reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Kochana tylko spokojnie. Na pewno sie to wszystko jakos ulozy, tylko ty teraz tego nie widzisz. Najwazniejsze ze masz choc jedna osobe na ktora mozesz liczyc, czyli swoja mame. Rozumie, ze masz gdzie teraz mieszkac, jakby co?? Ja tez bylam przerazona, ciaza mnie nie cieszyla, bylam taka wsciekla i razzalona ze wlasnie mnie to spotyka. Masz racje, to okropne byc sama w ciazy. Rozumie twoj strach i obawy. Troche trudno mi cos Tobie doradzic. Osobiscie nie mialam do czynienia z kims tak chorym ktory wyladowal w psychiatryku. Jak on sie czuje jako przyszly tato? chce tego dziecka? Chce stworzyc z toba rodzine? i najwazniejsze czy ty tego chcesz? czy widzisz was , mimo jego choroby, jako szczesliwa rodzine? Masz dosc trudna sytuacje. Dziecko w drodze , zamiast miec wsparcie w partnerze to ty musisz wspierac jego.
Na pewno sobie poradzisz, jestes jeszcze mloda i jeszcze wiele rzeczy przed toba. Ja urodzilam dwa miesiace temu, sama jestem od 10 tyg ciazy. I bez mojej mamy nigdy nie dalabym rady. Cala ciaze przeryczalam i bylam pewna ze sobie nie poradze, ale zycie toczy sie dale. Najwazniejsze zeby dzidzia urodzila sie zdrowa. Takze glowa do gory. Powiedz jak ty sie czujesz?? Jak mdlosci i inne ciazowe dolegliwosci? Chlopiec czy dziewczynka?? Imie juz tez wybralas?
Chwal sie;);););)

Znajduje siłę aby go wspierać, ale gdy wczoraj przyjechałam to usłyszałam, że jego rodzinę są na mnie wkurwieni, że mi nigdy nic nie pasowało, ani że brał tabletki ani to że gra w gry na PS. Potem mnie za to przeprosił, bo widzę że jest teraz podatny na manipulacje. A jego rodzina zamiast go motywować mną i dzieckiem, to mu mówi jaka jestem zła. Kompletnie nie rozumiem tych kretynow. Dziś robiłam krzywa cukrowa, wiec trochę mi słabo. Z ciążowych dolegliwości to ból pleców, czasem ciężko mi się oddycha i zgaga nocą :(
Kochana tylko spokojnie. Na pewno sie to wszystko jakos ulozy, tylko ty teraz tego nie widzisz. Najwazniejsze ze masz choc jedna osobe na ktora mozesz liczyc, czyli swoja mame. Rozumie, ze masz gdzie teraz mieszkac, jakby co?? Ja tez bylam przerazona, ciaza mnie nie cieszyla, bylam taka wsciekla i razzalona ze wlasnie mnie to spotyka. Masz racje, to okropne byc sama w ciazy. Rozumie twoj strach i obawy. Troche trudno mi cos Tobie doradzic. Osobiscie nie mialam do czynienia z kims tak chorym ktory wyladowal w psychiatryku. Jak on sie czuje jako przyszly tato? chce tego dziecka? Chce stworzyc z toba rodzine? i najwazniejsze czy ty tego chcesz? czy widzisz was , mimo jego choroby, jako szczesliwa rodzine? Masz dosc trudna sytuacje. Dziecko w drodze , zamiast miec wsparcie w partnerze to ty musisz wspierac jego.
Na pewno sobie poradzisz, jestes jeszcze mloda i jeszcze wiele rzeczy przed toba. Ja urodzilam dwa miesiace temu, sama jestem od 10 tyg ciazy. I bez mojej mamy nigdy nie dalabym rady. Cala ciaze przeryczalam i bylam pewna ze sobie nie poradze, ale zycie toczy sie dale. Najwazniejsze zeby dzidzia urodzila sie zdrowa. Takze glowa do gory. Powiedz jak ty sie czujesz?? Jak mdlosci i inne ciazowe dolegliwosci? Chlopiec czy dziewczynka?? Imie juz tez wybralas?
Chwal sie;);););)

Różnie się czuje, czasem brakuje mi energii i szybko się męczę. Wszystko na mojej głowie, bo i samochód ostatnio mi padł przez akumulator i jakieś czujniki się świeciły, a ja jestem zielona w temacie samochodowym, ale już to naprawiłam :) dziś Pan mechanik mi mówił, że jego żona rodziła w 23 tygodniu ciąży, a ja jestem już w 24 tygodniu i teraz jestem przerażona myślą, że mogę urodzić w każdej chwili, a nie dopiero w maju. I lęki mam i obawy, że pokój niezrobiony, że będę musiała sama rodzic, a co jak nie dam rady i wpadnę w depresję poporodowa? Co jak sprowadziłam na świat Tymona i nie zadbałam o to, by miał Tate, który pokaże mu jak być mężczyzna i jak grać w piłkę? :( strasznie to smutne, dziś już nawet nie miałam siły odzywać się do taty dziecka, on też odpuścił. Boję się że jeśli mu się poprawi to ja go zdążę znienawidzic za to że zostałam sama i nie dostałam żadnej pomocy ani z jego strony, ani jego rodziny. A Ty masz myśli, że jeszcze znajdziesz na swojej drodze mężczyznę, który zaakceptuje Twoje dziecko i wychowa jak swoje?
 
reklama
Znajduje siłę aby go wspierać, ale gdy wczoraj przyjechałam to usłyszałam, że jego rodzinę są na mnie wkurwieni, że mi nigdy nic nie pasowało, ani że brał tabletki ani to że gra w gry na PS. Potem mnie za to przeprosił, bo widzę że jest teraz podatny na manipulacje. A jego rodzina zamiast go motywować mną i dzieckiem, to mu mówi jaka jestem zła. Kompletnie nie rozumiem tych kretynow. Dziś robiłam krzywa cukrowa, wiec trochę mi słabo. Z ciążowych dolegliwości to ból pleców, czasem ciężko mi się oddycha i zgaga nocą :(


Różnie się czuje, czasem brakuje mi energii i szybko się męczę. Wszystko na mojej głowie, bo i samochód ostatnio mi padł przez akumulator i jakieś czujniki się świeciły, a ja jestem zielona w temacie samochodowym, ale już to naprawiłam :) dziś Pan mechanik mi mówił, że jego żona rodziła w 23 tygodniu ciąży, a ja jestem już w 24 tygodniu i teraz jestem przerażona myślą, że mogę urodzić w każdej chwili, a nie dopiero w maju. I lęki mam i obawy, że pokój niezrobiony, że będę musiała sama rodzic, a co jak nie dam rady i wpadnę w depresję poporodowa? Co jak sprowadziłam na świat Tymona i nie zadbałam o to, by miał Tate, który pokaże mu jak być mężczyzna i jak grać w piłkę? :( strasznie to smutne, dziś już nawet nie miałam siły odzywać się do taty dziecka, on też odpuścił. Boję się że jeśli mu się poprawi to ja go zdążę znienawidzic za to że zostałam sama i nie dostałam żadnej pomocy ani z jego strony, ani jego rodziny. A Ty masz myśli, że jeszcze znajdziesz na swojej drodze mężczyznę, który zaakceptuje Twoje dziecko i wychowa jak swoje?
Hmm, ja zostalam sama w 10 tyg ciazy. Moj ex odszedl do innej ( tez samotnej mamy). Bylismy razem 9 lat. Strasznie chcial bym usunela, a jak sie nie zgodzilam to kupil mi powrotny bilet do polski i dal 4 dni na wyniesienie sie. Wrocilam z dwiema waliskami do mamy i jej 32 metrowej kawalerki. Bylam PRZERAZONA!!! myslalam ze to juz koniec, ze sobie nigdy nie poradze. Myslalam ze moje zycie juz sie skonczylo. I choc mialam duze wsparcie w rodzinie i przyjaciolach to i tak czulam sie beznadziejna i bezwartosciowa. W ogole mnie ta ciaza nie cieszyla, balam sie strasznie ze sobie nie poradze. Nie glaskalam brzucha jak wiekszosc przyszlych mam, nie cieszylam sie kopniaczkami, torbe do szpitala spakowalam dopiero tydz przed porodem. A jak urodzilam to bylam strasznie zla na siebie ze tak myslalam. Bardzo ciesze sie ze nie uleglam presji ex i nie usunelam. I taz tak jak ty mam mysli, ze co ja zrobie jak corka zacznie sie pytac o tate, i ze tata nie bedzie obecny w jej zyciu. Caly czas mam w glowie jak ona sobie z tym poradzi, bo przeciez nie moge do konca zycia ukrywac przed nia prawdy. I powiem ci ze ty tez sobie poradzisz. Moze teraz czujesz sie zmeczona i bezsilna, ale jak po raz pierwszy bedziesz tulic Tymonka w ramionach, kiedy mocno scisnie twoj palec i kiedy sie do ciebie po raz pierwszy usmiechnie to gwarantuje ci ze znajdziesz w sobie mega magiczna sile. NIe zrazaj sie tak bardzo do partnera. Mezczyzni sa z innej planety, moze dziecko tez doda mu tego kopa do zycia i sam zacznie o was walczyc. Jest mi przykro ze muszisz przechodzic sama przez ciaze. Postaraj sie jednak z niej cieszyc, rob sobie zdjecia, chodz na spacery, do kina umawiaj sie z kolezankami. Mi nawet to pomoglo. Ja robilam wszystko by nie byc sama. Zreszta za kilka dni skoncze 37 lat, wiekszosc moich znajomych to samotne mamy wiec mialam super wsparcie.
A odpowiadajac na twoje pytanie, to ja nie mysle na razie o nowym zwiazku. Jest mi na prawde wygodnie bez faceta. Nawet jest mi lepiej bez mojego ex. Nikt mi nie chrapie, nie musze gotowas 3 razy dziennie nikt mi nie mowi co mam robic, z kim sie spotykac, gdzie wychodze i o ktorej wroce. Jestem sama sobie Pania. Zaczynam patrzec sie pozytywnie na obecna sytuacje. No ale to dopiero poczatki mojego samotnego macierzynstwa, bo moja corka ma dopiero 2 miesiace. Zobaczymy co bedzie za 5 lat....
 
Link do: supreme Wspolczuje sytuacji. Ja zostalam sama w 10 tc. Urodzilam 3 miesiace temu, wiec moja przygoda z macierzynstwem dopiero sie zaczyna. Zadko tu juz zagladam. Wysle ci wiadomosc na priv
 
Bardzo nie chcę być samotna matka jednak chyba wszystko co się dzieje do tego zmierzą. Moj narzeczony przez ostatnie miesiące zapewniał mnie o swojej miłości do mnie, a nie tylko do swojej córeczki. Powoli powoli zaczęłam i ja to doceniać i się starać. Kto śledził mój wątek wie,że w przeszłości mieliśmy różne problemy. Myślałam że są one już za nami, przerobione, przeproszone, zrozumiane. Jednak nie. Ostatnio narzeczony wyjechał na tydz do pracy. Kiedy wrócił coś mnie podkusilo,żeby zerknąć w jego telefon.. Przeklęta kobieca intuicja.. nie zawiodła. Zobaczyłam sms od obcego nr o zwykłej treści, czy tak dużo dzisiaj ma pracy. Zadzwonilam i idebrala konieta..wiafomo jaka pierwsza mysl.Przeczekalam swoje emocje. I później na spokojnie postanowiłam się od niego dowiedzieć reakcji. Niestety takie numery już się kiedyś powtarzały. Tylko kiedyś bałam się jego reakcji, odwrócenia kota ogonem że grzebie w jego telefonie. Dziś już jestem inna osoba ,wtedy wypieralam to tak mocno i wmWiakam sobie że jest inaczej. Trochę podstępem do niego podeszłam,żeby mi coś tam pokazał u siebie na tel i zapytałam co to za wiadomość. Zaczął kłamać że jakąś reklamą i nie ważne. Więc nalegam żeby przeczytał i mi pokazał i udowodnił że to nic. Jego reakcje były psychologicznie proste. Zaczął się denerwować, unosić. A ja mówię mu że kłamie. I pograzal się dalej. Nawet to łazienki poszedł z tel żeby mógł to usunąć. Tum razem stwierdziłam że nie mam nic do stracenia skoro kłamie mi prosto w oczy, że nie mogę bać się jego reakcji,udawać że to nic i złapać się na jego tłumaczenia,żeby miał mnie za Głupia i naiwna kretynke. Tyle razy mu powtsrzakam że skoro o coś pytam to już wiem i że każde kłamstwo prędzej czy później wyjdzie. Więc wyreczylam go I mu powiedziałam o sms od "kolezanki". I standardowo obrócił sytuacje że mu grzebslam w tel. W sumie to się nie tłumaczył nie przeprosił. To ja zrobiłam awanturę i płakałam całą noc. Nie śpię z nim. Uważam że zdradził mnie emocjonalnie nawiązując jakąkolwiek relację z inna kobietą. Zaufanie do niego spadło poniżej zera.on dalej na to nic. Szczytem bezczelności z jego strony jest to żebym to ja mu cis udowodniła że on zrobił. A nie że on mi ma udowodnić że to nic takiego. Nie wiem kto to, nie wiem skąd. Nie wiem gdzie ja poznał. Daj jej swój pryw nr. I jakaś roz mowa między nimi była skoro zapytała to czy dużo pracy ma. Na drugi dzień potulnie przychodził i zapewniał mnie że mnie nigdy nie zdradził, że kocha mnie i dziecko. Ale zdrada to nie tylko pójście do łóżka. Po drugie załapałam go na kłamstwie..takim które najbardziej boli..prosto w oczy. Nie układa nam się od kilku miesięcy A teraz to już wgl nie widzę podstaw i zwiazku a tym bardziej rodziny.
Uważacie,że przesadzam? Że z nic nieznaczacego sms to nie gownoburze? Brzydze się kłamstwem. Co więcej,takie sytuacje nie są pierwszy raz. Tylko ja kiedyś siedziałam cicho.do czasu aż się rozstalismy i wszystko mu wygarnelam. Pokazalam czarno na białym bo by się wyparl. 6 lat poszło w pizd...A mamy małe dziecko. A ja staje się coraz bardziej zgorzkniała,jedzowata i sukowata przez to że nie układa mi się z jej ojcem.
 
