reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

agagucha zdaje sobie sprawe ze czasu cofnac sie nie da. jakos trzeba bedzie to wszystko poukladac i do przodu isc. teraz juz jest ze mna lepiej. wczesniej tez nie wychodzilam z domu tylko plakalam, nie mowilam o dziecku. w pewnym momencie wzielam sie w garsc. poszlam do pierwszej lepszej pracy teraz jestem na zwolnieniu, zawsze to jakis grosz bedzie swoj.
a teraz taka moja odskocznia jest przygotowywanie wszystkiego dla Malutkiej. niesamowita frajde daja mi zakupy dla Malej. wczoraj bylam w rzeszowie to sobie polatalam po sklepach. w tesco jest wyprzedaz ciuszkow kupilam np. sweterek z cheeroke taki cieplejszy z kapturkiem za 11zl. duzo przecen jest tez w 5-10-15 jak komus cos brakuje to warto tam zagladnac np pajacyk za 11zl i wiele innych rzeczy.
a ty juz kupilas cos dla Malenstwa?
a kopniaczkow Malutkiej bedzie mi pewnie brakowac. zobaczysz ze jeszcze bedziesz narzekac by Malenstwo odpuscilo choc na chwile z tymi kopniaczkami. u mnie nieraz sa takie dni ze Malutka kopie tak do srodka ( a nie w strone pepka) i to nieraz potrafi zabolec :)
 
reklama
Witajcie dziewczynki.
Dopiero niedawno znalazlam wasz watek i postanowilam napisac...
Wlasnie dzis zaczelam 21 tydzien ciazy...Niby nie jestem sama...Mieszkam przeciez z mezem(slub mielismy w kwietniu tego roku).
Moze opisze wszystko od poczatku...
Do mojego obecnego meza wprowadzilam sie pod koniec grudnia ur.Moj M w Niemczech mieszka juz 22 lata.Jak pisalam slub byl w kwietniu.
Jakis czas temu cos sie zaczelo psuc.M dwa razy podniosl na mnie reke...Raz skutkiem byl gigantyczny siniak na udzie...(przepraszal,ze to sie wiecej nie powtorzy itd),a teraz ''zarobilam'' w glowe tym co mial pod reka czyli w tym wypadku chlebem...
Uslyszalam tez,ze jak sobie chce moge wracac do Polski ale po narodzinach dziecka,ktore zostanie z nim...
Pozniej oczywiscie znowu przepraszal...ze mowil to w zlosci itd,ale wiecie ja stalam sie podejrzliwa...
Musze zdecydowac co zrobic...czy dalej trwac w takiej sytuacji i czekac czy sie cos zmieni czy wracac do Polski jeszcze przed narodzinami coreczki aby juz tam sie urodzila...
Myslac przyszlosciowo boje sie ze gdy mala urodzi sie tu czyli w Niemczech i sytuacja nie poprawi sie i bede chciala odejsc,ze sad przyzna dziecko ojcu...
Jakis czas temu ogladalam program w tv i byly podobne sytuacje i dzieci sad niemiecki przyznawal ojcom mieszkajacym tutaj...
Nie mam naprawde pojecia co robic...Chodze struta juz pare tygodni...
 
agnieszka jezeli tylko masz taka mozliwosc to na Twoim miejscu wrocilabym do Polski... Znam pelno takich przypadkow ze facet podniosl reke na kobiete (sama tez przez to przechodzilam) i niestety takie historie nie koncza sie happy endem. Jezeli zrobil to raz zrobi to i drugi. Sama widzisz ze jest coraz gorzej. Jezeli granica zostala juz przekroczona to on bedzie ja przekraczal stale... A z czasem bedzie coraz gorzej. Co z tego ze przeprosil Cie za pierwszym razem jak znow to zrobil? Teraz tez przeprasza a za chwile powtorzy sie to samo? Narazie jeszcze przeprasza ale za jakis czas pewnie Ciebie zacznie obwiniac ze tak sie stalo, ze go sprowokowalas. Pozatym te grozby ze odbierze Ci dziecko nie wroza dobrze na przyszlosc. Zastanow sie dobrze czy chcesz zyc w strachu i terrorze... Wiele kobiet trwa w toksycznych zwiazkach tylko ze wzgledu na to ze sa w ciazy lub maja dzieci. Ale tym tylko je krzywdza. Ja wychodze z zalozenia ze lepsza jest niepelna rodzina ale szczesliwa i spokojna niz pelna gdzie rodzice sie kloca i dochodzi do takich sytuacji o jakich pisalas. Naprawde nie wyobrazam sobie jak facet moze podniesc reke na kobiete w ciazy!!! Mogl zrobic krzywde nie tylko Tobie ale tez dziecku! Wiem ze to sie latwo mowi ale nie zastanawiaj sie tylko wracaj do Polski...
Powodzenia zycze i trzymam kciuki zeby wszystko sie dobrze ulozylo!
 
anowi ja wlasnie powoli zapelniam szafe ciuszkami;) niestety nie znam jeszcze plci wiec nie chce za bardzo szalec... Ale masz racje wybieranie ciuszkow dla malucha to olbrzymia frajda. Teraz jak np mam gorszy humor to wchodze na allegro ogladam sobie ubranka i zabawki dla malenstwa i od razu jakos mi lepiej.
 
ehh brak mi sil..w domu rodzice pokloceni ja z ojcem poklocona..super..nie mam zamiaru znosic jego humorow..przez to wszytsko dostalam jakis bolesci i wogole pewnie urodze zaraz ..nie mam sil naprawde ide sie kapac i niewiem co...nie moge przestac plakac ..
agnieszka0240 popieram to co napisala agugucha jesli tylko masz mozliwosc to powinnas wrocic do Polski.
nie mam sil wiecej pisac pozdrawiam ..:zawstydzona/y::-(
 
Czesc dziewczyny widze ze na forum przybywa dziewczyn i co jedna to ma gorsza sytuacje a problem ex ten sam .
ja juz mam przygotowane wszytko w razie co i dalej czas spedzam w domu i chyba to mi pozostaje,maly spacer to wyczyn a ja boje jednego wiec grzecznie stosuje sie do zalecen,w srode wizyta zobaczymy czy cos sie posuwa,
nie odpisze kazdej z was bo za dlugo nie moge siedziec,dobrze ze dzieciaczki te w brzuszkach maja sie dobrze a juz urodzone jeszcze lepiej:) trzymajcie sie mamusie
pozdr.
 
anowi 82
piszę pracę empiryczną... w dodatku to praca inżynierska więc zawiera teorię, badania i projekt :// jakaś masakra...w ciąży umysł nie pracuje i jest cholernie ciężko :D a najgorsze to właśnie te pierdoły typu cytaty, wykresy, marginesy itd heh...
charlene
szkoda, że wcześniej nie zawitałam na forum bo mieszkałam we wrocławiu przez wiele lat i właśnie kilka dni temu z niego uciekłam :) tak byśmy chociaż mogły kawki się napić. po plotkować i wyżalić :)

Mamcie :)
widzę, że niektóre z was mają dylemat czy odejść czy nie odejść od partnera czy się męczyć czy nie itd...
powiem wam po krutce, że ja mam to za sobą i wiem, że to może być strasznie trudne
u mnie historia była taka...
w styczniu po 4 latach odeszłam od kogoś kogo bardzo kochałam, odeszłam bo chciałam sprawdzić czy on mnie faktycznie kocha i czy zatęskni, niestety okazało się że najwyraźniej mnie nie kochał i że pieniążki które mu przybyły od rodziców w zamian że się rozstaliśmy były cenniejsze niż to co było między nami... zaczęłam więc sobie wmawiać, że on nie był mnie wart ( choć szerze powiem że rozsądek zawsze mi mówił, że to egoista, któremu ze mną jest wygodnie bo popiore, ugotuje itd) zaczęłam więc spotykać się ze znajomymi, poznawać nowych ludzi itd i wtedy pojawił się ktoś dla kogo nagle stałam się najważniejsza, najcudowniejsza, jedna jedyna.... początkowo było to fajne, że wkońcu mnie ktoś docenił więc zaczeliśmy się spotykać. facet mi imponował bo był wybitnie mądry, miał pasje, zainteresowania, podróżował, pracował, miał własne mieszkanie i auto i dużo perspektyw przed sobą... ale jak się później okazało nie do końca tak było... po 3 tyg on mi się oświadczył ... wtedy to było coś wspaniałego, niesamowitego i jak z bajki- ja prosta dziewczyna ze wsi i on rozwojowy chłopak z zamożnej rodziny, oczywiście się zgodziłam, minął msc i nagle wszystko zaczęło się zmieniać, on nagle przestał chodzić do pracy, w żadną podróż się nie wybierał, nie spotykał się ze znajomymi, był za mną jak cień, krok w krok, natarczywie, namolnie itd. nie raz pytałam go czemu nie idzie do pracy, czemu ciągle siedzi w domu aż doszło do tego, ze nie mogłam odebrać smsa bo on musiał wiedzieć kto to i po co... strasznie wystraszyłam się tej sytuacji i postanowiłam odejść
w dniu, w którym mu to oświadczyłam, tzn porozmawiałam z nim, że to nie ma sensu, że nie będzie ślubu itd okazało się że jestem w ciąży... pomyślałam więc że to jakiś znak z nieba żebyśmy się nie rozstawali, że pewnie spotka nas coś wyjątkowego i takie tam. nie wiedziałam czy mam się cieszyć z ciąży czy płakać, wszyscy dokoła byli uradowani...a sytuacja między nami się nie zmieniała. On już był po prostu wszędzie, pilnował mnie na każdym kroku, zamęczał i do tego pierwsze objawy ciąży typu wymioty, omdlenia i różne cyrki... rodzice w związku z ciążą postanowili przyśpieszyć ślub więc wszystko się skumulowało
wkońcu nie wytrzymałam i powiedziałam otwarcie, że go nie kocham, że nie chcę tego ślubu i że to pomyłka, błąd czy jak kto nazwie. prosiłam go żebyśmy odkręcili to co się da ale słyszałam ciągle " ty mnie kochasz, to hormony ciążowe tak działają" nawet z bezsilności w to uwierzyłam na chwile. on tymczasem zaczął żalić się do moich rodziców dzięki czemu dostałam miano tej złej i nie wdzięcznej i już byłam całkiem bez szans
ryczałam całe dnie i noce atakowana z każdej strony za to że nie chcę być z kimś tak uczonym, przystojnym, zamożnym i kochanym
poczułam się zdradzona przez rodzinę i zamknęłam się w sobie
najgorsze było to że czułam się jak przedmiot nie potrzebny dla nikogo, dla każdego liczyło się tylko to że on chce ze mną być, a ja byłam coraz bardziej przerażona. raz poszliśmy do restauracji na obiad i zaczęłam mdleć a on jakby nic jadł obiad i nawet mi nie pomógł... wtedy wyszło na jaw jak wielka jest jego miłość do mnie... wystraszyłam się wtedy jak cholera ale starałam się zdusić w sobie myśl że tak już będzie wyglądało moje życie, w końcu za 2 tyg miał się odbyć ślub więc już nie miałam szans na ucieczkę... a rodzice by mi w to nigdy nie uwierzyli :( że jak to niby ich ukochany prawie mój mąż mógłby mnie tak potraktować?! oliwy do ognia dolał fakt że mój niedoszły mąż zapomniał mi powiedzieć że np. wcześniej chorował na anoreksję, że leczył się psychiatrycznie. To oraz jego osaczanie mnie lub kompletne lekceważenie a także wymuszenia dotyczące ślubu i mydlenie oczu moim rodzicom dały mi do myślenia że z tym człowiekiem naprawdę może być coś nie tak... dosżło jeszcze kilka ekscesów i wyszło na to że tydzień przed ślubem się rozstaliśmy...
z jednej strony poczułam ogromną ulgę a z drugiej cyrk dopiero się zaczynał...
wszyscy zaczęli mnie atakować jaka jestem okropna, jak potwornie skrzywdziłam pana x, ciągle słuchałam jak to mu życie niszczę, że on mi tak wiele dał itd.... było tego cholernie dużo ale już nie chcę was tym zanudzać... skończyło się tym że znalazłam się u lekarza i stwierdzono depresję w stanie nadającym się do leczenia klinicznego. tylko że lekarze bali się położyć w psychiatryku ciężarną. przez depresję siadł mi cały organizm fizycznie, non stop się dusiłam i mdlałam. chyba to uzmysłowiło mojej rodzinie co się wydarzyło i że nie jestem winna za całe zło tego świata
od tamtej pory minęły zaledwie 2 msc
staram sie sama wyjsc z depresji, powoli ucze się czuć cokolwiek do mojego dziecka i nie zwracać uwagi na to że pan x ciągle miesza w moim życiu i rodzinie... dziś wiem że to że się rozstaliśmy było najlepszą decyzją ale i najtrudniejszą
każdego dnia nadal widzę zal kierowany w moją stronę za to że nie chciałam być z kimś tak cudownym, tylko że powoli niektórzy zauważają jaki naprawdę jest pan X. do dziś mści się na mnie okropnie, szantażuje emocjonalnie, zadaje milion przykrości szkoda tylko że nie pomyśli że przez to też rani własne dziecko bo gdy ja się stresuje ono napewno nie jest szczęśliwe...
mam nadzieję że za kilka msc zapomnę o tym co się stało i odzyskam rodzinę, radość z życia i spokój ducha...

ehhh ale wam się wyżaliłam, w każdym bądź razie chciałam powiedzieć że wiem jak trudno odejść nawet jeśli się nie kocha

3majcie się cieplutko
 
inessita a kiedy sie bronisz?ja mialam w porzadku promotorke wytlumaczyla mi wszystko. jakos dalam rade. wiec i ty tez sobie swietnie poradzisz, napewno!
u mnie tez mial byc slub ale odeszlam nawet niewiesz jak bardzo sie ciesze ze sie nie wpakowalam w bagno w jeszcze wieksze klopoty. tak jak pisalam to byla chyba jedna z najtrudniejszych decyzji w moim zyciu ale chyba najlepsza.
jestes silna i odwazna dziewczyna. wyjdziesz z depresji zaczniesz sie cieszyc dzieckiem. ze mna tez bylo nienajlepiej po rozstaniu z ex. pisalam juz o tym moj Tata wzial urlop z pracy by mnie pilnowac. ja tylko wylam i spalam i glupie mysli mialam. ale juz jest lepiej. i wierze ze z kazdym dniem bedzie lepiej bo musze byc silna dla dziecka.

ja nie pojmuje jak mozna byc z facetem byle by tylko facet w domu byl, moze bic moze pic w ogole robic co chce byle byl. ja sie pytam tylko poco? trzeba sie szanowac i nie pozwalac sobie na zle traktowanie. wiem ze samotne macierzynstwo to trudne zadanie ale napewno lepszy jest spokoj w domu. bynajmniej dla mnie
 
Ostatnia edycja:
reklama
anowi82
Jesteśmy silne i damy sobie radę :D ja nie biegam w każdą niedzielę do kościółka ale wiem, że Bozia nad nami i naszymi maluszkami czuwa i że nie pozwoli żeby coś złego nam się stało. ten etap w życiu ma nas do czegoś doprowadzić, do czegoś co nas uszczęśliwi :)

obronę mam we wrześniu, a mój promotor własnie idzie na urlop i mi za bardzo nie pomoże heh...

zmykam lulku 3maj się dobranoc :*
 
Do góry