reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

W sprawie dawania szansy...
Naiwność, naiwność, naiwność i jeszcze raz naiwność nami kieruje.
Mam w tym pokaźny staż a zawsze uważałam się za twardą babkę, taką hydrę, której po prostu nie da się skrzywdzić. Mój pierwszy z kolekcji upił się i rzucał we mnie butelkami od piwa, a potem podniósł za bluzkę pół metra nad ziemie! Kiedy już wyszedł z mieszkania co ja zrobiłam? Twardzielka... całą noc dzwoniłam na niebieską linię, ale wiecie co... nie odbierają w nocy i nie dodzwoniłam się. Jak wytrzeźwiał po dwóch dniach to przyszedł na klęczkach i w ciągu trzech dni był przyjęty z powrotem. Taka mądra byłam, zasługiwałam wtedy na powtórkę z rozrywki... i co się stało? naturalnie dostałam ją. Dopiero za trzecim razem się wyprowadziłam a on tonął wtedy biedaczysko we łzach a na pożegnanie mówił "Przecież my się kochamy, wiesz o tym..." Co stało się po paru miesiącach. Upił się z kumplami i zadzwonił żeby mi opowiedzieć jaki ze mnie kurwiszon i ździra... taki był słodki.
To był pierwszy, przy drugim było trochę lepiej, wybaczyłam tylko raz, chyba nie dotarło do mnie że przycinał mnie w progu drzwiami nie dla zabawy, odeszłam dopiero jak dostałam z rozmachu w twarz, wtedy nawet on przyznał "masz czego chciałaś" i miał dużo racji...
Odeszłam.. ale był i trzeci, 3 miesiące przed ślubem (to było w czerwcu 2009) nie chciał mnie wypuścić z domu, był pijany, jego matka na to patrzyła, powiedziała wtedy żebym "lepiej po nocy sama nie wychodziła"!!!!!!!!!!!!!!!! KROWA! uciekłam skoczył na mnie i upadłam na biodro, siniaki zadrapania, zaczął przepraszać! Co zrobiłam? wybaczyłam... durna wariatka. I to był ostatni raz w moim życiu gdy to zrobiłam, dałam mu tę jedną szansę a on nawet nie wytrzymał do wrześniowego ślubu, przy kłótni pchnął mnie na wannę, siniak wielkości melona na plecach... Eksmisja w ciągu 12 h na dobre... raz na zawsze... no i w tydzień później zrobiła test:):-D Gnój miał powiedziane z góry że o dziecku może pomarzyć, jeśli tylko się odezwie zagrożę , że mam obdukcję. Zresztą nie odezwie się - tym razem załatwiłam to krótko i na temat i to samo radzę Wam dziewczęta.
Oto słowo na sobotę:sorry:
Pozdro
 
reklama
hej kobietki Chathamka dziewczyny mają rację ,uciekaj od niego póki nie jest jeszcze za puzno !Kitta masz rację ,jestesmy naiwne sama wiem po co sobie bo do takich nalezę co dała się omotac szmaciazowi agugucha na mnie tez magnez nie działa za cholere biorę bo tak gin kazał Ale ja i tak mam często hustwkę nastrojów ,raz jest super wszytko gra ,za chwilę zyc się nie chce i tak wkółko A ja ciacho upiekłam i leze :)Taki ze mnie len ,ze szkoda gadac :)
 
Kitta ja co prawda nie moge sie "pochwalic" wlasnym doswiadczeniem w kwestii bycia bita przez faceta. bo nigdy zaden mnie nie bil. ale wiem, ze ze wszytskimi nieprawidlowosciami w zwiazku tak jest - jesli cos wystapi raz to bedzie wystepowac czesciej. a jeli bedzie wybaczane to nie spowoduje wdziecznosci ani nie zagwarantuje spokoju na przyszlosc. wybaczanie rozzuchwala. i sa rzeczy, ktorych sie nie wybacza. albo inaczej - wybaczyc owszem mozna - ale trzeba spierniczac jak najdalej.
ja z moim exem mialam roznie. nie bil mnie ani nie wyzywal, ale...
no wlasnie, ale... gdbym trzezwo patrzyla od samego poczatku na niego, to moglabym przewidziec, ze czeka mnie z nim marny koniec. wiele razy myslalam, zeby od niego odejsc. za kazdym razem jakos zanim zdazylam wyjechac to jakos mnie przekonal, ze "sie tak przeciez kochamy" "ze niewarto tego niszczyc". a, ze kochalam to wybaczalam i dalej bylam z nim.
az do sytuacji w ktorej juz naprawde przegial. powiedzialam mu, ze dosyc tego, ze jak tak dluzej nie moge. ze wracam do polski. i co on na to? powiedzial, ze skoro tak zdecydowalam to mam sie wyniesc do tego a tego czasu i jego to nie obchodzi jak ja to zrobie. termin wybral taki, ze naprawde bylo trudno sie zorganizowac. bo chcialam przepracowac do konca m.-ca i w ogole. ale wzielam sobie wtdey za honor, ze dam rade. w 2 dni zrezygnowalam z pracy, ze szkoly, zalatwilam sobie transport do polski wraz z tobolami, zalatwilam sobie z siostra, ze pojade do niej na jakis czas. no i zaklepalam sobie miejsce na kursie masazu.
chcialam juz to ostatecznie skonczyc. i tak by bylo. ale wmieszala sie w to "tesciowa". rozmawiala najpierw z nim, potem ze mna, potem z nami. i wyszlo tak, ze do polslki pojechalam w ramach separacji i, ze te 3 m-ce mialy pokazac nam czy chcemy byc znow razem. w efekcie wzielam tylko czesc rzeczy, bo ex powiedzial, ze jakby co mi reszte przesle.
te 3 m-ce (a wlasciwie 4, bo zostalam dluzej zeby zrobic prawko) uplynely mi na kursach i na kloceniu sie z ex przez gg. poczatkowo on sam proponowal zebysmy nie gadali zebytnio ze soba a potem mial pretensje ze nie siedze z im na gg caly czas. ze na smsy nie odpisuje natychmiast itd.
sytuacja i tak kierowala sie ku memu powrotowi do szwecji do exa.
odwiozla mnie siostra z bratem i siostrzencem. to bylo ich pierwsze zetkniecie z ex.
a zgotowal takie powitanie, ze ho ho... robil fochy, nie sprzatnal nawet pokoju.
moja siostra na osobnosci tylko rzucila do mnie: siostra jeszcze mozemy Ci kupic bilet i wracaj z nami.
ale ja wiedzialam lepiej...
przez jakis czas bylo ok. potem byla burza kiedy przeprowadzalismy sie by zamieszkac sami (bo jak zwykle wszytsko bylo na mojej glowie, bo ex nawet spakowac swoich rzeczy nie umial- a mial posegregowac zeby klunkrow jakis nie wiezc na nowy dom). jakos to opanowalismy. moja praca, jego szkola. potem jego praca i upragniona ciaza. a w 7 m.cu zostalam sama... cos dodac??
chathamka co do obietnic - moj ex na 2 tyg przed tym jak mnie zostawil i doslownie wywalil mnie z domu - wynajal ten dom dla nas a wlasciwie - jak lubil mowic- dla mnie, bo mi sie tak podobal... planowal mi kupic auto. dawal mi wolna reke w wyborze wyprawki dla syna. laptopa tez mi jakos w miedzyczasie obiecal...
spelnienie obietnic: w domu pomieszkalam 2 tyg. auta i laptopa nie dostalam nigdy. bardzo bardzo dlugo walczylam z ex zeby moc zabrac swoje rzeczy z "jego" domu. nawet takie, ktore sobie przywiozlam z polski badz kupilam sama. nie dolozyl sie ani groszem do wyprawki. nie pomogl mi w zaden sposob w przygotowaniu mieszkania na przybycie dziecka. nie interesowaly go wizyty u poloznej ani moje samopoczucie.