Ostatnia edycja:
Znajduje siłę aby go wspierać, ale gdy wczoraj przyjechałam to usłyszałam, że jego rodzinę są na mnie wkurwieni, że mi nigdy nic nie pasowało, ani że brał tabletki ani to że gra w gry na PS. Potem mnie za to przeprosił, bo widzę że jest teraz podatny na manipulacje. A jego rodzina zamiast go motywować mną i dzieckiem, to mu mówi jaka jestem zła. Kompletnie nie rozumiem tych kretynow. Dziś robiłam krzywa cukrowa, wiec trochę mi słabo. Z ciążowych dolegliwości to ból pleców, czasem ciężko mi się oddycha i zgaga nocą :(


Różnie się czuje, czasem brakuje mi energii i szybko się męczę. Wszystko na mojej głowie, bo i samochód ostatnio mi padł przez akumulator i jakieś czujniki się świeciły, a ja jestem zielona w temacie samochodowym, ale już to naprawiłam :) dziś Pan mechanik mi mówił, że jego żona rodziła w 23 tygodniu ciąży, a ja jestem już w 24 tygodniu i teraz jestem przerażona myślą, że mogę urodzić w każdej chwili, a nie dopiero w maju. I lęki mam i obawy, że pokój niezrobiony, że będę musiała sama rodzic, a co jak nie dam rady i wpadnę w depresję poporodowa? Co jak sprowadziłam na świat Tymona i nie zadbałam o to, by miał Tate, który pokaże mu jak być mężczyzna i jak grać w piłkę? :( strasznie to smutne, dziś już nawet nie miałam siły odzywać się do taty dziecka, on też odpuścił. Boję się że jeśli mu się poprawi to ja go zdążę znienawidzic za to że zostałam sama i nie dostałam żadnej pomocy ani z jego strony, ani jego rodziny. A Ty masz myśli, że jeszcze znajdziesz na swojej drodze mężczyznę, który zaakceptuje Twoje dziecko i wychowa jak swoje?
Cześć, jak się dziś czujesz? Czy jakoś Twoja sytuacja się poprawiła? Jak dzieciątko? Mam bardzo podobny przypadek, narzeczony się poważnie rozchorował (depresja lękowa) tuż przed planowanym ślubem, od tamtej pory mam z nim bardzo utrudniony kontakt. Nie mam od niego większego wsparcia, niby czasem dzwoni, ale zupełnie nie jest tą samą osobą co kiedyś. Ciężko mi, bo niby to w dużej mierze choroba, ale nie wiem jak mam sobie radzić, te 4 miesiące do porodu wydają mi się bardzo długim czasem a muszę trzymać nerwy na wodzy..
 
