reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

bezsenna no mi to juz nawet nie chodzi o zajecia tylko o cala atmosfere panujaca w domu i to przytlaczajace jest bardzo, im dzidzia sie szybciej urodzi, tym lepiej. wtedy beda przynajmniej inne problemy i zajecia..
ja od ponad 6 lat mieszkam w niemczech przyjechalam z okolic wroclawia do mojej mamy ktora tu mieszka juz wiele lat.. tez nigdy nie myslalam o rodzinie a zwlaszcza o dziecku, bedac na wakacjach w polsce, opiekowalam sie co prawda moimi kuzyneczkami i dzielnie przewijalam czy pilnowalam je(ciagle wlazily na szafe i stracaly kwiatki :D) ale jakos to zadanie mnie strasznie nuzylo i cieszylam sie jak moglam sobie wkoncu wyjsc. denerwowaly mnie tez swoimi regularnymi krzykami o godzinie 4 nad ranem i tym jak sa rozpieszczone - wtedy sobie przysieglam ze w zyciu nie bede dziecka rozpieszczac bo mnie tez nikt nie rozpieszczal podostawalam od dziecinstwa kopy w dupe i sie przynajmniej zrobilam twardsza. nie wiem jak to teraz bedzie, bo jak pomysle o malutkiej istotce, ktora jest niewinna i czysta jak kwiat i nic nikomu nie zrobila strasznie sie rozczulam.. ale boje sie szczerze zeby byc a w kazdym razie starac sie byc dobra matka. w sumie patologie w domu mialam, pamietam jak mialam 2 latka ze moj ojciec lezal na podlodze naje.bany a ja plakalam bo myslalam ze umarl i od tamtej pory zaczeli mnie wychowywac dziadkowie ale wraz z tym mialam normalny dom. dziadka, ktory jest do tej pory autorytetem jak powinien byc kazdy ojciec i babcie ktora byla nadtroskliwa. plakalam tylko strasznie za mama ktora mieszkala juz w niemczech. tak marzylam o tym zeby stworzyc dziecku mojemu normalny dom z mama i Z TATA i zeby byc ze soba wiecznie i szczesliwie, a nie miec potem jakis partnerow, ktorzy nigdy nie zastapia ojca dziecka.. ale widocznie wszystko idzie w odwrotnym kierunku i jest mi cholernie przykro ze tak wyszlo. do tego moje 18 lat to jednak jest tylko 18 lat, czuje sie dojrzala psychicznie ale wstydze sie troche jednak tych spojrzen kiedy sie mnie mija w ciazy, mysla pewnie ze jak sie nie umie seksu uprawiac to sie nie powinno. a ja mialam zabezpieczenie.. czasem nawet jestem zalamana bo jestem zla na dziecka, ale to tylko jak juz W. doprowadza mnie do ostatecznosci. A ono jest nieczemu nie winne:( zdarzaja mi sie mysli ze chcialabym cofnac czas, nie ukryje tego bo chce byc na tym forum szczera zeby sie calkowicie oczyscic. ale to tylko naprawde w ostatecznosci, teraz marze juz tylko zeby moj kochany radus sie urodzil i zebym mogla sie nim wzruszyc i smiac sie z moich chwilowych mysli, ze wszystkiego zaluje.. ( w sensie nie tego ze nie usunelam ciazy, bo tego bym nigdy nie zrobila, tylko calego pakowania sie i angazowania maskymalnego w ten chory zwiazek z W.). tak to wlasnie wyglada u mnie. a szkola zareagowala sympatycznie - byly co prawda ciekawskie spojrzenia ale mrozilam je wszytskie moim wzrokiem i wszyscy siedzieli cicho. mialam duze szczescie ze nie bylo widac zbytnio brzucha - dopiero jakies 2 3 tyg temu mnie tak wywalilo. ale mimo to czulam sie odcieta od prymitywnej klasy gdzie dziewczyny maja pstro w glowie, a ja musze zmagac sie z takimi problemami. moja babcia przyjezdza w pazdzierniku i bede robila szkole dalej. przede wszystkim dla dziecka. no i zeby pokazac tym debilom w szkole ktorzy we mnie nie wierza, i mowili mi ze z karmieniem nie dam rady chodzic do szkoly. bo wstawanie w nocy, karmienie co 2 godziny itd robi swoje i po prostu nie dam rady.. ja chce im pokazac ze da rade i napisze te mature. ale szczerze zaczynam w to watpic.. bezsenna jak to jest z tym wstawaniem i karmieniem na poczatku? czy bylabys na silach chodzic na 7 godzin od 8 do 14 do szkoly a po poludinu uczyc sie jeszcze troszke? ja nie mam wyboru MUSZE dac sobie rade.. pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twojego kochanego Kubulka.