ja jeszcze raz powtorze tu pewna prawde:
SLOWA ZNACZA TAK WIELE JESLI RANIA
I NIE ZNACZA NIC JESLI OBIECUJA...

obietnicami mojego exa moglabym wytapetowac WIELKI palac. a te spelnione zmiescilyny sie w dloni mojego synka...

jesli facet klamie, bije zdradza - ogolnie nie ma SZACUNKU - to nie ma na co czekac... bo bedzoe tylko gorzej.
zaden kat nie nabiera szacunku do swojej ofiary a jedynie rosnie w sile. ot co!
 
kropelka normalnie jakbym czytała o swoim byłym..tez wiele obiecywał a nic nie robił, jeszcze do niedawna obiecywał ze wynajal dla nas mieszkanie w Londynie..a jak spytalam sie kiedy po nas przyjedzie to nie bylo zadnej konkretnej odpowiedzi..on wszyscy sa siebie warci i do siebie podobni..ale najgorsze jest to ze jak my juz z nimi nie wytrzymamy to oni szybciutko znajduja kolejne ktorym moga wciskac kity...i ja nie rozumiem tych kobiet bo jakbym wiedziala ze facet porzucicl kobiete w ciazy i nie interesuje sie wlasnym dzieckiem to nie chcialabym z nim gadac bo to najgorsza kanalaia na swiecie...ja to nawet swoich osobistych rzeczy nie odzyslalam bo wzielam tylko tyle co unioslam..bylam w 3 miesiacu i balam sie dzwigac...a on obiecal ze mi wszystko przysle albo przywiezie..jak zapytalam sie po miesiacu o moje rzeczy to powiedzial ze je wyrzucil..bo to byly szmaty...kto wie czy wyrzucil..pewnie jakas panienka w nich chodzi..te kanalie wykorzystuja nasza miłosc..dobroc i to ze chcemy zeby nasze dzieci mialy normalna rodzine..moj byly dzwonil przez cala ciaze dajac zludne nadzieje ze sie mna interesuje ale jak urodzilam i dziecko trafilo na intensywna terapie do inkubatora..to nie przyjechal..bo sie biedny wystraszyl..i zgadzam sie z tym ze jak raz zdradzi to zrobi to kolejny raz..jak raz uderzy to zrobi to kolejny raz..oni sa niereformowalni !!!!!!!!!!!! a my im na to pozwalamy zeby nas tak traktowali...a gdzie wlasna godnosc ?? oni i tak dziecka niczego dobrego nie naucza..bo jakim sa przykladem..beda tylko oklamywac dzieci i obiecywac ..a dziecko bedzie cierpiec i przezywac..dlatego lepiej byc samej..dzieci przynajmniej beda miec spokoj..ja nie chce zeby byly mial jakikolwiek kontakt z mala..bo przyjedzie i tylko dziecku w glowie namiesza..przyjedzie zagra idealanego ojca raz na rok..a rodzicem sie jest codziennie a nie od swieta
 
ewchen moj ex sie niby opamietal w kwestii syna. bo zaraz po jego urodzeniu sie zjawil i byl nim bardzo zainteresowany. odwiedzal go praktycznie codziennie i robil przy nim wszytsko. potem juz nie codziennie i coraz mniej mial chec robic. a wkoncu stanelo na tym, ze w urzedach chcial sie wyklocac o wszytsko, bo tak mu syna bylo malo. ale jak u syna byl to pieluche najlpeiej jakbym jak zmienila, do kapieli doczekac nie mogl, bo sie spieszy, na spacer to gora na 15min albo rzucanie hasel o piaskownicy w zimie - tylko po to bym sama mu tego spaceru odmowila. a kiedy zglosilam jego grozby na policji i do urzedu do spraw rodziny - zniknal. za 3 dni minie rowniutki m-c odkad nie wiedzial Filipa, nie spytal o niego. i minie 4 m-c odkad nie dal na niego zadnych pieniedzy. a mieszka jakies 20min na pieszo od nas...
faktem jest, ze powiniedzialam mu, ze nie zycze sobie jego samodzielnych wizyt u Filipa. odkad mi grozil to sobie tego nie wyobrazam. ale ostrzegalam go wiele razy i wkoncu chcialam zeby jego spotkania z synem odbywaly sie przy pracowniku z urzedu. wolal nie. widac co dla niego jest wazne...
sadze, ze teraz szykuje cos na mnie w sadzie... z jego mama mam kontakt codziennie, ale ani ona nic nie mowi ani ja nic nie pytam. z czego wnioskuje, ze cos na pewno sie dzieje...
a pamietam jak przybyl po urodzeniu Filipka. powiedzialam, ze dam mu szanse na bycie ojcem. a raczej, ze dam Fifkowi szanse na posiadanie ojca. ale, ze bede exowi patrzec na rece caly czas. i, ze daje mu maxymalnie pol roku jak sam sie znudzi synem. i, ze nie zawaham sie go chronic jak uznam, ze mu zagraza. albo, chronic siebie jak uznam, ze zagraza mnie. i wtedy ex powiedzial, ze to rozumie. i, ze jak faktycznie bedzie z nim zle to mam robic co uwazam za sluszne.
i co?? kiedy zaczelo byc zle mowilam o tym exowi, ale on mial na to zlew.
kiedy powtarzalam - idz na jakas terapie, bierz leki rowno w godzinach jak trzeba - bo jest z Toba gorzej a bedzie jeszcze gorzej. mowilam mu, ze zdarza do tego by stracic dziecko. nie sluchal. wiedzial lepiej.
satysfakcji nie czuje zadnej, ze mialam racje. bo mimo wszytsko gdzies tam w glebi chcialam wierzyc, ze nawet nie badac razem zdolamy sie na tyle dogadac by jakos wspolnie zadbac o syna...
smutne to wszystko...
i bardzo zaluje, ze nie wrocilam do polski jak bylam w ciazy. jakos z czasem coraz ciezej jest mi znosic fakt, ze jestem tu sama. cala moja rodzina jest w polsce.
mam nieustanne problemy z urzedami. ciagle nie mam pewnosci czy dostane nastepna kase. a bedac tu samej z dzieckiem nie mam nawet jak zaczac normalna prace...
 
kropelka może to nie byl taki zly wybór ze nie wrocilas do Polski..bo tu na prawde jest ciezko bedac samotna mama..ja mam wprawdze babcie z ktora moge zostawic mala..ale co z tego w mojej miejscowosci ciezko o prace..pracuje tylko 4 godziny tygodniowo w szkole, jestem nauczycielem mianowanym mam tylko te pare godzin a stazystka ktora uczy tego samego przedmiotu ma 25 godzin czyli prawie poltora etatu..i nikogo nie obchodzi ze jestem samotna matka...bylabym szczesliwa gdybym miala chociaz pol etatu..a tak zarabiam grosze.ktore ledwo starczaja na pampersy.i nie wiem co bym zrobila gdyby moja mama nam nie pomagala....moze lepiej ze jestes teraz za granica w jakims bardziej cywilizowanym kraju..odchowasz malego i wtedy lepiej wrocic jak maly bedzie mogl isc do przedszkola..bedziesz mogla szukac pracy
 
