Dziewczyny błagam o pomoc!!!
kiedy dowiedziałam sie ze jestem w ciazy,bardzo sie cieszylam,mam 30 lat,super faceta i własne mieszkanie(w kredycie na 30 lat).Kiedy przekazałam wiadomosc dla swojego mezczyzny cieszyła sie jak głupi...Trwało to 2 dni,po 2 dniach krzyczał i plakał ze nie dorósł ,zebym usunęła dziecko.Powiedziałam NIE!Przeprosił i było dobrze-głaskal mnie po brzuchu,byl cudowny...tak mineły kolejne 2 tygodnie.Po 2 tygodniach nic mi nie mówiac poszedl do psychiatry i dostał leki na depresje-krzyczał ze to moja wina,ze zmarnowalam mu zycie i w koncu 4 dni temu wyprowadził sie do mamy.powiedzial ze nie wroci,próbowałam z nim rozmawiac...nic z tego tłumaczy sie ze nie moze rozmawiac bo jest nalekach,ze wyzwalam w nim agresje.owszem do dziecka sie przyzna i moze mi pomóc ale juz nie bedziemy mieszkac razem.... On tez niedawno kupił mieszkanie,moje mielismy wynajac i mieszkac u niego...niestety juz zmienił zdanie.Zoatalam sama,nie mam rodziny,przyjaciół ..nie mam nic...poza malenstwem w brzuchu i kredytem na 30 lat:-( jak sobie radzic???? Jak o nim zapomniec???Jak sie uspokoic zaczac dbac o ciążę(to 2 miesiac)....RATUNKU!!!!
akcje z depresja, psychiatra i lekami znam z autopsji. u mojego bylego co prawda nie objawilo sie to po 2 dniach. "szczesliwie" dotarlisy do poczatku 5m-ca ciazy.
po pierwotnej euforii nadeszly gorsze dni a potem odejscie z dnia na dzien. agresja slowna taka, ze az wstyd byloby opowiadac. obwinianie za wszystko. miedzy innymi za wprowadzenie go w taki fatalny stan. koszmar.
co zrobic?
kazdy jest inny, ale mimo wszystko faceci sa do siebie niesamowicie podobni w zachowaniach.
ze swojego doswiadczenia powiem, ze najlepiej sie z nim nie kontaktowac.
ja probowalam rozmow, padaly z mojej strony silne argumenty. powolywalam sie na 3letni zwiazek, to, ze ciaza planowana, ze przeciez jest milosc...
wszelkie proby konczyly sie lzami, upokorzeniem, rozczarowaniem, stresem,
dzis wiem, ze te rozmowy nie mialy sensu. uslyszalam wtedy mnostwo okrutnych, bolesnych slow.
teraz musisz pomyslec o sobie i o Dzidzi. Wam potrzebny jest spokoj. i niestety nastaw sie na to, ze bedziesz musiala sobie poradzic ze wszytskim sama. im szybciej zdolasz to sobie wytlumaczyc, zaakceptowac tym szybciej zlapiesz rownowage.
ja bardzo dlugo nie wyobrazalam sobie zycia mojego i Synka bez udzialu "tatusia". to nie przychodzi latwo. ale jest konieczne. bo im dluzej bedziesz szukala nieistniejacego oparcia tym dluzej bedziesz sie podnosic.
nie mowie, ze masz dozywotnio skreslic swojego faceta. nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro.
ale dzis jestes tylko Ty i Dzidzia.
a od niego mozesz w najblizszym czasie uslyszec szereg sprzecznych wiadomosci. jednego dnia bedzie kochal, drugiego juz nie. jednego bedzie chcial pomoc- drugiego nie. u mojego nastroje i obietnice potrafily ulec zmianie na przesztrzeni 5 min...
wiec nie przywiazuj sie do zadnych slow, ktore on bedzie teraz wypowiadal. nie opieraj sie na jego obietnicach. i nie bierz do siebie ani oskarzen ani obelg. uloz sobie obiektywny obraz siebie i tak o sobie mysl.
odseparuj sie i daj mu czas. wymysl jakas niebezposrednia forme kontaktu np. mail i rzeczowo, bez emocji (to bez emocji jest trudne. ale uwazam, ze bardzo wazne- tylko suche fakty, zero wyrzutow, oskarzen, zazalen, prosb)zdawaj mu relacje z rozwoju Maluszka.
ja tak wlasnie po dlugim czasie bezsensownych walk zrobilam.
i nie zrazaj sie tym, ze nie odpowie badz zareaguje ironicznie - nigdy nie wiesz co sie dzieje w nim w srodku.
(moj byly na sms, ze bedzie chlopczyk pojechal sobie bardzo ironicznie i chlodno, lzy stanely mi w oczach - a potem dowiedzialam sie, ze obdzwonil kogo sie dalo chwalac sie, ze bedzie mial Syna).
na moje maile o Synku nie reagowal. nie wiedzialam nawet przez dlugi czas czy czyta.
ostatnio napisal maila- cos przemysleniach, tesknocie, powrocie. wyciszyl sie. niby leki zaczely dzialac.
nie zareagowalam. dostal tylko relacje z wizyty u poloznej.
slowa to bardzo duzo- jesli oskarzaja, lecz bardzo malo- jesli obiecuja...
reasumujac: mysl o sobie i Dzidzi. zminimalizuj kontakty z bylym. ogranicz sie do tego, co uwazasz, ze powinnas zrobic jako matka (ja uznalam, ze zrobie wszystko co moge by moj Syn mogl poznac ojca, chocby tylko po to by sie rozczarowac).
i uwierz, ze sama dasz sobie rade. Maluszek daje nam sile- tylko trzeba ja w sobie umiejetnie wyzwolic.