reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

trochę wzieło mnie na smutki:(Wiecie bo bardzo mi przykro z myślą ze muszę sama wychowac i się boję ze coś spierniczę ,ze cos się nie uda:(Patrze na moje kolezanki mają już mężów a ja dupa :(Czuje się jak popychadło ,smiec :(Bardzo nie chciana i nie lubiana!Co za życie,,,,,,,,,,Aby dzidzia była zdrowa bo tego bardzo pragnę:)
Idę spac bo jutro pobudka:(jadę na miasto na zakupy i bartu coś tam w banku załatwic Bardzo bym chciała wasm poznac tak na żywo bo jestescie w podobnej sytacjai:(
Moje gg jak by chciał ktoś ze mną popisac :)
12 642842
 
reklama
Samasamotna co ty masz z tymi chorobami bidulko,trzymaj sie juz ci tyle teraz zostalo,teraz juz blizej niz dalej,sliczne lozeczko dla malej ksiezniczki
Justysia nie raz bedziesz miala dola ale to trzeba po prostu przejsc.trzymam kciuki ze uda ci sie wszytko zalatwic.
Kabaretka to ty chyba nie widzisz szans na ta zgode z ex,niby kurna w zasiegu reki ale cos was jednak dzieli,to bardzo trudna decyzja,ale dobrze ze ty sama jestes tego swiadoma,moze nie jest wam pisane bycie razem,
Anowi jestes silna babeczka i dobrze ze udalo ci sie tak z tym urzadzeniem i zaraz mniej nerwow,dobrze ze takie instytucje istnieje i trzeba korzystac jak sytuacja tego wymaga,twoje nastawienie tez sie chyba zmienilo i jakis spokoj nastal albo mam takie wrazenie,ja przyjmuje wszystko teraz na miekko.damy sobie wszystkie rade !!!!!!!!!!
Mloda maly jak krolewicz:))
a mi leci super juz odliczam:) tylko brzusio zaczyna mi schodzic i skurcze coraz czestsze i bolesniejsze ale musimy dac rade,jestem dobrej mysli i nadziei i odpedzam smutki ,bo szkoda moich nerwow,
 
Ostatnia edycja:
revenalka gratulacje:) a moge wiedziec dokladnie o co wnosilas pozew?? szczerze mowiac myslalam ze troche krocej sie czeka. ;-)
samasamotna ja też myślałam, że krócej :sorry: o ustalenie ojcostwa, bo Maja nie jest uznana i o alimenty. Poza tym jeszcze: o nie nadawanie dziecku nazwiska ojca, zwrot kosztów wyprawki (nie napisałam konkretnie zwrot, bo pewnie całą sumę dzieli się na pół, w każdym bądź razie o tym wspomniałam), orzeczenie, że nie będzie mu przysługiwała władza rodzicielska, o wydanie wyroku zaocznego w razie, gdyby się nie pojawił oraz o to, żeby poniósł koszty procesu. Uff :sorry2:
 
ravenalka mam takie pytanie do Ciebie... A na jakiej podstawie chcesz ograniczyc prawa rodzicielskie ojca? Bo slyszalam ze sad podejmuje taka decyzje tylko w wyjatkowych sytuacjach.

Ja mam 6 pazdziernika spotkanie z sedzia sadu rodzinnego i juz sie nie moge doczekac, wreszcie bede miec troche jasniejszy obraz sytuacji.
 
ravenalka mam takie pytanie do Ciebie... A na jakiej podstawie chcesz ograniczyc prawa rodzicielskie ojca? Bo slyszalam ze sad podejmuje taka decyzje tylko w wyjatkowych sytuacjach.
agugucha ja chce pozbawić praw rodzicielskich - nigdy Majki nie widział, ba nawet mnie w ciąży nie widział, zero zainteresowania, zero odpowiedzialności, jest obcą osobą dla mojego dziecka, dotychczas na nie nie łożył, bo nawet nie uznał - nie wiem, czy to są wystarczające argumenty, okaże się w praniu, że tak powiem. Do ograniczenia praw z tego co mi wiadomo nie są potrzebne wyjątkowe sytuacje, myślę, że podstawą jest fakt, że ojciec dziecka nie mieszka z dzieckiem i matką.
 
ravenalka dziekuje za odpowiedz bo nie ukrywam ze ja tez chcialabym ograniczyc prawa ojca do minimum... no ale tym sie bede martwic pozniej, nie ma sensu sobie teraz tym glowy zawracac, mam racje?;) to w takim razie trzymam mocno kciuki i jestem pewna ze sprawa zakonczy sie po twojej mysli:tak:
 
nie napisze nic pocieszajecego...wrecz przeciwnie... pewnie tu niejedna zdoluje...
wczoraj mialam spotkanie z ex w urzedzie do spraw rodziny. moze powinnam sie cieszyc, bo ex ma wlasciwie zwiazane rece i wszelkie jego zapedy do zabrania mi Fifka sa tylko jego marzeniami.
gdybym myslala tylko o tym zeby moje bylo na wierzchu to powinnam teraz tryumfowac, radowac sie i palac mega satysfakcja.
a jednak nie czuje nic z tych rzeczy...
wiecej... wczoraj nie moglam usnac z natloku mysli. potem Filip zbudzil sie o chorej godzinie 4.30 i zazadal mleka wiec zbudzil i mnie. on po mleczku usnal a ja przerwacalam sie z boku na bok... wciaz przed oczami stawalo mi to, co ex wczoraj mowil na tym spotkaniu i po nim... no i wkoncu peklam i wylam jak bobr...
nie moge pojac jak mozna byc tak podlym... tak pozbawionym uczuc wyzszych... moralnosci... i jak mozna tak krzywdzic wlasne dziecko... ??
nie powiem, ze nie poszlam tam wczoraj wlaczyc o wlasne dziecko, bo poszlam. ale wierzcie mi badz nie - nie posunelam sie do najmniejszego klamstwa. w zaden sposob nie probowalam oczernic nieslusznie ex... rzeczowo przedstawialam fakty... potrafilam sama wymienic wszytskie pozytywy jakie widze w kontaktach ex z synem...
a potem musialam sluchac ze strony ex takich klamstw...
nie chodzi o to, ze to, co powiedzial moze mi jakos bezposrednio zagrozic... nic, co zostalo powiedziane w tym urzedzie nie bylo nigdzie zapisywane. ale... zapisalo sie w mojej glowie i w moim sercu... i tak cholernie boli... bo wyglada na to, ze ex oszukiwal mnie zdecydowanie dluzej niz sadzilam.
a przede wszytskim zobaczylam wczoraj, ze dla niego liczy sie przede wszytskim to by zrobic mi na zlosc.
na spotkaniu byly dwie urzedniczki i tlumaczka-kobieta. cale spotkanie mialo miec charakter pokojowy. a zadaniem tych babek bylo pomoc nam sie porozumiec.
idiotycznie to wszytsko wygladalo, bo kazda sytuacje ja i ex opiswyalismy diametralnie inaczej...
poczulam sie jak oststnia kretynka z faktem, ze ten dupek od 10 m-cy plawil sie w domowym ognisku odwiedzjac codziennie Filipka. ze znosilam go kazdego dnia myslac, ze robie dobrze dla mojego syna...
a dzis juz nie wiem co jest dobre...
chcialam dac mojemu dziecku szanse na posiadanie ojca.
a co dalam?
narazilam go na lazenie po urzedach a w przyszlosci zapewne po sadach... narazilam go na poznanie wlasnego taty a potem na jego znikniecie z jego zycia (bo jak inaczej to nazwac skoro od 3tyg ex nie odwiedza Fifka i nie zamierza odwiedzic przez kolejne 3tyg??).
mielismy w tym urzedzie wyrazic swoje zyczenia odnosnie widzen ex z synem. ex zaczyl sobie Fifka do domu na weekend a nawet 1,2tygodnie bez zadnych warunkow... i absolutnie nie chcial slyszec o widywaniu go u mnie w domu.
ja po ostatnich wydarzeniach w ogole mam spore obawy odnosnie ex wiec zazyczylam sobie by ex widywal Fifka 2 razy w tygodniu przy obecnosci pracownika urzedu - dla zachowania bezpieczentwa spotkan. ex postawil temu stanowcze veto.
babki usilowaly cos wymyslec "po srodku". wkoncu ja powiedzialam, ze moglabym na probe zgodzic sie by ex spotkal sie z Fifkiem u jego mamy. ja bym go tam przyprowadzila i wyszla. ale ex musialby przyjsc sam i nie zabierac Fifka z domu.
ex obsmial pomysl.
teraz jestesmy w jakims durnym zawieszeniu... ten urzad nie moze nas do niczego zmusic. moze jedynie radzic i pomagac sie dogadac. czyli w naszym przypadku nie moze nic...
nastepne spotkanie za 3tyg... takich spotkan moze byc wiele. jesli nic nie dadza mozna wyjsc z tym do sadu, ale i tak ten urzad pierwszy rozpatruje sprawe. wtedy wszytsko odbywa sie bardziej ingerujaco i jest gdzies zapisywane.
wiem, ze do tego dojdzie. i wiem, ze ex ma male szanse by to wygrac.
ale wiecie co?
moj syn juz na dzis to przegral...
teraz jest malutki i nie rozumie co sie dzieje, moze jedynie odczuwac negatywne emocje. ale... same wiecie...
nie moge ulozyc sobie tego w glowie...
ex zostawil mnie w ciazy. nie interesowal sie ani mna ani Fifkiem w brzuchu. ba! wiecej. Fifek dla niego wtdey po prostu nie istnial mimo, ze sam swiadomie powolal go do zycia...
przezylam przez niego koszmar w ciazy... malo nie stracilam dziecka... tygodniami wygrzebywalam sie z dolka....
kiedy pojawil sie po narodzinach Fifka to dalam mu szanse na bycie ojcem. a raczej dalam Fifkowi szanse na posiadanie ojca. zapowiedzialm wtdey ex, ze bede patrzec mu na rece i nie pozwole skrzywdzic synka. i, ze daje mu max 6m-cy jak sie nim znudzi...
to bylo 10 cholernie trudnych m-cy.
sama nie wiem co dalej napisac. mam taki chaos w glowie, ze i chaotycznie to wszystko opisuje...
ja wiem, ze to opanuje. ze dam rade. dzis poplacze a jutro wezme sie w garsc. wiem to.
i jesli moge cos na koniec doradzic tym, co sa na wczesniejszym etapie ode mnie:
zapisujcie wszystkie wydarzenia dotyczace ewentualnych spotkan ex z dzieckiem.
jesli Wam grozi itp. postarajcie to nagrac.
badzcie konsekwentne.
trzymajcie ex na dystans od siebie.
nie pozwolcie by ex poczul sie u Was w domu jak u siebie: zadnych regularnych obiadkow, siedzenia bez ograniczen do nocy.
umowcie sie na stale pieniadze na dziecko - do reki a jeszcze lepiej sadownie. wszelkie plynne umawianie sie ex prowadzi do tego, ze wszytsko, co sie od nich otrzymuje zalezy od ich widzimisie.

wczoraj poraz kolejny bardzo sie zawiodlam na ex. i zawiodl sie tez na nim jego syn, choc jeszcze nie jest tego swiadom...
ehh...

 
ravenalka dziekuje za odpowiedz bo nie ukrywam ze ja tez chcialabym ograniczyc prawa ojca do minimum... no ale tym sie bede martwic pozniej, nie ma sensu sobie teraz tym glowy zawracac, mam racje?;) to w takim razie trzymam mocno kciuki i jestem pewna ze sprawa zakonczy sie po twojej mysli:tak:
proszę :-) szczerze mówiąc najlepiej załatwić to jak najszybciej, napisać pozew już, złożyć zaraz po urodzeniu, żeby mieć z głowy, ale jeśli Cię to męczy w jakikolwiek sposób, to zostaw na później, nie ucieknie, a nie ma co się tym wszystkim stresować w ciąży :tak:
 
Krropelka przeczytalam twojego posta z zapartym tchem. Bardzo mi przykro, ze tak sie wszystko potoczylo. Nie rozumiem, jak mozna tak postapic. Jak twoj eks moze nie widziec syna przez 3 tyg, kiedy wczesniej bywal codziennie. Byc moze rzeczywiscie mu na nim nie do konca zalezy, ale w takim przypadku po co tracil czas kazdego dnia na odwiedziny u ciebie. Czy naprawde czlowiek moze byc tak okrutny, pozbawiony uczuc? Jak slucham jakim on jest czlowiekiem to trace wiare w ludzi... przeciez on krzywdzi nie ciebie, ale glownie swoje wlasne dziecko, ktore zdarzyl poznac i sie przyzwiaczaic. Krropelko jestes silna kobieta i dasz sobie rade, twoj synek najwazniejszy i naprawde chcialabym ci powiedziec, ze podziwiam cie jako osobe, ze tak postepujesz w stosunku do eks, ze caly czas dawalas mu szanse, ze potrafilas w 100% myslec o malym, a nie o sobie. Wielki uklon w twoja strone.
Jak czytalam co napisalas o twoich odczuciach i przemysleniach, od razu przed oczami stanela mi moja sytuacja, niby tak inna, ale kto wie, co sie wydarzy. Watpie by moj eks zrezygnowal kiedykolwiek z syna, bo to dobry czlowiek, ale boje sie tego... Dlatego pewnie sama go ranie... u nas to ja jestem ta zla... i za to sie niecierpie.
 
reklama
Krropelko, gdyby zależało mu na synu, nie postępował by w ten sposób. Myślę, że nie jest wart tego, aby być kiedykolwiek nazwanym "tatą". Myślę, że powinnaś trwać przy swoim i nie ustępować, nie dlatego, żeby mieć z tego jakąś satysfakcję z tego, że wygrałaś, tylko dla Filipka. Tak naprawdę nie wiadomo, czy w przyszłości znowu coś exowi nie odwali, czy nie, niestety nikt nie jest tego w stanie przewidzieć. Uważam, że mieć tatę na 2 tygodnie, później nie mieć na kolejne dwa jest gorsze, niż nie mieć go w ogóle. Chciałaś dać synowi możliwość posiadania ojca i dałaś, nie skorzystał w pełni, więc na dobrą sprawę to jego największa strata, a przecież nie jest powiedziane, że Filipek nigdy taty mieć nie będzie. Może to wszystko brzmi trochę okrutnie, ale tak to wszystko postrzegam.
Tak na marginesie jeszcze, moja powiedzmy znajoma sama wychowuje córkę. Byli szczęśliwym małżeństwem, urodziła im się córcia i w ogóle radośnie. On pracował w innym mieście kawałek od naszej mieściny, najpierw przyjeżdżał regularnie, później raz na 2 ty., poźniej raz w miesiącu etc. Okazało się, że w tym innym mieście ma dziecko starsze o rok od Amelki i jest z tamtą kobietą. Rozwiedli się i na początku przyjeżdżał do dziecka regularnie, później raz na jakiś zcas, często umawiał się i wcale nie przyjeżdżał. Mała czekała za nim, dosłownie siedziała na parapecie w oknie przez 2 godziny i czekała na tatusia. To strasznie przykre, więc myślę, że lepiej ograniczyć kontakt, kiedy dziecko jest maleńkie, zakłądając oczywiście, że ex postępuje tak jak postępuje.
 
Do góry