agusieqq ja mysle, ze warto sprobowac karmienia, chocby po to zebys mogla zdecydowac czy chcesz to robic czy nie. Byc moze trafisz na kogos fajnego w szpitalu, kto Ci pokaze co i jak. Troche glupio podejmowac decyzje o czyms, czego sie nie sprobowalo. Ja w ciazy bardzo nastawialam sie na karmienie, i bywaly momenty ze naprawde bylo to przyjemne, ale odciaganie zrobilo swoje i w koncu juz nawet nie mialam pokarmu. Nie stresuj sie, jak juz sie urodzi to sama podejmiesz decyzje - jaka by nie byla nie bedzie zla
A my wczoraj mialysmy wypadek - nawet nie widzialam, bo Sara juz lezala w lozku, ja wyszlam i zaraz uslyszalam straszny krzyk. Chyba chciala sciagnac nowa ksiazke z regalu i jakos spadla - dzisiaj sie obudzila z zapuchnietym okiem, od lekarza dostala jakies krople. Juz jej schodzi, a samopoczucie ma bardzo dobre, wiec chyba nie boli
ALe rano wygladala jak jednooki ;]
Stad mialam kolejna rozmowe z ojcem mojej podopiecznej (w wieku Sary) i sie wkurzylam. On non stop marudzi, ze Sara lazi po schodach sama - zaczelam z nia jak miala 9 miesiecy, jak miala 14 to latala juz sama - teraz sie nawet nie trzyma i nie podpiera, radzi sobie swietnie. A on ciagle nawija ze na pewno spadnie i sobie krzywde zrobi i zebym nie pozwalala. Po pierwsze to moje dziecko - to byla przemyslana decyzja zgodna z moimi metodami wychowawczymi a nie glupota mlodej mamy, wiec takie uwagi sa nie na miejscu. Po drugie mam do mojego dziecka cos w rodzaju ograniczonego zaufania - jak wiem ze z czyms sobie radzi to nie zabraniam. Po trzecie - to sie tyczy wszytkich dziedzin zycia...Sara jest aktywna i chce ja wychowywac na dosc samodzielna istote. Jego coreczka, chociaz milutka i kochana, ciagle sie czegso boi - dziennie slysze 15 razy boje, boje. Nie chce TAK zrobic mojemu dziecku- wychowac na bojazliwe, ciche, potulne stworzonko. WYpadki sa i beda - trudno. WYdaje mi sie jednak, ze nie moge jej chronic na wyrost. Kiedys bedzie chciala sama przejsc przez ulice, wejsc na drzewo...Czas sie przyzwyczajac
ALe nie moge mu tego powiedziec bo niby pracodawca. Grr..ale jak dalej bedzie mi mowil, ze moje dziecko na pewno sobie krzywde zrobi to kiedys nie wytrzymam. Moje dziecko przynajmniej cos juz potrafi i jest aktywne - ale on pewnie woli to ze jego jest grzeczniutkie, potulne i sie slucha bo sie boi swiata...
Tak samo ze spacerami, Sara jest ubierana bardzo lekko, bo wole ja hartowac - nie choruje, to czemu mam sie przejmowac ze nie ma swetra pod kurtka albo lata po domu na boso? Sa granice - o czapce decyduje ja, ale ona sama zazwyczaj mowi mi czy jej zimno czy nie. A tez sie naslucham od niego i innych,ze dziecko przeziebie...Mowie, ze przeciez widza ze ona nie choruje...I mam odpowiedz "no tak, ale wiesz..."i koniec...nie wiem wlasnie
I wychodzimy przy kazdej pogodzie - teraz ciezko bo ciagle slysze zeby dzisiaj podopiwecznej nie brac na dwor, bo zimno bo deszcz, bo cos...To do wiosny ma siedziec w domu?? I oczywiscie pelna dezaprobata jak mowie ze Sare biore przy kazdej pogodzie..
A swoja droga powiem Wam, ze chyba nie zalezy mi na grzecznym dziecku - oczywiscie ucze ja co jest dobre a co zle, ale chce zeby ona sama byla w stanie to zrozumiec. Chce zeby mnie szanowala, ale nie dlatego, ze sie boi czy "bo ja tak mowie i mam racje". Chyba wole miec dziecko myslace, ktore ze mna podyskutuje niz takie ktore zawsze mnie poslucha. Oczywiscie nie mowie tu o wrzaskach i rozpuszczaniu - Sara ma granice dosc wyrazne. Ale nie daze do totalnego posluszenstwa, nie jestem wszechwiedzaca.
Uff, wygadalam sie..No, ale mnie gosc zdenerwowal
Rosi pewnie przesadzilam z miesem. U nas jest problem, ale to rzadko wystepuje. I to mysle ze tez nie chodzi o mieso tylko o to co to mieso je keidy jeszcze zyje,bo mieso od "chlopa" - jakas kaczka, krolik to nie uczula. Z tego co wiem uczulajaca jest cielecina i moze byc kurczak przez ten syf, ktorymi je karmia.