Heh i jak wy dajecie sobie rade
. Ja mam 21 lat, moj facet bardzo cieszyl sie z tego, ze bedzie tata, mowil, ze mnie kocha i nasze dziewcko. Calowal mnie po brzuszku, zajmowal sie nami, do 3miesiaca, kiedy to stwierdzil, ze on nie wie czy mnie kocha i czy chce ze mna byc. Ja zakochalam siew nim po uszy, pierwszy facet, ktorego naprawde kochalam, a on doprowadzil mnie do depresji, tkaktowal i nadal to robi jak smiecia. Teraz widze, ze go obchodzi tlko on sam, egoista pier.... Ja nie wiem co mam ze soba zrobic, boje sie, ze sobie nie poradze, ta sytuacja mnie przerasta. On mowi, ze bedzie mi pomagal, ale mi nie sa potzrebne pieniadze, ja potrzebuje bliskosci i czulosci w tym okresie, kogos kto bedzie mnie wpieral. Nieraz chce umrzec, tak bardzo chcialam tego dziecka, zylam nim, a teraz to nawet ono mnie nie cieszy. Nie moge jesc ciagle chudne, nie moge spac, non stop placze, moje biedne dziecko bedzie takie smutne. Ja je kocham, ale te zle emocje sa o wiele silniejsze ode mnie bardzo chcialabym tak nie czuc, bardzo ..................
moze trudno w to teraz uwierzyc, ale to mija. ta rozpacz, bol, pragnienie smierci. nie twierdze, ze szybko i w magiczny sposob. i nie bede wmawiac, ze calkowicie i bezpowrotnie. ale...
ja zostalam sama w 5m-cu ciazy. Dzidzia byla planowana i wyczekana. euforia ze strony "tatusia". calowanie brzucha itp. ale potem tez ogarnely go roznego rodzaju watpliwosci...
przezylam horror. agresje slowna z jego strony. calkowity brak wsparcia, pomocy.
tez nie jadlam, chudlam. mialam skurcze. strasznie balam sie o Maluszka. wylam cale dnie, nie moglam spac w nocy, mialam koszmary. i mimo Syneczka pod sercem nie chcialam zyc...
ale wiedzialam, ze musze sobie dac rade. ze moj Synek jest zalezny ode mnie. i, ze ja musze mu zagwarantowac nietylko przezycie, ale i poczucie bezpieczenstwa i sile.
staralam sie maxymalnie zorganizowac sobie czas.
kupa ciezkiej pracy i samozaparcia, ale...
dzis po 4 m-cach moge powiedziec, ze mi sie udalo.
od 2 tyg nie uronilam lzy.
wiem, ze smutek bedzie powracal.
i wiem, ze to pewnie bedzie bolec jeszcze dlugie lata.
ale to juz jest jakby troche obok mnie.
znow polubilam byc sama w domu.
juz nie odliczam dni na ulamki sekund.
i wierze, ze kazda z nas doczeka takiego czasu. tylko trzeba o to walczyc.
dla naszych Maluszkow. dla samych siebie.
moj byly zaczal sie teraz lamac. cos ponoc przemyslal... chyba chce wrocic... zalosne...
ehh...