reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Sierpień 2007 - wątek ogólny

Hihi Kira może faktycznie, ale co z tego skoro i tak znikneły. Raczej moje liczenie na to nie wpłynęło, a oszukiwaniem i tak dzidzi nie powstrzymam jak już się namyśli do wyjścia.
Janbor to sprawdż, bo ja już zgłupiałam.
 
reklama
hello

podczytuję sobie Was dziwczyny i Wam kibicuję
(zresztą nie ja jedna pewnie )

NAUR mi to się wydaje że powinnaś z takimi skurczami pojechać pod KTG
nie do szpitala na izbe żeby Cię przyjeli tylko poprosic o Ktg
żeby sprawdzić co się dzieję podczas tych skurczów
(bo niestety nie każdemu jest dane żeby akcja się rozwinęła do końca)
POZDRAWIAM
 
Zacznę od początku, była to środa 27.08.2003, wstałam z łóżka i poczułam coś mokrego..... (między nogami). Poszłam do ubikacji i okazało się ze to czop mi odchodzi.Bardzo spokojnie umyłam się i wyszłam z domu na zakupy, trzeba było kupić lampkę do pokoju Viktorii i najeść się na zapas winogronem. Wróciłam do domu o 15-tej i stwierdziłam ze sączą mi się wody, zadzwoniłam do Tomka i poprosiłam żeby wrócił szybciej z pracy, bo musimy pojechać do szpitala i sprawdzić to. Przed bramą szpitala była restauracja, więc postanowiliśmy pójść sobie jeszcze na kawkę (ostatnia we dwójkę). W szpitalu byliśmy o 18-tej i faktycznie okazało się że to wody i muszę zostać, tak bardzo chciałam do domu, ale wiedziałam że tu chodzi o bezpieczeństwo mojego maluszka. A tak marzyłam o tym żeby wszystko zaczeło się w domu (liczenie przerw między skurczami, odejście wód płodowych, a najważniejsze by było domowe zacisze i Tomka ramiona-buuu niestety). Dostawałam antybiotyk co 8 godzin, który miał zapobiec wdaniu się infekcji, tak zleciała noc i pół następnego dnia. W czwartek o godzinie 16-tej dostałam jakiś dziwny czopek ze sznureczkiem (wygladał jak tampon), po pięciu minutach dostałam skurcze co trzy minuty i bardzo bolesne. Zabronili mi wstawać z łóżka, skurcze zmieniły się na krzyżowe a brak ruchu doprowadzał mnie do szaleństwa. Gdybym mogła pochodzić to było by mi lepiej, ale lekarze stwierdzili, że główka jest za wysoko i mam już bardzo mało wód, więc wiłam się na łóżku do 20-tej godziny. W końcu zawołałam lekarkę i mówię, że już nie mogę wytrzymać i niech mi dadzą jakiś lekki środek przeciwbólowy, nie chciałam "zzo", ponieważ panicznie boje się igieł. Lekarka zbadała mnie i powiedziała ze nic się nie dzieje, bo rozwarcie jest na 1 cm, a patrząc na moja minę to nie wyglądam jak by to już były te właściwe bóle-wrrrrrrrr (myślałam ze ja zabije).O 20.30 łaskawie zwięźli mnie na porodówkę i dzięki Bogu była tam na dyżurce polka położna, poprosiłam ją o jakieś znieczulenie, dostałam środek homopatyczny i miałam go powolutku pić między skurczami, a były już co minutę. Byłam prawie nie przytomna i tylko czasami słyszałam jak moje kochanie mówi mi głęboki wdech i wydech, on cały czas oddychał za mnie, bo ja już zapominałam się. Przytulił się do mnie i ze łzami w oczach powiedział "Boże co ja ci zrobiłem, wybacz mi to cierpienie" Nawet teraz jak to pisze to mam łzy w oczach, to były najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek słyszałam. Zostałam zbadana i rozwarcie było już na 6 cm, główka nisko i mogłam iść pod prysznic zrelaksować się. Ten prysznic nic nie pomógł, bolało jak cholera i jak po raz kolejny usłyszałam od Tomka oddychaj to powiedziałam mu z nerwami "sam sobie oddychaj , bo ja już nie mogę". Po paru minutach wyszliśmy z łazienki i ja mówię do położnej ze chce zapalić, ona patrzy na mnie i mówi to idźcie do pokoju obok i tam zapalcie. Weszliśmy do pokoju odpaliłam papierosa (tylko odpalilam) i dostałam bóle parte, poszliśmy na sale i zajęliśmy pozycje. Tomek siedział na fotelu za moimi plecami ja na hokerze (nie wiem czy dobrze napisałam nazwę, ale chodzi mi o to niziutkie krzesełko). Po około 15 parciach przyszła na świat nasza najukochańsza córeczka, nie nacinali mnie, ale popękałam trochę (może więcej niż trochę). Jak ją zobaczyłam to zapomniałam o bólu, nie wiem nawet kiedy łożysko urodziłam. Płakaliśmy we dwójkę ze szczęścia, tatuś przeciął pępowinę i poszedł z położną umyć i zważyć dziecko ja w tym czasie w pełni sił i rozpierającej energii wskoczylam (dosłownie) na łóżko żeby mogli mnie pozszywać. Kiedy mnie ładnie zacerowali (godzina z hakiem) poszłam do pokoju na spotkanie z córeczką i szczęśliwym tatusiem. To są te chwile których na pewno w życiu się nie zapomina!!!!!!!
 
hello

podczytuję sobie Was dziwczyny i Wam kibicuję
(zresztą nie ja jedna pewnie )

NAUR mi to się wydaje że powinnaś z takimi skurczami pojechać pod KTG
nie do szpitala na izbe żeby Cię przyjeli tylko poprosic o Ktg
żeby sprawdzić co się dzieję podczas tych skurczów
(bo niestety nie każdemu jest dane żeby akcja się rozwinęła do końca)
POZDRAWIAM

Basia to poczytaj wcześniej. Byłam w szpitalu na KTG, wszystko jest jak najbardziej ok. Dzidzia zdrowa, silna, łożysko pracuje wyborowo. A rozwarcia zero.:dull:
 
NAUR
nie wiem czy w twoim przypadku to KTG to nie powinno byc codziennie
przypadkiem :confused:
wiem że to męczące :tak: ale ....
może by się ktoś nad Tobą w końcu zlitował
:-)
 
Po to, by Was czymś zająć:-) Nie wsłu****cie się tak w swoje ciała, bo stracicie czujność i jak przyjdzie TEN moment możecie go zlekceważyć:tak:
Ja czuje się w domu jak bomba zegarowa - nie wiadomo kiedy wybuchnie:-) Dziękuje Bogu, że nie mam takich dolegliwości jak Naur, Claudi , Kira, Już dawno spakowali by mnie do szpitala - i po co? na próżnio bym tam kwitła. Ja chcę urodzić w terminie- lubie gdy wszystko idzie z planem, nie lubie niespodzianek.
Wam tez to radzę: czekajcie na wyznaczone terminy, jak coś boli mówcie: nie, to nie czas. Szpitale macie blisko, więc bez obaw:-D
 
reklama
Sylwia a co ja robię? Siedziałam w domu ze skurczami co 3 minuty, bo czułam że to jakaś ściema. Ale nie tak łatwo być spokojnym i się nie wsłuchiwać, skoro ciągle coś się dzieje. A o terminach to ja już nawet nie wspomnę.

Basia a co, mam zmusić lekarzy żeby mnie na ktg przyjeli?? Oni uważaja, że nic się nie dzieje i 'mam cierpliwie znosić dolegliwości'
Ale dzięki za troskę!! :-)
Jeśli to się znowu powtórzy to już nie dam za wygrana i pociągnę za sznurki tam gdzie trzeba. Narazie jest cisza, więc nie mam o co robić rozruby.
 
Do góry