Moja historia jest jak z jakiegoś horroru. Facet po 7 latach rozszedł się z narzeczoną pół roku przed ślubem, ponoć go zdradziła. 10 lat pracował w firmie jej rodziców, właściwie oboje tam pracowali. Nagle wszystko się skończyło. Załamał się nie umiał odnaleźć z pracą, z życiem. Poznałam go właśnie wtedy. Kontakt na jakiś czas się urwał. Nagle zadzwonił przegadaliśmy kilka wieczorów i tak jakoś wyszło że dobrze się rozumieliśmy, namawiał żebyśmy spróbowali razem. Wspierałam go jak mogłam psychicznie a nawet finansowo. Wszystko było niby ok ale czułam że coś jest nie tak. Przyznał się że była zostawiła go z długami, zabrała całą kasę która mieli na wesele a on już nie daje rady. Prosił o pomoc, żebym wzięła pożyczkę na siebie bo tak zrobił jego brat z obecną już żoną po swoim rozwodzie. Byłam zawsze sceptycznie nastawiona do pożyczek ale obiecywał że będzie spłacać, jego rodzice wiedzieli o wszystkim a on zgodził się na spisanie umowy żebym miała pewność co do niego. Planowaliśmy wspólną przyszłość, wspominał o ślubie że jest pewny i w ogóle więc opornie się zgodziłam. Przeprowadził się do mnie, utrzymywałam go kiedy szukał pracy bo mieszkał wcześniej 50 km od miasta. Od niego też pojawiła się rozmowa o dziecku, że chciałby być już ojcem w końcu miał prawie 32 lata. Udało się za pierwszym razem choć ja nigdy nie miałam parcia na dzieci ale też chciałam w końcu mieć rodzinę, ułożyć życie bo byłam po rozwodzie. Poszłam na L4 i wtedy zaczęły się problemy bo skupiłam się bardziej na sobie, złym samopoczuciem w ciąży ciągłymi mdłościami, płakałam, całymi dniami byłam sama on cały dzień w pracy. Jego rodzice cieszyli się z wnuka . On że zostanie tatą.. do czasu. Póki się nie przekonał ile kosztuje prywatna opieka witaminy. Zaczęło brakować kasy, do tego jego nowa praca od rana często do nocy. Dziwne smsy o 1:30. Pytałam ale zawsze to samo JESTEM CI WIERNY. W końcu kłótnia po której powiedział że się wyprowadza. Pojechałam do rodziców on 3 dni u kolegi mieszkał. Pogodziliśmy się przynajmniej ja tak myślałam, wrócił na moje mieszkanie a ja dalej u rodziców byłam. Jednak wciąż to samo, nie dostałem wypłaty, nie mogę się z szefem dogadać nie wiem co dalej robić z tą pracą. Za cały miesiąc 200 zł mi dał. Chciałam żeby sobie to wszystko przemyślał. Pisał że zrozumiał że wszystko się ułoży i damy radę we dwoje i mam wracać z dzieckiem. Przyjechałam pogadać ale jego tel milczał, na mieszkaniu był szampan w sypialni, z łazienki zniknęły moje rzeczy. U niego w firmie się dowiedziałam że jest u ... dziewczyny. Znalazłam go tam, ale to był obcy człowiek, zero skruchy w oczach, jakby nigdy nic nas nie łączyło i dziecka nie było a dwa dni wcześniej zapewniał mnie jak to mu na nas zależy. Zabrał swoje rzeczy ode mnie a ja zostałam sama w 6 miesiącu ciąży z jego długami na 25000 tyś. Czym sobie na to zasłużyłam? Zostałam praktycznie bez środków do życia a on od tego dnia nie interesuje się mną ani dzieckiem. Dałam dach nad głową, wspierałam psychicznie, finansowo, kupiłam samochód żeby miał czym jeździć do pracy jak mu się zepsuło jego auto i sprzedał swoje w dodatku za moimi plecami. Twierdził że przed niczym nie ucieka a dziecka sobie sama nie zrobiłam. Od tego dnia niebawem miną 2 miesiące i kolejna rata do banku... kwota z której ja nie wzięłam nawet złotówki a muszę zrobić wyprawkę dla dziecka i jakoś dalej żyć niebawem we dwójkę :-( rachunki na 1600 zł nic tylko się iść powiesić. Nawet moje mieszkanie zbrukał bo się mu zachciało małolaty 12 lat młodszej bo ona to niby wszystko rozumie... Dla mnie to ona jest szmatą wiedziała o mnie i dziecku o jego dlugach a mimo to odważyła się spać w moim łóżku i dotykać MOICH!!!! rzeczy. Nie wiem gdzie on przebywa i wiem że ciężko mi będzie wywalczyć alimenty. Jego starzy umywają ręce bo płacić długów syna nie będą. Nawet tel mi nie oddał który wzięłam na siebie twierdząc że 3 rachunki są zapłacone a tym już jest urzadzenie spłacone. Krew się gotuje w żyłach. Trzy tygodnie mieszkał u mnie za darmo złotówki na czynsz ani życie nie dał i jeszcze mnie tam zdradzał. A tak mi miał być wdzięczny za tą pomoc którą ode mnie dostał. Nawet prosto w oczy nie miał odwagi powiedzieć mi o wszystkim tylko kłamstwa do końca bo nie miał gdzie mieszkać. Nawet po wszystkim chciał wynająć ode mnie moje mieszkanie bo ma trudną sytuację. A moja to niby jaka jest????