kabaretka kazda mama przechodzi etap bezsilnosci. i myslenia o sobie w najgorszy sposob. ja jeszcze w ciazy mialam do siebie wielki zal, ze nie potrafie na tyle kochac mojego wypragnionego syneczka by chcialo mi sie zyc... dzien w dzien wylam jak bobr z rozpaczy nad cala sytuacja a potem glaskalam brzuszek i przepraszalam mojego Synka za to, ze nie potrafie sie nim tak cieszyc jak powinnam.
jak go urodzilam byla euforia, niczym niezaklocone szszczescie. a potem byly rozmaite kryzysy. ex gnebil mnie prosbami o powrot. gnebily mnie wlasne mysli, bo sie nad tym zastanawialam. bylam ponadto przemeczona i w sumie samotna, bo uwieziona w domu z maluszkiem. az przyszedl czas powazniejszego kryzysu kiedy to poraz drugi trafilam na to forum. wtdey wszytsko wyslizgiwalo mi sie z rak. bardzo kochalam mojego Synka, dawal mi tyle radosci i satysfakcji, ale... nie cieszylo mnie nic poza nim. wstawalam z lozka tylko dlatego, ze on potrzebowal mojej opieki. zajmowalam sie wszytskim mechanicznie. i czulam sie wtdey naprawde podla matka...
. ze moje dziecko nie jest dla mnie mobilizacja by cieszyc sie z zycia... nieraz bylo tak, ze siadywalam i szlochalam jak opetana. na pewno byly to hormony. pewnie tez przeciazenie, zmeczenie. i w duzej mierze jakies tam ciagle przerabianie tematu ex. dluugo milosc do niego przeplatala sie z nienawidzeniem go. nie chcialam z nim byc a jednoczesnie analizowalam wszystko bez konca. byl dla mnie nietylko ojcem Filipka. oficjalnie sprawa byla juz dla mnie dawno zamknieta. tak mowilam i tak niby myslalam. ale chyba jednak bylo inaczej. bo oststnio poczulam jakis przelom u siebie w tym temacie. ex kolejny raz cos tam nawijal ze moze jednak a ja poraz pierwszy podeszlam do tego zimno. nic mna nie szarpnelo. i wtedy zrozumialam, ze przestalam go kochac. ale, ze nie czuje tez do niego nienawisci. to co czuje jest najblizej obojetnosci z domieszka irytacji w drazliwych momentach. i poczulam sie cholernie wolna :-)
pisze o tym nie po to by sie akurat jakos szczegolnie dzielic moja radoscia (choc tez ;-)), ale by pokazac, ze jesli w gre wchodzila milosc to to nie mija ot tak po prostu. zwlaszcza jak ma sie kontakt z ex. i jesli jeszcze on okazuje sie dobrym ojcem. i jesli jest mily dla Ciebie.
u mnie mimo tego ogromu krzywd jakie mi ex wyrzadzil potrzebowalam tego roku od rozstania by sie od noego naprawde uwolnic. i to mimo tego, ze widze go codziennie.
przez ten rok przeszlam przez wiele etapow, przemian myslenia, decyzji. niektore etapy sie powtarzaly. i chyba kazdy byl potrzebny bym mogla dojsc do tego co czuje (a wlasciwie nie czuje
) dzis.
reasumujac - przez rok grzebalam w sobie nadzieje, ze ex i ja ma sens. ale pogrzebalam.
wiec uda sie tez to Tobie
.
i kazdej z dziweczyn, ktora o to zawalczy.
a napewno znacznie wczesniej odzyskasz znow energie i radosc zycia.
Mikolaj ma w Tobie najlepsza mamusie na swiecie
. bo to Ty nosilas go 9 m-cy pod sercem. Ty urodzilas. i Ty teraz sie o niego troszczysz kazdego dnia. i tak masz o sobie myslec
charlene sliczna ta Twoja corcia
. jej tata nie wie co traci. a Ty jestes dzielna, ze chcesz zmienic swoje zycie. ze szkola na pewno jakos da sie zalatwic
juz sama nie wiem co jeszcze przeczytalam...
i nie dam rday juz nic wiecej napisac. bo juz po prpstu nie mysle
ide do lozeczka, bo rano obudzi mnie moj lonuz zadajac mleczka