Justysia1989
Justysia1989
Nieraz o Tobie myslam i czekałam az sie odezwiesz ,a tu taka wiadkomoscWitam wszystkie mamuśki ..
Przepraszam że długo mnie tu nie było i nawet nie wiem co u was.
W każdym bądź razie moja przygoda z ciążą już się zakończyła i nie wiem co dalej..:-( Nie mam zupełnie pomysłu na życie. Jestem na psychotropach wiec mogę pisać trochę chaotycznie.
No więc w sobotę (17.10.09) byłam na izbie przyjęć ponieważ miałam plamienie. Lekarz zbadał mnie na samolocie i stwierdził że wszystko ok dał receptę na leki na podtrzymanie i wypisał do domu. Leżałam sobie tak całą sobotę i niedzielę aż w nocy z nd na pn dostałam krwotoku. W poniedziałek (19.10) pojechałam ponownie na izbę. Tam zrobili mi usg. Już inny lekarz stwierdził że nie widać bicia serca dziecka ale że badania krwi (hcg beta) są dość wysokie więc na pewno jest ok. Wypisał i kazał powtórzyć hcg po 3 dniach. Ale nie doczekałam w środę koło 5 rano dostałam jeszcze większego krwotoku i skurczy nie do zniesienia. Pojechałam do innego szpitala. No i tam już dostałam wyrok ostateczny. Dziecko jest martwe a jego serce przestało bic juz w 7tygodniu i 5 dniu ciąży.. Przez dwa tygodnie nosiłam w sobie martwe maleństwo i nikt mi o tym nie powiedział ;(. Przetransportowali mnie do innego szpitala bo tu ze względu na moją złożoną wadę serca nikt nie chciał podjąć się zabiegu. W następnym szpitalu czekałam dwa dni ponieważ bali się mnie dotknąć . heh paranoja. W końcu się zdecydowali . Nigdy nie zapomnę tej daty (piątek 23.10.2009 godz. 8.40 ) ;((( Przy zabiegu było 7miu najlepszych anastyzjologów mój kardiolog i dwóch lekarzy ginekologów- położników. Zabieg się udał.. Fizycznie ze mną jest wszystko ok ale psychika siada od zabiegu jestem na silnych lekach psychotropowych bo nie daje rady..
Nie wiem co dalej nie mam pomysłu na życie tym bardziej że kardiolog powiedział ze absolutnie juz nigdy w życiu nie mam prawa zajść w ciąże bo dziecko mnie zabije..Antykoncepcji też nie moge przyjmować bo to dla mnie zagrożenie.. I teraz mi powiedzcie gdzie tu jest sprawiedliwość??
To dziecko było moim światełkiem i mimo wczesnej ciąży bardzo w nie wierzyłam i kochałam. Dbałam o siebie jak nigdy wcześniej.. Byłam sama ale wierzyłam że się uda.. Ciągle zastanawiam się w którym momencie popełniłam błąd że to serduszko przestało bić ;(???, i że ono czuło że jest niechciane przez tate swojego i że ja cierpię może dlatego odeszło... Nie wiem :-( Ale teraz nie mam nawet nadziejii. Czuje się jakby mi wyrwali pół serca.. Czuje pustke..
Być może nie powinnam tego pisać tutaj na tym forum gdzie wszystkie spodziewacie się dziecka ale niech moja historia będzie przestrogą dla dziewczyn które sobie nie radzą psychicznie. Kobitki najważniejsze że macie te dzieciątka!! Nie ważne że jesteście same że ex odszedł ważne że będziecie miały kogoś kto was pokocha bezgranicznie komu będziecie potrzebne, że macie prawdziwe szczęście i proszę dbajcie o to !!
Ja juz takiego szczęścia nie będe miała...
A wam wszystkim życze powodzenia i zdrowych dzieciaczków;-) Od czasu do czasu zajze tu podpatrzeć która urodziła i jak się macie. Ale trzymajcie się ciepło i głowy do góry. Jesteście najlepszymi matkami na świecie;-) ps. cieszę się że chociaż przez chwile mogłam być między wami i dziękuje że mnie tak wspierałyście
Pozdrawiam
Nie wiem co napisac ,tez straciłam jednegi maluszka i nadal ten pęcherzyk noszę to w sobie bo niby zanika ,a co dalej to nie wiem
Wiem co czujesz ,ale nie łam się ,medycyna jest głupia ,i jeszcze bedzie napewno szansa zezajdziesz w ciąze ,ja ci życzę najlepszego ,zeby w zyciu ci się ułożyło !!!
bardzo ci współczuje ,i mocno cię przytulam ,trzymaj się !!!!!