Panegiryka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Luty 2009
- Postów
- 285
Bezsenna:
Napiszę Ci jak to wyglądało u mnie. Kiedy się dowiedziałam, że chcą się ze mną układać, poszłam do mecenaski (wizyta 50 zł) i zapytałam się jej co mam zrobić przez ten czas. Powiedziała, że mam zbierać rachunki, a później do niej przyjść ze wszystkim i płacę już tylko jedną kwotę za prowadzenie przez nią tzw. mediacji i przygotowania dokumentów (500 zł plus VAT - taką podała mi cenę). Ona będzie się z nimi kontaktowała, rozmawiała i stawiała warunki, wcześniej przygotuję dokumentację, w której ujmie koszty okołoporodowe, wysokość alimentów, wizyty ojca z dzieckiem (tutaj zaznaczę, że wizyty chcę mieć pod okiem kogoś z rodziny, skoro się nie interesowali dzieckiem przez okres ciąży, nie wiem co to za ludzie i do czego są zdolni), nazwisko dziecko będzie miało moje (tutaj pewnie się też zaczną czepiać), koszty szczepień, itp.
Przez okres ciąży matka exa wysyłała mi pieniądze, za które jej podziękowałam, ale ona mi napisała "że to nie dla mnie, tylko dla dziecka". Nie korzystam z nich. Kiedyś mnie na tym forum troszkę dziewczyny skrzyczały, że biorę te pieniądze, ale skonsultowałam to z dwoma różnymi prawnikami i oni powiedzieli to samo, że to nie ma wpływu na późniejsze decyzję, bo są to ich dobrowolne wpłaty, a zainteresowanie ciążą nie polega na "wpłacaniu co miesiąc pieniążków".
Wszystkie leki, które bierzesz przez okres ciąży masz wpisane w karte ciąży. Z tego co tutaj wyczytałam dziewczyny to wykorzystywały, a sędzina nie zawsze chciała dowodu pod postacią rachunków.
Co do załatwiania spraw przed porodem, to wole teraz, niż później robić coś kosztem dziecka. Wtedy dojdzie dużo obowiązków, a wolałabym ich nie zaniedbywać. Także wolę to teraz załatwić, niż po porodzie.
Dziecka ci nikt nie zabierze. Ty jesteś matką i takie gadanie mogą sobie wsadzić... sama wiesz, gdzie dokładnie.
Wiem, że wiele zależy od sędziego. Możemy sobie układać wielki plan w głowie, a trafimy na jakąś "dobrą duszę", która weźmie stronę ojca dziecka.
Mnie mój ex kiedyś powiedział "Dostaniesz 300 zł i zobaczymy jak sobie poradzisz, bo ja studiuje i więcej ci płacić nie będę". Podejście iście litościwe. Ja mogę jeść codziennie liście z kapusty, ale o pieniążki dla dziecka zawalczę. Każda mama chcę, żeby jej maleństwo miało na szkołę językową czy też na rozwijanie zainteresowań, a z tego co zauważyłam, tutaj większość mam o to właśnie walczy. I ja się pod tym podpisuję i też się nie poddam bez walki.
Rodzina exa i on się ze mną nie kontaktują i tak, boję się tej ciszy. Nie wiem co im może łazić po głowie. Dobrze, że wiem czego się mogę po nich spodziewać (czytaj: wszystkiego).
Wiem, że wszystko będzie dobrze! Na pewno musi tak być.
Przydałby się taki temat - "Pytania do prawnika, prosto z sali rozpraw", żeby tam mogły dziewczyny udzielać sobie odpowiedzi na nurtujące pytania i żeby coś nie umknęło.
P.
Napiszę Ci jak to wyglądało u mnie. Kiedy się dowiedziałam, że chcą się ze mną układać, poszłam do mecenaski (wizyta 50 zł) i zapytałam się jej co mam zrobić przez ten czas. Powiedziała, że mam zbierać rachunki, a później do niej przyjść ze wszystkim i płacę już tylko jedną kwotę za prowadzenie przez nią tzw. mediacji i przygotowania dokumentów (500 zł plus VAT - taką podała mi cenę). Ona będzie się z nimi kontaktowała, rozmawiała i stawiała warunki, wcześniej przygotuję dokumentację, w której ujmie koszty okołoporodowe, wysokość alimentów, wizyty ojca z dzieckiem (tutaj zaznaczę, że wizyty chcę mieć pod okiem kogoś z rodziny, skoro się nie interesowali dzieckiem przez okres ciąży, nie wiem co to za ludzie i do czego są zdolni), nazwisko dziecko będzie miało moje (tutaj pewnie się też zaczną czepiać), koszty szczepień, itp.
Przez okres ciąży matka exa wysyłała mi pieniądze, za które jej podziękowałam, ale ona mi napisała "że to nie dla mnie, tylko dla dziecka". Nie korzystam z nich. Kiedyś mnie na tym forum troszkę dziewczyny skrzyczały, że biorę te pieniądze, ale skonsultowałam to z dwoma różnymi prawnikami i oni powiedzieli to samo, że to nie ma wpływu na późniejsze decyzję, bo są to ich dobrowolne wpłaty, a zainteresowanie ciążą nie polega na "wpłacaniu co miesiąc pieniążków".
Wszystkie leki, które bierzesz przez okres ciąży masz wpisane w karte ciąży. Z tego co tutaj wyczytałam dziewczyny to wykorzystywały, a sędzina nie zawsze chciała dowodu pod postacią rachunków.
Co do załatwiania spraw przed porodem, to wole teraz, niż później robić coś kosztem dziecka. Wtedy dojdzie dużo obowiązków, a wolałabym ich nie zaniedbywać. Także wolę to teraz załatwić, niż po porodzie.
Dziecka ci nikt nie zabierze. Ty jesteś matką i takie gadanie mogą sobie wsadzić... sama wiesz, gdzie dokładnie.
Wiem, że wiele zależy od sędziego. Możemy sobie układać wielki plan w głowie, a trafimy na jakąś "dobrą duszę", która weźmie stronę ojca dziecka.
Mnie mój ex kiedyś powiedział "Dostaniesz 300 zł i zobaczymy jak sobie poradzisz, bo ja studiuje i więcej ci płacić nie będę". Podejście iście litościwe. Ja mogę jeść codziennie liście z kapusty, ale o pieniążki dla dziecka zawalczę. Każda mama chcę, żeby jej maleństwo miało na szkołę językową czy też na rozwijanie zainteresowań, a z tego co zauważyłam, tutaj większość mam o to właśnie walczy. I ja się pod tym podpisuję i też się nie poddam bez walki.
Rodzina exa i on się ze mną nie kontaktują i tak, boję się tej ciszy. Nie wiem co im może łazić po głowie. Dobrze, że wiem czego się mogę po nich spodziewać (czytaj: wszystkiego).
Wiem, że wszystko będzie dobrze! Na pewno musi tak być.
Przydałby się taki temat - "Pytania do prawnika, prosto z sali rozpraw", żeby tam mogły dziewczyny udzielać sobie odpowiedzi na nurtujące pytania i żeby coś nie umknęło.
P.
Ostatnia edycja: