reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Stokrotko, tak trzymaj. :) Już niewiele do spotkania z Synkiem.
A ja tam wolę siebie z tym ziarnkiem goryczy, niż siebie parę lat temu - "dziewiczo naiwną" ;-).
 
reklama
Macie rację dziewczyny. Stokrotko ja tez mam 26 lat i 23 maja minie 6 miesięcy odkąd zostałam sama w ciąży. Liczba 23 zawsze była moją szczęśliwą. Urodziłam sie 23 dnia miesiąca, numer mojego domu to 23, numer w dzienniku szkolnym też był 23, 23 listopada odszedł ojciec mego dziecka i chyba to szczęśliwa data jak patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, na początku zawalił mi się świat ale teraz wiem że dobrze sie stało, nie można tęsknić za kimś kto zostawił swoje dziecko i od tamtej pory nie interesuje się jego losem i jego matki, nie zainteresował sie czy mam za co opłacić wizyty u ginekologa, czy mam pieniądze na wyprawkę, czy dziecko rozwija się dobrze choć dwa razy byłam w szpitalu z objawami poronienia. wiedział że odwołując ślub i odchodząc od nas może przyczynić sie do tego że nie donoszę ciąży, że stres może zaszkodzić maleństwu.Myślalam na początku że się opamięta, ale zamiast przeprosin dostałam serie smsów z obrażliwymi tekstami i groźbami. Czy tak powinien sie odnosić facet do ciężarnej kobiety?! Te 6 miesięcy powoli jednak nauczyło mnie odporności, myślę że z naiwnego dziewczęcia przeistoczyłam sie w kobietę, która już zawsze bedzie ostrożna w kontaktach z facetami i nie będzie wierzyć naiwnie w ich piękne słówka. Teraz najważniejszy jest mój syn i dzięki niemu mam ogromna siłe żeby dalej żyć. Jeszcze tylko kilkanaście dni i przytulę go do siebie. To będzie najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
 
Hej, dzięki za wsparcie. Już dawno temu zbierałam się z zamiarem napisania do Was, ale ciągle coś było ważniejsze i pilniejsze...praca, szkoła, remont mieszkania...Od tygodnia jestem na zwolnieniu, więc mam trochę czasu.
Olo26 - jakbym czytała swoją historię. Tatuś mojego Aleksandra też nie interesuje się niczym. Najpierw mamił obietnicami pomocy, bo wzięłam na kredyt mieszkanie, które miało gołe ściany i podłogi, potem, jak już wszystko urządziłam, mamił obietnicami pomocy przy skompletowaniu wyprawki. Na koniec stwierdził, że wszystko dostanę od ludzi (swoja drogą ciekawa teoria, więc może wyjdę na ulice miasta i ktoś coś mi może da?) Przede mną sprawa w sądzie, czekam na wezwanie. Też dostawałam smsy z groźbami. Najgorsze jest to,że pracujemy razem, a on funkcyjnie jest sporo wyżej niż ja.Na moje szczęście to duża korporacja i wiem, że kierownictwo jest po mojej stronie a ja nie jestem zależna służbowo od tego idioty.
No i co dalej? Teraz będzie już tylko lepiej, bo to my mamy coś, co jest także ich, a nie odwrotnie. Tak sobie tłumaczę, gdy nadchodzą czarne chmury nad moją głowę. Pewnie, że się boję, czasami nawet panikuję. Mam milion scenariuszy jak będzie wyglądało nasze wspólne "rodzinne" spotkanie. Raz myślę, że zachowam stoicki spokój i uśmiech od ucha do ucha, żeby wiedział, co mógł mieć. Zaproszę go do mojego mieszkania, które dziękki pomocy rodziców wygląda jak z żurnala, zrobię kawę i potraktuję po ludzku,a za chwilę myślę, że nie wytrzymam i zrzucę go ze schodów zanim wlezie ze swoimi buciorami w nasze życie.
Nagadałam się, nagadałam, a teraz muszę się trochę ogarnąć :-)
Buziaki, Kochane.
 
Hej, dzięki za wsparcie. Już dawno temu zbierałam się z zamiarem napisania do Was, ale ciągle coś było ważniejsze i pilniejsze...praca, szkoła, remont mieszkania...Od tygodnia jestem na zwolnieniu, więc mam trochę czasu.
Olo26 - jakbym czytała swoją historię. Tatuś mojego Aleksandra też nie interesuje się niczym. Najpierw mamił obietnicami pomocy, bo wzięłam na kredyt mieszkanie, które miało gołe ściany i podłogi, potem, jak już wszystko urządziłam, mamił obietnicami pomocy przy skompletowaniu wyprawki. Na koniec stwierdził, że wszystko dostanę od ludzi (swoja drogą ciekawa teoria, więc może wyjdę na ulice miasta i ktoś coś mi może da?) Przede mną sprawa w sądzie, czekam na wezwanie. Też dostawałam smsy z groźbami. Najgorsze jest to,że pracujemy razem, a on funkcyjnie jest sporo wyżej niż ja.Na moje szczęście to duża korporacja i wiem, że kierownictwo jest po mojej stronie a ja nie jestem zależna służbowo od tego idioty.
No i co dalej? Teraz będzie już tylko lepiej, bo to my mamy coś, co jest także ich, a nie odwrotnie. Tak sobie tłumaczę, gdy nadchodzą czarne chmury nad moją głowę. Pewnie, że się boję, czasami nawet panikuję. Mam milion scenariuszy jak będzie wyglądało nasze wspólne "rodzinne" spotkanie. Raz myślę, że zachowam stoicki spokój i uśmiech od ucha do ucha, żeby wiedział, co mógł mieć. Zaproszę go do mojego mieszkania, które dziękki pomocy rodziców wygląda jak z żurnala, zrobię kawę i potraktuję po ludzku,a za chwilę myślę, że nie wytrzymam i zrzucę go ze schodów zanim wlezie ze swoimi buciorami w nasze życie.
Nagadałam się, nagadałam, a teraz muszę się trochę ogarnąć :-)
Buziaki, Kochane.
Ty Stokrotko jesteś w lepszej sytuacji niz ja bo masz pracę. Pracowałam jeszcze cztery miesiące przed ciążą, potem byłam w trakcie poszukiwań nowej pracy, w międzyczasie zaszłam w ciążę ale nie martwiłam sie tym że nie mam pracy bo to mój eks miał zadbac o nasz byt materialny, ja miałam zająć się wychowaniem dziecka tak do roku, a później dopiero iść do pracy. No ale sytuacja sie zmieniła, nie sądziłam że ten dupek tak się zachowa i poprostu stchórzy,i teraz nie przejmuje sie niczym. Tak więc do szczęścia brakuje mi jeszcze pracy. Od stycznia 2009 chciałabym zacząć gdzieś pracować. Wtedy całkowicie poczuje się kobietą niezależną i żaden samiec nie bedzie mi do niczego potrzebny. Podziwiam Cie że masz siłę znosić swojego eks w miejscu, w którym pracujesz. Pozdrawiam
 
Witajcie dziewczyny

tak czytam i czytam i oczom nie wierze:szok::szok: ja bym takim facetom jaja poobcinała:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:zeby juz nigdy nie zaznali przyjemnosci:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
trzymajcie sie wszystkie bardzo dzielne jestescie podziwiam was za siłe:-):tak:


a wszystkie babeczki z rocznika 82:-D zapraszam do wątku POGADUSZKI tam są własnie 26latki zapraszam....:-):-)
 
ja mam taka sama sytuacje rozstalam sie z ojcem dziecka bo niechce mu sie isc dorobic lub zmienic prace mimo ze z wyplaty zarabia marne grosze z czego wiekszosc idzie na spłate rat a potem miesiac chodzi bez kasy a tak twierdzil ze mnie kocha zyc beze mnie nie moze, ze zabije sie jak nie bedziemy razem a teraz woli byc sam bo niechce mu sie nic robic tylko by lezal a za te grosze co ma nie wyzyje rodzina z niemowleciem
 
Dominika czy kasa to wszystko? Czasami ci bez pieniędzy lepiej żyją tzn.kochają sie ,są szczęśliwsi niż ci co ja mają.Pewnie,że lepiej jak jest bo nie musisz martwic się o jutro...ale jak jej nie ma też można życ i byc szczęsliwym w związku...
 
Witam wszystkich

U mnie sprawa bycia smaotną w ciąży jest dość świeża. Jestem w 26 tygodniu ciąży. Razem z moim byłym dużo rozmawialiśmy o dzidzi i 4 miesiące cięzko na nie pracowaliśmy. Ale to było dawno. Od 2 miesięcy jest dramat. A od 2 dni wiem, że to koniec i muszę sobie radzić sama...

Nie wiem do końca co się stało ( taką mój ex zawsze miał taktykę, im mniej wiem tym lepiej dla ...niego ) mogę się jedynie domyślać, że poszedł tam gdzie mu wygodniej. ( choć co jakiś czas próbuje "wrócić ")

Dam radę to znieść choć jest obłędnie ciężko nie zwariować. Było by trochę prościej gdyby całkiem zamilkł. Niestety otrzymuję smsy z groźbami, wyzwiskami, że mu zmarnowałam życie. Obraża nie tylko mnie ale i moją matkę i moją nienarodzoną jeszcze dzidzię ( czego nie mogę przeżyć ). Potem pisze, żebym przestała ( jak nie reaguje ), że mnie kocha i nasze dziecko i chce z nami być. Jak nadal milczę znów czytam kim jestem i kim jest mój niuniek. I tak w kółko.

Problem stanowi fakt, iż nie umiem spojrzeć na to tak jak powinnam. Ciągle jeszcze pamiętam i kocham go takiego jaki był kiedyś. Wiem, że nie chce mieć z nim nic wspólnego ale jeszcze nie umiem tego poczuć. Jest mi wstyd...
 
reklama
Amelia nie ty jedna przechodzisz przez to.Smutne jest to,że osoby,które kochamy zadają nam taki ból.Ale może lepiej że ujawniają swoje prawdziwe oblicze wcześniej,niż np.kiedyś kiedy zawieracie związek,macie kilkoro dzieci itd.A co do takich sms€w o jakich piszesz to też to można załatwic.Takie rzeczy są karalne.Głowa do góry dasz rade,Poczekaj jak się dzidzia urodzi wtedy spojrzysz inaczej na to wszystko.Powodzenia
 
Do góry