reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2007 - wątek ogólny

Hihi Kira może faktycznie, ale co z tego skoro i tak znikneły. Raczej moje liczenie na to nie wpłynęło, a oszukiwaniem i tak dzidzi nie powstrzymam jak już się namyśli do wyjścia.
Janbor to sprawdż, bo ja już zgłupiałam.
 
reklama
hello

podczytuję sobie Was dziwczyny i Wam kibicuję
(zresztą nie ja jedna pewnie )

NAUR mi to się wydaje że powinnaś z takimi skurczami pojechać pod KTG
nie do szpitala na izbe żeby Cię przyjeli tylko poprosic o Ktg
żeby sprawdzić co się dzieję podczas tych skurczów
(bo niestety nie każdemu jest dane żeby akcja się rozwinęła do końca)
POZDRAWIAM
 
Zacznę od początku, była to środa 27.08.2003, wstałam z łóżka i poczułam coś mokrego..... (między nogami). Poszłam do ubikacji i okazało się ze to czop mi odchodzi.Bardzo spokojnie umyłam się i wyszłam z domu na zakupy, trzeba było kupić lampkę do pokoju Viktorii i najeść się na zapas winogronem. Wróciłam do domu o 15-tej i stwierdziłam ze sączą mi się wody, zadzwoniłam do Tomka i poprosiłam żeby wrócił szybciej z pracy, bo musimy pojechać do szpitala i sprawdzić to. Przed bramą szpitala była restauracja, więc postanowiliśmy pójść sobie jeszcze na kawkę (ostatnia we dwójkę). W szpitalu byliśmy o 18-tej i faktycznie okazało się że to wody i muszę zostać, tak bardzo chciałam do domu, ale wiedziałam że tu chodzi o bezpieczeństwo mojego maluszka. A tak marzyłam o tym żeby wszystko zaczeło się w domu (liczenie przerw między skurczami, odejście wód płodowych, a najważniejsze by było domowe zacisze i Tomka ramiona-buuu niestety). Dostawałam antybiotyk co 8 godzin, który miał zapobiec wdaniu się infekcji, tak zleciała noc i pół następnego dnia. W czwartek o godzinie 16-tej dostałam jakiś dziwny czopek ze sznureczkiem (wygladał jak tampon), po pięciu minutach dostałam skurcze co trzy minuty i bardzo bolesne. Zabronili mi wstawać z łóżka, skurcze zmieniły się na krzyżowe a brak ruchu doprowadzał mnie do szaleństwa. Gdybym mogła pochodzić to było by mi lepiej, ale lekarze stwierdzili, że główka jest za wysoko i mam już bardzo mało wód, więc wiłam się na łóżku do 20-tej godziny. W końcu zawołałam lekarkę i mówię, że już nie mogę wytrzymać i niech mi dadzą jakiś lekki środek przeciwbólowy, nie chciałam "zzo", ponieważ panicznie boje się igieł. Lekarka zbadała mnie i powiedziała ze nic się nie dzieje, bo rozwarcie jest na 1 cm, a patrząc na moja minę to nie wyglądam jak by to już były te właściwe bóle-wrrrrrrrr (myślałam ze ja zabije).O 20.30 łaskawie zwięźli mnie na porodówkę i dzięki Bogu była tam na dyżurce polka położna, poprosiłam ją o jakieś znieczulenie, dostałam środek homopatyczny i miałam go powolutku pić między skurczami, a były już co minutę. Byłam prawie nie przytomna i tylko czasami słyszałam jak moje kochanie mówi mi głęboki wdech i wydech, on cały czas oddychał za mnie, bo ja już zapominałam się. Przytulił się do mnie i ze łzami w oczach powiedział "Boże co ja ci zrobiłem, wybacz mi to cierpienie" Nawet teraz jak to pisze to mam łzy w oczach, to były najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek słyszałam. Zostałam zbadana i rozwarcie było już na 6 cm, główka nisko i mogłam iść pod prysznic zrelaksować się. Ten prysznic nic nie pomógł, bolało jak cholera i jak po raz kolejny usłyszałam od Tomka oddychaj to powiedziałam mu z nerwami "sam sobie oddychaj , bo ja już nie mogę". Po paru minutach wyszliśmy z łazienki i ja mówię do położnej ze chce zapalić, ona patrzy na mnie i mówi to idźcie do pokoju obok i tam zapalcie. Weszliśmy do pokoju odpaliłam papierosa (tylko odpalilam) i dostałam bóle parte, poszliśmy na sale i zajęliśmy pozycje. Tomek siedział na fotelu za moimi plecami ja na hokerze (nie wiem czy dobrze napisałam nazwę, ale chodzi mi o to niziutkie krzesełko). Po około 15 parciach przyszła na świat nasza najukochańsza córeczka, nie nacinali mnie, ale popękałam trochę (może więcej niż trochę). Jak ją zobaczyłam to zapomniałam o bólu, nie wiem nawet kiedy łożysko urodziłam. Płakaliśmy we dwójkę ze szczęścia, tatuś przeciął pępowinę i poszedł z położną umyć i zważyć dziecko ja w tym czasie w pełni sił i rozpierającej energii wskoczylam (dosłownie) na łóżko żeby mogli mnie pozszywać. Kiedy mnie ładnie zacerowali (godzina z hakiem) poszłam do pokoju na spotkanie z córeczką i szczęśliwym tatusiem. To są te chwile których na pewno w życiu się nie zapomina!!!!!!!
 
hello

podczytuję sobie Was dziwczyny i Wam kibicuję
(zresztą nie ja jedna pewnie )

NAUR mi to się wydaje że powinnaś z takimi skurczami pojechać pod KTG
nie do szpitala na izbe żeby Cię przyjeli tylko poprosic o Ktg
żeby sprawdzić co się dzieję podczas tych skurczów
(bo niestety nie każdemu jest dane żeby akcja się rozwinęła do końca)
POZDRAWIAM

Basia to poczytaj wcześniej. Byłam w szpitalu na KTG, wszystko jest jak najbardziej ok. Dzidzia zdrowa, silna, łożysko pracuje wyborowo. A rozwarcia zero.:dull:
 
NAUR
nie wiem czy w twoim przypadku to KTG to nie powinno byc codziennie
przypadkiem :confused:
wiem że to męczące :tak: ale ....
może by się ktoś nad Tobą w końcu zlitował
:-)
 
Po to, by Was czymś zająć:-) Nie wsłu****cie się tak w swoje ciała, bo stracicie czujność i jak przyjdzie TEN moment możecie go zlekceważyć:tak:
Ja czuje się w domu jak bomba zegarowa - nie wiadomo kiedy wybuchnie:-) Dziękuje Bogu, że nie mam takich dolegliwości jak Naur, Claudi , Kira, Już dawno spakowali by mnie do szpitala - i po co? na próżnio bym tam kwitła. Ja chcę urodzić w terminie- lubie gdy wszystko idzie z planem, nie lubie niespodzianek.
Wam tez to radzę: czekajcie na wyznaczone terminy, jak coś boli mówcie: nie, to nie czas. Szpitale macie blisko, więc bez obaw:-D
 
reklama
Sylwia a co ja robię? Siedziałam w domu ze skurczami co 3 minuty, bo czułam że to jakaś ściema. Ale nie tak łatwo być spokojnym i się nie wsłuchiwać, skoro ciągle coś się dzieje. A o terminach to ja już nawet nie wspomnę.

Basia a co, mam zmusić lekarzy żeby mnie na ktg przyjeli?? Oni uważaja, że nic się nie dzieje i 'mam cierpliwie znosić dolegliwości'
Ale dzięki za troskę!! :-)
Jeśli to się znowu powtórzy to już nie dam za wygrana i pociągnę za sznurki tam gdzie trzeba. Narazie jest cisza, więc nie mam o co robić rozruby.
 
Do góry