ufff... wreszcie znalazłam ciut dłuższą chwilę dla siebie.
bezsenna,
krropelka myślę że o zdrowie psychiczne swoich synków to nie ma się co martwić na zapas
tam przecież było napisane że jest to związane z tym ,że ojcowie teraz mają większy wpływ na wychowanie dzieci to raz, a dwa to nie są przeprowadzone badania w naszych cudownych warunkach ekonomiczno, prorodzinnych, politycznych, wiec raczej nie ma tego co odnosic do siebie co kraj to obyczaj ;-) A tak poza tym to kwestia chorób psychicznych jest zbyt złożona i mi się wydaje ze wiekszosc z was stawia znak rownosci pomiedzy chory psychicznie, a nienormalny. Ja leczę się psychiatrycznie, jestem zdiagnozowana, biorę leki i żyję, cieszę się, odnoszę sukcesy i porażki i chyba nawet dzieki temu mam lepszy wgląd w siebie i w swoje uczucia. Mam świetnego psychiatre, z którym przeważnie gadam najpierw o naszych wspólnych zainteresowaniach, cos tak rozkminiami sobie i to najpierw trwa przez 50 minut ,a potem jest krótka rozmowa o tym jak sie czuje (dlatego jest krótka bo sie juz tak długo znamy ;-)). Podsumowując choroba psychiczna nie wyklucza ze społeczeństwa, aczkolwiek jak się trafi na jakiegoś pseudopsychiatre w jakies publicznej placówke która liczy tylko na ilosc a nie na jakosc to wiecej z tym problemow i sie mozna bardziej pograzyc... no niestety psychotropy to nie zabawka. Dodam ,ze ojciec ojca mojego dziecka był alkholikiem i erotomonem, ojciec mojego dziecka narkomanem ja to macie wyzej napisane
i nie boję się o zdrowie psychicznego mojego synka ani trochę
Wiem ,że wszystko będzie w porządku, najważniejsze jest to że mamy ze sobą taki fantastyczny, pełen ciepła i miłości kontakt;-) głowa do góry
Vanilla może zabrzmi to brutalnie, ale po przeczytaniu twoje wpisu nasuwa mi się tylko powiedzenie ,że nie buduje się swojego szczęścia na czyimś nieszczęściu. Niestety los się odwrócił w twoim przypadku ale to nie znaczy ,że jesteś bezbronna i bezsilna. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Szukaj pracy do skutku, na twoim miejscu łapałabym się czegokolwiek tylko zeby dostać umowe i wtedy przedstawiłabym zaświadczenie że jestem w ciązy wtedy masz przynajmniej cos zapewnione. A jeśli chodzi o pana X to.. mój tata powtarza robić w konia to my ,a nie nas. Nie pozwól zeby widział twoją słabosc i łzy, zacisnij zęby, powiedz że jezeli chce zebys sie wyprowadzila to ma ci oplacac mieszkanie, bo to na jego zyczenie nie pracowalas i jakby nie bylo jestes matka jego dziecka nie wazne czy go chce czy nie, ma tyle lat ze w koncu przyszedl czas na poniesienie konsekwencji. Oczywiscie poinformowalabym o ciazy zarowno jego rodzicow jak i waszych znajomych.. no wlasnie to takze twoi znajomi wiec czemu niby nie mialabys sie z nimi dzielic radosna nowina? nie daj się wywalic na bruk, przynajmniej dopółki nie bedziesz miała umowe o prace. I najwazniejsze to nie daj sie zastraszyc bo jak widac z powyzszego opisu to jest cienki jak dupa węża;-)
asuzana trudno jakkolwiek skomentowac ta sytuacje poza powiedzeniem co za dupek
mam nadzieje ze jakoś się trzymasz chociaż to naprawde musi być cieżkie, szczególnie ze jestes miesiac po porodzie i wiadomo ze hormony szaleje i dopiero wracasz "do siebie". masz chociaz oparcie w rodzinie?
A tak z mojej bajki to miałam dzisiaj dzień z cyklu "koszmaronek". Płeć męska w moim domu czyt. syn i ojciec mój, powstawali lewą nogą. Skończyło sie tak że syn chciał zwrócic na siebie uwage dziecka, dziadek nie powiedzial do niego przez caly dzien normalnego zdania tylko z wrzaskiem "nie rob tak!, co ja do ciebie powiedziałem!" Wkurza mnie jak mój ojciec oczekuje że mój syn bedzie go sluchał tak za nic ,od co. Na szacunek sobie trzeba zapracowac, a nie miec wszystkich w dupie i siedziec caly dzien przed kompem. chciałam jak najszybciej wyjsc z domu przedpołudniem i popołudniu zeby po prostu zejsc mu z oczu.. ale no niestety wczesniej musiałam stoczyc bitwy o to żeby adaś się zechciał sie wybrac na spacer, bo przez to zachowanie ojca cały dzien był rozdrażniony i cały na nie, w tle wysłu****ac komentarzy ojca. Nie znoszę takich dni.
Myślałam że już nie zejdzie ze mnie napięcie... ale na szczęscie spacer popołudniowy z synkiem sprostał sytuacji i mnie wyciszył
... a to zdjecie z obserwacji biedronek. znaleźlismy taka gałaz gdzie naliczylismy ich 20