ewchen ja powiedzialam swojej rodzinie o tym, ze ex mnie zostawil w m-c po rozstaniu. i wtedy od mamy uslyszalam, ze moge wrocic i z nia zamieszkac. a od siostry tez,ze mam wracac i ona ile bedzie mogla pomoze. a ja watdey kierowalam sie wlasnie tym, ze sadzilam, ze jestem w cywilizowanym kraju. zostalam zeby zapewnic mojemu dziecku lepsze zycie. tu mieszkalam sama, mialam nadzieje na zamiane mieszkania na wieksze w przyszlosci, dostalam kase na utrzymanie. do tego ex sama z siebie placil na Fifka a jego mama tez pomagala. ale z czasem okazalo sie, ze moja sytuacja tu jest bardzo niepewna. i, ze wszytsko co robie w kierunku zalatwienia jej jest tymczasowe. ciagle siedze na bombie zegarowej. juz kilka razy bylo tak, ze sadzilam, ze nasteonej kasy juz nie bedzie. teraz tez na dniach sie okaze co dalej...
a moja sytuacja jest ogolnie rzecz biorac taka - ze tak naprawde nie mam prawa do zasilku, ktory tu pobieram od ponad roku. ktos to kiedys przeoczyl. a potem zalapialam ich czeopianie sie kolejnymi papierkami. bylam pewna, ze to sie da zalatwic raz a dobrze. ale to sie bedzie dalo dipiero jak zaczne pracowac. a jak przepracuje tu pol roku ciagiem to bede mogla odetchnac. a na dzis boje sie wlasnego cienia :no:
co do przedszkola. Filip ma rok. od kilku m-cy czekamy w kolejce na przedszkole. mialam wybrac ktore chce i najpozniej w styczniu Filip mial dostac miejsce.
wczoraj dostalam list od babki zajmujacej sie przydzialem przedszkoli. Filip moze isc do przedszkola juz od grudnia. tylko nie do tego, ktore wybralam. ale do przedszkola na moim osiedlu. to najgorsze osiedle w calym moim miescie a to przedszkole jest najgorszym przedszkolem w calym miescie... dlugo by mowic co mam przeciw temu miejscu, ale i tak nikt kto tu nie zyje nie zrozumiew o co chodzi. opinia nie jest tylko moja. bo konsultowalam to z jedna polka-nauczycielka, ktora miala okazje wizytowac wszytskie przedszkola. niby jest tak, ze moge tego przedszkola odmowic, ale automatycznie Filip wypada z kolejki i musze zlozyc nowy wniosek. poza tym nie jestem pewna czy oni tam nie zostali przyyspieszenie przez urzednikow z pomocy socjalnej. a jesli tak to nawet nie bede miala szans powiedziec nie...
wszedzie czuje sie jak czlowiek gorszej kategorii. i nie dlatego, ze jestem samotna matka- bo tu takich wiele. ale dlatego, ze jestem polka...
w poniedzialek ide gadac z ta babka. co zdzialam sie okaze...
ja wiem. w polsce tez mialabym przekichane. samo mieszkanie z moja mama by mnie dobilo. i to prawda - ona zajelaby sie Filipkiem. ale jakbym ja miala isc do pracy to tez pewnie maxymalnie bym na pampersy zarobila...
a na dzien dzisiejszy i tak lipa. Fifkowi juz sie uniewaznil paszport a nie moge mu wyrobic nowego bez zgody ex badz bez wywalczenia tego w sadzie....
 
Kropelka ja tez uwazam ze dobrze ze zostalas w szwecji w pl mialabys tylko szanse na wegetacje , ciezko jest . Ja postanowilam zostac w uk choc tez tesknie ze rodzina , czuje siesamotna tutaj wiem ze moje dziecko i ja mamy szanse przetrwac wierze ze jeszcze i dla nas wszystkich zaswieci wreszcie sloneczko
 
