarzy to czasem lepiej odpuścić i jakoś pomóc się wyciszyć i odespać chociaż te dwie godziny wtedy wraca do nas dziecko aniołek.
Aia jasne że nie każde zakwilenie jest wychowaniem przez wypłakiwanie ale jest kilka metod, które zakładają wypłakiwanie. Można nauczyć dziecko zasypiać metodą 3-5-7 (czy jakoś tak najpierw zostawiasz dziecko na 7 minut wrzeszczące w samotności potem na 5 itd) co jest łatwe dziecko się drze Ty wychodzisz i masz święty spokój a można zrobić to tak, że nie będzie ni jednej łezki ale to wymaga czasu, kombinowania i obserwacji dziecka. Ja wybieram drugą metodę choć nie jest nigdzie opisana i nie jest łatwa bo jest indywidualna. Dla mnie dawanie dziecku samodzielnego wyciszenia (co odczytuję jako pozwolenie mu się wypłakać do utraty sił i wiary w pomoc ze strony dorosłych) to tresura a nie wychowanie. No i potraktujmy tą rozmowę nie jako coś osobistego a zwykłą wymianę poglądów ;-) Bo jak pisałam wcześniej mam do wszystkich tu dużą sympatię i na konfliktach mi nie zależy.
edit: moje dziecko zapadło w śpiączkę, umyłam okno, podłogę, trzecia pralka leci obiad jest, głupoty popisane a ona dalej spi. Nudzi mi się )
A dziś po poludniu chyba wracam do rzeczywistości wypuszczę się na jakieś zakupy ciekawe czy kupię cos sobie czy dzieciom
Wiesz co doradzę Ci coś z innej beczki. U dzieci sen rodzi sen. Im więcej śpią tym lepiej zasypiają i więcej śpią ) (takie trochę masło maślane) Ja to sobie zawsze porównuję do swojego spania po imprezie. Wracam o 5 kładę się wyczerpana i za chiny ludowe nie mogę zasnąć i kręcę się wściekam i nic i skoro mnie jest tak trudno to wyobrażam sobie jak trudno jest takiemu maluszkowi. Dlatego najlepiej nie dopuszczać do takiego przemęczenia u dzieci a jak już się zdarzy to czasem lepiej odpuścić i jakoś pomóc się wyciszyć i odespać chociaż te dwie godziny wtedy wraca do nas dziecko aniołek.
Aia jasne że nie każde zakwilenie jest wychowaniem przez wypłakiwanie ale jest kilka metod, które zakładają wypłakiwanie. Można nauczyć dziecko zasypiać metodą 3-5-7 (czy jakoś tak najpierw zostawiasz dziecko na 7 minut wrzeszczące w samotności potem na 5 itd) co jest łatwe dziecko się drze Ty wychodzisz i masz święty spokój a można zrobić to tak, że nie będzie ni jednej łezki ale to wymaga czasu, kombinowania i obserwacji dziecka. Ja wybieram drugą metodę choć nie jest nigdzie opisana i nie jest łatwa bo jest indywidualna. Dla mnie dawanie dziecku samodzielnego wyciszenia (co odczytuję jako pozwolenie mu się wypłakać do utraty sił i wiary w pomoc ze strony dorosłych) to tresura a nie wychowanie. No i potraktujmy tą rozmowę nie jako coś osobistego a zwykłą wymianę poglądów ;-) Bo jak pisałam wcześniej mam do wszystkich tu dużą sympatię i na konfliktach mi nie zależy.
edit: moje dziecko zapadło w śpiączkę, umyłam okno, podłogę, trzecia pralka leci obiad jest, głupoty popisane a ona dalej spi. Nudzi mi się )
A dziś po poludniu chyba wracam do rzeczywistości wypuszczę się na jakieś zakupy ciekawe czy kupię cos sobie czy dzieciom
Ostatnia edycja:
Bez polskich znakow,bo Kacper spi na moich rekach ;-)
Tez uwazam,ze kazda mama ma swoj pomysl na wychowanie dziecka i tutaj akurat wydaje mi sie,ze mamy do czynienia ze swiadomymi mamami,ktore nie wprowadzaja patologii w wychowanie swoich maluchow.
Kazda z nas ma inne spojrzenie i inne poglady i trzeba to zaakceptowac.
Ja wczoraj mialam fajny dzien. M mial wolne i pojechalismy we troje na nasze pierwsze zakupy.Kupil mi fajna bluzke, poduszke do karmienia i stanik do karmienia. Mlodziak tez zyskal dwie nowe czapki i bodziaki. I zalatwilismy temat chrzcin z ksiedzem- 28.10 chcimy. Impreza bedzie w domu, bo babcie i pra babcia sie zdeklarowaly,ze wszystko funduja,a nam sie kasa przyda- na szczepienia chociazby. M z pracy zalatwi stoly, szklo, zastawe,wiec nie bedzie zle. Jeszcze chrzestnego musimy ugadac.
Kacper wczoraj mial dziwne jazdy.Od 15 do 18 non stop na cycu...nie wiem o co chodzi. Pozniej pojechalismy do kosciola i mlody z moja siostra zostal. jak wrocilismy to plakal i mowimy,ze to kolka pewnie,ale ja go do cyca i spokoj,wiec dziwna kolka i tak najchetniej ciagle by ciagnal cyca... w nocy jadl od 00 do 2 i pozniej od 4 do 6. czy to normalne,ze on tak duzo na cycu wisi? moze cos z moim mlekiem jest nie tak? Mam momenty,ze chce juz mu dac butle,bo piersi tak bola...
Teraz znow mocno marudzil w lozeczku to go wzielam,bo myslalam,ze juz pospane,a on odpadł mi na rekach i spi.
W ogole ostatnio musze usypiac go w naszym lozku i przekladac to lozeczka,bo inaczej nie da rady. I jeszcze cyc w dziobie musi byc... chyba za duzo tego cyca
Jej...wy juz o kolejnym maluszku myslicie? Ja sama nie wiem czy na kolejne sie zdecyduje... nie ze wzgledu na ciaze czy to jak jest teraz,ale ciagle mam przed oczami obraz mojego porodu i wspomnienie zagrozenia zycia Kacpra. nigdy tak sie nie balam i to mnie paralizuje... moze to minie z czasem...
Kacper ma jakies pryszczyki na policzkach. Sa takie bialawe i czasem czerwone. co to moze byc? malo jem... jedynie dzem pozeczkowy- juz odstawilam,ale poprawy nie ma i mleko,ale to jadlam od poczatku,a krostki gdzies od tygodnia.
Milionka- mam nadzieje,ze u Was juz lepiej. Wracajcie szybko do zdrowia.
Tez uwazam,ze kazda mama ma swoj pomysl na wychowanie dziecka i tutaj akurat wydaje mi sie,ze mamy do czynienia ze swiadomymi mamami,ktore nie wprowadzaja patologii w wychowanie swoich maluchow.
Kazda z nas ma inne spojrzenie i inne poglady i trzeba to zaakceptowac.
Ja wczoraj mialam fajny dzien. M mial wolne i pojechalismy we troje na nasze pierwsze zakupy.Kupil mi fajna bluzke, poduszke do karmienia i stanik do karmienia. Mlodziak tez zyskal dwie nowe czapki i bodziaki. I zalatwilismy temat chrzcin z ksiedzem- 28.10 chcimy. Impreza bedzie w domu, bo babcie i pra babcia sie zdeklarowaly,ze wszystko funduja,a nam sie kasa przyda- na szczepienia chociazby. M z pracy zalatwi stoly, szklo, zastawe,wiec nie bedzie zle. Jeszcze chrzestnego musimy ugadac.
Kacper wczoraj mial dziwne jazdy.Od 15 do 18 non stop na cycu...nie wiem o co chodzi. Pozniej pojechalismy do kosciola i mlody z moja siostra zostal. jak wrocilismy to plakal i mowimy,ze to kolka pewnie,ale ja go do cyca i spokoj,wiec dziwna kolka i tak najchetniej ciagle by ciagnal cyca... w nocy jadl od 00 do 2 i pozniej od 4 do 6. czy to normalne,ze on tak duzo na cycu wisi? moze cos z moim mlekiem jest nie tak? Mam momenty,ze chce juz mu dac butle,bo piersi tak bola...
Teraz znow mocno marudzil w lozeczku to go wzielam,bo myslalam,ze juz pospane,a on odpadł mi na rekach i spi.
W ogole ostatnio musze usypiac go w naszym lozku i przekladac to lozeczka,bo inaczej nie da rady. I jeszcze cyc w dziobie musi byc... chyba za duzo tego cyca
Jej...wy juz o kolejnym maluszku myslicie? Ja sama nie wiem czy na kolejne sie zdecyduje... nie ze wzgledu na ciaze czy to jak jest teraz,ale ciagle mam przed oczami obraz mojego porodu i wspomnienie zagrozenia zycia Kacpra. nigdy tak sie nie balam i to mnie paralizuje... moze to minie z czasem...
Kacper ma jakies pryszczyki na policzkach. Sa takie bialawe i czasem czerwone. co to moze byc? malo jem... jedynie dzem pozeczkowy- juz odstawilam,ale poprawy nie ma i mleko,ale to jadlam od poczatku,a krostki gdzies od tygodnia.
Milionka- mam nadzieje,ze u Was juz lepiej. Wracajcie szybko do zdrowia.
Ostatnia edycja:
Mart81
Fanka BB :)
Aia dziękuję! Ujęłaś pewne rzeczy lepiej niż ja, bo jakoś w nerwach i emocjach, chyba nie udało mi się tego tak dobrze wyrazić. Cieszę się że nie jestem sama.
