reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Witam dziewczyny te nowe i te zadomowione.
Tak sobie czytam to wszystko co piszecie i zastanawiam sie co z tymi facetami, milkada faceci potrafia z dnia na dzien, tylko przyczyny nie ma, odbija im cos i juz. My ich nadal kochamy, cierpimi a po nich to splywa. Oni maja prawo nas tak traktowac, a gdyby ktoras z nas chciala odejsc bedac w ciazy bo stwierdzila, ze on sie nie nadaje na ojca to by sie wsciekli, wtedy to by sie dzialo, byliby tacy biedni i taka krzywda by im sie dziala i wtedy by wiedzieli co to jest byc ojcem i chcieliby, ale poki to ich decyzja to jest najlepsza na swiecie. Ja mam ostatnio dola i to juz jakos od dwoch tyg i jakos sie podniesc nie moge. Wiecie jak to z moim wygladalo ostatnio, bylo nawet fajnie, bo sie interesowal, bo pomagal, bo wygladalo na to ze malymi kroczkami do czegos sobie tam idziemy, niestety dzisiaj troszke sprowadzil mnie na ziemie i wylal kubel zimnej wody na glowe, bo troche dal mi kolejny raz do zrozumienia ze nie jestesmy razem i wspolnych planow typu cala niedziela razem miec nie powinnismy, a tydz temu nie widzial w tym nic zlego. Zapytalam czy w przyszlym tyg po pracy bedzie mial czas to mi powiedzial ze nie potrafi mi odpowiedziec na to pytanie, wiec juz wiecej nie pytalam po prostu zakonczylam rozmowe. I tak sobie dzisiaj przeplakalam pol dnia, bo niedawno jeszcze dzwonil codziennie a teraz chyba znowu mu sie odmienilo. Moja T nadal sie nie odzywa, a on nadal dzwoni jak wyjdzie z domu, albo jak go w tym domu nie ma, mysle ze ona chyba nadal nie wie ze my kontakt mamy. Wiec tutaj juz sie pogubilam, do tego dochodzi choroba mojej ukochanej babci, juz jej niewiele zostalo a jeszcze ostatnio powiedziala ze jej smutno bo wie ze nie doczeka narodzin mojej córeczki. Takie slowa po prostu potrafia dobic. No i do wszystkiego doszla uczelnia, bo niestety nie dalam rady psychicznie i zawalilam co nieco i nie wiem jak to sie dalej potoczy. Takze mimo ze nawet sloneczko swiecilo, na dworze wiosne czuc, to ja nie czuje nic poza rozpacza, jestem doslownie dobita tym wszystkim. Rok temu tacy szczesliwi, a teraz nawet szlam po ulicy i lzy mi po policzkach lecialy.
Dobrze ze moja coreczka jest zdrowa, kopie sobie w brzuszku i plywa spokojnie, no i ja czuje sie dobrze, fizycznie nie mam zadnych zastrzezen, ani za duzo nie przytylam, brzuszek nie jest ogromny wiec w tym tutaj chociaz jest ok.
A jak u Was?
AdiLea jak tam Hania? Jak jej kolki, mam nadzieje, ze juz troszke lepiej i ze powoli jej przechodza no i ze tatus sie sprawuje jak powinien i wiecej smutnow Ci nie przysparza.
Kabaretka i Milkada jak tam wasze chłopaki, zdrowe, jak sie czujecie?Kabaretka oszczędzaj sie bardziej.:-)
Firanka fajnie ze sie pogodziliscie, mam nadzieje ze wszystko sie powoli wam uklada. Jak tak czytam co piszesz o swojej ksiezniczce, to az nie moge sie doczekac, kiedy moja bedzie tak broic:-)
Wszystkim nowym dziewczynom tutaj zycze wytrwalosci. Podobno najpierw musi byc gorzej, zeby potem moglobyc juz tylko lepiej, wiec glowa do góry i moze faktycznie w końcu i do nas sloneczko zacznie swiecic juz na dobre.
Milego popoludnia wszystkim
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja sobie nie daje rady z tą sytuacją... mało śpie bo ok 3 h, nie mam wcale apetytu, wmuszam w siebie jedzenie.. Staram się czymś zajmować ale to nie pomaga, co chwilę przypominają mi się rzeczy jakieś co mówił, co planowaliśmy, wszystko mi go przypomina każde kopnięcie dzidziusia. Czuje się oszukana, skrzywdzona i samotna.. a nie tak miało być.
Zawsze pytał jak się czuje nawet jak się kłuciliśmy a teraz nic. Milczy. Ale może to i dobrze...
 
Chciałabym się podzielić własną historią, czuję potrzebę wyrzucenia tego z siebie.
Poznaliśmy się przez Internet, w tych czasach to nic dziwnego, dużo jest takich "związków". Zaczął do mnie przyjeżdżać. On młodszy ode mnie o 10 lat, z kimś takim nie planuje się rodziny, ale stało się. Mimo, że się zabezpieczałam zaszłam z nim w ciążę. Nie byliśmy razem, kiedy okazało się, że jestem w stanie błogosławionym. Usłyszałam przez telefon, że on jest młody, chce się bawić, szumieć i skakać z kwiatka na kwiatek. Przełknęłam to. Poprosiłam tylko o wsparcie psychiczne, o nic więcej. Po drodze huśtawka nastrojów i dużo dziwnych słów - "Kocham Cię! Bądź ze mną! Jak powiesz mojej matce, zabije się! Lepiej jak poronisz. Może urodzisz i oddasz do adopcji?" Do tego zdrady, kłamstwa i kłamstewka, picie, ćpanie, o czym dowiedziałam się dużo za późno... Wypieranie się prawdy w żywe oczy...
Nie wytrzymałam, zerwałam kontakt. Poprosiłam tylko, żeby powiedział o tym swojej mamie, wydawało mi się, że to dorosła kobieta i uważałam, że powinna wiedzieć. Nie powiedział, wyręczyłam go. Zrobił w jej oczach ze mnie potwora, że głodował, bo musiał mi płacić (płacił mi 250 zł, za to ja miałam się z nim nie kontaktować i nie informować jego rodzicielki, wzięłam te pieniądze dwa razy), a do domu przyjechał po imprezie - blady, niewyspany, co jeszcze spotęgowało jego "nieszczęście". Mama stanęła murem za synkiem - "On ma żyć, ma się bawić, studiować, a Pani jest dorosła, proszę sobie radzić." Ona mi będzie płacić, a ja mam dać synowi spokój, bo on ma przed sobą życie" (a ja go nie miałam! i nie miałam również szans na założenie rodziny...nie! bo to moja wina i jestem już duża) Padło dla mnie tyle przykrych słów, że przez kilka dni płakałam przez sen. Powoli podnosiłam się, chociaż od ostatniego maila od niej minął niespełna tydzień. Przestałam odpisywać na zaczepki, tłumaczyć, że nie można jednej ze stron zwalniać za odpowiedzialność kosztem drugiej. Kobieta była głucha i ślepa.
I może nie napisałabym tego wszystkiego, gdyby nie wczorajszy SMS od niego - "No i co, poszedłem na imprezę tak jak chciałem. Mama stanęła po mojej stronie." Powodem niemówienia mamie o sytuacji było główne to, że on się bał, iż matka utnie mu imprezowanie, itp. Po tym smsie poczułam się, że ta cała sytuacja nie była dla niego przykra, była dla niego zabawna. On jest górą, on się śmieje mi w twarz, on ma to co zawsze chciał, a o konsekwencjach mogę zapomnieć, bo zawsze ma szeroką spódnicę mamuśki.
I czekam teraz... na kolejne ciosy, bo na tym smsie się nie skończy.

Starałam się wszystko przedstawić w skrócie i bez emocji, czasami ciężko.

Pozdrawiam,
P.
 
Ostatnia edycja:
Marzenia ja sie czuje dokladnie tak samo... nie ma minuty w ciagu dnia zebym o nim nie myslala... o przeszlosci, o pieknych chwilach ktore razem spedzilismy, o kazdym usmiechu ktory mi posylal itd.. a przy tym sa mysli o niej.. o nich... co z nia robi? czy mowi jej to samo co mi mowil? caly czas mam ich przed oczami... to jak jakas obsesja!! Jestem tym wszystkim wykonczona i nie radze sobie podobnie jak Ty. Planuje pojsc do psychologa, moze to pomoze?
 
Mola i Marzenia, psycholog to dobry pomysł, sama zaczęłam do niego chodzić.

Mola, też o tym marze, mam dość tej dwójki - mami synka i matki vel Rambo w spódnicy. Rozumiem matczyną miłość, ale miłość rozsądną, a nie ślepą.
Oczywiście za wszystko obwiniam siebie.

Pozdrawiam,
P.
 
Panegiryka-najrozsądniejsze co zrobisz w tej sytuacji to całkowite zerwanie kontaktów z nim i jego madrą mamuśką.Po porodzie daj go odrazu o alimenty i ogranicz widzenia z dzieckiem .To powinno mu bardziej dać w kość niż podtrzymywanie dialogu-bo jaki sens żebyś się stresowała w tym najważniejszym okresie?Z jednym dzieckiem sobie poradzisz a jego kiedyś dorwie sumienie.
Mój naszczęście mnie przeprosił za wszystko dziś rano:) Przebaczyłam ale nigdy nie zapomnę...
Miłego łikendu Dziewczyny,głowy do góry -po nocy zawsze musi być dzień.
 
Olgha - bardzo mnie to cieszy. Mam nadzieję, że będzie już tylko z górki.
Kontaktów staram się z nimi nie utrzymywać. On pisze, ale wtedy, kiedy coś mu nie idzie. Powoli wchodzę na etap ignorowania, chociaż chętnie bym...

Pozdrawiam,
P.
 
Ja sobie nie daje rady z tą sytuacją... mało śpie bo ok 3 h, nie mam wcale apetytu, wmuszam w siebie jedzenie.. Staram się czymś zajmować ale to nie pomaga, co chwilę przypominają mi się rzeczy jakieś co mówił, co planowaliśmy, wszystko mi go przypomina każde kopnięcie dzidziusia. Czuje się oszukana, skrzywdzona i samotna.. a nie tak miało być.
Zawsze pytał jak się czuje nawet jak się kłuciliśmy a teraz nic. Milczy. Ale może to i dobrze...

Identycznie miałam i podobnie się czułam tuż po jego odejściu. Teraz jest już mi nieco lepiej bo jednak czas troszkę robi swoje co nie oznacza, że już jestem całkiem wyleczona z tej sytuacji. Często wracam myślami do tego co mówił, jak mówił, jak się uśmiechał, ale w tym momencie od razu przywołuje te myśli do siebie jak bardzo mnie skrzywdził i że nie jest już wart żeby o nim rozmyślać. Też mnie strasznie to boli jak pomyślę że jest teraz z tamtą kobietą, ale nie mam już na to żadnego wpływu. Jedyne co mogę zrobić to tyle żeby zacząć patrzeć w przyszłość a nie w przeszłość. I wiem, że to wszystko minie dopiero wtedy kiedy ponownie się zakocham i wtedy dopiero przestanę myśleć o nim. Noce już w miarę przesypiam ale za to budzę się skoro świt ze smutną miną bo nie ma go z boku.
Na miłość i tęsknotę nie ma złotego środka ani nie ma dobrej rady. Po prostu z dnia na dzień nie da się o tym zapomnieć.
 
Panegiryka nie rozumiem tylko tego po co mówiłaś jego matce że w ciąży jesteś,ja nikogo z rodziny swojego byłego o tym nie powiadamiałam bo uważałam że to nie ma sensu,będzie chciał to sam powie! A jak nie to wcześniej czy póżniej i tak by się to wydało .
Widzę dziewczyny że jesteście świeżo po rozstaniach,ten pierwszy czas jest najgorszy !!! Kobieta nie potrafi cieszyć się ciążą,wydaje jej się że już nigdy nie będzie szczęśliwa że sobie nie poradzi. itp. Ale zobaczycie że za jakiś czas będzie lepiej,trzeba sobie potrafić wytłumaczyć że taki facet nie jest wart nas i naszym kruszynek... :-)


"Jesteśmy warci tyle,ile możemy dać innym" :-)
 
reklama
Cześć Dziewczyny :-)
Tak zgadzam się w zupełności, że początki po rozstaniach są najgorsze ... pojawia się strach, rozpacz jak sobie poradzimy i rozpamiętywanie tych wszystkich pięknych słów jakimi karmili nas panowie. I te ciągłe pytania dlaczego już nie są tacy mili i romantyczni ... no i tak bardzo zakochani. No cóż ... to tak do końca nie przechodzi i nie można się z tego wyleczyć ale z czasem to blednie, jakby przysycha. Ja jak już myslę sobie, że mam to za sobą to przychodzi chwila w której coś mi się przypomni i ryczę jak głupia. Potem sama sobie zadaję pytanie "i po co beczysz ? to i tak nic nie da!!!" no i taka prawda.
Fakt że teraz pod koniec mojego wyczekiwania jestem jakaś taka słabsza psychicznie, ciągłe zmiany nastrojów mnie dobijają. Jestem strasznie nerwowa, niecierpliwa, czasem właśnie z tego powodu siadam i wyję :-) dobrze że nie ma pełni księżyca ;-) chciałabym się wyspać na zapas, ciągle coś mi się przypomina że nie jest zrobione a nie mam siły się ruszyć żeby zrobić :-) wszyscy już pytają kiedy w końcu urodzę a ja tylko zaciskam szczęki i milczę :-) codziennie przekonuję swoją kruszynkę że jest już ładnie na dworze i najwyższa pora ujrzeć światło dzienne ale ona ani myśli mała skubanica :-)
Powiem Wam, że to naprawdę przerażające widzieć każdego dnia kolejną zranioną kobietę w takiej sytuacji ale też z drugiej strony to dobrze, że szukamy jakiegoś wsparcia. Łatwiej jest to przebrnąć z kimś niż zadręczać się samemu.
Ale miłe Panie ... wiosna za oknami codziennie już coraz bliżej :-)
pozdrawiam serdecznie
 
Do góry