charlene nie, nie jestem w szpitalu ale bardzo bym chciala dlatego ze znowu wczoraj w nocy byl dym straszny w domu z moim facetem i juz bym wolala zeby mnie pogielo z najgorszego bolu i zeby on na to patrzyl i choc troche nabral szacunku do mnie przez moje cierpienie....

kropelka gratuluje slicznego synka :) to zdjecie gdzie jest ubrudzony jest przeslodkie :D a jakie ma kochane pysie na policzkach ... :D

agugucha no staram sie w kazdym razie.. naprawde czekam na dzidzie zeby byc wlasnie pochlonieta innymi problemami niz on i nasze piekne wspomnienia.


ech u mnie dalej nie za ciekawie. wczoraj znow sie strasznie pozarlam z W., ktorego cokolwiek nie powiem (albo milcze) to zawsze denerwuje i wrzeszczy. no i ma nowe wytlumaczenie, juz nie tylko ma nerwice ale takze rzuca palenie od tygodnia. ciekawe czy wzial sobie kiedys do serca ze moje wytlumaczenie jest takie ze jestem 3 dni przed porodem. ale nie interesuje go to. pozatym zrobil sobie bardzo mocnego drinka z tequili a ja prosilam go zeby tego nie robil bo w razie czego kto mnie zawiezie do szpitala? tez to olewa. i do tego krzyczy na mnie jakbym nie wiadomo co robila.. potem jest mu glupio i przeprasza mnie i caluje moj brzuch, placze jak mnie kocha i jak kocha dziecko, a ja dostaje zalamania nerwowego z tych wszystkich emocji. wczoraj dostalam jakich dreszczy i oblal mnie zimny pot, do tej pory jest mi niedobrze i nie moge nic przelknac. mialam wczoraj deliaktne skurcze, modlilam sie chyba do wszystkich mozliwych swietych i aniolow zeby wkoncu zeslali na mnie porod, ale oni tez maja mnie gdzies jak i moj facet. zaje.biscie. dobrze ze jets w pracy bo by mnie rozwalilo. ale jutro niedziela, o zgrozo, caly dzien w domu (no, albo u kumpli). modlcie sie o mnie bo juz nie daje rady psychicznie, zycze pomimo strasznego humoru pieknego slonecznego dnia:)
 
Ostatnia edycja:
reklama
witam wszystkie mamcie w słoneczne południe :)
ech niby sobota... wakacje... a ja muszę od rana ślęczeć nad pisaniem pracy dyplomowej :/ Wam życzę milszego dnia :)
 
angeoudiable widze ze juz nie mozesz sie doczekac dnia porodu . wcale si enie dziwie ale doczekasz sie napewno juz nawet mialas skurczE:)) lada moment i pewnie zaczniesz rodzic:)
krropleka musze dac rade nie mam innego wyjscia :pP lepiej by bylo jak bym miala termin an lipiec..albo sierpien wtedy spokojnie bym mogla wrocic odrazu do szkoly..a tutaj lipa..ale poradze sobie jakos :) a zdjecia cudowne jak zwykle;D slodkie macie te dzieciaki zazdroszcze wam :D
agugucha ja przez cala ciaze mialam tle stresu ze chyba juz wiecej nie mozna;D wogole ostatnio mam straszne humorki dre sie okropnie na kazdego ale zwalam to na hormony mam nadzieje ze po porodzie mi przejda te humorki :)
ide powoli bo zaczelam robic sobie spagetti ciekawe co z tego wyjdzie;D no to do potem;*
 
Witam Was!
u mnie tez cieplo ale nie upalnie. pisalam kiedys ze w pracy zgubili moje zaswiadczenie lekarskie. zalatwilam duplikat i jest w porzadku, zobacze czy w poniedzialek bede miec pieniadze za lipiec. (bo jakos o to zapomnialam zapytac a to dosc wazne przynajmniej dla mnie). i jeszcze jedno dostalam umowe do dnia porodu. wiec z tym tez mi sie udalo. zawsze bede miec jakies pieniadze.lepszy ten tysiac do reki niz nic.

