Dziekuje wszystkim osobom, ktore zdecydowaly sie zeznawac.
Ciagle mam mozliwosc zglaszania kolejnych swiadkow. Tym , ktorzy sie boja tlumacze, ze to tylko kilkanascie - kilkadziesiat minut na policji, tylko tyle a tak duzo dla dzieciaczkow, ktore beda trafiac do szpitala w przyszlosci. Czesc osob zdecydowala sie zalozyc wlasne sprawy- najlepsze co mozna zrobic dla tych dzieci. I dla naszych, ktore juz poniosly ofiare, niech nie bedzie ona bezsensowna.
Wielka prosba do osob, ktore nie zamierzaja zeznawac- nie piszcie do mnie. Jestem czlowiekiem raczej wyrozumialym, ale kiedy czytam kolejnego maila typu: "ja nie chce zeznawac, ale trzeba z tym zrobic porzadek, niech pani zrobi z tym porzadek" to krew sie we mnie gotuje. JA sama NIC nie zrobie, MY owszem, czym wiecej swiadkow, czym wiecej kolejnych spraw (karnych czy cywilnych) tym lepiej, moze komuś otworza sie oczy na problem, ktory od tak dawna istnieje. To boli, kiedy widze, jak wielu jest swiadkow, ktorzy mogliby pomoc (wystarczy tylko kilka zdan zeznan, czy to az takie poswiecenie? czy zycie dzieci nie jest tego warte??) a nie chca. Ja tez nie mam sil, swiadkowie w mojej sprawie rowniez, co dzien na nowo czlowiek uswiadamia sobie, jakby pierwszy raz uslyszal, ze naszych dzieci juz nie ma, ale czy to zwalnia nas, nasze sumienia z obowiazku zrobienia dla tych dzieci wszystkiego co w mojej mocy?
Dla tych, ktorzy sie wahają- uwierzcie mi, nie ma sie czego bac. To my jestesmy pokrzywdzeni, to nasze dzieci przeszly przez cierpienie, samotnosc, bol. I czesto przez smierc. Trzeba sobie zadac pytanie, czy etyczne jest przechodzenie obok obojetnie.
anka_S_C@op.pl