reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

bezsenna no ja miałam sporo różnych epizodów który podważają moja wiarygodnosc i zdolność do bycia matką począwszy od płukania żołądka, samookaleczania się, i epizodów związanych z zażywaniem przeróżnych substancji. Na dodatek w miedzy czasie trafilam na taką cudowną panią psychiatre ,która mi swoim wspaniałym leczeniem dorzuciła kolejnego garba w postaci benzo. :baffled: Ale było nie było ja się już sporo czasu nie tykam niczego ani alko, szlugów, ani niczego co nie jest zapisane przez mojego psychiatre ;)
 
reklama
Nienawidzę takich przepychanek słownych... I tym bardziej w sądzie, przy obcych ludziach... Jego słowa przeciwko moim. Co za ironia losu, że z łóżka się przechodzi do sądu. Gdy o tym pomyślę, to tylu rzeczy żałuję... Obwiniam samą siebie, że nie zdążyłam odejść, gdy jeszcze był na to czas. Często myślę, co by było gdyby. Wiem, że to do niczego nie prowadzi, ale nie mogę się pozbyć takich myśli.
Ze świadkami raczej nie powinno być problemu. Przepłakałam połowę ciąży. Czasem dzień w dzień. Moja mama i brat to widzieli. Ale rodzina exa też jest za nim. Twierdzą, że on jest po prostu nerwowy i ma ciężki charakter. Jak dla mnie to on się powinien leczyć. Jego charakter to jego problem. Szacunek do kobiet powinien mieć bez względu na wszystko.
U mnie jedyne, co może udowodnić, to samookaleczenia, bo to niestety jest widoczne. Ale z drugiej strony minęło od tego czasu 6 lat.
Kurcze, zamiast spokojnie się cieszyć ciążą, to ja już myślę, co będę musiała zrobić po porodzie (usc, pozew...).
 
Dziewczyny jak sie rozpisałyście ale to bardzo dobrze.U nas oki dzisiaj byłam z mała na szczepieniu zaszczepiłam ja równiez na rotawirusa kosztowało 300 zł ale co zrobić:(
Mała dalej ma kolki i to starszne tak cierpi a ja razem z nią ale dajemy rade rodzice bardzo pomagaja ze mam czas dla siebie:)
Dzisiaj dostałam wezwanie z sądu sprawe mam 12 maja:) ciekawe cze tatus sie pojawi............
 
agutka no chyba faktycznie będę się jeszcze raz musiała bliżej zoorientować. kiedyś rozmawiałam z taką pracownicą z mopsu ale ona mi pomogła pozałatwiać tylko z papierami socjalnymi a o niczym innym nie mówiła... więc chyba faktycznie.
wogóle dałaś mi dużo do myślenia... ale tak sobie myślę ,że i tak największa karą dla tego drania jest to ,że nie ma możliwości bycia z Adasiem i patrzenia jak się rozwija. oczywiscie on na pewno nie patrzy na to w tych kategoriach... ale coz ja poradze na to brak mozgu jest nieurchonnie powiazany z plaska perspektywa ;) póki co zawijam kiece i lecę za chwilę mam lektoraty i na nich kolokwium i prezentacje z angielskiegol trzymajcie kciuki zebym sie nie zacięła :) ...a i teraz mi sie cos nasunelo ale to potem jeszcze dopisze;)
 
abundzu Trzymam kciuki! :) Ja dziś zaliczyłam kolokwium na łacinie, więc mam nadzieję, że u Ciebie tak samo dobrze pójdzie :)
Ja też uważam, że niemożność bycia przy Adasiu, to najlepsza kara. Oczywiście 'tatuś' teraz tego nie zrozumie, ale dotrze to do niego, gdy już będzie za późno. Tak samo było z moim ojcem. Miał tyle szans, jeździliśmy z bratem do niego, ale niestety, jako ojciec się nie sprawdził. Czasem jeszcze gada, że żałuje swoich błędów młodości i takie tam, ale teraz już trochę z późno. Ja jestem pełnoletnia i mój brat też. Myślę, że z większością tatusiów na tym forum będzie podobnie. Otrząsną się jak już będzie za późno.
 
Przeczytałam posty związane z tym "karaniem ojca dziecka". Wiem, że są różne sytuacje w życiu, każdy "dawca" jest inny i inaczej traktuje matkę dziecka. Pewne jest to, że nas skrzywdzili, temu zaprzeczyć się nie da.