inessita
o czym piszesz prace?empiryczna czy teoretyczna?ja pisalam na temat, ktory sama sobie wymyslilam. chyba dlatego przyjemnie mi sie ja pisalo. gorzej bylo z techniczna sprawa te przypisy bibliografia marginesy itp zagmatwane to bylo.

agagucha
swiete slowa napisalas "ze strach przed odejsciem od partnera jest gorszy niz samo odejscie" tylko aby jeszcze dziewczyny, ktore sie nad tym zastanawiaja (a jesli sie zastanawiaja to napewno maja ku temu powazne powody)by sie zdobyly na odwage i odeszly.
ja uwazam ze odejscie to bardzo czesto (a jeszcze w ciazy) arcytrudna decyzja, strach, lzy. ale czesto jesli sie juz zdecyduje to wlasnie sie okazuje ze jedna z najlepszych decyzji jakie sie podjelo. ja taka decyzje podjelam i jak narazie nie zaluje. jest i bedzie mi ciezko. ale napewno lzej anizeli mialabym sie wiecznie klocic z ex.

angeoudiable
piszesz ze w domu mialas patologie. pomysl czy chcialabys aby Twoje dziecko mialo takie wspomnienia z dziecinstwa?jesli on sie nie zmieni jak sie urodzi dzidzius. to czy warto za wszelka cene i pomimo wszystko ale zeby facet byl w domu dalej ciagnac taki zwiazek. ja bym wolala zapamietac z dziecinstwa usmiechnieta mamusie. a nie wieczne awantury.

kabaretka mam nadzieje ze juz humorek masz lepszy. widze ze bardzo sie cieszysz gdy przylatuje Tata Mikolaja ale jednoczesnie bardzo rozwalaja Cie psychicznie te wizyty. chcialoby sie by bylo latwiej a nie jest. ale mysle i tego Ci zycze abys sobie to z czasem poukladala.
a i swietna figurka, w ogole nie widac ze miesiac temu urodzilas Miko!

charlene, agagucha, samasamotna szkoda ze nie mieszkamy w jednym miescie bysmy sobie nawzajem pomagaly przy maluszkach. ja tez nie bardzo z kim bede miala zostawic dziecko a chce pojsc do pracy. a w szkole napewno dacie rade :) Wasze Maluszki napewno Was do tego zmobilizuja!

Ciekawe czemu Milkada Panegiryka zamilkla?wszystko u nich ok?
 
Ostatnia edycja:
inessitta to w takim razie owocnego pisania pracy zycze:)))

anowi rzeczywiscie ciaza zdecydowanie nie sprzyja podejmowaniu takich decyzji... Ale co zrobic jak sytuacja jest taka a nie inna. Ja nie mialam w sumie tego problemu bo moj ex podjal ta decyzje za mnie i sobie poprostu uciekl.... i chociaz na poczatku bylam zalamana to teraz uwazam ze dobrze ze sie tak stalo. I tak ani ja ani dziecko nie mielibysmy zadnej przyszlosci z tym czlowiekiem. Wiec po co sie z nim meczyc? A tak sam sie poprostu wyeliminowal z tej zabawy;)
 