Cześć dziewczyny. Tak się dziś rozpisałyście że nie nadążąm :)
Mój pierwszy facet (prawie 5 lat) był cholernym leniem. Dzięki mnie- zdał maturę (na przekręcie oczywiście), zrobił za darmo prawko C, zawsze pisałam mu cv, listy motywacyjne, podania do wojska, pieniążki miał na wszystko, perfumki, ubranka, mieszkanko za darmo, zakupy- jednym słowem rozpieściłam go jak cholera. Moja wina, głupia byłam. Nie raz się rozstawaliśmy, bo ja miałam doscyć jego lenistwa i nic nie robienia w domu. Nic nie pomagał, a mieszkał za darmo. Zawsze obiecywał poprawę i co?? Wielkie G, bo tak był wychowany że wszystko mu się należało. Więc zakończyłam związek, mimo że kochałam.
A teraz spermodawca- znałam go krótko, ale myślałam że dużo o nim wiem, bo opowiadał, a ja chętnie słuchałam. I co? Jego opowieści były z palca wyssane, wszystko było kłamstwem- pochodzenie, rodzice, dom, praca, szkoła, nazwisko, przeszłość, znajomi- no ***** wszystko!!! Ale że dziecko, więc postanowiłam że dam mu szansę- ale ten *** dalej kłamał- że np. ktoś do niego dzwoni, albo on do kogoś i normalnie gadka, a ja mu sygnał puszczam i telefon mu dzwoni!! On że właśnie się rozłączył, ale z kogo on debila robił. I tak ze wszystkim kłamał, nic innego nie robił tylko kłamał. Więc się zdenerwowałam, koniec kontaktu, powiedziałam że poroniłam (kłamać się od niego nauczyłam :) ), a później się dowiedziałam że nawywijał i troszkę posiedzi.
I jaki z tego wniosek?? Że głupia i naiwna jestem, a raczej byłam, bo mam nadzieję że już się tak wrobić nie dam. A faceci się nie zmieniają, obojętnie czy piją, ćpają, biją, kłamią, zdradzają- tacy są i już. A pieprzenie że żałują i się poprawią to w dupę sobie mogą wsadzić. Po cholerę się ścierać i łudzić, skoro się wie że to nic nie da?? Są na świecie normalni faceci, ale oni są na wymarciu. I dla każdej słońce zaświeci, tylko trzeba sobie dać szansę i myśleć o dzieciach, bo jak już było tu napisane, lepiej oszczędzić dzieciom tych wojen między rodzicami.
 
reklama
mi juz troszke lepiej ale nerwa z lekka dalej mam.chociaz najbardziej mnie uspokaja usmiech malego i corcia ktora mnie na krok nie odstepuje i to dla nich wlasnie poswiece wszystko a ci EX .....szok,nie tylko moi ale takze wasi,
dzisiaj wlasnie o nich:wściekła/y:ktos wspomnial o czasie,ja mialam jednego dlugie lata i byla mala ,pierwsza milosc i co roznie bywa ale ostatnie wzbudza we mnie nie chec do niego nawet zeby zamienic teraz slowo,dzisija dzwonil i rozmawial z mala,a ja zlew,troche slow ale jednk zabolalo,a drugi krotki staz i jest synek .tez byla milosc wielka,tak sie wydawalo jak widac i tak naprawde nie mialam na to wplywu,bo oni robia co chca i trakuja jak im sie podoba i kazde zdarzenie jak by go nie bylo a slowo przepraszam to dla nich za duzo .......................................
i ta naiwnosc ,to chyba nie to ,kazda z nas mysli tak teraz sie uda i bedzie super ,ale zycie pisze swoj scenariusz .ktory konczy sie roznie,MOJ TERAZ KONCZY SIE Z DWOJKA DZIECI BEZ EXA ALE ZACZYNAMY NA NOWO ROZDZIAL W SPOKOJU ktory jest najwaznijeszy,bynajmniej dzieci nie widza ,nie slysza tego co oni maja mi do powiedzenia a swoje rogi pokaza pewnie jeszcze nie raz
i kazda z nas ma ciezko ,i finansowo i wogole mnie najbardzije wkur,,,to ze ja na wszystko zawsze sama musialam zapracowac a teraz po malu bede musiala kombinowac jak dalje zyc zeby bylo.splacilam kredyt na auto i co po wakacjach bede musiala sprzedac,chociaz bardzo by sie przydalo,chcialabym lepsza prace ale juz nie bede mogla sobie na nia pozwolic,i o wszytkim ja musze myslec bo dwa patalachy nawet nie mysla dac kasy ,bo jeden drugiemu robi na zlosc ,z tego wynika ..........mozna oszalec
 
Do góry