reklama
A
agazoja
Gość
jesli chodzi o intensywnosc emocji, to u mnie ... poczatek pomimo ogromnych stresow, byl w stosunku do koncowki ciazy - lagodny; ale dla pocieszenia.... tak jak pisalam wyzej... meta juz blisko i to jaka piekna ))i tylko nasza;
Witajcie!
Ja dzisiaj caly dzien bylam mega zajeta. Tez szykowaniem, robieniem zakupow itp do mojego mieszkanka. Mialam pomoc kolezanki ale tez sie nalatalam, nadzwigalam, eh, a jutro jade jeszcze poukladac itp. Lozeczko jak kupie (o zgrozo, tyle u mnie to trwa) to bede musiala sama skrecic, ja znam sie na takich rzeczach,a zreszta nawet nie mam kogo poprosic, by mi pomogl.
Milkada ja mam tak samo. Tez zwalam na hormony, bo chyba kurcze tak jest. Moje wariuja, jednego dnia potrafie sie czuc mega szczesliwa, gory moglabym przenosic, a nastepnego dnia nic mi sie nie chce, czuje sie opuszczona i samotna i mam ochote wyc. A co do eksa, to widzisz twoj nawalil dzisiaj z pomoca, ja od mojego slysze jak to bardzo nie chcialby mi pomoc, ale jak skoro on jest daleko. Phi... jakby to mialo cos zmienic. Wczoraj bylo mi bardzo smutno generalnie i on o tym wiedzial, podniosl na mnie glos w rozmowie. Poczulam sie tym bardzo zraniona, wrecz upokorzona, ze on daje sobie prawo by byc nie milym, dzisiaj napisal sms z przeprosinami. Tez mi cos, ja postanowilam, ze dla mojego dobra bede miec z nim kontakt tylko i wylacznie na temat dziecka. I koniec z pogawedkami... jak widac, jeszcze nie potrafim byc przyjaciolmi tylko, wiec jakies glupie rozmowy na tematy inne, wspominanie konczy sie zle.
Milkada oni nie dorosli i tyle, ja daje szanse na wykazanie sie dawcy w byciu ojcem, ale mam zamiar sprobowac odciac sie od niego jak JA. Postaram sie miec relacje JA - dziecko - on. Bez zadnych korelacji pomiedzy nami... I dzisiaj optymistycznie w to wierze.
Dobrej nocki dziewczynki.
Ja dzisiaj caly dzien bylam mega zajeta. Tez szykowaniem, robieniem zakupow itp do mojego mieszkanka. Mialam pomoc kolezanki ale tez sie nalatalam, nadzwigalam, eh, a jutro jade jeszcze poukladac itp. Lozeczko jak kupie (o zgrozo, tyle u mnie to trwa) to bede musiala sama skrecic, ja znam sie na takich rzeczach,a zreszta nawet nie mam kogo poprosic, by mi pomogl.
Milkada ja mam tak samo. Tez zwalam na hormony, bo chyba kurcze tak jest. Moje wariuja, jednego dnia potrafie sie czuc mega szczesliwa, gory moglabym przenosic, a nastepnego dnia nic mi sie nie chce, czuje sie opuszczona i samotna i mam ochote wyc. A co do eksa, to widzisz twoj nawalil dzisiaj z pomoca, ja od mojego slysze jak to bardzo nie chcialby mi pomoc, ale jak skoro on jest daleko. Phi... jakby to mialo cos zmienic. Wczoraj bylo mi bardzo smutno generalnie i on o tym wiedzial, podniosl na mnie glos w rozmowie. Poczulam sie tym bardzo zraniona, wrecz upokorzona, ze on daje sobie prawo by byc nie milym, dzisiaj napisal sms z przeprosinami. Tez mi cos, ja postanowilam, ze dla mojego dobra bede miec z nim kontakt tylko i wylacznie na temat dziecka. I koniec z pogawedkami... jak widac, jeszcze nie potrafim byc przyjaciolmi tylko, wiec jakies glupie rozmowy na tematy inne, wspominanie konczy sie zle.
Milkada oni nie dorosli i tyle, ja daje szanse na wykazanie sie dawcy w byciu ojcem, ale mam zamiar sprobowac odciac sie od niego jak JA. Postaram sie miec relacje JA - dziecko - on. Bez zadnych korelacji pomiedzy nami... I dzisiaj optymistycznie w to wierze.
Dobrej nocki dziewczynki.
KRROPELKA
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Sierpień 2008
- Postów
- 2 684
rzeczywiscie cisza tu dzis zapanowala.
kabaretka, milkada widze, ze juz na calego wijecie sobie gniazdka :-). tez sama skrecalam lozeczko i tez z duzym brzuszkiem. troche przeszkadzal- zwlaszcza jak mi srubka na podloge uciekla , ale dalam rade i lozeczko jakos do dzis sie nie rozpadlo. a jaka pozniej radocha jak sie kupi, upierze posciel i wszystko ladnie zascieli dla Maluszka. ja mialam gotowe na m-c przed terminem porodu i nakrywalam je kocykiem by mi sie posciel nie kurzyla - ale i tak obowiazkowo codziennie musialam tam zajrzec i sie napawac tym widokiem. i wyobrazac sobie jak moj synek tam lezy.
a koncowka ciazy naprawde jest koszmarna dla kazdej mamy. ale mysle, ze nie bez powodu. bo wkoncu ma sie tak dosc swojego brzucha i wlasnej nieporadnosci. wkurza fakt, ze tak trudne zalozenie jest butow czy skarpetek a pedikure konczy sie wyczerpaniem jak po silowni. az dochozi sie do momentu w ktorym niewazny jest juz strach przed porodem i czymkolwiek innym, bo po prostu chce sie juz, natychmiast urodzic
a ta burza hormonow na koniec tez normalna. ale niebawem finisz
a mojemu Filipkowi wyszedl dzis drugi zabek :-)
kabaretka, milkada widze, ze juz na calego wijecie sobie gniazdka :-). tez sama skrecalam lozeczko i tez z duzym brzuszkiem. troche przeszkadzal- zwlaszcza jak mi srubka na podloge uciekla , ale dalam rade i lozeczko jakos do dzis sie nie rozpadlo. a jaka pozniej radocha jak sie kupi, upierze posciel i wszystko ladnie zascieli dla Maluszka. ja mialam gotowe na m-c przed terminem porodu i nakrywalam je kocykiem by mi sie posciel nie kurzyla - ale i tak obowiazkowo codziennie musialam tam zajrzec i sie napawac tym widokiem. i wyobrazac sobie jak moj synek tam lezy.
a koncowka ciazy naprawde jest koszmarna dla kazdej mamy. ale mysle, ze nie bez powodu. bo wkoncu ma sie tak dosc swojego brzucha i wlasnej nieporadnosci. wkurza fakt, ze tak trudne zalozenie jest butow czy skarpetek a pedikure konczy sie wyczerpaniem jak po silowni. az dochozi sie do momentu w ktorym niewazny jest juz strach przed porodem i czymkolwiek innym, bo po prostu chce sie juz, natychmiast urodzic
a ta burza hormonow na koniec tez normalna. ale niebawem finisz
a mojemu Filipkowi wyszedl dzis drugi zabek :-)
KRROPELKA
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Sierpień 2008
- Postów
- 2 684
bezsenna dla mnie koncowka tez byla stresujaca a to za sprawa ex glownie. uraczyl mnie kilkoma mailami upewniajacymi mnie o tym, ze wraca do szwecji. niby i tak bylam pewna, ze wroci, ale co innego przeczytac o tym wprost. zzeral mnie stres na mysl o naszym spotkaniu. i jak sie niestety okazlo te nerwy byly jaknajbardziej sluszne, bo pierwszy m-c od jego powrotu byl najgorszy. i bynajmniej nie dlatego, ze ex byl niemily. bo byl milusienki az do mdlosci. ale ciaglew jeczal o tym, ze chcialby znow miec rodzine a mnie bylo trudno podchodzic do tego obojetnie. na cale szczescie umialam byc twarda i na to nie poszlam. bo czas dowiodl tego, ze nie bylo warto.
oni sie nie zmieniaja...:-(
oni sie nie zmieniaja...:-(
reklama
Krropelka Ja mam podobnie. Teraz czuję się taka spokojna i bezpieczna, bo nie muszę go widywać ani słuchać ani nawet czytać w smsach czy mailach, ale boję się spotkania z nim i jego rodziną jak urodzę:/ Moja mama nawet nie zna jego rodziców. W niezbyt miłych okoliocznościach się wiec spotkają. W ogóle nie wiem, czy ich powiadamiać, skoro oni są po stronie exa.
Dobrze, że nie dałaś się złamać, bo potem miałaś dowody jaki on jest... Ja też uważam, że faceci się nie zmieniają. Podziwiam Cię za to, że wytrzymujesz obecność exa. Jak ja sobie pomyślę, że on będzie chciał wziąć moje dziecko na ręce, czy przytulić, to mi się płakać chce. Nie chcę, żeby go dotykał. Okropne mam te wizje spotkania z byłym :/
Dobrze, że nie dałaś się złamać, bo potem miałaś dowody jaki on jest... Ja też uważam, że faceci się nie zmieniają. Podziwiam Cię za to, że wytrzymujesz obecność exa. Jak ja sobie pomyślę, że on będzie chciał wziąć moje dziecko na ręce, czy przytulić, to mi się płakać chce. Nie chcę, żeby go dotykał. Okropne mam te wizje spotkania z byłym :/
Podziel się: