Panegiryka Ja też jeszcze nie mam łóżeczka, ani wózka nie wspominając już o torbie do szpitala i kosmetykach dla siebie i dziecka.
asuzana Ja się kryję przed dwoma sąsiadkami z bloku.... Zawsze jak wychodziłam z pieskiem i one wychodziły, to sobie zapaliłyśmy, pogadałyśmy... A odkąd moja ciąża jest widoczna, to unikam ich, bo nie wiem, co bym powiedziała, gdyby spytały czyje to dziecko. Chyba umiałabym tylko wydusić z siebie 'moje'.
Dziś byłam na usg. Niestety państwowo... Straszne kolejka, dużo starych bab, lekarz się spóźnił. Baby przepuściły w kolejce jedną dziewczynę w ciąży (na oko miesiąc starszą od mojej). Do gabinetu wchodziło się wg. godziny, ale że lekarz się spóźnił, to o 9 przyjmował dopiero pacjentki z godziny 8. Nagle się rozległa dyskusja, kto wchodzi następny. Jedna baba mówi na głos, że powinno się przepuścić kobietę w ciąży i pokazuje na mnie. Ja oczywiście burak i nic nie mówię, bo mi głupio. Na to zrywa się inna baba i mówi, że ona też jest ciężarna (na moje oko była w 1 trymestrze), druga na to, że jakoś tego po niej nie widać. Tamta dalej się drze. Nienawidzę takich nerwowych sytuacji. Nic nie mówiłam. Nie mam jeszcze wprawy w ripostach kierowanych do innych osób niż do mojego exa :] Nie mniej jednak sytuacja bardzo krępująca dla mnie. Jak ciąży jeszcze nie było po mnie widać, to nie oznajmiałam całemu światu, że w niej jestem i trzeba mnie przepuścić… Zawsze czekałam na swoją kolej w kolejce do badania. Czasem mój ginekolog mówił mi, żebym mówiła że jestem w ciąży i wchodziła poza kolejnością, ale jak słyszałam kłócące się w kolejce baby, to sobie darowałam…
Dobrze, że to było ostatnie usg… Ex wiedział jak bardzo nie lubię państwowych przychodni (zresztą kto lubi) i mówił, że będzie mi dawał na usg prywatne. Nigdy nie dał. Byłam 2 razy i płaciła moja mama, a on jeszcze potem do mnie z mordą, że go nie zabrałam na usg i nie widział dziecka
W gabinecie było nie lepiej niż w poczekalni. Weszłam o 10:40, choć byłam zapisana na godzinę wcześniej. Spóźniłam się przez to na wykłady. Ale co do samego lekarza, to wyglądał tak jakby mi robił łaskę, że udziela informacji. On chyba chciał tylko wykonać usg, opisać je i koniec. Dlatego też sprawiało mi satysfakcję wypytywanie go o wszystko. Ale dziwny jakiś był. Pytam się go, czy może sprawdzić płeć, bo słyszałam, że można się przy tym łatwo pomylić, a on: ‘’tak jak we wszystkim w życiu’’
Nie wiem, co to miał być za tekst. Jakoś trafiam na takich ginekologów, którzy niezbyt wiele chcą mi udzielać informacji. Nawet gdy byłam prywatnie to było podobnie. Dziś jednak ciągnęłam faceta za język i kazałam sobie pokazać monitor. Widziałam jąderka Kubusia :-) Więc jestem podwójnie pewna, że to synek.
Co do porodu, to ja się bardziej boję szpitala niż porodu. Tego, że będę traktowana tak jak w przychodniach państwowych. Wszyscy będą mi udzielali znikomych informacji i to z wielką łaską.
Byłam w aptece. Kolejny rachunek do kolekcji. 72 pln poszło na witaminy.
Mój brat dba o moje samopoczucie w ciąży. Wysłał mi takiego oto linka :-)
Co zrobić z ciążowym brzuszkiem? - Joe Monster