reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

dlaczego My tak cierpimy ??? dlaczego osoby, których kochamy (jeśli jeszcze kochamy) sprawili mam tyle bólu
dali dar życia ... wiarę na szczęście ...
gdzie oni mają sumienie ... jak można tak postąpić??? zabawić się i przestać się przejmować tym, że zabawa ma swoje konsekwencje ... dziecko w drodze ...
jak wytłumaczyć dziecku że tatuś się nie interesował i zostawił najtrudniejszej chwili
 
reklama
Nie wytłumaczysz tego... A dziecko w końcu samo zacznie rozumieć i widzieć co się dzieje...

Miłość taka jest... Nie zawsze brnie w tym kierunku w którym byśmy chcieli...
 
dlaczego My tak cierpimy ??? dlaczego osoby, których kochamy (jeśli jeszcze kochamy) sprawili mam tyle bólu
dali dar życia ... wiarę na szczęście ...

Zuza76 tez zadaje sobie te samo pytanie, dlaczego tylko ja w tej sytuacji cierpie? dlaczego jeszcze go kocham, po tym co zrobil i jak sie zachowuje.
Mam pod soba moje malenstwo, ale jestem dopiero na poczatku drogi, 12 tydzien, przede mna jeszcze dluga droga, ktora mnie przeraza... jakos nie wierze ze bede silniejsza... bo taka nie jestem, z kazdym dniem jakos slabne, brak mi sil. Chcialabym by lez zabraklo, ale one sa, towrzysza mi codziennie.
Ciezko jest cholera...:-(
 
kabaretka - bądź cierpliwa... cierpliwość w tej sytuacji Ci pomoże...

NickPain niestety tego zawsze mi brakowalo - cierpliwosci, ciezko sie jej nauczyc;-) ale z drugiej strony podobno ciaza jest cala o tym, byciu cierpliwym.

AdiLea ja czasami mam wrazenie ze zawsze bede cierpiec...

Dzisiaj jak myslalam o tym co wydarzylo sie w ciagu ostatnich dwoch miesiecy w moim zyciu, doszlam do wniosku, ze naprawde nie zaluje ze jestem w ciazy, ze tak sie stalo ( a takie mysli mnie ostatnio nawiedzaly), jedyne czego zaluje, ze ojcem dziecka jest On, a ze pewnie bedzie chcial miec kontakt z moim aniolkiem, wiec bedzie juz do konca obecny w moim zyciu, pomimo cierpien jakie mi wyrzadzil i wyrzadza kazdego dnia.
Jednej rzeczy caly czas nie jestem w stanie zrozumiec, do momentu jak sie dowiedzial ze jestem w ciazy, bylismy razem (na odlegosc, co prawda, ale w zwiazku), a wraz z momentem kiedy mu powiedzialam o ciazy, automatycznie oznacza to koniec. Nie rozumiem, boli jak cholera. Eh.:baffled:
 
Kabaretka - facetów można tylko podzielić na dwie grupy... tych dojrzałych i tzw. dzieciaków... Tak ciąża to cierpliwość... Bo wiesz, że rośnie w Tobie człowiek, i chcesz zobaczyć, ale jeszcze tyle czasu zostało... Ja pamiętam jak już pod koniec... Mówiłem do brzucha żony... "No wychodź kochanie, wychodź"... ;-) Więc pod koniec także byłem niecierpliwy... Dużo rzeczy nie rozumiemy, a osoby z drugiej strony jeśli nie chcą nic powiedzieć to Nam tego nie ułatwiają... Ja wiem, że co się nie stanie... To kochałem, kocham i będę kochał... I to się nigdy nie zmieni... Bo nawet jeśli się rozejdziemy (chociaż tego nie chcę) to serce będzie zawsze już zajęte... zawsze...

no a teraz nie pozostaje mi nic innego jak skupić się na czymś co pozwoli mi zająć myśli... od spotkania do spotkania... teraz idę na studia w końcu... z czego się cieszę... no i staram się o przyjęcie do służb mundurowych (nie chcę na chwile obecną zdradzać jakie dokładnie służby), bo znieśli służbę wojskową więc nie będę musiał tego odrabiać w danej formacji...
 
Ostatnia edycja:
Pewnych rzeczy nie da się zrozumieć. One się po prostu dzieją i kropka. Ja sobię mówię „tak miało być”i idę dalej.
I tak jak Nick pisze, trzeba się czymś zająć żeby nie zwariować.
 
żyć trzeba dalej ... nie ma odwrotu nie ma resetu ... musimy sobie poradzić - bo życie nas wystawiło ...
ciężko jest i pewnie nie raz będzie nam trudniej ... ale mamy możliwość rozmowy tutaj. to pomaga ...
 
reklama
może i pomaga... ale Ja schodząc z forum wracam do codzienności... teraz mam dylemat co zrobić dalej.. walczyć o to co dla mnie najważniejsze i pokazywać znów, po raz kolejny, 5, 10, 14 lub i nawet 15 jak bardzo mi zależy i czekać na łaskawość czy odpuścić... i nie dać po sobie poznać, że jest strasznie ciężko... na chwile obecną druga opcja bardziej zdaje egzamin... nikt mi nie odpowie na moje pytania, bo nikt na nie zna odpowiedzi... niewiedza jest czymś naturalnie występującym w społeczeństwie, ale niewiedza odnośnie bytu związku jest rzeczą bolesną... staram się zaaklimatyzować w nowych warunkach, ale nie wychodzi mi to totalnie... rozwiązanie?... czas płynie, sekunda po sekundzie, dzień po dniu, ja tracę czas który powinienem spędzać w innym miejscu... fakt jest to moja decyzja, bo Ja się wyprowadziłem (przez nie które osoby jest mi zarzucane opuszczenie rodziny, ale Ja tych słów nie wypowiedziałem), ale tak miało być lepiej... mam odpowiedzi na wiele pytań mnie nurtujących... i choć odpowiedzi są także bolesne uważam, że mnie to kształtuje jako człowieka i uczy... co dalej... tak jak wiele z Was tu na forum... żyję dalej... i osiągam powoli sukcesy w sprawach, które są mało istotne, ale na chwilę chociaż pozwalają zapomnieć o tej sytuacji... miłość to proste słowo, które każdy potrafi wypowiedzieć... tylko nikt nie zadał pytania co dla Ciebie kryje się pod tym słowem... i co jesteś dla Niej w stanie zrobić... Ja sobie odpowiedziałem, że to zrozumienie, szacunek, zaufanie, chęć bycia blisko tej osoby i wiele innych podobnych odczuć...i wiem, że jestem w stanie zrobić wszystko... teraz mam świadomość, że gdy zabraknie rodziny i rodziców.. to wtedy właśnie ta osoba, którą się obdarza uczuciem jest obok i pomaga samą obecnością, czynem i słowem... mamy pewność, że nie jesteśmy sami... a ja?... wrócę do domu pustego, w którym nikogo nie będzie... popatrzę w lustro i zacznę się zastanawiać co się stało... łzy będą płynęły i otaczać mnie będzie tylko cisza... ale to co piszę to tylko słowa... zbędne słowa, które nie mają odzwierciedlenia w teraźniejszości... bo to przecież moja wyobraźnia o tym, jak powinno być...wyobraźnia, która boli...
 
Ostatnia edycja:
Do góry