Nikki nie przejmuj sie :-) Rozumiem twoje skojarzenie.
Mam nadzieje, marze o dniu, w ktorym obudze sie i po prostu nie bedzie mialo dla mnie zadnego znaczenia, co on mysli, czy pomoze, czy bedzie chcial zobaczyc dziecko itp. To moje najwieksze pragnienie.
Ciezko jest mi dzisiaj szczegolnie, gdyz wiem ze wyjezdza. Nie moge przestac myslec, chociaz nie zasluzyl na moje mysli. Problem w tym, ze ja go caly czas kocham, i ze obwiniam sie ze jest tak a nie inaczej. Ale przeciez nawet gdy zdecydowalam sie urodzic, on nie moze mnie winic za to do konca zycia. Kurcze, zla jestem troche na siebie, bo w jakims stopniu mu wybaczam i tlumacze ze mlody ze zly moment itp. I znowu to napisze - glupia jestem.
Mam nadzieje, marze o dniu, w ktorym obudze sie i po prostu nie bedzie mialo dla mnie zadnego znaczenia, co on mysli, czy pomoze, czy bedzie chcial zobaczyc dziecko itp. To moje najwieksze pragnienie.
Ciezko jest mi dzisiaj szczegolnie, gdyz wiem ze wyjezdza. Nie moge przestac myslec, chociaz nie zasluzyl na moje mysli. Problem w tym, ze ja go caly czas kocham, i ze obwiniam sie ze jest tak a nie inaczej. Ale przeciez nawet gdy zdecydowalam sie urodzic, on nie moze mnie winic za to do konca zycia. Kurcze, zla jestem troche na siebie, bo w jakims stopniu mu wybaczam i tlumacze ze mlody ze zly moment itp. I znowu to napisze - glupia jestem.