Anowi, czy Ty tez jestes w UK? Gdzie dokladnie, pytam tak z ciekawosci. Wiesz, masz racje,ale kazda sytuacja jeste inna. Jak juz pisalam mieszkam w wiezzowcu w "councilowskiej dzielnicy". Sasiadow osobiscie nie znam, jedynie od negatywnej strony-przymus interwencji policji, gdyz tak imprezowali...Mnie osobiscie przeraza mysl,ze moje dzieci by sie tu wychowywaly. Brak tu jakichkolwiek priorytetow, 90% ludzi daje przyklad,ze mozna swietnie tu zyc siedzac w domu na socjalach, nie wysilajac sie, mlodziez jest okropna i nacpana. Nie widzialam takiej ilosci cpunow na porzadku dziennym jak tutaj. JA nie do konca moze az tak sie boje powrotu do Pl. Rodzicom dobrze sie powidzi, wiem, ze beda miec wszystko. Ciezko porownywac, ale jak najbardziej dziekuje za rady, to wazne dla mnie.
Reni, mialam podobna sytuacje. Po rozstaniu z mezem, poznalam jego. Wiedzialam ,ze rozstal sie z partnerka, ze ma dzieci,ale twierdzil,ze to niczemunie przeszkadza i zarzekal sie,ze chce sobie ulozyc zycie,ze jestem kobieta jego marzen....Mimo dystansu, postanowilam sie zaangazowac,z ta sama mysla-ze czas na mnie, by cos zmienic...Mimo lat i doswiadczen, obwiniam sie za glupote i naiwnosc!!!!Kiedy powiedzialam mu o ciazy, stwierdzil,ze pokrzyzowalam mu plany, bo on chce walczyc o byla partnereke i dzieci....A najlepiej bedzie jak pozbede sie "prolemu", bo jemu i tak na nas nie zalezy. Na tym urwal sie nasz kontakt. Nigdy nie probowalam z nim wiecej rozmawiac. Przyjelam,ze nas nie chce i boi sie stracic dzieci. Ja moglabym moze i tak upierac sie przy jego ojcostwie, al eile upokorzenia bym musiala zniesc...Sama nie wiem, czasem sie zastanawiam. Moze powinnam go wpisac i zadzac alimentow. Z drugiej str wole trzymac sie od iego z daleka, wiem,z ei tak go nie bedzie stac na ojcowskie zachowania, nie bedzie odwiedzal, bo saam powiedzial...A wpisanie go oznacza pozniej szarpanie sie i szukanie go przy kazdej decyzji, chocby o paszport...A potem sad i pozbawianie praw...JAk to wyglada? Co byscie zrobily?