Hej Dziewczyny :happy2:
u nas strasznie gorąco, aż sobie przypominam te upały jak jeszcze miałam brzuszek. Mam nadzieję, że jakoś dajecie radę. Mnie ratował wiatrak ;-)
Anowi Odejście to faktycznie trudna decyzja, ale u mnie było tak, że odejście było wybawieniem. Ex fundował mi taką huśtawkę nastrojów, że po prostu nie wytrzymałam i odejście nawet nie było czymś nad czym musiałam się specjalnie zastanawiać.
Dobrze, że w pracy Ci się jakoś ułożyło :happy2: Co do pisania pracy, to na moich studiach zajmujemy się m.in tworzeniem przypisów i bibliografii :-D Więc jak coś, to mogę pomóc ;-)
Agugucha Ja bym Ci radziła to co Kitta. Zacznij studia. Myślę, że tak będzie najlepiej. Masz tutaj linka, poczytaj co piszą dziewczyny w podobnej sytuacji https://www.babyboom.pl/forum/mlodziutkie-mamy-przyszle-i-obecne-f236/ciaza-na-studiach-19505/
Ja zaszłam w październiku, dowiedziałam się o tym w listopadzie. Zmieniłam się z dnia na dzień, stałam się smutna, wyalienowana. Koledzy z roku nie wiedzieli o co mi chodzi. Ciąża była widoczna dopiero w 5 miesiącu. Myślę, że lepiej będzie jak zaczniesz studia i nawet jeśli ciążę będzie widać. Ja czekałam aż brzuszek będzie widoczny. Dla mnie było horrorem chodzenie do tablicy, odpowiadanie podczas gdy nikt nie wiedział o moim stanie... W sesji zimowej też nikt jeszcze nie wiedział o ciąży. A u Ciebie będzie inaczej, bo będzie widać prawie od początku. Myślę, że nic nie stracisz, a ze studiów Cię nie wyrzucą, jeśli już to właśnie będziesz mogła wziąć urlop, nawet po jednym semestrze.
Krropelka Zdjęcia jak zwykle mistrzowskie. Ja bym już czasem chciała, żeby Kubulek był większy, żebym bardziej mogła wiedzieć o co mu chodzi. Póki co rozpoznaję tylko rodzaje płaczu.
A co Ci się tak wzięło na przemeblowanie? :-p Ja tam na Twoim miejscu bym poczekała na kolegę. Albo najlepiej na exa, a co. Niech on przestawia meble. Chciałabym to zobaczyć :-D
Tak, to ja pytałam o włosy. U mnie jest ich na szczęście dużo i nawet bym się jakoś specjalnie nie pogniewała gdyby ich objętość zmalała. Oczywiście w granicach rozsądku.
Angeoudiable Cały czas trzymam kciuki, żeby się wszystko w terminie rozwiązało. Sorry, ale rzuca mną jak czytam, co piszesz o W :dry:I te jego wahania nastrojów są takie same jak u mojego. Wczoraj był, znowu mieliśmy sprzeczki słowne, a potem w smsach mi dawał do zrozumienia, że chciałby wrócić. Bla bla bla. Już się nie nabiorę, bo on ma takie same zagrywki jak rok temu. To już jest aż nudne. Nie należę do osób, które się nabiorą na ładne słówka.
Wiesz, moi rodzice się rozwiedli jak miałam 3 lata. I też sobie zawsze obiecywałam, że kto jak kto, ale ja to na pewno stworzę pełną rodzinę. Po studiach, z dobrą pracą... Nagle to wszystko runęło wraz z wykonaniem testu ciążowego. Byłam załamana, a przyjaciółka powiedziała mi wtedy: ''chcesz rozśmieszyć Boga-opowiedz mu o swoich planach''. Zrozumiałam. Wiem już, że nie wszystko w życiu można zaplanować. Los lubi zaskakiwać. Nie można więc rozpaczać nad czymś na co się nie ma wpływu...U mnie też dziadek był jak ojciec. Niestety umarł, gdy miałam 15 lat i dla mnie to był szok. On miał wtedy 54 lata. Tamta śmierć na mnie bardzo wpłynęła.
Co do dziecka. Nie jest mi obce to co piszesz. Ja nawet na parę dni przed porodem myślałam, że może lepiej jakby się nie urodziło. Miałam straszne myśli i bardzo mi teraz wstyd. Do tego bałam się jak w ogóle dziecko będzie wyglądało, czy wszystko będzie ok. Bo mimo iż na usg wszystko było w normie, to do mnie jakoś to nie przemawiało. Do tego te wszystkie stresy, śmierć przyjaciela, pogrzeb... Mocno to przeżyłam. A co do samego pogrzebu, to jest przesąd, że jak ciężarna się na pogrzebie zjawi to dziecko urodzi się martwe. Wiem, głupi przesąd, a ja nie jestem przesądna, ale jednak to brzmi bardzo poważnie... W dodatku w lipcu umarł drugi kumpel, też byłam jeszcze w ciąży, ale na pogrzeb już nie poszłam, bo urodziłam Kubulka. Jakoś tak same przykre rzeczy mnie spotykały w ciąży, więc uważałam, że już nic mnie nie zdziwi i jestem przygotowana na najgorsze. Wraz z urodzeniem Kuby osiągnęłam jednak spokój. Poczułam, że już nie muszę się niczego bać, bo ciąża i te najgorsze wspomnienia już za mną. Ten spokój utrzymuje się do tej pory.
Odnośnie karmienia. Synek budzi się o północy, potem o 2,3 później już jakoś nad ranem 5-6. Dziewczyny z forum wiedzą, że mój nick jest adekwatny do moich godzin spania ;-) Do tej pory kładę się o 1,2, więc jak synek płacze o północy, czy potem o 2, to mnie to nie budzi, bo ja po prostu jeszcze nie śpię. Od porodu nie przespałam całej nocy i wiem, że prędko to nie nastąpi. Na początku byłam bardzo zmęczona, ale teraz już przywykłam i np. siedzę teraz, piszę i nie czuję się zmęczona. Organizm mój przyzwyczaił się już chyba do tego, że sen mam przerywany. Dlatego myślę, że szkoła od 8 do 14 byłaby ok. Gorzej u mnie na studiach. One są dzienne, ale nie oznacza to bynajmniej, że kończę zajęcia przed południem. W tamtym roku miałam np. wykłady od 11:30 do 18:15. W domu byłam koło 19 i zanim się ogarnęłam to już była 20. Dlatego myślę,że szkoła jest lepsza pod względem planu zajęć.Ja Cię naprawdę proszę, żebyś zebrała w sobie siły i dała sobie spokój z W...On Cię wykończy psychicznie i jeszcze wykończy dziecko. A Wy potrzebujecie teraz spokoju.
 
Ostatnia edycja:
bezsenna kochana dziekuje bardzo za linka zaraz sobie poczytam :) a co do smutku w ciazy... to ja mimo ze pogodzilam sie z tym faktem ze jestem ciazy i bardzo sie z tego ciesze to tez ogarnia mnie taki dziwny smutek... nic mnie za bardzo nie cieszy, wszystko i wszyscy mnie draznia. Nie mam kompletnie ochoty widywac sie ze znajomymi, nawet rozmawiac przez tel mi sie jakos z nikim nie chce... Prawie caly czas siedze w domu. Mam nadzieje ze mi tez to minie....
 
agagucha moze napisze banalnie. ale u mnie tak bylo. tez nie chcialam z domu wychodzic nie chcialam z nikim rozmawiac ale z czasem to sie zmienilo. napewno tak bedzie i u Ciebie. :)
a ja sie nie pogodzilam ze jestem w ciazy, chcialabym cofnac czas ale sie nieda. jednak Moja Coreczka niczemu nie jest winna i wychowam ja najlepiej jak bede umiala.
ja stwierdzam podobnie jak bezssenna ze rozstanie z ex bylo tez dla mnie wybawieniem. nawet nie chce sobie przypominac jak sie czulam bedac z nim. probowalam cos zmienic w naszych relacjach ale ex nie chcial zmieniac nic. koncem lutego zaczelam mieszkac z ex a koncem marca mialam wizyte u gin. jak mi powiedzieli ile waze to sie wystraszylam bo schudlam ok cztery kilo (a mdlosci praktycznie nie mialam poprostu stres). to mnie zmobilizowalo by odejsc. a on do tej pory nie zrobil nic bysmy wrocili do siebie. to mnie tylko utwierdza w przekonaniu ze ten zwiazek to tylko ja chcialam ratowac.
a teraz w miare doszlam do siebie, jestem duzo spokojniejsza :)

ja w 16tc poczulam pierwsze ruchy dziecka, bardzo szybko bo to przeciez moja pierwsza ciaza. na poczatku myslalam ze to jelita ale ruchy sie powtarzaly i wiedzialam juz ze to to. niesamowite wrazenie. ciekawe kiedy ty je poczujesz agagucha?

bezssenna jak Kubus?przyzwyczail sie juz troszeczke do swego łozeczka czy woli Mamusi raczki?
 
reklama
anowi ja tez bym chciala cofnac czas... wtedy wszystko byloby inaczej. Ale tak sie niestety nie da... Dlatego nie pozostalo mi nic innego jak tylko zaakceptowac ten fakt ze jestem w ciazy i pogodzic sie z tym.
a co do ruchow to juz cos tam czuje w brzuszku;) i to w miare czesto... tylko ze raz to uczucie jest troche nizej raz troche wyzej, i trudno mi stwierdzic czy to napewno malenstwo...
 
Do góry