- Dołączył(a)
- 9 Maj 2017
- Postów
- 8
Pamiętam zmęczenie okropne na początku ciąży. Okropny wstręt do słodkiego i miłość do kwaśnego. Jadłam żurek i ogórki jak szalona. Ale jednak ciągle chciało mi się spać. Zrobiłam 2 testy wyszły negatywne. Poszłam do ginekologa powiedział ze to jakiś nowotwór, guz... Nie uwierzylam temu pseudo specjaliście. A więc poszłam do drugiego. Ku zdziwieniu to nie był nowotwór. Kamień wtedy spadł mi z serca. Ale usłyszałam hasło : Wie Pani co? Posiada Pani puste jajo plodowe bez zarodka do usunięcia w szpitalu. A więc dostałam skierowanie, pojechałam na zabieg tzw. Skrobanki, podlaczyli mnie do królowek, ale Pani doktor w szpitalu chciała sama zobaczyć to puste jajo plodowe. I wiecie co? Gdyby nie ona to nigdy bym nie wiedziała że mogliby mi usunąć dziecko. Kobieta zrobiła aferę wtedy na cały szpital. I powiedziała mi że ani nie ma Pani zmian nowotworowych ani pustego jaja. Jest Pani w 6tyg ciąży. A ja wtedy myślałam że dostanę zawału. Sto myśli na minutę. Właściwie czulam jakby za chwile miałoby mi pęknac serce Dziś jest to 4 miesiąc. Dokuczają mi tylko wymioty. Czekam na to dziecko i oddam mu wszystko co mam, co posiadam. Mam jedynie straszne wahania nastroju. Raz jestem szczęśliwa a raz płacze jak niemowlę.