Cześć, jak się dziś czujesz? Czy jakoś Twoja sytuacja się poprawiła? Jak dzieciątko? Mam bardzo podobny przypadek, narzeczony się poważnie rozchorował (depresja lękowa) tuż przed planowanym ślubem, od tamtej pory mam z nim bardzo utrudniony kontakt. Nie mam od niego większego wsparcia, niby czasem dzwoni, ale zupełnie nie jest tą samą osobą co kiedyś. Ciężko mi, bo niby to w dużej mierze choroba, ale nie wiem jak mam sobie radzić, te 4 miesiące do porodu wydają mi się bardzo długim czasem a muszę trzymać nerwy na wodzy..
 
Eh... Mój partner trafił do szpitala 21 stycznia b.r., mamy 15 kwiecień i on nadal tam jest. Wyszedł na dwa tygodnie pod koniec marca, ale widziałam, że nie był wyleczony, że kłamał lekarzom, bo chciał już wyjść do mnie, do brzuszka i do pracy. Jest w nim ogromny lęk, taki uzasadniony, że straci wszystko przez chorobę. A minęło już tyle czasu i ta moja ciąża jest tak samotna i smutna dla mnie, że jeśli przyjdzie mi rodzić samej to nie wiem czy we mnie nie zajdą poważne zmiany i nie zacznę wychowywać dziecka sama. Ta choroba będzie powracać i nigdy nie będę mogła być w pełni spokojna i bezpieczna. Co jakis czas będę przechodzić to piekło i zostawać ze wszystkim sama. Taka prawda. Dla dobra dziecka spróbuję stworzyć z nas rodzinę ale nie wiem kiedy go wyleczą i jak on się odnajdzie w nowej roli. Teraz wiem, że gdyby nie ciąża i dziecko, to nie zwiazalabym się nigdy więcej z osobą chorą psychicznie. To straszny ból i dużo osamotnienia. Chociaż kontakt mam z nim stały i widzę, że nawet gdy ma zły dzień, to zawsze stara się być dla mnie miły i pytać też o mnie i dziecko.
 
reklama
Eh... Mój partner trafił do szpitala 21 stycznia b.r., mamy 15 kwiecień i on nadal tam jest. Wyszedł na dwa tygodnie pod koniec marca, ale widziałam, że nie był wyleczony, że kłamał lekarzom, bo chciał już wyjść do mnie, do brzuszka i do pracy. Jest w nim ogromny lęk, taki uzasadniony, że straci wszystko przez chorobę. A minęło już tyle czasu i ta moja ciąża jest tak samotna i smutna dla mnie, że jeśli przyjdzie mi rodzić samej to nie wiem czy we mnie nie zajdą poważne zmiany i nie zacznę wychowywać dziecka sama. Ta choroba będzie powracać i nigdy nie będę mogła być w pełni spokojna i bezpieczna. Co jakis czas będę przechodzić to piekło i zostawać ze wszystkim sama. Taka prawda. Dla dobra dziecka spróbuję stworzyć z nas rodzinę ale nie wiem kiedy go wyleczą i jak on się odnajdzie w nowej roli. Teraz wiem, że gdyby nie ciąża i dziecko, to nie zwiazalabym się nigdy więcej z osobą chorą psychicznie. To straszny ból i dużo osamotnienia. Chociaż kontakt mam z nim stały i widzę, że nawet gdy ma zły dzień, to zawsze stara się być dla mnie miły i pytać też o mnie i dziecko.
Życzę Ci dużo siły i mam nadzieję, że jednak Wam się jakoś uda. Czeka mnie dokładnie to samo, z tymże że ja zdecydowałam nie mieć kontaktu z ojcem dziecka przez najbliższe tygodnie, może nawet do porodu, bo nie mam w nim wsparcia, tylko same obelgi i nieuzasadnione żale. Choroba, chorobą, ale pozostawia ślad w sercu do końca i masz rację, zawsze pozostaje niepewność- pomimo, że osoba chora bierze leki.
 
Do góry