reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Witam mamuśki.Vanilia przeczytałam twojego posta i powiem szczerze długo zastanawiałam się nad tym co napisac.Wydaje mi się,że twój partner nie dojrzał do stałego związku mimo,że był żonaty .Jemu jest dobrze tak jak jest.Wie,że może wrócic do żony - nie ma z nią rozwodu,a separacj to nie wszystko- nadal są małżeństwem,a jak mu z żoną nie wychodzi wraca jak bumerang do ciebie,bo wie ,że go przyjmniesz.Jestem od Ciebie troche starsza i sporo w życiu przeszłam i wiem,że napewno sobie z tym wszystkim poradzisz.Moja rada nie dawaj sobą pomiatac,nie godz się na takie powroty czy odejścia.To ,że będziecie mieli dziecko nie powinno niczego komplikowac.Skoro ma się urodzic niech tatuś też ponosi za to konsekwencje i pomaga ci w jego utrzymaniu.To co on mówi i robi świadczy tylko o jego niedojrzałości.Głowa do góry dasz rade .Teraz powinnaś byc dumna,a to,że on twierdzi,że nie przyzna się do dziecka o niczym nie świadczy...
 
reklama
asuzana Chciałabym napisać, że może warto szukać dalej albo, że do trzech razy sztuka... Ale wiem, że to marne pocieszenie. 7 lat... To masa czasu...Nie dziwię się, że teraz masz takie nastawienie jakie masz. Ja po jednej samotnej ciąży nie wyobrażam sobie żebym miała komuś zaufać. A po dwóch samotnych...
Mam nadzieję, że córeczki wynagradzają Ci wszystko. Mój Maluszek dziś tak fajnie się ruszał. Brzuch mi aż podskakiwał. Z tego wszystkiego aż się popłakałam ze szczęścia. Doszłam do wniosku, że mam gdzieś, co ex teraz robi. Nigdy nawet nie dotknął mojego brzucha jak byłam w ciąży, więc nawet w połowie nie jest sobie w stanie wyobrazić tego szczęścia, które ja czuję, gdy Kubuś mi się tak wierci w brzuszku :)
Dlatego uważam, że faceci mimo tej pozornej 'wolności' od obowiązków tracą coś bardzo cennego.
 
bezsenna ja patrząc na swoją malutką córcię też tak samo mówię, że niech ten osioł żałuje że stracił cos tak pieknego i wyjątkowego. Nie ma nic piękniejszego w życiu jak pierwszy usmiech dziecka, pierwsze słowa nawet jeśli są niezrozumiałe, tyle wspaniałości go ominie. Jak przygladam się teraz swojej spiącej kruszynce to wzbiera się we mnie taki ogrom czułosci i szczescia że trudno to opisac. To jest najszczersza miłośc bo bezinteresowna ... dlatego jest taka wspaniała.:-)
 
asuzana Jeszcze będą kiedyś żałowali, ale wtedy będzie za późno.
Ja sobie właśnie słucham muzyki, Kubuś ze mną. To niesamowite uczucie wiedzieć, że on teraz jest ze mną w każdej sytuacji :)
Dobranoc.
 
bezsenna ja ostatnio puściłam jakąś skapunkową muzykę ,której nie zdażało mi się włączać przynajmniej od czasu kiedy Adaś się urodził. Jak wracałam do jakiegoś punka to tylko w spokojner wersji akustycznej KSU bez prądu :p
I okazało się ,że Adaśko uwielbia ska ska ska ska połączone z trochę mocniejszym biciem ;P ale się wyskakaliśmy :)
 
abundzu Też lubię KSU :) Ale nie ograniczam się do wersji akustycznej, co najwyżej trochę przyciszam, żeby Kubulek się nie przeraził :D Trochę ciężko mi takiej muzyki słuchać po cichu. Ale dla Maluszka robię wyjątek :)
 
Do wszystkich przyszłych mam !!! Pamiętajcie, dla dziecka najważniejsza jest miłość, ciepło, spokój. Ja zostawiłam swojego "dawcę" w 5 miesiącu ciąży. Zrobiłam to ja bo wiedziałam, że potrafi być agresywny(potrafił mnie uderzyć), kłamie (zdradziła mnie, niby pracował) i że kłótnie z nim mogą bardzo źle odbić się na mojej córeczce. Pamiętajcie! Najważniejsze jest dziecko, a nie to czy będzie Wam przykro samej przejść przez ciąże, poród. Przy tym może być przyjaciółka, siostra itp. A rozterki, które stwarza Wasz partner jeszcze gorzej wpływają na dzidziusia niż samotność spowodowana brakiem niby tatusia przy Was.Wiem bo gdy byłam z tym idiotą, kłótnie, nadzieję na zmianę były gorsze niż później samotność bez niego. Zaczęłam budować nowe życie dla mojej córeczki i teraz gdy Gabisia ma 9 miesięcy jest wesoła i pogodną dziewczynka. Jest spokojna i cudowna. A to dzięki temu, żę nie przeżywa napięć, żyje w otoczeniu miłości i spokoju. A tatuś prawdziwy napewno się znajdzie i też ją pokocha :). Błagam myślcie przede wszystkim o dziecku, mój cel : sprawić aby moja córka była szczęśliwą osobą i aby w przyszłości trafiła na dobrego mężczyznę. Pozdrowionka
 
sylwia.mel Ja zostawiłam dawcę w 3 miesiącu ;) Chciałam wytrzymać chociaż do porodu, ale się nie dało dłużej użerać z nim. Myślałam dokładnie to samo, co Ty. Brzydziłabym się siebie będąc z kimś, kto potrafił mnie uderzyć, wyzwać...Nie zmienił się jak zaszłam w ciążę, więc nie miałam złudzeń, że się zmieni po porodzie. Ile można żyć w naiwności i wierzyć, że facet się zmieni...Chcę dla synka spokoju, a nie awantur. To najważniejsze.
Pięknie to ujęłaś w tym jednym poście :)
 
Ostatnia edycja:
Witam mamuśki.Vanilia przeczytałam twojego posta i powiem szczerze długo zastanawiałam się nad tym co napisac.Wydaje mi się,że twój partner nie dojrzał do stałego związku mimo,że był żonaty .Jemu jest dobrze tak jak jest.Wie,że może wrócic do żony - nie ma z nią rozwodu,a separacj to nie wszystko- nadal są małżeństwem,a jak mu z żoną nie wychodzi wraca jak bumerang do ciebie,bo wie ,że go przyjmniesz.Jestem od Ciebie troche starsza i sporo w życiu przeszłam i wiem,że napewno sobie z tym wszystkim poradzisz.Moja rada nie dawaj sobą pomiatac,nie godz się na takie powroty czy odejścia.To ,że będziecie mieli dziecko nie powinno niczego komplikowac.Skoro ma się urodzic niech tatuś też ponosi za to konsekwencje i pomaga ci w jego utrzymaniu.To co on mówi i robi świadczy tylko o jego niedojrzałości.Głowa do góry dasz rade .Teraz powinnaś byc dumna,a to,że on twierdzi,że nie przyzna się do dziecka o niczym nie świadczy...

jak zwykle Mama Julci ma 100 % racje :tak:

Będzie dawał jakąś kasę, ale sam jeszcze nie wie ile i jak często

sad bedzie wiedział ile i do ktorego dnia każdego miesiaca :tak:
 
reklama
Witam ponownie :)
Dzięki Wam i dzisiejszym rozmowom nabrałam nieco otuchy i wiary w dzień "jutrzejszy".
Od wczoraj do dzisiaj byłam i dowiedziałam się, co następuje:
1. Jeżeli mieszkam z X w jednym mieszkaniu, w którym nie jestem zameldowana, ale są świadkowie, że przebywam tutaj od dłuższego czasu, to X nie ma prawa mnie wyrzucić z domu. Niby fajnie, ale schizy, jakie będę przez niego miała do fajnych należeć nie będą.
2. Z Ośrodka Pomocy Społecznej w miejscu zameldowania odesłano mnie do OPRodzinie w miejscu zamieszkania. Tam niestety pani opiekująca się moim rejonem nie należy do zbyt kompetentnych, ale mam nadzieję, że koleżanki jej pomogą, a co za tym idzie ona pomoże mi. W pierwszym ośrodku dowiedziałam się, że jeżeli nie będzie X łożył na moje utrzymanie i na prowadzenie ciąży, to mogę już teraz pozwać go o alimenty, zwłaszcza, że nie mam szans (lub nikłe) na podjęcie pracy. Alimenty te przysługiwać mi będą do końca urlopu macierzyńskiego, bo wtedy już będę musiała mieć pracę. Ale od momentu narodzin będą przysługiwały mi alimenty na dziecko. Pani Niekompetentna umówiła się ze mną na jutro, bo powinna zebrać kilka informacji co do właśnie alimentów "ciążowych".
3. Znalazłam Dom Samotnej Matki w Kiekrzu, w którym udzielana jest pomoc dla kobiet w ciąży i po porodzie. Rozmawiałam z Siostrą Dyrektor i znalazłoby się dla mnie miejsce, tylko muszę zgłosić się do OPS, by ten wystosował odpowiednie skierowanie i zobowiązał się na pokrywanie kosztów mojego pobytu w tymże domu (600zł w ciąży i 800zł po porodzie na m-c). Jutro też dostanę więcej danych na ten temat od Pani Niekompetentnej (przepraszam, że tak wyrażam się o osobie, której będę zawdzięczać pomoc, ale naprawdę byłam zszokowana, że o cokolwiek ją pytałam, to szła pytać koleżanki (rozmawiałyśmy na korytarzu), a jak podawałam jej info z poprzedniego ośrodka, to oczy miała wielkie jak spodki).
4. Jestem zarejestrowana w Urzędzie Pracy, więc jestem ubezpieczona (wcześniej przez 4 lata mało chorowałam i leczyłam się prywatnie), ale jeszcze nie wiem jakie to ma odniesienie do ciąży.
5. Od dwóch, trzech tygodni intensywnie szukam pracy wysyłając swoje aplikacje. Mimo wszystko postanowiłam być uczciwa i powiedzieć potencjalnemu pracodawcy jak wygląda moja sytuacja. Może sam fakt mojej uczciwości i zaufania oraz całokształt sytuacji spowodują, że będę zatrudniona, zwłaszcza, że przeogromnie mi zależy na pracy tak stałej, by trwała całe lata.
6. Z X nie poruszam od soboty tematu mieszkania. Nie bardzo rozumiem jego zachowanie, bo w ciągu dnia dostaję od niego jednego, czasem dwa SMSy, które kończy "cmokiem". Jak na niego to ogromny przejaw ciepłych i serdecznych uczuć. Jest przeogromnym introwertykiem nie tylko społecznie, ale również emocjonalnie względem najbliższych. Po co mi pisze coś takiego, jak dwa dni wcześniej głosem pełnym nienawiści powiedział "wynoś się". Mam problem z moimi uczuciami do niego, bo zawsze wyobrażałam sobie, że nawet, jak nie będziemy mieszkać razem (ciąża i dziecko nie wchodziły w rachubę), to nadal w jakimś sensie będziemy tworzyć parę - wspólne wypady w teren samochodem albo motorkiem, urlopy, imprezy. Trochę żyję przeszłością (że mimo wszystko było mi dobrze) i trochę wyobrażeniem tego, jak mogłoby być fajnie, gdyby nie ciąża, a później dzidzia. Mam kołomyjkę w związku z tym ogromną. Rano pełna optymizmu od południa do wieczora dolina, chandra, łzy w poduszkę...
7. W żaden sposób nie usprawiedliwiam swojego zachowania i nie chciałabym być odebrana jako ta, która budowała swoje szczęście na cudzym nieszczęściu, choć wszystko za tym przemawia. Tak naprawdę nie liczę na to, że teraz nagle stworzymy szczęśliwą, kochającą się rodzinkę. Ale naprawdę byłam przekonana, że X to mój przyjaciel, na którym w każdej ciężkiej chwili mogę się oprzeć, który pomoże, wymyśli, popchnie... Liczyłam na to, że na czas ciąży będziemy mieszkać razem, bym nie musiała się martwić o to, co będzie, gdy będzie coś nie tak. Wyobrażałam sobie, że po porodzie wyprowadzę się i X będzie odwiedzać nasze dziecko i pomagać mi w wychowywaniu go, a jednocześnie nadal będziemy mogli być przyjaciółmi. Ale to jak X zachowuje się teraz wprowadza mnie w czarną otchłań i pozbawia wiary w lepsze jutro, istnienie ludzi o dobrym i bezinteresownym sercu. Chyba zbliża się południe, bo zaczynam smęcić :(

Dziękuję Dziewczyny, że jesteście...
Jutro napiszę co udało mi się załatwić z Panią JużNieNiekompetentną :)
 
Do góry