Kakakarolia wiem,że regularne drzemki są najlepsze. Ale właśnie około 16-17 wszystko się rozregulowuje. Tak jakby był wyspany po pierwszej części dnia, i jak obudzi się po spacerze około 15, to potem nie chce usnąć, aż dochodzi około 18 do kulminacji w jego zmęczeniu. Mój TZ chyba tak samo impulsywny jak Ty :-). Chłopak chce dobrze, ale czasem gada głupoty, tzn. niby wie o co chodzi (bo generalnie się z nim zgadzam), ale wyraża to na swój chłopski rozum. I dlatego tak wyszło. Tymi tekstami w sumie też mnie zirytował. Ogólnie wziął małego na ręce, usiadł, uspokoił go, następnie odłożył do łóżeczka, mówił do niego, pogłaskał po głowie. Reausmując całą "akcję" na forum, my po prostu nie usypiamy nosząc na rękach i tego się chcemy puki co trzymać. A nie ma to nic w spólnego z brakiem bliskości czy przytulania.
Proponuję zakończyć może już drażliwe dywagacje :-)
Co dzisiaj na obiad? Ja jeszcze w piżamie. Mały podsypia, jak wstanie dostanie cyca i idziemy na spacerek.
Gorgusia mój ma takie same pryszczyki na polikach. Takie troszkę białawe jak kaszaki. Czasem prawie zanikają, za 2 godziny np. bardziej czerwone, potem znowu blade. Pediatra powiedział, że to hormonalne, że normalne. I żeby się nie przejmować. Zresztą mój ma na jednym poliku tylko, i to ze 3-4.
Kakakarolia wiem,że regularne drzemki są najlepsze. Ale właśnie około 16-17 wszystko się rozregulowuje. Tak jakby był wyspany po pierwszej części dnia, i jak obudzi się po spacerze około 15, to potem nie chce usnąć, aż dochodzi około 18 do kulminacji w jego zmęczeniu. Mój TZ chyba tak samo impulsywny jak Ty :-). Chłopak chce dobrze, ale czasem gada głupoty, tzn. niby wie o co chodzi (bo generalnie się z nim zgadzam), ale wyraża to na swój chłopski rozum. I dlatego tak wyszło. Tymi tekstami w sumie też mnie zirytował. Ogólnie wziął małego na ręce, usiadł, uspokoił go, następnie odłożył do łóżeczka, mówił do niego, pogłaskał po głowie. Reausmując całą "akcję" na forum, my po prostu nie usypiamy nosząc na rękach i tego się chcemy puki co trzymać. A nie ma to nic w spólnego z brakiem bliskości czy przytulania.
Proponuję zakończyć może już drażliwe dywagacje :-)
Co dzisiaj na obiad? Ja jeszcze w piżamie. Mały podsypia, jak wstanie dostanie cyca i idziemy na spacerek.
Gorgusia mój ma takie same pryszczyki na polikach. Takie troszkę białawe jak kaszaki. Czasem prawie zanikają, za 2 godziny np. bardziej czerwone, potem znowu blade. Pediatra powiedział, że to hormonalne, że normalne. I żeby się nie przejmować. Zresztą mój ma na jednym poliku tylko, i to ze 3-4.
reklama
Dla mnie dawanie dziecku samodzielnego wyciszenia (co odczytuję jako pozwolenie mu się wypłakać do utraty sił i wiary w pomoc ze strony dorosłych) to tresura a nie wychowanie.
O nie, to są zupełnie różne rzeczy...Nigdy nie pozwalam dziecku na płacz do utraty sił! Skąd w ogóle taki wniosek? Kwili znaczy popłakuje, postękuje, marudzi, nie płacze do utraty tchu . Jak śpi w kołysce nie biegnę na każde ZAKWILENIE, tylko tyle. Nie tresuję dziecka!
Nawet psa nie tresowałam...
A z ciekawości, co robisz jak dziecko Ci na rękach płacze? Albo w wózku? To też tresowanie? Bujanie płaczącego dziecka do skutku to też tresura?
Może zwyczajnie masz pewną łatwość w stosowaniu bezpłaczowego wychowania, bo Twoje dzieci nie są wrzaskliwe?
Moja Mania płacze często i chętnie, płacze na rękach, w chuście, wózku...Oczywiście nie non stop, ale zdarza jej się często. Czy to już wypłakiwanie? Czy jak jadę wózkiem prowadzonym jedną ręką i psem w drugiej a mała podejmuje larum, a ja mam pół kilometra do domu i mówienie, głaskanie nie pomaga, to ją wypłakuję jadąc jak najszybciej w miejsce gdzie będę mogła przypiąć psa i wziąć ją na ręce?
A jak płacze na rękach, jak siedzę i przestaje tylko jak chodzę, to znaczy, że mam chodzić pół nocy? To jest wg Ciebie sygnalizowanie potrzeby bliskości, czy zwykły marud?
Moim zdaniem łatwo ferować wyroki abstrahując od sytuacji, ciężej o sensowne rozwiązania dla określonych zjawisk.
Teksty o tresurze przez wypłakiwanie są krzywdzące, myślę, że nie tylko dla mnie...
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 7
- Wyświetleń
- 807
Podziel się: