Dziewczyny , ja na forum rzadko się udzielam ale czytam wszystkie wpisy. Czasami nie nadarzam , kogo która jest historia. Byłam w takiej samej sytuacji. Mój syn ma już 2 lata. Ja zostałam sama w 7 miesiącu ciąży chodź od początku byłam sama. Dużo mnie to wszystko kosztowało, sprawy rozwodowe, samotne wizyty u lekarza, czy na pogotowiu, przede wszystkim sama byłam go zapisać. Wiecie jakie to jest uczucie. Mi nie było łatwo, nadal nie jest. Mam wspaniałą rodzinę, mamę która mi pomagala, do tego ciągle studiuje, trochę pracuje . I ciągle jest pod górkę. Ale powiem Wam,że warto! Jak teraz patrzę na mojego synja to jestem dumna z siebie i z Niego. Dziewczyny dacie radę WSZYSTKIE!! I ja też, bo jeszcze nie jedno mnie czy Was spotka... To nie jest koniec mojej drogi z sądami bo chce podwyzszyc alimenty .ale teraz jestem silna i robię to dla mojego syna! Damy radę Wszystkie !! Trzymajcie się i walczcie z tymi dupkami!!
reklama
Zrobiłaś piękne dziecko? Samapowinni go cofnąć do szkoły na lekcje biologii. U mnie też były hasła typu to twoja wina ze drugie dziecko sie trafiło. Przykre ale życie jest okrutne. Walka o przetrwanie. Ja czekam ciągle na termin sprawy rozwodowej bo się opóźnia przez te strajki nieszczęsne.
Chciałabym Wam dziewczyny życzyć wesołych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia w otoczeniu najbliższych osób. Dużo radości szczęścia i miłości, przede wszystkim pomyślności w sprawach osobistych a także zawodowych. Miło że jest to forum i jesteście Wy. Pozdrawiam cieplo
Chciałabym Wam dziewczyny życzyć wesołych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia w otoczeniu najbliższych osób. Dużo radości szczęścia i miłości, przede wszystkim pomyślności w sprawach osobistych a także zawodowych. Miło że jest to forum i jesteście Wy. Pozdrawiam cieplo
Emma, ślicznie! Te formalności to tylko na początku i jestem pewna ,że doskonale dasz sobie radę powoli nauczycie się siebie ,zobaczysz. Brak jakichkolwiek słów na tekst Twojego byłego . Faceci to egoisci,ale on z całym szacunkiem bije wszystkich na głowę . Karma wraca. Mam nadzieję że praw do dziecka nie ma żadnych skoro jej nie uznał. Z alimentami trochę kiepsko,bo teraz do 500+ i dodatki dla samotnej matki wymagają ustalonych sadownie alimentów ,a Tobie każdy grosz by się przydał. Ale głowa do góry. Ważne że nie jesteś sama i masz pomoc mamy. Nie zazdroszczę sytuacji. I nie uważam, że szkoda tu dziecka. Nie byłoby ś czesliwsze kiedy ojciec go nie chce. A Ty dasz jej tyyyyllleee miłości, a i ona już Ci ja okazuje. Dostrzeż plusy .Hejka,dawno sie nie odzywalas Moja corcia ma na imie Emma. A jak sobie radze?? No coz.... powoli. Kolorowo nie jest, na szczscie moja mama duzo mi pomaga. Bez niej byloby ciezko. Jako samotna mama wszedzie musze byc osobiscie, w usc, w mopsie, u lekarza itd "Tatus" dziecka nie chcial uznac wiec wszystkie papierki na mojej glowie. Na szczsecie juz po i swieta moge spedzic w spokoju Emma ma juz 3 tyg i jest coraz bardziej aktywna. Juz nie spi tak szybko po cycaniu jak jeszczy w tamtym tyg. Ogolnie nie jest zle. Ale nadal zdarza mi sie zaplakac. Zwlaszcza jak jestem sama i kiedy Ona zlapie mnie za palec i sie usmiechnie to mam taki zal do exa, za to ze tak bardzo jej nie chcial. Taka, mala bezbronna istotka. Tak mi przykro, ze ma takiego dupka za ojca. Oczywiscie, jak to zwykle w takich sprawach bywa, o alimentach moge sobie tylko pomarzyc. Jak urodzilam, to wyslalam mu zdjecie, w odpowiedzi dostalam: Zrobilas piekne dziecko. Gratylacje. Normalne Tatus roku,hehehe
A co tam u Ciebie?? jak Twoje sprawy sie potoczyly??
Pozdrawiam
A u mnie? Emocje i złości opadły. I nie chodzi tu o św bo ich nie lubię,aczkolwiek to pierwsze z moja córeczka. Nie odeszlam.chic była taka sytuacja, a której byłam gotowa wyjść z dzieckiem i spakowana torba. On się zmienił w stosunku do mnie . Teraz na każdym kroku pokazuje jak mnie kocha,mówi to,chce się do mnie zbliżyć, pokazuje że jestem dla niego ważna. Tylko problem we mnie ,ponieważ przez lata i doświadczenia z nim przestałam mu wierzyć .Bo wszystko miłe było na chwilę i się psulo. Ciężko mi tak czy inaczej. Nie jestem szczęśliwa .Nie potrafię zbliżyć się do niego. Tak bardzo się oddalilam. A on się stara i to widzę.
maksimas
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Maj 2018
- Postów
- 617
Oj Kochana, tez nie zazdroszcze Ci sytuacji. Daj sobie czas. Moze sytuacja sie zmieni. Ciesze sie ze Twoj partner zmienil sie choc troche i lepiej Cie traktuje. Na razie docen to , ze sie stara. Moze tez daj cos od siebie. W koncu macie dziecko. A jesli znowu nie wyjdzie to uwierz mi, ze przyjdzie dzien, w ktorym znajdziesz odwage w sobie by odejsc. Zwiazek bez milosci nie ma sensu. Coreczka z wiekiem bedzie wiecej rozumiec i odczuje fakt, ze rodzice sie nie kochaja. Na razie postaraj sie wyluzowac. Zobaczysz co czas pokaze.....a moze wszystko jakos sie ulozy...Emma, ślicznie! Te formalności to tylko na początku i jestem pewna ,że doskonale dasz sobie radę powoli nauczycie się siebie ,zobaczysz. Brak jakichkolwiek słów na tekst Twojego byłego . Faceci to egoisci,ale on z całym szacunkiem bije wszystkich na głowę . Karma wraca. Mam nadzieję że praw do dziecka nie ma żadnych skoro jej nie uznał. Z alimentami trochę kiepsko,bo teraz do 500+ i dodatki dla samotnej matki wymagają ustalonych sadownie alimentów ,a Tobie każdy grosz by się przydał. Ale głowa do góry. Ważne że nie jesteś sama i masz pomoc mamy. Nie zazdroszczę sytuacji. I nie uważam, że szkoda tu dziecka. Nie byłoby ś czesliwsze kiedy ojciec go nie chce. A Ty dasz jej tyyyyllleee miłości, a i ona już Ci ja okazuje. Dostrzeż plusy .
A u mnie? Emocje i złości opadły. I nie chodzi tu o św bo ich nie lubię,aczkolwiek to pierwsze z moja córeczka. Nie odeszlam.chic była taka sytuacja, a której byłam gotowa wyjść z dzieckiem i spakowana torba. On się zmienił w stosunku do mnie . Teraz na każdym kroku pokazuje jak mnie kocha,mówi to,chce się do mnie zbliżyć, pokazuje że jestem dla niego ważna. Tylko problem we mnie ,ponieważ przez lata i doświadczenia z nim przestałam mu wierzyć .Bo wszystko miłe było na chwilę i się psulo. Ciężko mi tak czy inaczej. Nie jestem szczęśliwa .Nie potrafię zbliżyć się do niego. Tak bardzo się oddalilam. A on się stara i to widzę.
Ja mialam mila niespodzianke. Niektorzy z czlonkow rodziny Ex sie odezwali. Chca miec kontakt z Emma. Nawet juz dostala 3 paczki. To takie mile. Przywrocili mi wiare w ludzi. Juz mialam czarne mysli w glowie. Tak bardzo mnie bolalo, ze o nas zapomnieli. Nawet babcia (mama ex) poprosila mnie bysmy ja kiedys odwiedzili i ze bardzo chcialaby osobiscie poznac wnuczke. Jego siostra przylatuje do mnie w styczniu. Maz od niej odszedl i tez zostala sama z dzieckiem. Powiedziala, ze musi pogadac z kims normalnym i chce by jej synek poznal kuzynke. Az sie poplakalam ze wzruszenia. Teraz tak sobie mysle, ze moja corka ma kolo siebie tyle ludzi ktorzy ja kochaja i nie warto przejmowac sie "tatusiem" - to tylko jedna osoba. On moze uciekac teraz przed odpowiedzialnoscia ale Emma kiedys podrosnie a przed nia juz nie ucieknie. Jeszcze przyjdzie czas kiedy bedzie musial sie tlumaczyc.
Puki co ja musze wziasc sie w garsc. To dopiero poczatek mojego macierzynstwa i kolorowo nie jest,heheheh Marze o cieplej kawie, cieplym obiedzie i goracej kapieli w wannie. Na czszescie mama spedza u mnie swieta wiec za 3 dni zaszaleje,hehehehe
Pozdrawiam i jesli sie nie odezwe to WESOLYCH SWIAT
Noo...hmm..staram się doceniać i powoli choć trochę na niego otworzyć, dac się przytulić czy pocałować, bo nie ma mowy żebym zrobiła to ze swojej inicjatywy. Nie wiem czy to jeszcze kocham, czy z tamtym wydarzeniami to się skończyło. Zadaje sobie to pytanie i nie wiem.. Wiem na pewno że jestem inna osoba, może mniej wrażliwa? Czy Mocniejsza,czy bardziej obojętna na niego? Kiedyś po sytuacji, w której już miałam wyjść z dzieckiem, ba drugi dzień nie poszedł do pracy. "Chciał być z nami" jak mówił,ale przede wszystkim bał się że jak wróci to mnie i dziecka już nie będzie. Przyznał to ze łzami w oczach. Poza tym codziennie kiedy wraca z pracy,patrzy czy na parkingu stoi mój samochód. Smutne to.Oj Kochana, tez nie zazdroszcze Ci sytuacji. Daj sobie czas. Moze sytuacja sie zmieni. Ciesze sie ze Twoj partner zmienil sie choc troche i lepiej Cie traktuje. Na razie docen to , ze sie stara. Moze tez daj cos od siebie. W koncu macie dziecko. A jesli znowu nie wyjdzie to uwierz mi, ze przyjdzie dzien, w ktorym znajdziesz odwage w sobie by odejsc. Zwiazek bez milosci nie ma sensu. Coreczka z wiekiem bedzie wiecej rozumiec i odczuje fakt, ze rodzice sie nie kochaja. Na razie postaraj sie wyluzowac. Zobaczysz co czas pokaze.....a moze wszystko jakos sie ulozy...
Ja mialam mila niespodzianke. Niektorzy z czlonkow rodziny Ex sie odezwali. Chca miec kontakt z Emma. Nawet juz dostala 3 paczki. To takie mile. Przywrocili mi wiare w ludzi. Juz mialam czarne mysli w glowie. Tak bardzo mnie bolalo, ze o nas zapomnieli. Nawet babcia (mama ex) poprosila mnie bysmy ja kiedys odwiedzili i ze bardzo chcialaby osobiscie poznac wnuczke. Jego siostra przylatuje do mnie w styczniu. Maz od niej odszedl i tez zostala sama z dzieckiem. Powiedziala, ze musi pogadac z kims normalnym i chce by jej synek poznal kuzynke. Az sie poplakalam ze wzruszenia. Teraz tak sobie mysle, ze moja corka ma kolo siebie tyle ludzi ktorzy ja kochaja i nie warto przejmowac sie "tatusiem" - to tylko jedna osoba. On moze uciekac teraz przed odpowiedzialnoscia ale Emma kiedys podrosnie a przed nia juz nie ucieknie. Jeszcze przyjdzie czas kiedy bedzie musial sie tlumaczyc.
Puki co ja musze wziasc sie w garsc. To dopiero poczatek mojego macierzynstwa i kolorowo nie jest,heheheh Marze o cieplej kawie, cieplym obiedzie i goracej kapieli w wannie. Na czszescie mama spedza u mnie swieta wiec za 3 dni zaszaleje,hehehehe
Pozdrawiam i jesli sie nie odezwe to WESOLYCH SWIAT
A co do Ciebie, super że ktoś się odezwał z jego strony. Dobrze że rodzina nie pochwala jego decyzji. I tego nie zmienisz. Jego rodzice zawsze będą dziadkami i Twoja tu decyzja,czy chcesz ich kontaktu z wnuczka czy nie. Ja trzymam kciuki za Was obie i również składam życzenia przede wszystkim spokojnych i radosnych Świąt, a to przecież pierwsze Boże Narodzenie z naszymi Skarbami !
mamaAntoniego
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 17 Marzec 2016
- Postów
- 44
Cześć dziewczyny! Nie przeczytam wszystkiego, bo to niemożliwe. Nie wiem czy mogę się nazwać samotną matką. Mąż przynosi tylko pieniądze do domu i wozi nas do lekarzy. A poza tym całe jego życie to praca, koledzy, Alko i zioło. Wiele lat obiecuje A za 2 dni jest to samo. Teraz to już nawet nie przychodzi czasami na noc bez słowa. Zdarza się,że mnie uderzy lub szarpie. Nie w twarz bezpośrednio, ale ściska, uderzy drzwiami. Do tego wyzwiska. I moi chłopcy to słyszą. Ostatnio od starszego synka usłyszałam: mama jest nienormalna.. nieważne co się dzieje, on zawsze wybiera pracę i imprezy. Jestem ciągle sama, całkowicie sama, potwornie samotna i gdzieś w głębi tak strasznie smutna i zła. Marzę by kogoś poznać, żeby ktoś mnie kochał. Nawet nie mogę od niego odejść, bo oprócz 500+ to nie mam grosza swojego. Czuję się jak śmieć
maksimas
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Maj 2018
- Postów
- 617
Kochana nawet nie wiesz jak silna kobieta juz jestes. Absolutnie nie uwazaj siebie za smiecia, bo smieciem jest Twoj maz, ktory tak cie traktuje. Faceci........ dlaczego nie potrafia docenic tego co maja - a maja przeciez tak wiele. To strasze ze tak cie traktuje i twoje dzieci na to patrza. To niedobrze. Widac, ze juz sie nic w nim nie zmieni. Pomysl powaznie czy nie lepiej bedzie sie roztac.Jesli masz tylko gdzie sie podziac. Wiem, ze sprawy finansowe cie przerazaja, ja tez bardzo sie balam o to. Ale jakos leci. Na poczatek znajdz jakas prace, zreszta bedziesz miala tez alimenty. Poczatek bedzie trudny ale im szybciej wezniesz sprawy w swoje rece tym szybciej staniesz na nogi. Jesli maz juz potrafi podniesc na ciebie reke to bedzie juz tylko gorzej , jeszcze oprocz ciebie zacznie tez wyladowywac sie na dzieciach.Cześć dziewczyny! Nie przeczytam wszystkiego, bo to niemożliwe. Nie wiem czy mogę się nazwać samotną matką. Mąż przynosi tylko pieniądze do domu i wozi nas do lekarzy. A poza tym całe jego życie to praca, koledzy, Alko i zioło. Wiele lat obiecuje A za 2 dni jest to samo. Teraz to już nawet nie przychodzi czasami na noc bez słowa. Zdarza się,że mnie uderzy lub szarpie. Nie w twarz bezpośrednio, ale ściska, uderzy drzwiami. Do tego wyzwiska. I moi chłopcy to słyszą. Ostatnio od starszego synka usłyszałam: mama jest nienormalna.. nieważne co się dzieje, on zawsze wybiera pracę i imprezy. Jestem ciągle sama, całkowicie sama, potwornie samotna i gdzieś w głębi tak strasznie smutna i zła. Marzę by kogoś poznać, żeby ktoś mnie kochał. Nawet nie mogę od niego odejść, bo oprócz 500+ to nie mam grosza swojego. Czuję się jak śmieć
Jestesmy tu calym sercem z Toba. Na pewno znajdziemy jakies wyjscie. Jak cos to pisz.
Pozdrawiam
Twój post przypomina mi moja sytuację sprzed pół roku. Moj mąż gnebil mnie psychicznie i fizycznie w podobny sposób. Dlatego po 6 latach ucieklam. W końcu ktoś musi mu dać nauczkę życiową i ta osoba będę ja.nie myśl że mi łatwo. Siedzę starym na głowie z dwojka szkrabow bez kasy bo mój mezus nie raczy zapłacić bez pracy bez szczególnych perspektyw... Póki co czekam na sprawę rozwodowa na razie w ogóle na info o terminie bo złożyłam pozew z zabezpieczeniem alimentów no bo jak żyć bez pieniędzy? Moje dzieci są alergikami a synek w dodatku jest na diecie bezglutenowej i bezmlecznej. Wszystko jest drogie. Ja mam tylko 1000 zł "swoich" pieniędzy. Masz kogoś kto może Cię przygarnac? Rodzice? Trzymaj się. Zrób coś ze swoim życiem!!Cześć dziewczyny! Nie przeczytam wszystkiego, bo to niemożliwe. Nie wiem czy mogę się nazwać samotną matką. Mąż przynosi tylko pieniądze do domu i wozi nas do lekarzy. A poza tym całe jego życie to praca, koledzy, Alko i zioło. Wiele lat obiecuje A za 2 dni jest to samo. Teraz to już nawet nie przychodzi czasami na noc bez słowa. Zdarza się,że mnie uderzy lub szarpie. Nie w twarz bezpośrednio, ale ściska, uderzy drzwiami. Do tego wyzwiska. I moi chłopcy to słyszą. Ostatnio od starszego synka usłyszałam: mama jest nienormalna.. nieważne co się dzieje, on zawsze wybiera pracę i imprezy. Jestem ciągle sama, całkowicie sama, potwornie samotna i gdzieś w głębi tak strasznie smutna i zła. Marzę by kogoś poznać, żeby ktoś mnie kochał. Nawet nie mogę od niego odejść, bo oprócz 500+ to nie mam grosza swojego. Czuję się jak śmieć
- Dołączył(a)
- 27 Styczeń 2019
- Postów
- 6
Hej witam.
Ja jestem w 6 miesiącu ciąży i... Zostałam sama. Moja historia wygląda tak, że mój partner (ojciec dziecka) choruje na Chad, czyli chorobę afektywna dwubiegunowa. Poznaliśmy sie w maju obieglego roku, zakochalismy w sobie, postanowiliśmy zalozyc rodzinę, zamieszkać razem i wszystko miało być pięknie... Ale jego rodzice w rozmowach ciągle podwazali jego chorobę, gdy rozmawiali sam na sam ze mną to mówili, że on się naczytal i nie jest chory, tylko wymyśla. Idąc tymi wskazówkami pomyślałam, że jest lekomanem i stopniowo prosiłam go o odlozenie tabletek które brał codziennie. Były to stabilizatory, uspokacze na lęki i leki nasenne, łącznie 5 tabletek dziennie. Powiedziałam mu że będziemy mieli dziecko w maju i może sprobuje bez nich, na jakiś czas. Był to koniec października zeszłego roku. Teraz mamy koniec stycznia i mój partner jest w szpitalu psychiatrycznym, bo miał lęki i chęć popełnienia samobójstwa. Ja w 6 miesiącu ciąży, pokój dla dziecka nie jest nawet ruszony, nic nie mamy kupione, bo odkladalismy to w czasie, żeby nie zapeszyc. Pieniędzy raczej też nie mamy odłozonych bo on ciągle miał jakieś zachcianki albo długi to spłacenia, urząd skarbowy na koncie, samochód ciągle się psul. A ja już pod koniec, przed szpitalem, kompletnie nie miałam siły na jego humory, zabranianie i pilnowanie finansów. Od tygodnia jestem sama, jego rodizna przestała się do mnie odzywać, nie okazali mi wsparcia i pomocy. Jego siostra na moje pytanie czy pojadą go kiedyś odwiedzic w szpitalu, bo od tygodnia jeżdżę i załatwiam wszystko sama,napisala mi że on jest tam przeze mnie, bo mu kazałam odłożyć tabletki. Życie mi się sypie, nie mam niczego pod kontrolą, ciągle coś idzie źle. Nawet samochód mi nie odpala. Nikt nie pyta o mnie ani o dziecko. Mam w sobie tyle złości i nerwów, że mam ochotę zostawić go w tym szpitalu i zająć się tylko sobą i dzidzią. Ja tak bardzo potrzebuje teraz wsparcia i pomocy, zarówno psychicznej jak i fizycznej i jeszcze jedyną osobą, na którą mogę liczyc jest moja mama. Ale nie tak planowałam swoje życie. Jestem z zawodu architektem, mam 26 lat, miałam dobrą pracę, a teraz siedzę na l4, bo mam bóle brzucha i kręgosłupa. I jedyne co mi pozostało to zamartwianie się, że nie jestem w stanie tego wszystkiego sama pochytac. Okropna rzeczą jest być sama w ciąży. Zawsze wydawało mi się, że gdy będę kiedyś nosić w sobie dziecko to będę najszczesliwsza. Obecnie jestem załamana i mam nawet myśli, że go nie chce i nie po kocham, bo będę się wstydzić być samotną matką. A wszystko zapowiada się na to, że mój związek się zakończy, gdy tylko on wyjdzie ze szpitala... Dla mnie ciąża to okropny czas.
Ja jestem w 6 miesiącu ciąży i... Zostałam sama. Moja historia wygląda tak, że mój partner (ojciec dziecka) choruje na Chad, czyli chorobę afektywna dwubiegunowa. Poznaliśmy sie w maju obieglego roku, zakochalismy w sobie, postanowiliśmy zalozyc rodzinę, zamieszkać razem i wszystko miało być pięknie... Ale jego rodzice w rozmowach ciągle podwazali jego chorobę, gdy rozmawiali sam na sam ze mną to mówili, że on się naczytal i nie jest chory, tylko wymyśla. Idąc tymi wskazówkami pomyślałam, że jest lekomanem i stopniowo prosiłam go o odlozenie tabletek które brał codziennie. Były to stabilizatory, uspokacze na lęki i leki nasenne, łącznie 5 tabletek dziennie. Powiedziałam mu że będziemy mieli dziecko w maju i może sprobuje bez nich, na jakiś czas. Był to koniec października zeszłego roku. Teraz mamy koniec stycznia i mój partner jest w szpitalu psychiatrycznym, bo miał lęki i chęć popełnienia samobójstwa. Ja w 6 miesiącu ciąży, pokój dla dziecka nie jest nawet ruszony, nic nie mamy kupione, bo odkladalismy to w czasie, żeby nie zapeszyc. Pieniędzy raczej też nie mamy odłozonych bo on ciągle miał jakieś zachcianki albo długi to spłacenia, urząd skarbowy na koncie, samochód ciągle się psul. A ja już pod koniec, przed szpitalem, kompletnie nie miałam siły na jego humory, zabranianie i pilnowanie finansów. Od tygodnia jestem sama, jego rodizna przestała się do mnie odzywać, nie okazali mi wsparcia i pomocy. Jego siostra na moje pytanie czy pojadą go kiedyś odwiedzic w szpitalu, bo od tygodnia jeżdżę i załatwiam wszystko sama,napisala mi że on jest tam przeze mnie, bo mu kazałam odłożyć tabletki. Życie mi się sypie, nie mam niczego pod kontrolą, ciągle coś idzie źle. Nawet samochód mi nie odpala. Nikt nie pyta o mnie ani o dziecko. Mam w sobie tyle złości i nerwów, że mam ochotę zostawić go w tym szpitalu i zająć się tylko sobą i dzidzią. Ja tak bardzo potrzebuje teraz wsparcia i pomocy, zarówno psychicznej jak i fizycznej i jeszcze jedyną osobą, na którą mogę liczyc jest moja mama. Ale nie tak planowałam swoje życie. Jestem z zawodu architektem, mam 26 lat, miałam dobrą pracę, a teraz siedzę na l4, bo mam bóle brzucha i kręgosłupa. I jedyne co mi pozostało to zamartwianie się, że nie jestem w stanie tego wszystkiego sama pochytac. Okropna rzeczą jest być sama w ciąży. Zawsze wydawało mi się, że gdy będę kiedyś nosić w sobie dziecko to będę najszczesliwsza. Obecnie jestem załamana i mam nawet myśli, że go nie chce i nie po kocham, bo będę się wstydzić być samotną matką. A wszystko zapowiada się na to, że mój związek się zakończy, gdy tylko on wyjdzie ze szpitala... Dla mnie ciąża to okropny czas.
reklama
maksimas
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Maj 2018
- Postów
- 617
Kochana tylko spokojnie. Na pewno sie to wszystko jakos ulozy, tylko ty teraz tego nie widzisz. Najwazniejsze ze masz choc jedna osobe na ktora mozesz liczyc, czyli swoja mame. Rozumie, ze masz gdzie teraz mieszkac, jakby co?? Ja tez bylam przerazona, ciaza mnie nie cieszyla, bylam taka wsciekla i razzalona ze wlasnie mnie to spotyka. Masz racje, to okropne byc sama w ciazy. Rozumie twoj strach i obawy. Troche trudno mi cos Tobie doradzic. Osobiscie nie mialam do czynienia z kims tak chorym ktory wyladowal w psychiatryku. Jak on sie czuje jako przyszly tato? chce tego dziecka? Chce stworzyc z toba rodzine? i najwazniejsze czy ty tego chcesz? czy widzisz was , mimo jego choroby, jako szczesliwa rodzine? Masz dosc trudna sytuacje. Dziecko w drodze , zamiast miec wsparcie w partnerze to ty musisz wspierac jego.Hej witam.
Ja jestem w 6 miesiącu ciąży i... Zostałam sama. Moja historia wygląda tak, że mój partner (ojciec dziecka) choruje na Chad, czyli chorobę afektywna dwubiegunowa. Poznaliśmy sie w maju obieglego roku, zakochalismy w sobie, postanowiliśmy zalozyc rodzinę, zamieszkać razem i wszystko miało być pięknie... Ale jego rodzice w rozmowach ciągle podwazali jego chorobę, gdy rozmawiali sam na sam ze mną to mówili, że on się naczytal i nie jest chory, tylko wymyśla. Idąc tymi wskazówkami pomyślałam, że jest lekomanem i stopniowo prosiłam go o odlozenie tabletek które brał codziennie. Były to stabilizatory, uspokacze na lęki i leki nasenne, łącznie 5 tabletek dziennie. Powiedziałam mu że będziemy mieli dziecko w maju i może sprobuje bez nich, na jakiś czas. Był to koniec października zeszłego roku. Teraz mamy koniec stycznia i mój partner jest w szpitalu psychiatrycznym, bo miał lęki i chęć popełnienia samobójstwa. Ja w 6 miesiącu ciąży, pokój dla dziecka nie jest nawet ruszony, nic nie mamy kupione, bo odkladalismy to w czasie, żeby nie zapeszyc. Pieniędzy raczej też nie mamy odłozonych bo on ciągle miał jakieś zachcianki albo długi to spłacenia, urząd skarbowy na koncie, samochód ciągle się psul. A ja już pod koniec, przed szpitalem, kompletnie nie miałam siły na jego humory, zabranianie i pilnowanie finansów. Od tygodnia jestem sama, jego rodizna przestała się do mnie odzywać, nie okazali mi wsparcia i pomocy. Jego siostra na moje pytanie czy pojadą go kiedyś odwiedzic w szpitalu, bo od tygodnia jeżdżę i załatwiam wszystko sama,napisala mi że on jest tam przeze mnie, bo mu kazałam odłożyć tabletki. Życie mi się sypie, nie mam niczego pod kontrolą, ciągle coś idzie źle. Nawet samochód mi nie odpala. Nikt nie pyta o mnie ani o dziecko. Mam w sobie tyle złości i nerwów, że mam ochotę zostawić go w tym szpitalu i zająć się tylko sobą i dzidzią. Ja tak bardzo potrzebuje teraz wsparcia i pomocy, zarówno psychicznej jak i fizycznej i jeszcze jedyną osobą, na którą mogę liczyc jest moja mama. Ale nie tak planowałam swoje życie. Jestem z zawodu architektem, mam 26 lat, miałam dobrą pracę, a teraz siedzę na l4, bo mam bóle brzucha i kręgosłupa. I jedyne co mi pozostało to zamartwianie się, że nie jestem w stanie tego wszystkiego sama pochytac. Okropna rzeczą jest być sama w ciąży. Zawsze wydawało mi się, że gdy będę kiedyś nosić w sobie dziecko to będę najszczesliwsza. Obecnie jestem załamana i mam nawet myśli, że go nie chce i nie po kocham, bo będę się wstydzić być samotną matką. A wszystko zapowiada się na to, że mój związek się zakończy, gdy tylko on wyjdzie ze szpitala... Dla mnie ciąża to okropny czas.
Na pewno sobie poradzisz, jestes jeszcze mloda i jeszcze wiele rzeczy przed toba. Ja urodzilam dwa miesiace temu, sama jestem od 10 tyg ciazy. I bez mojej mamy nigdy nie dalabym rady. Cala ciaze przeryczalam i bylam pewna ze sobie nie poradze, ale zycie toczy sie dale. Najwazniejsze zeby dzidzia urodzila sie zdrowa. Takze glowa do gory. Powiedz jak ty sie czujesz?? Jak mdlosci i inne ciazowe dolegliwosci? Chlopiec czy dziewczynka?? Imie juz tez wybralas?
Chwal sie
Podziel się: