reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

sex w ciąży

Dziewczyny, czytałam, że po wypadnięciu czopa śluzowego lepiej zachować wstrzemięźliwość, bo może dojść do infekcji. Ile w tym prawdy, jak to wyglądało u Was w praktyce? Jutro zaczynam 39 tydzień, czop wypadł, narzeczony marudzi :-) i jak to wszystko ze sobą pogodzić?
Po za tym trochę się boję, że wywołamy wcześniejszy poród
 
reklama
Umi2 - masz podobne problemy z sexem jak ja...
U mnie na poczatku ciazy bylo rewelacyjnie - jak nigdy. Jednak dosc szybko sie to zmienilo. Samoczynnie zasypialam ok 20:30 - 21 i kiedy R sie kladl ja juz spalam. Za kazdym razem staral sie mnie budzic ale ja tak nie umiem na zawolanie;o)
A rano (uwielbiam to) trzeba bylo wstawac do pracy.
Teraz niestety jest gorzej. Poniewaz ja nie czerpie zadnej przyjemnosci ze zblizenia i na dobra sprawe moglabym sie wcale nie kochac z mezem... Wiem ze on tego potrzebuje, wiec czesto musze sie zmuszac...
Mysle ze ta moja niechec wynika z brzuszka i obawy, ze cos sie dzidzi stanie...
Nawet nie pamietam juz kiedy ostatnio odczulam przyjemnosc orgazmu, serio...
Glupia sprawa... Ale nic co ludzkie nie jest nam obce;)
 
a ja miałam w 2im semestrze olbrzymią ochote, moj mąż nie...wiec ja mialam potworne doly z tego tytulu...mysli typu ze juz sie jemu nie podobam, nie poiciagam go, jestem obleśna i takie tam...teraz jak juz sie dogadalismy w tej kwesti (pogadalismy sobie jak on byl pijany i zwyczajnie powiedzial czego sie obawia) to dla odmiany ja sie czuje czasem tak zle ze jakos mi sie nie chce...on nie nalega, nawet nie proponuje ani nie dąży do tego, za to chucha i dmucha na mnie w kazdej sekundzie w obawie o zdrowie dzidzi moje mim0o ze zadnych przewiskazan nie ma...grunt to rozmowa szczera absolutnie i nie ukrywanie wlasnych mysli, watpliowsci, strachow przed soba nawzajem...tak mysle...
 
EmilkaT - widzisz, masz spoko meza;o) ze swoim mam maly problem, bo czasem mam wrazenie ze on sie wogole nie interesuje mna i dzidzia... wazne sa tylko jego potrzeby.
Rozmawialismy kiedys na ten temat tazn, ja mowilam... i bylo dobrze... ale po jakims czasie znow jest tak jak bylo. Mysle czasem ze jemu chodzi tylko o jedno... chociaz jestesmy malzenstwem i spodziewamy sie dzidzi... Ale i tak Go kocham...
 
oj kochana poczytaj sobie moje wczesniejsze posty z tego watku...wcale tak rozowo nie bylo...rozmowy nam wogole nie szly, on ich wrecz unikal, nie rozumial tego co ja do niego mowie...duzo czasu uplynelo, ja wiele łez przelałam zanim doszlismy do jakiegos porozumienia...teraz moge powiedziec ze wyolbrzymialam sobie wiele rzeczy, on nie mial pojecia ze ja tak to odczuwam i generalnie ja sie meczylam bo czulam sie juz mniej kochana a on sie meczyl bo mial wrazenie ze nie potrafi sie man zajac tak zebym ja sie czula dobrze...paranoja a wszytsko ptrzez brak bezposredniej szczerej rozmowy...ale do takiej rozmowy tez trzeba dojrzec...
 
EmilkaT - a no az tak bardzo do przodu to sie nie cofalam...ale poczytam, poczytam...
Kiedys jak mialam trudne dni to plakalam sobie w lazience po cichutku, a pozniej bylo to dla mnie tak normalne, ze siedzialam obok niego przy obiedzie i plakalam... Teraz sie z tego smieje;) Ale musialo wygladac to nie zafajnie, tym bardziej, ze on nie reagowal...
Moze jakos zbiore sie w sobie i z nim pogadam jakos... Ale przyznam ze nawet nie wiem jak mam zaczac...
 
ja tez przechodzilam przez etapy chowania sie z placzem w lazience...przez etap plakania przy nim na lozku tez...ja plakalam a maz spal..wygladalo to rzeczywiscie nien za fajnie...mnie ta jego reakcja a raczej jej brak (czasem ryknal czy mooge sie wreszcie uspokoic) bardzo dobijały...wiec rozumiem jak sie z tym wszytskim czujesz...ale musimy pamietac ze to ze my akurat mamy dzidzie w brzuszku nie oznacza ze tylko dla nas sie wszytsko zmienia, ze tylko my mamy jakies obawy, ze tylko my myslimy o dzidzi i o tym jak to bedzie jak sie urodzi...panowie mysla jeszcze intensywniej, maja w glowie ze musza nam jakos zagwarantowac stabilne zycie, ze musza sie nami opiekowac...a patrza na nas ciagle chodzace i placzace w kąciku, nie odpowiadajace nic na pytania dlaczego placzemy, co sie stalo...latwo dochodza do wniosku ze oni sie nie sprawdzaja, ze jest nam z nimi zle...wbrew pozorom wielu mezow tak wlasnie mysli w pewnym momencie...
 
EmilkaT - hmmm.... masz racje... nie spojrzalam nigdy na te sytuacje z tej strony... Faktycznie tak moze sie dziac z moim R... On biedny stara sie jak moze (fakt ze troche mu nie wychodzi) a ja sie czesto na niego zloscilam... bo mnie nie dostrzega, bo nie mysli o dziecku, bo on jest najwazniejszy... A faktycznie ostatnio jest taki fajny, milusi. Glupia jestem, nie?
Jak napisalas o tym ryknieciu... przypomnialo mi sie jak plakalam sobie w nocy a on nagle cyt. "ryknął", żebym przestała, bo on spac nie moze;o) Ale mnie wkurzył!!
Dzieki, ze mi otworzylas ovzy, postaram sie teraz na to wszystko spojrzec troszke inaczej:*
 
Krystynka ja tez sie złościłam, też czułam ze on mnie nie zauważa, że nie jestem juz dla niego ważna, nawet że pewnie juz mu na mnie nie zależy tylko jest ze mna z obowiązku i pewnie żałuje tej ciąży...różne mysli przychodziły mi do głowy...równie głupie jak jemu- bo wnioski, że mi z nim źle, że żaluje ze on jest moim mężem i właśnie z nim bede miec dzidzie sa durnowate...ale z jego strony tak to mogło wygladac tylko ze to facet on niczego po sobie nie pokazuje jego reakcja na to wszytsko to brak reakcji albo ryknięcie zebym sie wreszcie uspokoiła..jestesmy inni i inaczej reagujemy na te same sytuacje, poza tym to mamy inne role w tej samej styuacji, inne wymagania sobie stawiamy, ale jedno nas łączy to NASZE dziecko i NASZE wspólne życie i to MY powinniśmy sie starac dogadać, porozmawiać, zrozumieć siebie nawzajem bo to MY sie kochamy...hihih ale walnełam litanie!
 
reklama
;o) fajna ta litania... ;)
mam wrazenie ze nasi panowie sa podobni, wiesz? Jak piszesz o mezu, to mam wrazenie ze moj maz jest Twoim mezem...
Widac faceci maja podobna nature;o)
Dobrze, ze juz to przeszlas... dobrze dla was i dla mnie bo pomogla mi ta twoja litania... :o)
 
Do góry