Zastanawiam się jednak, czy takie świadome izolowanie ojca od dziecka jest dobre. Ja mam żal do "dawcy", że mnie ze wszystkim zostawił, że muszę sama się borykać z każdym dniem i bywają dni, że mam ochotę się poddać i podziękować mu za alimenty, itp. Ale wiem, że nie mogę. Pomijając to co czuję, chcę sprawdzić jakim będzie ojcem, nawet takim na odległość. Nie chcę, żeby kiedyś moje dziecko powiedziało mi "Mamo, dlaczego odsunęłaś mnie od niego, dlaczego nie dałaś mu szansy?". Niezależnie od tego, czy brak zainteresowania z jego strony zrani moje dziecko po pięciu czy po osiemnastu latach, chce mu dać szansę. Nie dla siebie, nie dla nas (bo tego co było nie da się odbudować między nami), ale dla dziecka. Ma prawo znać ojca, ba! nie chcę dziecka chować po kloszem, bo takie chowanie nie zawsze wychodzi na dobre. Życie kopie w tyłek, a mnie kiedyś przy dziecku zabraknie (wiem, wybiegam w przyszłość), nie chcę wychować kogoś, kto przy byle wietrze się załamie. Chce pozostawić mu wybór. Chodzę do psychologa od kiedy wiem, że będę samotną mamą, staram się wyzbyć "jadu", który mam w sobie. Nie chcę go przelewać na dziecko, nie chcę mu mówić "Twój ojciec to zły człowiek, nie chciał cię". Jasne, że czułabym satysfakcję, jakby po latach mu powiedziało "Umrzesz sam tato, bo sobie na to zasłużyłeś, byłeś złym człowiekiem", ale nie mogę dopuścić, by było to moje słowa włożone w usta dziecka. Jestem sama, będę sama, muszę myśleć jak przygotować moją córkę do życia. Uznacie, że jestem okrutna, że nie myślę jak kochająca matka, ale uważam, że dziecko ma prawo do alimentów (nawet jak ich nie potrzebuję, będzie miało oddzielne konto i może kiedyś z nich skorzysta), ma prawo do ojca, nawet najgorszego i do decyzji, czy chce mieć tatę na pięć minut, czy tatę na całe życie, niezależnie od tego jakim ten jest człowiekiem.
I wiem dzisiaj, że dopilnuję, by ojciec dziecka i jego mama zawsze w dniu ich święta otrzymali od małej głupia kartkę z życzeniami. Niech to będzie dla nich znakiem, że potrafię nauczyć dziecko szacunku do drugiego człowieka. I nie zacieram po nich śladu w życiu małej, bo przyjdzie dzień, kiedy tę decyzję, już świadomą, pozostawię jej.

Ale wiadomo, że każda sytuacja jest inna, każda z nas jest inna i postąpi tak, by było jak najlepiej.

Pozdrawiam,
P.
 
Penegiryka bardzo mnie ujęłaś tym co napisałaś.. i jak na cięzarówkę przystało puściłam sobie nawet łezkę, a co.. :-)
 
Panegiryka,a ja tylko powiem,że z mojej strony,to nie jest dla niego kara. I wiem,że jest mu z tym dobrze,że ma odebrane prawa.
A wiesz,czemu odebrałam? Bo bałam się o Zuzię. Po tym wszystkim,co usłyszałam,naprawdę bałam się,że może mu coś strzelić do głowy i zrobić Jej kiedyś krzywdę. I Ona w przyszłości też będzie miała spokój,bo,gdyby tak się stało,że on będzie stary i niezdolny do pracy,nie będzie mógł podac swojego dziecka o alimenty na siebie,bo nie ma do tego prawa. Jeśli będzie chciał Ją poznać - proszę bardzo. Widzeń odebranych nie ma. Może przyjechać,zobaczyć Ją i tyle. Ale o niczym więcej decydować nie może.
I ja Zuzi np. nie powiem,że to drań itp. . Myślę,że sama się kiedyś pozna,co to za osoba i jak Nas potraktowała...

Podejrzewam,że gdybyś była w mojej sytuacji,to też odebrałabyś prawa. Nie za karę. Tylko dla bezpieczeństwa dziecka. :tak:


Abundzu,mi też sporo osób wszystko na początku podpowiadało. :tak: Dlatego teraz dzielę się z innymi potrzebującymi tą "wiedzą". ;-)
Powodzonka więc życzę w załatwianiu wszystkich tych spraw. :-)
 
agutkaZG, dlatego zaznaczyłam, że każda sytuacja jest inna, a każda z nas będzie się starała zrobić wszystko, by było jak najlepiej. Ja nikogo nie oceniam, nie potępiam, mogę mówić tylko za siebie i dzielić się swoimi przemyśleniami.
Też się boję, że matka ojca mojego dziecka lub on coś "wymyślą" i nie daj boże zrobią, dlatego każda wizyta będzie pod okiem kogoś z mojej rodziny. Nie mam też zamiaru ich do czegokolwiek zmuszać, sami podejmą decyzję, czy chcą kontaktu, czy nie. I czasami mam ochotę krzyczeć, gryźć poduszkę z bólu, ale swoje uczucia muszę odłożyć na bok. Wiem jedno, w moim życiu nie ma już dla niego miejsca i to, czy to miejsce znajdzie się dla niego w życiu i sercu małej, zależy tylko i wyłączenie od niego.

Trzymam kciuki za każdą dziewczynę tutaj, bo kiedy widzę, że coś się układa i idzie do przodu, to dla mnie znak, że może być lepiej i u mnie. Podziwiam od początku tę siłę i zastanawiam się czy mnie jej nie zabraknie. Bo słowa to jedno...

Pozdrawiam,
P.
 
reklama
hejka wam ponownie
jestem juz 4 dzien po terminie, brzuszek nadal taki mały ale za to bolący.Dziecko straszneis ie wierci, boje sie tego terminu kiedy urodze a szczególnie ze nie zna sie dnia a ni godziny:no:
moze w nocy?moze w dzien ? a jak bede jęczec w taxi?kurcze istne paranojeeeeeee:crazy:
 
Do góry