mloda - widze, ze zaszalas z butelka dla synka; ja sie staram przy duzych zakupach sprawdzac, bo oszukuja jak diablinieraz mialam policzone cos podwojnie - ostatnio np pampersy o bulkach to juz nawet nie wspominam;
pytalas sie za co zyje?? czasami sama sie zastanawiam, bo zadnego zasilku nie mam i nawet nie mialam macierzynskiego, bo mi sie nie nalezal a pomoc z Mopsu tez nie tak mnie niestety tatus dziecka zalatwil, ze zero jakiejkolwiek kasy z kadkolwiek; czasami jest bardzo ciezko, ale... co bede narzekac kazda z Nas ma ciezko w taki czy inny sposob; czasami trafiaja mi sie jakies fuchy, jeszcze pod warunkiem, ze akurat tez przyjdzie ktos znajomy i przypilnuje mojego skrzata, bo tak... to bez szans; czasami moi rodzice mi sypna jakims groszem, to wtedy to mam wielka radoche i lece zaszalec dla malego:-) bo to ze ja sama mam jedne spodnie, jedne buty, to nie ma dla mnie znaczenia - staram sie, zeby moje dzieci mialy wszystko, czasami moze az za duzo...
....ale w sumie to pomoc najwieksza dostalam i dostaje z tej strony, z ktorej bym sie wogole nie spodziewala; bo w sumie to kiedys juz pisalam o tym, ze znajomi sie ostro wykruszyli (jak ja mialam kase itd, to znajomych bylo pelno; a jak mnie dopadly klopoty porzadne, to nagle taka cisza sie zrobila;-)); jeszcze nim zwiazalam sie z ojcem Maksa, to bylam pare dobrych latek w zwiazku z facetem od siebbie duzo starszym i niestety zajetym; i mimo, ze nam super bylo ze soba, to ja nie dalam rady - potrzebuje kogos na codzien a nie z doskoku i meczylo mnie strasznie to takie oszukiwanie i w sumie dlatego sie rozsalismy (ja chcialam rodziny, on jakas ta rodzine mial:-(); ale jak ojciec Maksa zmienil zdanie o 180 st i stchorzyl zosstaiwajac mnie z biznesem, dlugami, z ciaza ostro zagrozona i w sumie z kazdymi mozliwymi na tym swiecie problemami, to.... w sumie dzieki mojemu bylemu (nie tacie mlodego) przezylam jakos wszystko - i emocjonalnie (choc emocjonalnie to tez dzieki temu forum) i bytowo; to on zadbal ile tylko mogl, abym miala leki na podtrzymanie ( a bralam je do 20 tyg ciazy), abym miala na wizyte lekarska, abym miala co jesc, abym pomalutku mogla kupic cos dla mlodego; to on kupil wozek dla szkraba; to on przyjechal do mnie do szpitala, gdy mialam straszny kryzys (bo i 24 godziny bolu, depresja - spadek hormonow po ciazy nagly, itd), to on w kkoncu przywiozl nas ponad 200 km ze szpitala do domu; i w sumie zawdzieczam mu wiele jak nie wszystko; on zadeklarowal sie placic mi za mieszkanie, wiec chociaz ten koszt mi odpada; choc sam ledwo ciagnie koniec z koncem, bo kokosow tez nie zarabia, no i w sumie ma na utrzymaniu jakby trzy domy; no i on teraz mlodemu kupil krzeselko do karmienia; i wiecie co... piszac to az sie poplakalam, ze mozna az tyle dobra otrzymac od osoby - ot tak - bezinteresownie; czasami przyjezdza do nas i widze jak bardzo on przepada za Malym - akceptuje w pelni moje dwa cukierki (Maks i Agunia) i az mnie sciska gdzies w dolku, ze dlaczego to nie on jest ojcem, dlaczego...:-(
nie potrafie na wiele pytan odpowiedziec, dlaczego tak sie nasze zycie uklada; ale nauczylam sie juz kolejny raz, ze pomoc zawsze nadejdzie, ale... najpierw musimy siegnac "dna" i od osoby, od ktorej w zyciu bysmy sie nie spodziewaly:-) i dlatego tez uwazam, ze nawet ja jestem w stanie komus pomoc ( w jakis sposob; moze nie zawsze materialnie, ale ... wiele jest sposobow), i w ten sposob chociaz moge podziekowac za to dobre serce innych :-) ktorzy mi pomogli:-)
mialam cos jeszcze napisac, ale sie rozkleilam totalnie
moze tylko tyle, ze witam nowe mamuski i trzymam kciuki i wierze, ze Wy tez dacie rade i nadejda same radosne dni:-)
pytalas sie za co zyje?? czasami sama sie zastanawiam, bo zadnego zasilku nie mam i nawet nie mialam macierzynskiego, bo mi sie nie nalezal a pomoc z Mopsu tez nie tak mnie niestety tatus dziecka zalatwil, ze zero jakiejkolwiek kasy z kadkolwiek; czasami jest bardzo ciezko, ale... co bede narzekac kazda z Nas ma ciezko w taki czy inny sposob; czasami trafiaja mi sie jakies fuchy, jeszcze pod warunkiem, ze akurat tez przyjdzie ktos znajomy i przypilnuje mojego skrzata, bo tak... to bez szans; czasami moi rodzice mi sypna jakims groszem, to wtedy to mam wielka radoche i lece zaszalec dla malego:-) bo to ze ja sama mam jedne spodnie, jedne buty, to nie ma dla mnie znaczenia - staram sie, zeby moje dzieci mialy wszystko, czasami moze az za duzo...
....ale w sumie to pomoc najwieksza dostalam i dostaje z tej strony, z ktorej bym sie wogole nie spodziewala; bo w sumie to kiedys juz pisalam o tym, ze znajomi sie ostro wykruszyli (jak ja mialam kase itd, to znajomych bylo pelno; a jak mnie dopadly klopoty porzadne, to nagle taka cisza sie zrobila;-)); jeszcze nim zwiazalam sie z ojcem Maksa, to bylam pare dobrych latek w zwiazku z facetem od siebbie duzo starszym i niestety zajetym; i mimo, ze nam super bylo ze soba, to ja nie dalam rady - potrzebuje kogos na codzien a nie z doskoku i meczylo mnie strasznie to takie oszukiwanie i w sumie dlatego sie rozsalismy (ja chcialam rodziny, on jakas ta rodzine mial:-(); ale jak ojciec Maksa zmienil zdanie o 180 st i stchorzyl zosstaiwajac mnie z biznesem, dlugami, z ciaza ostro zagrozona i w sumie z kazdymi mozliwymi na tym swiecie problemami, to.... w sumie dzieki mojemu bylemu (nie tacie mlodego) przezylam jakos wszystko - i emocjonalnie (choc emocjonalnie to tez dzieki temu forum) i bytowo; to on zadbal ile tylko mogl, abym miala leki na podtrzymanie ( a bralam je do 20 tyg ciazy), abym miala na wizyte lekarska, abym miala co jesc, abym pomalutku mogla kupic cos dla mlodego; to on kupil wozek dla szkraba; to on przyjechal do mnie do szpitala, gdy mialam straszny kryzys (bo i 24 godziny bolu, depresja - spadek hormonow po ciazy nagly, itd), to on w kkoncu przywiozl nas ponad 200 km ze szpitala do domu; i w sumie zawdzieczam mu wiele jak nie wszystko; on zadeklarowal sie placic mi za mieszkanie, wiec chociaz ten koszt mi odpada; choc sam ledwo ciagnie koniec z koncem, bo kokosow tez nie zarabia, no i w sumie ma na utrzymaniu jakby trzy domy; no i on teraz mlodemu kupil krzeselko do karmienia; i wiecie co... piszac to az sie poplakalam, ze mozna az tyle dobra otrzymac od osoby - ot tak - bezinteresownie; czasami przyjezdza do nas i widze jak bardzo on przepada za Malym - akceptuje w pelni moje dwa cukierki (Maks i Agunia) i az mnie sciska gdzies w dolku, ze dlaczego to nie on jest ojcem, dlaczego...:-(
nie potrafie na wiele pytan odpowiedziec, dlaczego tak sie nasze zycie uklada; ale nauczylam sie juz kolejny raz, ze pomoc zawsze nadejdzie, ale... najpierw musimy siegnac "dna" i od osoby, od ktorej w zyciu bysmy sie nie spodziewaly:-) i dlatego tez uwazam, ze nawet ja jestem w stanie komus pomoc ( w jakis sposob; moze nie zawsze materialnie, ale ... wiele jest sposobow), i w ten sposob chociaz moge podziekowac za to dobre serce innych :-) ktorzy mi pomogli:-)
mialam cos jeszcze napisac, ale sie rozkleilam totalnie
moze tylko tyle, ze witam nowe mamuski i trzymam kciuki i wierze, ze Wy tez dacie rade i nadejda same radosne dni:-)
Ostatnia edycja: